Chapter 44

11.6K 585 69
                                    

Hana

3 miesiące. Tyle umawiam się z Kay'em a on jako wyjątek potwierdzający regułę zawsze pamięta o takich datach. Tym razem nie było inaczej. Tydzień wcześniej, jeszcze przed tymi cholernymi urodzinami zaprosił mnie na elegancką kolacje którą sam miał ugotować. 

Na przygotowanie się do wieczoru spędziłam dobre dwie godziny. Chciałam wyglądać ładnie i chciałam się dobrze bawić. 

To pierwsze załzawione. Gorzej z tym drugim. Od urodzin Niall'a nie mogę wymazać z pamięci Harrego. Harrego który stoi o własnych siłach i po raz kolejny próbuje mnie odzyskać. Jego nagłe pojawienie się było jak grom z jasnego nieba. W żaden sposób się tego nie spodziewałam i nie byłam na to przygotowana. 

Nie zliczę ile nocy przepłakałam ile łez wyłam i krzyków wyrzucałam z siebie przez te pół roku a on tak porostu znowu pojawia się na mojej drodze. Ten tam na górze naprawdę ma nieźle narąbane pod kopułą. Ile razy można mieć złamane serce? Mam dopiero 22 lata a chyba wyczerpałam swój limit i to na dodatek z jednym mężczyzną. 

Znam Harrego na tyle żeby wiedzieć że nie odpuści. Będzie mnie męczył dopóki mu nie wybaczę czyli do końca, bo ja nie mam zamiaru mu wybaczyć, nie tym razem. Doskonale pamiętam jego słowa. Że wolał by zginać niż mnie skrzywdzić. Pytanie więc dlaczego jeszcze żyję skoro tak mnie zranił po raz kolejny? 

Ale ja nie chcę jego śmierci, nie chcę nawet żeby spad mu włos z głowy. Przez te pół roku oprócz płaczu był też strach o to co robi. Czy nie jest ranny? Czy wszystko z nim w porządku? Czy w ogóle żyje. Mimo że chciałam o nim zapomnieć to nie było to możliwe, on ciągle zaprząta moje myśli.

Nawet teraz kiedy szykuje się na kolacje z Kay'em myślę tyko o nim. Jestem chora, psychicznie, jestem chora na Harrego Styls'a i  w żaden sposób nie wiem jak się z niego wyleczyć.

Już nie potrzebuje Ef żeby się przygotować. Teraz sama umiem sprawić że wyglądam świetnie i nie będę mówić że jest inaczej, możne zabrzmieć to samolubnie i narcystycznie ale taka jest prawda. A to wszystko dzięki Harremu, nauczył mnie pewności siebie której wcześniej mi brakowało. 

Znowu Harry...skupmy się na sukience którą mam na sobie. Zdecydowanie wyglądam dobrze w czerwonym. Harry zawsze kupował mi czerwoną bieliznę...nakręcasz się Hana, przestań.

Odpędziłam Harrego ze swoich myśli i skupiłam się na moim chłopaku który właśnie zadzwonił do drzwi. 

Po raz ostatni przejrzałam się w lustrze stwierdzając ze lepiej już wyglądać nie mogę i zeszłam wolno po schodach przy których stał mój Kay. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jego zachwycone spojrzenie.

- H-hana-a...wow-westchnął cicho

- Dziękuje-uśmiechnęłam się do niego słodko-ty też wyglądasz dobrze

Miał na sobie idealnie skrojony granatowy garnitur, pasującą do niego błękitną koszule z cienkim czarnym krawatem. Jego włosy zaczesane był nonszalancko do tyłu a twarz przykryta była 3 dniowym zarostem który dodawał mu tajemniczości

Wyglądał bardzo seksownie ale niestety nie tak bardzo jak Harry dla którego garnitur został stworzony. Przestań!!! Skarciłam się w myślach i żeby o nim nie myśleć podeszłam bliżej Kay'a i pocałowałam go mocno w usta. Od razu oddał pocałunek i objął mnie w talii. 

- Idziemy?-spytał odsuwając się ode mnie

Przytaknęłam lekko głową i zostałam poprowadzona do jego czarnego audi które stało na moim podjeździe. 

Fight || H.S.Where stories live. Discover now