𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘-𝐅𝐎𝐔𝐑

849 65 60
                                    

Anna's POV

Wybiegłam z przyczepy do makijażu z butem Owena w dłoni.

- Ania! - krzyczał, gdy zaczął mnie gonić.

Spojrzałam na blondyna, który ścigał mnie tylko z jednym butem na stopie. Śmiałam się z niego, zanim zaczęłam biec szybciej, bo wiem, że z łatwością może mnie dogonić.

- Anna! Trudno jest biegać w jednym bucie! - narzekał Owen.

- Odwdzięczam się za to, gdy pocałowałeś mnie w policzek, a potem bez powodu wybiegłeś z mojej przyczepy! - krzyczę na niego.

Zaczęłam tracić oddech, gdy zbiegałam z ogromnego, trawiastego wzgórza. Spojrzałam na Owena, ale już tam go nie było. Zanim zdążyłam pomyśleć o czymkolwiek innym, poczułam silne ramiona owijające się wokół mojej talii. Tracę równowagę i zaczynam spadać ze wzgórza. Upadłam na Owena, gdy stoczyliśmy się razem ze wzgórza. Chłopak zaśmiał się głośno. Zatrzymaliśmy się gwałtownie u podnóża wzgórza. Znajdowałam się bezpośrednio na Owenie. Moja pierś przyciśnięta była do jego klatki piersiowej, gdy nasze twarze były kilka centymetrów od siebie. Spojrzałam na jego usta, desperacko chcąc poczuć jego wargi na moich.

- Gdzie on jest? - pyta mnie.

Ocknęłam z mojego oszołomienia, gdy szybko odwróciłam od niego wzrok.

- Co? - pytam go cicho.

- Mój but... Powód, dla którego cię ścigałem. - odpowiada żartobliwie.

- Myślę, że upuściłam go, gdy powaliłeś mnie na ziemię. - odpowiadam, podnosząc się trochę i rozglądając się.

- Nie powaliłem cię... Straciłaś równowagę i spadłem z tobą. - śmieje się ze mnie.

Odwracam się, żeby na niego spojrzeć i zdaję sobie sprawę, że oboje nie ruszyliśmy się z pozycji, w której się znajdowaliśmy. Poruszam nieco nogą, aby poszukać buta, przez co Owen jęknął.

- To twój but! - krzyczę, wskazując na rzecz widoczną na szczycie wzgórza.

Zwracam swoją uwagę z powrotem na chłopaka i zauważam, że się na mnie patrzy. Zagryzł wargę, patrząc mi w oczy.

- Biegnij do buta! - krzyczę żartobliwie i szybko wstaję.

- Och, jesteś taka! - wrzasnął i zaczął mnie gonić.

Zacząłem biec pod górę, ale Owen natychmiast złapał mnie w talii i podniósł. Pisnęłam, czując jego dłonie na moim ciele, kiedy ustawiał mnie z powrotem na dole wzgórza.

- Przepraszam. - mówi żartobliwie, machając do mnie i zaczyna biec pod górę.

Wzdycham, gdy szybko biegnę za nim. Był prawie na szczycie, kiedy go dogoniłam i szybko wskoczyłam na jego plecy, a on pawie spadł ze wzgórza. Szybko złapał mnie za nogi, aby upewnić się, że jestem na nim bezpieczna. Szybko odzyskał równowagę i zaśmiał się ze mnie. Pochylił się, podniósł but i założył go.

- To była cała masa pracy jak na głupi but. - mówię, klepiąc go po plecach.

- To ty go ukradłaś. - Owen mówi z niedowierzaniem.

- Tak, bo zabawnie jest patrzeć, jak się denerwujesz. - mówię mu sarkastycznie.

Śmieję się, gdy przychodzi mi do głowy pewien pomysł.

- Z czego się śmiejesz? - pyta mnie, wracając do przyczep ze mną na plecach.

Przeczesuję palcami jego włosy, przez co nagle się zatrzymał.

- Zrób to jeszcze raz, a zrzucę cię z tego wzgórza. - mówi żartobliwie Owen.

Moje usta otwierają się, gdy zastanawiam się, czy zrobić to ponownie.

- Dlaczego tak ci to przeszkadza? - szepczę mu do ucha.

- To... Ja... Nie... - jąka się, nie mogąc ułożyć zdania.

Przeczesałam palcami jego włosy, a on natychmiast przestał mówić. Delikatnie odstawił mnie na ziemię, odmawiając nawiązania ze mną kontaktu wzrokowego.

- To cię denerwuje? - pytam go żartobliwie.

- Wręcz przeciwnie. - mamrocze pod nosem.

Unoszę brwi, patrząc na niego. Wtedy to do mnie dotarło. To go podniecało.

- Przestań! - wrzeszczę, oddalając się od niego.

- To ty to robisz!

- Myślałem, że po prostu nie lubisz, gdy ktoś dotyka twoje włosy! - krzyczę na niego z niedowierzaniem.

Potrząsnął tylko głową, kiedy zaczęłam się śmiać.

- To jest dla ciebie zabawne? - pyta mnie zdenerwowany.

- Tak, trochę jest. - odpowiadam żartobliwie.

Próbuję otrząsnąć się z wędrujących myśli, które dzieją się w mojej głowie.

- O czym myślisz? - Owen pyta się mnie, czym przerywa moje myśli, a ja po prostu nie zręcznie się śmieję, odmawiając popatrzenia się mu oczy.

- Cała ta rozmowa poszła w złą stronę, więc zamierzam po prostu zrobić makijaż. - mówię nerwowo, mijając go.

- Widziałem, jak robiłaś makijaż dziesięć minut temu. - mówi cicho Owen.

Czuję jak łapie mnie za nadgarstek, czym zmusza mnie do zatrzymania się.

- Chcę ciebie. - mówi niskim tonem.

Moje oczy rozszerzają się i zaczynam się jąkać, ale zanim mogę się bardziej zawstydzić Owen łączy nasze usta w pocałunku.

Na początku byłam w szoku, ale szybko odwzajemniłam pieszczotę. Uwielbiałam uczucie jego ust na moich. Chciałabym móc go całować zawsze, ale wszystkie nasze dobre chwile zawsze wydają się być przerywane.

- Oni... - ktoś wrzasnął, a my się od siebie odsunęliśmy.

Moje oczy spoczęły na Charliem, który się na nas gapił.

- Potrzebują cię w środku. - powiedział cicho brunet, a jego głos się załamał.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Po prostu wyglądał na tak rozczarowanego i smutnego.

- Ona nic dla ciebie nie znaczy... Pamiętasz? To właśnie mi powiedziałeś. Cóż, oczywiście to były bzdury! - Charlie wrzeszczy na Owena.

- Ten pocałunek nic nie znaczy. - Owen odpowiada ostro, a ja przestaję się uśmiechać.

- Teraz pamiętam, dlaczego chciałam trzymać się z daleka od ciebie, Owen... Zrobiłeś to ostatnio i robisz to ponownie. Pocałunek może nic dla ciebie nie znaczy, ale naprawdę myślałam, że to coś więcej, ale teraz myślę, że Charlie miał rację. Powinnam była po prostu trzymać się z dala od ciebie. - mówię, gdy w moich oczach pojawiają się łzy, po czym szybko mijam ich obu.

𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐞𝐚𝐭 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 [owen patrick joyner] ✔Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα