JUZP XIII- Czyli opowieść jak naprawdę tu trafiłam. - NIEPOPRAWIONE

3.4K 327 39
                                    

Alicja nic nie powiedziała. Spokojnie usiadła na łóżku i wsłuchała się w moją opowieść.

- To stało się na wycieczce klasowej, jakieś półtora miesiąca temu.

Był ciepły wiosenny poranek. Dopiero drugi dzień byłam w Krynicy, a już spodobała mi się tak bardzo, że mogłabym nigdy nie wracać do Łodzi. W dzisiejszym harmonogramie moja grupa miała zaplanowany wyjazd do muzeum technologii w Krakowie. Byłam cała w skowronkach. Od zawsze uwielbiałam innowacyjne maszyny i nowoczesne technologie. Razem z moją przyjaciółką Agatą siedziałam na tyłach autokaru. W czasie jazdy skupiłam się na podziwianiu widoków, wsłuchana w piosenki Zary Larrson. Góry naprawdę mi się podobały. Miały w sobie tą moc, magię. Skrywały w sobie tajemnicę, którą pragnęłam poznać. Od dziecka chciałam uprawiać wspinaczkę, ale jakoś nie miałam okazji. W końcu mieszkałam w Łodzi, a jedynymi rzeczami na które mogłabym się tam powspinać były drzewa w parku lub stare kamienice. Wielka mi przyjemność.

Po około godzinie jazdy Pani Dudek powiedziała, że jesteśmy. Moim oczom ukazała się wielka, szklana kopuła. Miała ona wysokość czteropiętrowego bloku i musiałam przyznać, że wygląda majestatycznie. Już z zewnątrz dostrzegłam najprzeróżniejsze stanowiska do eksperymentów oraz pokazy działania robotów. Istny raj na ziemi. Chciałam sprawdzić wszystko. Nawet nie zauważyłam, kiedy weszłam do środka.

- Nazywam się Pablo Liszcz i będę waszym przewodnikiem. Na początku chciałbym, abyście zobaczyli najnowsze wynalazki 2015 roku, potem będzie czas wolny.

W tym ośrodku wszystko było fascynujące. Z iskierkami w oczach słuchałam o wszystkim,
o czym mówili pracownicy i z zapałem brałam udział we wszystkich przygotowanych przez nich eksperymentach.

- To jest Crejzol. - powiedział przewodnik. - Nasz pierwszy sprawnie działający robot, imitujący człowieka.

Crejzol wyglądał dość dziwnie. Ręce i nogi, jak  zresztą u każdego robota, były tradycyjne, z jakiegoś metalu. Za to reszta, czyli tułów i głowa, mimo, że mieniły się na szaro, posiadały dość nietypową strukturę. Wyglądało to, jakby ta maszyna posiadała przefarbowaną ludzką skórę.

- Można go dotknąć? - spytał Maciek, uprzedzając mnie.

- Oczywiście, tylko ostrożnie. - zgodził się pan Liszcz.

Wtedy brunet podszedł do robota i podał mu rękę, na co oczywiście maszyna odpowiedziała mechanicznym uściskiem. Niesamowite. Również podeszłam bliżej, aby móc dotknąć tej pseudo skóry. Była twarda, jak drewno, ale wyglądała jak metal. Spojrzałam w oczy wynalazkowi. Jego tęczówki wyglądały jak u człowieka, jednak zafascynowana resztą nie zwróciłam na nie większej uwagi.

- Wystarczy. - oznajmił pracownik. - Teraz przejdziemy do maszyn budujących.

Chodziłam jak oczarowana. Otaczające mnie rzeczy były takie... nierealne. W życiu bym nie pomyślała, że ludzie są w stanie tyle osiągnąć. Miałam ochotę porozmawiać z każdym jednym pracownikiem tej placówki i osobiście wyrazić mój zachwyt.

Chyba za dużo razy chwaliłam już ten ośrodek, ale co ja na to poradzę. Naprawdę mi się podobał.

Po obejrzeniu maszyn do budowania, takich jak różne drukarki 3d i roboty laserowe, przewodnik ogłosił czas wolny. Jak najszybciej podbiegłam do Agaty.

- To co zwiedzamy najpierw? - pisnęłam uradowana.- Wiem, chodźmy najpierw na dział ogrodu oraz natury. - zaproponowałam.

- Okej, prowadź mnie pani technolog. - zażartowała moja przyjaciółka.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz