𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘-𝐒𝐈𝐗

685 67 3
                                    

Anna's POV

Wow! Spójrz, pracujecie razem! To wszystko dzięki mnie, ale nie o to chodzi. Następna koperta jest tam, gdzie Owen omal nie przejechał Anny.

mads

- Zawsze prawie mnie przejeżdżasz. - mamroczę, patrząc na Owena.

Gapiłam się na niego, gdy uśmiechał się do mnie, powodując szybkie bicie mojego serca.

- Nie robię tego zbyt często. - broni się i wyrywa list z moich rąk.

- Widziałeś siebie prowadzącego? - pytam go żartobliwie.

Udaje, że jest urażony, a ja próbuję przypomnieć sobie moment, w którym Owen prawie mnie zabił.

- Byliśmy tam, kiedy dosłownie prawie przejechałeś moją stopę. - mówię podekscytowanym tonem i śmieję się.

- Przepraszałem za to z milion razy. - mówi cicho Owen.

- Wiem, nic się nie stało. - mówię.

Chłopka obejmuje mnie ramionami, przyciąga do siebie i przytula.

- Za co ten uścisk? - pytam go.

- Najwyraźniej powoduję, że obawiasz się o swoje życie przez całą dobę. - odpowiada cicho.

- Nie prawda. - odpowiadam i wyrywam się z jego objęć. - Przez większość czasu. Ale to najfajniejsza część bycia twoim przyjacielem. - mamroczę, a on westchnął.

- Cel jest tuż za rogiem. - mówi, wskazując na drogę.

- Madi naprawdę każe nam przejść tysiące kilometrów. - narzekam, idąc obok Owena.

Chłopak bez wahania podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.

- Czemu? - pytam go z niedowierzaniem, kiedy moje ciało zwisiało z jego ramienia.

"Narzekałaś... Datego teraz cię niosę. - Owen odpowiada żartobliwie.

Wzdycham, próbując wyrwać się z uścisku, ale jego ręce mocno ściskały moją talię. Na myśl jego dłoni na moim ciele poczułam dreszcze.

- Możesz mnie odstawić! - krzyczę na niego.

- Boisz się, że cię upuszczę? - mówi.

Puszcza mnie, a ja zaczynam spadać. Łapie mnie, zanim moja twarz dotknęła ziemi, ale moje włosy już to robiły, kiedy wzięłam głęboki oddech.

Owen zaśmiał się nerwowo, kiedy ponownie umieścił mnie w swoich ramionach.

- Dlatego nieustannie boję się o swoje życie, kiedy jestem z wami! - krzyczę, wzdychając z frustracji.

- Przepraszam… Chciałem złapać cię wcześniej. - mamrocze nerwowo.

- Możesz po prostu odstawić mnie na ziemię, zanim znowu mnie upuścisz. - mówię mu.

Chłopak ignoruje mnie, przez co wzdycham i patrzę na jego włosy. Wiem, w jaki sposób mogłabym sprawić, żeby mnie puścił. Zaczynam kierować rękę w kierunku jego włosów, ale on szybko mnie odstawia.

- Nawet nie próbuj. - mówi, czym wywołał mój śmiech.

Idziemy w ciszy, a ja staram się nie śmiać. Gdy on nie zwracał na mnie uwagi, szybko przeczesuję palcami jego włosy i natychmiast uciekam od niego.

- Ania! - Owen wrzasnął i zaczął mnie gonić.

Nie patrzyłam, dokąd biegnę, gdy usłyszałam głośny dźwięk klaksonu. Zauważyłam samochód tuż przede mną, jadący prosto na mnie. Zanim zdążyłam zareagować, poczułam dłonie na mojej talii, zaraz potem upadłam na trawę z dala od drogi. Moje serce się zatrzymało, kiedy dosłownie patrzyłam, jak moje życie przemyka mi przed oczami.

- Myślę, że to rekompensuje wszystkie chwile, w których prawie cię zabiłem. - mówi Owen bez tchu, nie zdejmując ze mnie rąk.

- Dziękuję Ci. - szepczę cicho, gdy nasze oczy się spotykają.

Czułem, że nie mogę oddychać z powodu tego, co się właśnie wydarzyło. Oczy chłopaka wędrują do moich ust, gdy siada. Szybko odwracam od niego wzrok, również siadając. Moje ciało było obolałe, ale mogę się z tym pogodzić.

- Mogłam umrzeć. - mamroczę z niedowierzaniem i przeczesuję ręką włosy.

Patrzyłam na drogę, gdy przejeżdżały samochody i odtwarzałam ten moment w myślach. Jak mogłam być tak nieostrożna?

- Ten samochód mógł mnie łatwo zabić. - mruczę głównie do siebie.

- Cały czas cię przypadkowo prawie zabijam. - mówi żartobliwie Owen, obejmując mnie jedną ręką.

- Dziękuję za uratowanie mnie… Wiem, że już ci dziękowałam, mówię poważnie. - patrzę na niego.

- Nie ma problemu.. - odpowiada cicho.

Stoimy tam przez kilka minut, kiedy po prostu tępo wpatruję się w drogę.

- Udało nam się dostać do celu. - Owen mamrocze z udawanym entuzjazmem, wskazując na sklep, a ja śmieję się, kręcąc głową i patrząc na niego.

- Chodźmy, idioto. - mówię, chwytam go za rękę i splatam jego palce z moimi, gdy idziemy do sklepu.

Zauważam znajomo wyglądającą kopertę przyklejoną taśmą do jednej z czerwonych kul. Śmieję się, gdy otwieram ją i zaczynam czytać Owenowi.

Tak, dotarliście do kolejnej koperty! Wejdź do sklepu i kup ubrania, które druga osoba będzie zmuszona nosić przez resztę dnia. Idź na całość, tam nie ma żadnych zasad. Cokolwiek wybierze druga osoba, musisz to założyć.

mads

Patrzę na Owena, który miał figlarny uśmiech na twarzy.

- Sprawię, że będziesz wyglądać tak głupio. - mówi żartobliwie, a ja uderzam go w ramię, przewracając oczami.

- Hej, leci ci krew. - mówię, wskazując na ranę na jego ramieniu.

- Jest w porządku. - uspokaja mnie i chowa przede mną łokieć.

- Owen… Pozwól mi to zobaczyć. - mamroczę, chwytając go za ramię.

To było tylko zadrapanie, ale mocno krwawiło.

- Poproszę ich o bandaż w środku. - mówię cicho chłopakowi.

- Dobrze, mamo. - mruczy sarkastycznie.

Patrzę na niego, gdy szybko otwiera mi drzwi i gestem daje znak, żebym weszła do środka.

𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐞𝐚𝐭 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 [owen patrick joyner] ✔Where stories live. Discover now