Chapter 22

17.3K 633 31
                                    

Harry

Nie myślę o niczym innym tylko o niej. Nie mogę się na niczym skupić, wszytko mi ją przypomina, każda kobieta spotkana na ulicy ma jej twarz. Chyba zwariowałem. Nie ma jej już tydzień a ja nadal nie wiem gdzie ona jest. Liam szuka jej bez przerwy, ale nic to nie daje. Uruchomiłem wszystkie swoje kontakty niestety na marne, wygląda na to że zapadła się pod ziemie.  Żeby chodź na chwilę zapomnieć rzuciłem się w wir pracy. Brałem udział we wszystkich akcjach które były organizowane, wszystko sam nadzorowałem żeby chociaż na chwile przestać myśleć o bólu który rozsadza mi klatkę od środka. 

Codziennie jeżdżę pod uczelnie z nadzieją że wróciła ale Ef zawsze wychodzi sama i nawet na mnie nie patrząc wsiada do swojego samochodu i odjeżdża. 

Powiedziałem o wszystkim Gemms a ona tak jak się spodziewałem  zbeształa mnie za to jak nigdy, nawet się popłakała bijąc mnie po torsie i mówiąc jakim jestem skurwielem i zimnym draniem...tak jak bym tego sam nie wiedział .Zacząłem nawet pic żeby tylko o tym nie myśleć, chodziłem na wszystkie imprezy i upijałem się do nieprzytomności żeby tylko zapomnieć. 

Hana

Minął tydzień a ja spędziłam go bardzo intensywnie. Nie było dnia żebym gdzieś wieczorem nie wychodziła. Każdy dzień nowa impreza, poznałam mnóstwo nowych ludzi, nowych miejsc, czułam że powoli odzyskuję siły i spokój którego tak potrzebowałam. 

W dzień pomagałam dziadkom w restauracji, która mimo że nie było sezonu prawie cały czas była pełna a wieczorem wychodziłam razem z Kariną i Marco, czułam że żyję i jedyne czego się bałam to powrotu do domu który nieuchronnie zbliżał się wielkim krokami. 

Była środa a ja siedziałam na tarasie i wystawiała skore do słońca, chciałam chodź troszkę się przypiec przed powrotem do domu. Nagle obok mnie po obu stronach pojawili się Marco i Karina. Przyglądali się mi bacznie przez kila minut a potem zaczęli coś do siebie szeptać.

- Powiecie mi o co chodzi?-spytałam unosząc się na łokciach 

- Jedziemy do Syrakuzy-powiedział Marco 

- Po co? 

- To niespodzianka-dodała podekscytowana Karina

- Co wy kombinujecie?-spojrzałam na nich mrużąc oczy, za dobrze ich znałam żeby nie wiedzieć że coś kombinują

- Nie pytaj tylko zakładaj ubrania, za pół godziny na dole...

Zgodnie z rozkazem pół godziny później zeszłam na dół gdzie czekali na mnie zarówno Marco jak i Karina. Uśmiechali się do siebie porozumiewawczo a ja nie wiedziałam co się dzieje. 

Wsiadłam z nim do samochodu i ruszyliśmy do miasta. Syrakuza była dużym tętniącym życiem miastem pełnym ciekawych zabytków i miejsc które warto odwiedzić. W pewnym momencie nawet myślałam że zabierają mnie na wycieczkę ale kiedy zatrzymaliśmy się pod ekskluzywnym ogromnym budynkiem wiedziałam że coś kombinują. Karina niemal  wyciągnęła mnie z auta i siłą razem z Marco wprowadziła do środka. Stanęłam w dużym przestronnym holu całym urządzonym na biało. Wyglądem przypomniało mi to jakąś drogą klinikę. Na środku stało wielkie biurko a za nim ładna blondynka stukała coś na komputerze, wokół pełno było białych kanap ze szklanymi stolikami, a na środku wielka marmurowa rzeźba przedstawiając Wenus z Milo. Nagle przed nami jak by z ziemi wyrósł jakiś mężczyzna. Przestraszona odskoczyłam na bok ale Karina trzymała mnie kurczowo za  ramie. 

-Hana to jest Pablo-przedstawiła mnie wysokiemu szczupłemu blondynowi którego ubrania ewidentnie były ostatnim krzykiem mody. Uśmiechnęłam się do niego słabo a on bezwstydnie lustrował mnie wzrokiem.

Fight || H.S.Where stories live. Discover now