JUZP XLII - Cała prawda o Gustawie Restahlinhu. (tydzień z JUZP)

2.4K 239 35
                                    

- Znalazłem coś! - Krzyknął Alex. Szybko podbiegłam do chłopaka, który dzierżył w rękach starą, nigdy niewydane gazetę. - Nie wiem czy to ważne, ale jest tu coś o rosyjskim lekarzu.

- Daj! - Pośpiesznie zabrałam brunetowi przedmiot. Wpadłam w szał chęci poznania psychiatryka. Otworzyłam gazetę, przewracając kartki na stronę, której szukałam. Wyglądałam jak wariatka. Kiedy ją znalazłam, wbiłam wzrok w tekst, zapominając o Bożym świecie.

Cała prawda o - Gustawie Restahlinhu.

Uważany za przykład badacz, naukowiec. Wiele tysięcy ludzi uważa, go za autorytet. Sam uczony przyznał, że najważniejsze jest dla niego dobro pacjentów i pomoc światu. Wspomógł mnóstwo placówek publicznych oraz wybudował szpital psychiatryczny.Ale czy wyżej wymieniony mężczyzna, naprawdę jest taki za jakiego się podaje?

Chciałbym, podzielić się z wami wszystkimi spostrzeżeniami na temat jego osoby i ujawnić prawdę, którą skrywa.

Jako, przez kilka tygodni, byłem pracownikiem Szpitala Psychiatrycznego nr 21 w Olsztynie, osobiście rozmawiałem z tymże człowiekiem. Osobiście, różnież widziałem rzeczy, które miały tam miejsce. Już od początku pracy coś przeszkadzało mi w Gustawie. Chociaż był bardzo ułożony oraz uprzejmy, w jego oczach można było dostrzec nutę szaleństwa. Zawsze mnie to zastanawiało.

Kilka pierwszych dni mojej pracy, było spokojne, nie wzbudzające zastrzeżeń. Mimo, do moich uszu, dochodziły ledwo słyszalne wołania o pomoc i krzyki jakby z podziemi, nie zwracałem na to najmniejszej uwagi. Tłumaczyłem to przemęczeniem.

Po około tygodniu, mój pracodawca wezwał mnie na prywatną rozmowę. Poinformował mnie o rzekomo prowadzonym eksperymencie. Stwierdził, że potrzebuje mojej pomocy. Często powtarzał również, że jestem najlepszym pracownikiem oraz, że to mi się spodoba tak samo jak spodobało się moim współpracownikom. Wtedy w mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka, że ten człowiek nie jest normalny. Jednak nie chciałem oceniać go pochopnie i dla świętego spokoju, zgodziłem się. Próbowałem różnież dowiedzieć się więcej, lecz Restahlinh, nic nie mówił.

Po wizycie zacząłem wypytywać o wszystko innych lekarzy. Oni też milczeli.

Następnego dnia, Gustaw wezwał mnie ponownie. Tym razem powiedział, że już niedługo będę mógł ich zobaczyć. Zacząłem się niepokoić. To był szaleniec. Po tych słowach, kazał mi podążać za nim. Pełen obaw, spełniłem jego prośbę. Nie wyobrazicie sobie mojego, zdziwienia, gdy zeszliśmy do piwnicy. W mojej głowie oddtworzył się dźwięk cichych wrzasków. Czułem, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa, jednak nie dałem po sobie tego poznać.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaWhere stories live. Discover now