JUZP XXXIV - Potwory z łazienki.

2.6K 262 84
                                    

Po kwadransie od wyjścia Jus, do pokoju wpadła Alicja.

- Widziałaś się z Maćkiem?

- Tak...tak - Odpowiedziała szybko, grzebiąc w swoich rzeczach. - O hej! Wstałaś już?

- Jak widać. - Zaśmiałam się. - Czego szukasz?

- A czego mam szukać ? - Zmarszczyła brwi. - Jedzenia dla ciebie.

Od razu stałam się podekscytowana.

- Co dzisiaj było?

- Grochówka. - Powiedziała blondynka z poważnym wyrazem twarzy.

- Fuu. - Zrobiłam zniesmaczoną minę.

- Żartuję. - Zaśmiała się. - Naleśniki z sercem i dżemem. Mogą być jaśnie pani?

- Jestem tak głodna, że wszystko może być. A masz coś do picia?

- Herbatkę.- Herbatka śmierci zawsze na topie.

Dziewczyna podała mi jedzenie na plastikowym talerzu, który zabrała z kuchni. Zaczęłam jeść. W pewnym momencie popatrzyła się na mnie dziwnie.

- Sama usiadłaś?

Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Czy powiedzieć jej, że poznałam nową pacjętkę.

- Zresztą nieważne. - Machnęła ręką. - Słyszałaś, że jakaś nimfomanka trafiła do naszego szpitala? - Powiedziała otwierając szerzej oczy.

- Yyy....nie. - Skłamałam szybko.

- Podobno chce ruchać się z kim popadnie. Ona jest po prostu chora! - Oburzyła się. - Jeszcze nas zgwałci.

- Lepiej trzymać się od niej z daleka. - Stwierdziłam przesadnie kręcąc głową i udając, że również jestem oburzona.

- Też tak myślę. - Rzuciła stojąc w drzwiach. - Sory ale muszę iść na jakieś głupie zajęcia edukacyjne.- Przewróciła oczami.

- Powodzenia. - Powiedziałam po czym zabrałam się do jedzenia.

*****
Kiedy obudziłam się po około godzinie, Alicji nadal nie było. Czułam się źle. Kręciło mi się w głowie, i chciałam zwymiotować cały obiad. Z trudem, podniosłam się do pozycji siedzącej, łapiąc się za głowę. Dlaczego oni nie dali mi leków przeciwbólowych? Zaczęłam oddychać głęboko, patrząc się w sufit, co nie było dobrym pomysłem. Nadciągneła kolejna fala nudności. Spojrzałam w stronę toalety, obmyślając w głowie, sposoby na jakie mogę się tam dostać. Nic jednak nie wymyśliłam. Za bardzo kręciło mi się w głowie. Kiedy odwróciłam się spowrotem w stronę ściany, zobaczyłam jakieś czarne plamy. Powoli biała ściana, stawała się coraz bardziej czarna i zimna jak z kamienia. Po kilkunastu sekundach cała była w jakimś czarnym, brudnym kamieniu. Wkońcu zobaczyłam jak ze ściany zaczyna wydostawać się szarosina, brudna i chuda dłoń. Przerażona cofnąłam się trochę do tyłu. Dłoń jednak coraz bardziej się do mnie zbliżała. Chciałam krzyknąć, lecz strach mnie sparaliżował. Na twarzy znowu poczułam to dziwne lodowate powietrze, przesiąknięte mocą z zaświatów. Gdy ręka już miała dotknąć mojej twarzy, gwałtownie odwróciłam się w stronę łazienki, przy okazji spadając z łóżka.

Syknęłam z bólu, zwijając się w pół. Towarzyszyło mi przy tym uczucie rozrywania od środka. Moje szwy były milimetry od zerwania. Ręka ciągle tam była, wijąc się niespokojnie. Przeniosłam wzrok na drzwi od łazienki. Wydobywała się z nich pachnąca zgniłym mchem para, a w środku słychać było szmery. Dość zanajome mi szmery. Adrenalina poraz kolejny uderzyła do moich żył, dlatego ból, który przed chwilą był nie do wytrzymania, teraz prawie mi nie doskwierał. Aczkolwiek wiedziałam, że opcja powrotu na łóżko jest niemożliwa. Nie dałabym rady się podnieść. Pary było coraz więcej. Nieprzyjemna woń rozniosła się po pomieszczeniu. Straszne odgłosy, były coraz donośniejsze, a żołądek podszedł mi do gardła. Para stała się czarna. Jej stróżka dotarła do mojego nosa. Otworzyłam oczy najszerzej jak się da, przez moment pozostając w paraliżu. Pachniało trupem. Jak na zawołanie, moje serce zaczęło bić jak dzwon, a nudności przybrały na sile. Musiałam się wydostać.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaWhere stories live. Discover now