Chapter 7

22K 749 50
                                    

Hana

Jest mi tak cudownie cieplutko i milutko, czuje się wypoczęta i wyspana to dlaczego do cholery jest mi tak nie wygodnie?

Otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciach. Na pewno nie byłam u siebie w domu. Pokój był bardzo przytulny i  kobiecy, była tu duża toaletka biała szafa i komoda w takim samym kolorze a w rogu stało ogromne lustro. Ale najlepsze było łózko, duże mięciutkie i takie cieplutkie no i nad moją głową wisiał baldachim. Mimo że trochę wczoraj wypiłam to pamiętam wszystko nawet to jak  usnęłam na ramieniu Harrego kiedy tańczyliśmy na parkiecie. Na samo wspomnienie tego momentu robię się czerwona, co za wstyd jak ja mu spojrzę w oczy? To musi być jego dom innego wytłumaczenia nie widzę, przecież nie zostawił by mnie w tym klubie na kanapie prawda? 

Teraz mam większy problem który musi zostać natychmiast rozwiązany. Mianowicie moje ubranie. Zabije Ef za to że dała mi tak niewygodne ciuchy, muszę je natychmiast zdjąć bo zaraz zwariuje. Wstałam na równe nogi i otworzyłam drewniane drzwi które były na przeciwko łóżka, dzięki bogu to łazienka. Zamknęłam się na 4 spusty i wreszcie zdjęłam z siebie te ciuchy. Ulga jaką poczułam jest nie do opisania. Nigdy więcej takich szmatek. Wole swoje powyciągane dresy i swetry niż męczyć się w czymś takim nawet jeśli wyglądam gorąco jak to powiedział Harry. Spojrzałam w lustro żeby ocenić swój i tak marny wygląd ale nie było tak źle. Makijaż prawie wcale się nie rozmazał tylko włosy były w nieładzie i sterczały we wszystkie strony.  Chyba nic się nie stanie jak wezmę prysznic? Rozebrałam się do naga i weszłam pod ciepły strumień wodny który jeszcze bardziej mnie odprężył i rozleniwił. Na półce obok znalazłam malinowy żel i szampon których bez pozwolenia użyłam, a kiedy byłam już świeża i pachnąca wyszłam z kabiny wytarłam się dokładnie, rozczesałam mokre włosy i pojawił się kolejny problem. Nie miałam ubrań na zmianę a nie ma mowy żebym wcisnęła się w to paskudztwo od Ef o nie, wole chodzić w samej bieliźnie.

Nie, nie wole, żartowałam muszę coś znaleźć.

Zajrzałam do szafki która stała obok umywalki i znalazłam w niej duży puchaty szlafrok. Na razie musi wystarczyć potem poproszę Harrego o jakieś ubrania o ile to jego dom. Matko a jeśli ktoś mnie porwał i przetrzymuje tu dla okupu? Nie to śmieszne.

Obwiązałam się dokładnie paskiem w tali i spojrzawszy ostatni raz w lustro  wyszłam z łazienki a następnie kolejnymi drzwiami dostałam się na korytarz. Wyszłam cichutko rozglądając się na boki czy aby na pewno nikogo nie ma. Kiedy szłam sobie powoli z drzwi przy których akurat przechodziłam wyskoczył chłopak. Tak się przestraszyłam że odskoczyłam na bok niemal  wpadając na ścianę za mną. Chłopak spojrzał na mnie zaspanymi oczami.

-ooo Hana hej-powiedział śpiącym głosem-jak się spało? 

Dopiero teraz poznałam ze to Niall i odetchnęłam z ulgą przynajmniej jedna znajoma twarz.

-całkiem nieźle, możesz mi powiedzieć gdzie jestem?

-w naszym domu-wzruszyła ramionami przecierając twarz

-waszym?

-tak, moim i chłopaków 

-mieszkacie razem?-spytałam troche zaskoczona

-przez większość czasu

-Harry też?

-tak -przytaknął przeciągając się leniwie

-a gdzie jest teraz? 

-pewnie biega 

-a możesz mi powiedzieć gdzie jest kuchnia?

-Korytarzem do samego końca i po schodach w dół

-dzięki-uśmiechnęłam się przyjaźnie 

-nie ma za co a teraz sorry ale muszę do łazienki-minął mnie zgrabnie i zatrzasną drzwi które były tuz za mną.

Fight || H.S.Where stories live. Discover now