Chapter 12

19.1K 738 30
                                    

Harry

Pierdolone zadanie, dlaczego się na nie godziłem? Bo wydawało mi się łatwe do spełnienia, bo nie myślałem że tak się zaangażuje, bo nie podejrzewałem że zacznie mi zależeć i to kurewsko zależeć. Ta kobieta całkowicie zawładnęła moim życiem, nie wyobrażam sobie już dnia bez rozmowy i spotkania z nią, jest zupełnie różna od kobiet które dotychczas spotkałem. Jest silna, niezależna, inteligentna, zna swoją wartość.

Kiedy zobaczyłem jak leje tego faceta, nie wiedziałem co myśleć, to było tak dziwne i niespotykane że po prostu mnie zatkało. Jej charakter i sposób bycia tak mi imponuje i jednocześnie trochę mnie przeraża, że to jest ta mieszanka wybuchowa której oczekuje w kobiecie. Che żeby kobieta była moją partnerką na równi ze mną. Oczywiście chce się nią opiekować, troszczyć się o nią i chronić przed całym złem tego świata ale chciał bym żeby ona sama też potrafiła o siebie zadbać a czasami nawet zadbać o mnie i wiem że Hana to zrobi, że ona jest tą której oczekiwałem w sowim życiu, ona jest tą której potrzebuję.

Był środek tygodnia a ja właśnie podjeżdżałem pod dom Hany żeby tak jak zwykle zabrać ją do szkoły. To już stało się naszym codziennym rytuałem i nie wyobrażam sobie bez tego dnia. Zawsze czekałem na nią pod domem a ona po kilku minutach wychodziła frontowymi drzwiami, witała się ze mną pięknym uśmiechem i całusem i razem jechaliśmy na jej uczelnie.

Tym razem było inaczej. Siedziałem już dobre 15 minut i czekałem aż się pojawi, nawet kilka razy trąbiłem ale to nic nie dawało. W końcu zniecierpliwiony zapukałem do drzwi, raz, drugi, trzeci...zero odzewu. Kiedy już chciałem zacząć w nie walić myśląc że coś się stało drzwi nagle się otworzyły i stanęła w nich Kat. 

-Dzień dobry- powiedziałem uprzejmie, do tej kobiety nie można było się inaczej zwracać

-Dzień dobry Harry-odpowiedziała

-czy Hana jest w domu?

-tak ale nie czuje się dzisiaj za dobrze- powiedziała spuszczając wzrok 

-co? Coś się stało? Jest chora?-zacząłem  wypytywać zmartwiony

-nie spokojnie z jej ciałem nic nie jest....gorzej z duszą

O czym ona mówi? Spojrzałem na nią pytająco czekając na odpowiedź. 

-dzisiaj jest rocznica śmierci jej mamy- powiedziała smutno a moje usta uformowały się w małą literkę o

-Hana zawsze obchodzi ją po swojemu. Zamyka się w pokoju i przez cały dzień świat dla niej nie istnieje, jest tylko ona i wspomnienia po jej mamie

-czy mogę do niej wejść?

-to nie jest dobry pomysł...nikt nie jest wstanie wtedy do niej dotrzeć nawet Ef nie ma do niej dostępu 

-spróbuje ...proszę-powiedziałem błagalnie

-no dobrze- uśmiechnęła się do mnie słabo wpuszczając do środka. 

-dziękuje-powiedziałem ruszając w storę schodów. 

Za cholerę nie wiedziałem co jej powiem , jak ją pocieszę, ale wiedziałem że muszę być przy niej że nie możne zostać z tym sama jak co roku. 

Wiedziałem że jej mama nie żyje, powiedziała mi to kiedyś podczas spaceru po parku, umarła na raka kiedy Hana miała 10 lat i tyle, nie chciała więcej mówić a ja nie pytałem. 

Zapukałem cicho w drzwi ale tak jak się spodziewałem nie było żadnego odzewu.

Złapałem za klamkę ale drzwi były zamknięte. Postanowiłem wejść łazienką która miała tez drzwi na korytarz. Na moje szczęście drzwi były otwarte wiec wszedłem po cichutku i przemknąłem pod drzwi prowadzące  do jej pokoju. Otworzyłem jej prawie bezszelestnie i rozejrzałem się po jego wnętrzu. Siedziała w fotelu z podkulonymi nogami i wpatrywała się pusto w okno. W ręku trzymała fotografie a z oczu leciały jej pojedyncze łzy które co jakiś czas usuwała ręką siorbiąc przy tym głośno. Moje rzadko do tej pory używane serce zabiło dwa razy mocniej kiedy zobaczyłem ją w tym stanie. 

Wszedłem powoli zamykając za sobą drzwi. Wiedziała że tu jestem ale nawet na mnie nie spojrzała pusto wpatrywała się w okno nawet nie ruszając się o milimetr. 

Usiadłem na łóżku niedaleko niej i patrzyłem na nią przez jakiś czas. Dopiero po kilku minutach obdarzyła mnie krótkim spojrzeniem aby następnie wrócić do poprzedniej czynności. Wiedziałem  że nic nie możne zniwelować tego bólu, nic ani nikt nie możne zastąpić matki.

-nie będę mówił ze mi przykro bo to nic nie zmieni-zacząłem spokojnie-nie będę mówił że wszystko będzie dobrze bo to nie prawda, nic nie będzie dobrze, nie będę mówił ze przestanie boleć bo nie przestanie, cały czas boli i ten ból rozsadza ci klatkę i nie pozwala normalnie oddychać, wiem co czujesz doskonale zdaje sobie z tego sprawę-po raz drugi spojrzała na mnie krótko-moja mama umarła kiedy miałem 18 lat, mój ojciec zakatował ją na śmierć-przerwałem na chwile a przed oczami przeleciało mi wspomnienie mojej mamy w dniu kiedy po raz ostatni się do mnie uśmiechnęła, poczułem jak wnętrzności boleśnie mi się skręcają a w oczach robi się mokro- zanim się to stało błagałem ją żeby od niego odeszła ale ona nawet nie chciała tego słuchać mówiąc że on w końcu się zmieni, nie zmienił się, bil zarówno ją jak i mnie i Gemme. Stawiałem się, broniłem je jak mogłem ale nie zawsze byłem w pobliżu, codziennie chciałem uciec ale nie mogłem ich zostawić z tym potworem. Pewnej nocy kiedy byłem na imprezie razem z Gemmą i naszymi znajomymi on schlał się jak świnia i bił ją dopóki nie przestała oddychać, umarła a ja nie zdążyłem jej uratować, mogłem to zrobić gdybym nie poszedł na tą pieprzoną imprezę gdybym został w domu ona możne nadal by żyła. 

Nim się zorientowałem stała na de mną i głaskała moją głowę. Oplotłem ja mocno w tali I przyciągnąłem do siebie opierając głowę na jej piersiach i słuchałem jak bije jej serce.To mnie uspokajało, dawało pociechę. Nie mówiła nic, nie musiała, oboje straciliśmy  najważniejsze osoby w życiu i żadne słowa tego nie zmienią. 

______________________________

Hej robaczki moje kochane :*

Wiem że trochę krótki i smutny ale taki mi wyszedł i nic na to nie poradzę :/ 

Mama nadzieje że się wam spodoba i dalej będziecie tak pięknie komentować i gwiazdkować jak do tej pory ;) 

Od teraz rozdziały będę dodawać raczej w weekendy bo wtedy mam najwięcej czasu, więc następny pewnie w sobotę albo w niedziele.

A tym czasem udanej niedzieli i do następnego :*   

Fight || H.S.Where stories live. Discover now