𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘

808 58 21
                                    

Anna's POV

- Myślę, że mój brat zabiłby cię, gdyby zobaczył nas w takim stanie. - mamroczę żartobliwie, patrząc na blondyna, który stoi obok mnie.

- Jestem tylko w twoim pokoju... To nie tak, że cokolwiek robimy. - śmieje się i przesuwa dłonią po mojej komodzie.

Przewracam oczami, szybko chwytam bluzę i przerzucam ją przez ramię. Owen właśnie zaproponował, że pomoże mi zabrać bluzę z mojego pokoju, zanim spotkamy się z Madi. Patrzyłam, jak chłopak chodził po moim pokoju i podziwiał wszystkie moje zdjęcia na ścianie.

- Masz nasze zdjęcie w swoim pokoju? - mówi żartobliwie Owen, chwytając fotografię.

Szybko wyrywam mu ją z ręki w zażenowaniu, a on tylko się ze mnie śmieje.

- Mam zdjęcia ze wszystkimi, którzy nie wyglądają na tak rozbawionych. - powiedziałam zdecydowanie, szturchając go w ramię

- Wzięłaś już to, czego potrzebowałaś, żeby nie zamarznąć na śmierć? - Owen pyta mnie cicho.

- Tak, możemy już iść. - odpowiedziałam mu.

Zaczynamy iść w kierunku drzwi, jednocześnie powodując, że wpadamy na siebie. Śmialiśmy się, gdy ponownie próbowaliśmy przejść obok siebie, ale w końcu znów uderzyliśmy się w ramiona.

- Ty pierwsza. - Owen mówi cicho i śmieje się.

Próbuję przejść przed nim, ale przypadkowo potykam się o jego stopę, przez co prawie upadam na ziemię. Czuję ręce Owena na mojej talii, gdy ratuje mnie przed upadkiem.

- Jesteś niezdarą. - mówi żartobliwie.

- Myślałam, że już to wiesz. - patrzę na niego.

Czuję, jak zapiera mi dech w piersiach, gdy zdaję sobie sprawę, jak blisko jesteśmy. Wzięłam głęboki oddech.

- Madi czekała dużo dłużej niż my... - mamroczę, ale gubię się w oczach Owena.

- W takim razie co? - chłopak pyta mnie cicho, gdy jego oczy wędrują do moich ust.

- Wtedy jej powiedzieliśmy... - mówię, zapominając o wszystkim, co chciałam powiedzieć.

Ponownie próbuję ruszyć w kierunku drzwi, ale Owen porusza się w tym samym czasie, przez co oboje potykamy się. Tracę równowagę i zaczynam upadać do tyłu, gdy czuję, jak chłopak mnie łapie. Tym razem on również stracił równowagę, powodując, że oboje padliśmy na moje łóżko. Ciało Owena było przyciśnięte do mnie, kiedy leżał na mnie. Byłam bardzo zdenerwowana, kiedy starałam się nie patrzeć w jego oczy.

- Hej, Anno! Myślę, że Owen jest tutaj, żeby cię zabrać! - Charlie wrzasnął, gdy usłyszałam zbliżające się kroki. Oboje szybko wstajemy i odwracamy od siebie wzrok.

- Musisz się ukryć. - mówię zdenerwowana, odsuwając się od Owena.

- Dlaczego muszę się ukrywać? - chłopak pyta się mnie.

- Jeśli Charlie przyjdzie tutaj i zobaczy cię w moim pokoju, to źle to zrozumie i będzie wściekły na nas oboje... Nie słucha mnie i nie wierzy nam. Powiedział mi, że gdyby kiedykolwiek w moim pokoju był chłopak, to on... Cóż, nie będę wchodziła w szczegóły. - nerwowo wyjaśniłam Owenowi, słysząc, jak Charlie puka do moich drzwi.

Owen unosi brwi, patrzy na mnie, wciąż wygląda na zdezorientowanego. Po prostu zamknęłam go w szafie.

- Ania? - zapytał mnie Charlie, wchodząc do mojego pokoju.

- Hej. - mówię, gdy staram się nie patrzeć na drzwi szafy.

- Spotykasz się z Owenem? - chłopak pyta mnie cicho.

- Co? Dlaczego miałabym się spotykać z Owenem? - opieram się plecami o szafę.

- Jego samochód jest na zewnątrz. - Charlie się śmieje.

- Tak... Cóż, Madi też tam będzie, więc jest kilku przyjaciół, którzy się spotykają. - jąkam się i kiwam głową.

Owen się śmieje, a ja zaczynam głośno kaszleć, żeby zatuszować hałas, który chłopak wydaje.

- Dobrze się czujesz? - Charlie pyta mnie cicho.

- Nic mi nie jest... Nie mogło być lepiej. - odpowiadam nerwowo.

- Wiesz, że możesz mi zaufać... Prawda?

- Tak, dlaczego mi to mówisz? - pytam go.

- Chcę tylko, żebyś wiedziała, że jeśli Owen kiedykolwiek spróbuje, to nie wiem... Wiesz. - Charlie mamrocze i gestykuluje rękami.

Posyłam mu zmieszane spojrzenie, ponieważ nie mam pojęcia, o czym mówi.

- Jeśli kiedykolwiek spróbuje cię dotknąć w dziwny sposób... Możesz mi powiedzieć. - mówi niezręcznie Charlie.

Słyszę głośny śmiech dochodzący z szafy, przez co kopię w drzwi.

- Owen... Oboje wiemy, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. - odpowiadam zdenerwowana.

- Tak, wiem... Po prostu martwię się o ciebie. - odpowiada cicho.

- Owen nawet mnie tak nie widzi... Ta rozmowa była świetna... Dobra, pa. - mamroczę, wypychając chłopaka za drzwi.

Wzdycham, zamykając drzwi. Słyszę, jak szafa się otwiera, a Owen zaczyna głośno się śmiać.

- Och, Anno, pozwól mi cię dotknąć. - mówi sarkastycznie, a ja przewracam oczami.

- Zamknij się. - mówię, gdy moja twarz robi się czerwona.

- Nawet jeszcze się nie spotykamy, a ten idiota już mówi o tym, czy cię dotykam, czy nie. - mówi żartobliwie Owen.

- Jeszcze? - pytam go z zaciekawieniem.

- Co? - odpowiada cicho.

- Mówiłeś, że jeszcze się nie spotykamy. - mówię mu i unoszę brwi.

- Chyba tego nie powiedziałem. - Owen odpowiada nerwowo.

- Myślę, że zrobiłeś to.

- Wow... Spójrz na zegarek, lepiej już chodźmy. - Owen mamrocze, łapie mnie za ramię i wyciąga za drzwi.

- Dotykasz mojego ramienia, lepiej powiem Charliemu. - mówię sarkastycznie, a Owen przewraca oczami.

Chłopak ciągnie mnie za talię i przyciska do ściany. Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej, gdy jego ciało było przyciśnięte do mojego. Posyłam mu zmieszane spojrzenie, ale on kładzie palec na moich ustach. Słyszę kroki idące w innym kierunku.

- Czy chcesz wyjaśniać Charliemu, jak dostałem się do waszego domu? - Owen szepcze do mnie.

Kręcę głową, kiedy puszcza mnie i odpycha się od ściany. Wypuszczam oddech, który wstrzymywałam i idę za blondynem. Oboje wymykamy się z domu, niezauważeni przez Charliego.

- Co wam tak długo zajęło? Robiliście coś w sypialni Anny? - Madison mówi żartobliwie, a ja uderzam ją w ramię.

𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐞𝐚𝐭 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 [owen patrick joyner] ✔Where stories live. Discover now