LV - Kiedy gasną światła.

1.9K 121 155
                                    

Pisany dzisiejszej nocy, więc i wrzucany w nocy.

Starałam się, aby ten rozdział wyszedł klimatycznie. Proponuję czytać po zachodzie słońca, aby można było się wczuć.  Po przeczytaniu możecie napisać czy mi się to udało.

GWIAZDKUJCIE, KOMENTUJECIE no i hej!
_______________________________

Wpadłam na pewien plan. Był bardzo ryzykowny, aczkolwiek prosty do wykonania. Mogłoby się wydawać, że wręcz banalny. Polegał on na zagadaniu Diany w taki sposób, aby jakimś cudem nie zamknęła tego pokoju. Szczerze, nie wiedziałam z jakiej strony powinnam ją podejść, ani co zrobić by złapała mój haczyk. Prawdę mówiąc wolałbym zapytać się jej o to wprost, aczkolwiek nie ufałam tej kobiecie. Tak, lubiłam ją i wydawała się naprawdę dobrze nastawiona w stosunku do nas, ale ufać jej nie mogłam. W aktualnej sytuacji nie mogłam ufać już nikomu będącemu poza naszą grupą.

Usadowiłam się po turecku na twardym materacu łóżka rozmyślając nad historią, którą ją ugadam. Do głowy wpadł mi pewien dość niekonwencjonalny pomysł, aczkolwiek wiedziałam że zrobię z siebie idiotkę przed jej osobą.

Jakby miałby to być mój pierwszy raz.

Zadowolona z siebie ruszyłam w stronę toalety. Stanęłam nad przedmiotem i popatrzyłam w dół, śmiejąc się w duchu z mojego żałosnego zamiaru. Nigdy jeszcze nie zapychałam toalety specjalnie, a już szczególnie nie zapychałam jej, by wrobić jakąś pielęgniarkę. Tak w ogóle, to nigdy jej nie zapychałam. Kącik moich ust wystrzelił w górę, a ja sama zabrałam się do wykonania powinności. Wzięłam całą rolkę papieru, odwijając ją i wrzucając do środka ubikacji ogromną, zwiniętą, papierową kulę. Kilka razy nacisnęłam spłuczkę i spojrzałam na moje dzieło intrygi. Tak ten widok zdecydowanie zasługiwał na to miano. Przetarłam ręce i na powrót usiadłam na łóżku.

Teraz tylko część aktorska.

W nudzie oczekiwałam na przyjście Diany, ponieważ miałam już dość czekania w napięciu na chwilę, w której znów będę mogła wyjść na zwiady po szpitalu. Modliłam się o to, abym znalazła choć malutką wskazówkę, która podpowie mi co mam robić. Moja grupa była w naprawdę głębokim dołku, nic o tym nie wiedząc.

Dlaczego nie ma z nami Harrego? On zawsze coś by wymyślił, pomógłby. Akurat kiedy jest najbardziej potrzebny, to znika. Znika bez śladu. Nie ma go już od trzech dni. Czy to oznacza, że już nie wróci? Boleśnie westchnęłam, głośno przełykając ślinę. Myśli o zagubionym chłopaku były zbyt demotywujące, abym mogła je do siebie dopuszczać.

Dlaczego nie ma z nami Kate? Zawsze mi pomagała. Zawsze dotrzymywała mi kroku, czułam przy sobie jej obecność. Trochę niepokojącą i mroczną, aczkolwiek dawała mi ona poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa. Dlaczego nagle zniknęła, robiąc ze mnie zwykłą nastolatkę? Dlaczego nie chce wrócić, mimo tylu próśb? Kate bezapelacyjnie wie o tym, iż mamy mało czasu. Nie wiem co próbuje osiągnąć swoim zachowaniem. Wiem, że zrobiła to celowo. Tylko nie mam pojęcia dlaczego. Dla...

.... pukanie. Pukanie, które zawsze było tylko po to, aby trzymać pozory. Każdy i tak zdawał sobie sprawę, że jest ono całkowicie bezsensowne.

Natychmiastowo przybrałam bolesny wyraz twarzy i zwinęłam się w kulkę na materacu, łapiąc się za brzuch.

- Proszę. - Zawyłam cierpiętniczo.

Do pomieszczenia błyskawicznie wpadła czarnowłosa piguła, klękając nad moją osobą. Wyglądała na zmartwioną.

- Co się dzieje? - Dotknęła mojego ramienia. - Wszystko z tobą dobrze?

- Ta- tak. Po prostu - po prostu strasznie boli mnie brzuch. - Wyjęczałam pomiędzy syknięciami udawanego bólu. - To - to chyba jelitówka.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz