Chapter 47

10.8K 624 45
                                    

Harry

Zadzwoniła tylko raz, tylko raz spytała jak się czuje i czy wszystko w porządku. Potem rozłączyła się. Powinienem się cieszyć że w ogóle się zainteresowała ale nie mogę. Boli mnie myśl że stajemy się dla mnie coraz bardziej obcy a ona coraz bardziej przywiązuje się do tego Kay'a.

Moja twarz wraca do sowich dawnych kolorów a ja nadal czuję się jak gówno. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Pojechałem na kilka dni do Londynu żeby odpocząć i wszystko przemyśleć. Obecność Gemmy strasznie mi pomogła, rozmowy z nią trochę podniosły mnie na duchu i chodź nic się nie zmieniło, nadal jej nie odzyskałem, to dalej mam nadzieje ze kiedyś będziemy razem. 

Siedziałem w domu tak jak codziennie wpatrując się godzinami w ścianę kiedy do pokoju wszedł Niall

- Jak poszło?-spytałem nie odrywając wzroku od ciekawego wzorku na suficie

- Jak zwykle-wzruszył ramionami-wszystko tak jak powinno być 

- To dobrze, przynajmniej tu wszystko działa 

- No właśnie-zaczął powoli a ja spojrzałem na niego kontem oka-mamy dość patrzenia na Ciebie w takim stanie-czekał chyba ze zdzielę go pogłowię ale słuchałem dalej-i wymyśliliśmy coś co może w jakimś stopniu pomóc a przynajmniej będziecie mogli spokojnie porozmawiać 

- Co?-spytałem ciekaw co też wymyślili 

- Twoje urodziny-westchnął cicho 

- Co z nimi 

- Są za kilka dni 

- I co z tego? Wiesz że ich nie obchodzę 

- Może tym razem zrobisz wyjątek co?

- A niby dlaczego? 

- Bo właśnie wtedy miał byś okazje porozmawiać z Haną 

- Myślisz że przyjdzie?-prychnąłem pod nosem. 

- Myślę że tak-przytaknął głową a ja spojrzałem na niego jak na wariata. 

- Niall ona nie chcę mieć ze mną nic wspólnego więc dlaczego miała by przyjść na moje urodziny? 

- Ona Cie kocha, bardzo mocno-powiedział spokojnie a ja automatycznie podniosłem się z łóżka.

- Po tym jak Cię opatrywała Lou odwiózł ją do domu, wtedy rozmawiali, Hana powiedziała mu że boi się dać Ci kolejną szanse bo ty i tak to zniszczysz...

Na jego słowa poczułem jak żołądek boleśnie skurczył swoje rozmiary a w gardle pojawia się niewyobrażalna gula która za nic nie chciała zniknąć. 

- Kiedy przyjdzie na twoje urodziny spróbuj z nią porozmawiać, pomożemy wam, nie możemy patrzeć jak oboje się męczycie kiedy powinniście być razem 

Spojrzałem na niego smutno, miałem ochotę mocno go uściskać ale wiedziałem że wtedy wyszedł bym na kompletną fujarę i beksę więc tylko przyjacielsko poklepałem go po ramieniu. 

W odpowiedzi skinął lekko głową uśmiechając się do mnie

- A teraz łap telefon i dzwoń

Hana

Drugą godzinę Kay próbował nauczyć mnie jak robić dobre risotto. Odkąd go poznałam zawsze zaskakiwał mnie tym jak dobrze gotuje. Jego dania w porównaniu z moimi to niebo a ziemia. Zawsze z utęsknieniem czekałam na kolejną potrawę którą mi zaserwuje. Tym razem nie było inaczej. Zaprosił mnie do siebie na obiad a ja ucieszona niemal natychmiast  stawiłam się w jego progu czekając na pyszny posiłek. Jednak on miał inne plany. Kiedy weszłam do jego kuchni, od razu założył mi biały fartuch a na głowę wcisną czapkę kucharską. Spojrzałam na niego pytająco na co on zaśmiał się cicho i powiedział z figlarnym uśmiechem na ustach 

Fight || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz