Chapter 41

11.8K 628 66
                                    

Hana 

Od nieszczęsnej imprezy minęły dwa tygodnie. Harrego wypisali ze szpitala pod trzech dniach i wrócił do domu. Niestety musieliśmy kupić wózek o czym on nawet nie chciał słyszeć ale nie było innego wyjścia jeśli chciał poruszać się po domu. Moje serce krwawiło za każdym razem kiedy widziałam go na tym cholernym krześle. Zmienił się, stał się oschły i nieczuły, nawet dla mnie. Wiedziałam że mnie kocha ale przestał mi to okazywać. Przestał mnie całować, przytulać, zamknął się w sobie i nawet ja nie miałam do niego dostępu. Całymi dniami siedział w domu i godzinami wpatrywał się w okno. Nie wychodził, nie spotykał się z przyjaciółmi, zapomniał całkowicie o swoim stanowisku które chyba przestało mieć dla niego znaczenie. Próbowałam z nim rozmawiać ale to nic nie dawało, odpowiadał pół słówkami raniąc moje serce.

Nie chciał przyjmować od nikogo pomocy, a kiedy sam sobie nie radził wpadał w szał i tylko kiedy go przytulałam mocno wbrew jego woli trochę się uspokajał.

Gemma przeniosła się do nas i tylko dzięki jej wsparciu wytrzymywałam to co się teraz działo. Pomagała mi kiedy już nie dawałam rady widząc jak Harry odpycha mnie od siebie i nie chcę mojej pomocy. Ale nie podawałam się, mino że nie chciał ja mu pomagałam. Chodziłam z nim na wszystkie ćwiczenia, pilnowałam żeby robił je w domu, spędzałam całe dnie obok niego będąc na każde jego zawołanie. Nie poddam się, nie mogę się poddać, za bardzo go kocham żeby dać za wygraną. I choć wiedzę że on traci nadzieje i coraz bardziej zamyka się w sobie ja muszę być tą która będzie walczyć, nie pozwolę mu się poddać.

Wracałam właśnie z zakupów próbując otworzyć drzwi co nie bardzo mi wychodziło ze względu na to że moje ręce zajęte były przez siatki . W końcu po kilku minutach walki znalazłam się w środku naszego mieszkania. Od razu poszłam do kuchni i położyłam siatki na blacie

- Harry-krzyknęłam w przestrzeń wiedząc że gdzieś się tu kreci. Wyłożyłam wszystkie zakupy i poszłam go poszukać.

Jak zwykle siedział w pokoju i pusto wpatrywał się w przestrzeń przed sobą

- Hej-powiedziałam pochodząc do niego i obejmując go lekko

- Cześć-powiedział pusto nawet na mnie nie patrząc

- Co dzisiaj robiłeś?-spytałam całując go w policzek

- To co od dwóch tygodni, nic...

- Harry proszę cie

- Nie Hana daj spokój-odepchnął mnie od siebie-nic się nie zmieniło, ćwiczenia nic nie dają a ja dalej tkwię na tym cholernym wózku

- Musisz walczyć słyszysz? Nie możesz się poddać-mówię odwracając go do siebie przodem. Szukam jego spojrzenia ale on patrzy gdzieś za mnie. Widzę jak myśli nad czymś intensywnie i podświadomie wiem że nie będzie to przyjemne.

-Hana to koniec-mówi w końcu spuszczając głowę

- Słucham? -szerzej otwieram oczy i usta nie wierząc w to co słyszę

- To koniec, nie chcę dłużej z tobą być-dalej nie patrzy mi w oczy i wiem ze kłamie, nie mam pojęcia czy robi sobie ze mnie żarty czy to prymaprylis ale moje serce jest na wyczerpaniu.

- Ty chyba nie wierzysz w to co mówisz...

- To nie mam sensu ja jestem na wózku nie chce być dla ciebie ciężarem

- Nie jesteś ciężarem!!!-krzyczę-kocham Cię rozumiesz?

- Ja tez Cię kocham, bardzo mocno, ale nie mam już siły, nie mogę patrzeć na to jak się ze mną meczysz...

- Co ty pieprzysz? Jestem tu bo chcę tu być, bo przy tobie jest moje miejsce, mówiłam ci na początku że cię z tym nie zostawię, przejdziemy przez to razem-mowie pewnie próbując spojrzeć mu w oczy ale ucieka wzrokiem na wszystkie strony co jeszcze bardziej mnie załamuje

- Nie, nie przejdziemy, nie mogę niszczyć Ci życia, jesteś za młoda żeby spędzić życie z kaleką

- Nie waż się tak mówić-syczę przez zaciśnięte zęby-kocham Cię i nie zostawię Cię nigdy

- To ja zostawiam Ciebie żebyś mogła mieć wspaniałe życie na jakie zasługujesz-mówi mijając mnie i odjeżdżając w stronę drzwi

-Harry błagam...-moje oczy już zaszły łzami i nic na to nie mogę poradzić. Może to żałosne że błagam go żeby mnie nie zostawiał ale nie mogę inaczej. Nie mogę uwierzyć że to się dzieje po raz kolejny. Po raz kolejny mu zaufałam a on znowu mnie rani. Dlaczego?

- Przepraszam-mówi odwracając się w moją stronę i patrząc w moje oczy

- Obiecałeś mi że nigdy mnie nie zostawisz!-krzyczę w jego stronę-że nigdy mnie nie skrzywdzisz!!! a co robisz? Znowu łamiesz mi serce, po raz drugi! Jak możesz być taki nieczuły!!!

- Przepraszam-powtarza spuszczając głowę w dół i kręcąc nią lekko-wrócę do chłopaków żebyś nie musiała na mnie patrzeć-po raz ostatni patrzy na mnie a w jego oczach próbuje się doszukać rozbawienia, nadal mam nadzieje że on tylko żartuje, że się ze mną droczy, ale jego tęczówki nie są wesołe, są niewyobrażalnie smutne i boleśnie zrozpaczone. I to wystarczy żebym sobie uświadomiła że on to naprawdę robi. Znowu mnie krzywdzi, rani..tym razem jednak po raz ostatni...

Harry

- Ty idioto coś ty najlepszego zrobił?- Gemma stała nade mną wymachując rękami we wszystkie strony

- To co musiałem-odpowiedziałem smutno.

- Musiałeś? Musiałeś złamać jej serce-w jej oczach pojawiły się łzy co jeszcze bardziej mnie załamało

- Tak będzie lepiej-mowie unikając jej wzroku ale ona pochyla się nade mną opierając ręce na oparciu wózki. Patrzy na mnie wściekle i syczy przez zaciśnięte zęby

- Dla koggo? Dla ciebie czy dla niej?

- Dla niej, nie chcę niszczyć jej życia-odpowiadam patrząc w jej zapłakane już oczy

- Już to zrobiłeś zostawiając ją nie rozumiesz tego?

- Musiałem to zrobić, ona nie zasługuję na życie z kaleką-z każdym kolejnym słowem czułem jak cząstka mnie umiera ale nie miałem innego wyjścia, Hana zasługuje na to co najlepsze, musi mieć szczęśliwe życie a takiego nie zazna z kaleką

- Ale ona kocha tego kalekę nie rozumiesz tego?-teraz już na mnie krzyczała nie mogąc powstrzymać łez które zalewają jej policzki

- Ja tez ja kocham i dla tego to robię

- Co za bzdury? Jesteście dla siebie stworzeni, wy musicie być razem!!! Zostawiając ją robisz jej największą krzywdę ty pieprzony dupku!!!-nigdy w całym swoim życiu nie widziałem mojej siostry tak złej i załamanej jednocześnie. Nigdy tak do mnie nie mówiła. Hana jest dla niej jak siostra i wiem że przez to co zrobiłem skrzywdziłem też ją ale nie potrafię inaczej, będę tego żałował do końca życia ale Hana beze mnie będzie miała szczęśliwe życie na które zasługuję.

- Lepiej je będzie beze mnie

- Chyba nie wierzysz w to co mówisz-kręci z niedowierzaniem głową ocierając łzy, siorbie głośno nosem i patrzy na mnie z odrazą-nie mam do Ciebie siły, jeśli ją stracisz będziesz tego żałował do końca życia...

- Nie będę dla niej ciężarem, ona zasługuje na o wiele więcej niż życie z kimś takim jak ja.

__________________________________________

Bardzo króko i bardzo smutno :( Co sądzicie?  Pewnie nie podoba się wam taki koniec rozdziału ale taka była moja koncepcja i tak miało to wyglądać od początku więc proszę nie zabijcie mnie za to :) Co będzie dalej to się jeszcze zobaczy...

Miłego popołudnia i do następnego :*

Fight || H.S.Where stories live. Discover now