LIII- Gdzie może być Harry?

1.3K 112 115
                                    

Wow, kolejny rozdział w tak szybkim czasie, szaleję xD
Do tego ponad 2600 słów.

W dzisiejszym rozdziale będzie dość dużo Marleksy (heh sama wymyśliłam nazwę shipu), ponieważ.... ponieważ taką miałam ochotę  ( ͡° ͜ʖ ͡°)  ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

GWIAZDKUJCIE, KOMNETUJCIE, no i miłego czytania!

_________________

Pośpiesznie ubrałam się w legginsy oraz czarną bluzkę z jakimś pseudo życiowym cytatem i pobiegłam do pokoju Alexsadnra. Musiałam powiedzieć mu o wczorajszych wydarzeniach jak najszybciej. Wpadłam tam, zapominając o pukaniu i szczerze mówiąc nie żałowałam tego. Chłopak smacznie spał sobie w łóżku, wystawiając z pod kołdry jedną nogę.

Chyba każdy tak robi.

Jego kosmyki ciemnobrązowych włosów, niesfornie układały się we wszystkie strony świata. Wyglądał przy tym niesamowicie uroczo. Podeszłam do przedmiotu, na którym leżał i ostrożnie przesiałam sobie przez palce jego miękkie włosy. Mój gest sprawił, że Alex natychmiast się obudził i szeroko otworzył oczy w zdumieniu. W momencie, gdy dostrzegł, iż to ja wiszę nad jego głową, a nasze spojrzenia się skrzyżowały, na jego usta wkradł się szeroki, szczery uśmiech. Chyba jeszcze nie do końca był przytomny, ponieważ nie pamiętał o Bożym świecie i problemach jakie aktualnie mieliśmy.

I wtedy właśnie, gdy widziałam na jego twarzy ten okaz szczęścia oraz iskierki we wciąż zaspanych oczach, stwierdziłam, że mu nie powiem. Ostatnią rzeczą jaką chciałam, było to, aby zielonooki zaczął się o mnie zamartwiać. A ewidentnie by to zrobił. Założę się, że już rygorystyczniejsze zasady i zamykanie pokoi na noc, wprawiły go w niemały niepokój. Dlatego nie było mowy, by dowiedział się o Kowalczyku.

- Dlaczego nadal się uśmiechasz? - Zadałam pytanie unosząc brwi. Alex niezaprzeczalnie się rozbudził, jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy. Powodowało to, że z mojej nie schodził on również. - Chyba wiesz w jakich tarapatach jesteśmy.

- Wiem. - Na ułamek sekundy zmarszczył nos. - Ale nie mogę się nie uśmiechać. - Ukazał rząd idealnie równych zębów, a ja rzuciłam mu pytające spojrzenie. - Jesteś piękna. - Delikatnie przejechał spodem dłoni po moim policzku, a ja przymknęłam oczy. Serce zaczęło bić mi szybciej. - Poza tym wszelkimi sposobami muszę wprowadzać uśmiech na twoją twarz. - Wytłumaczył. W moim podbrzuszu poczułam motylki, a przyjemne ciepło rozlewało się po moim ograniźmie, mimo lekkiego wstydu. Moje policzki zaś, typowo zrobiły się całe czerwone.

- Mamy naprawdę wielkie kłopoty. Musimy to omówić i to szybko. To nie cierpi zwłoki. - Próbowałam zachować powagę sytuacji i zimną krew. Aczkolwiek z każdą mijającą sekundą miałam coraz to większą ochotę, aby zwyczajnie wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Spojrzałam na niego porozumiewawczo.

- To ile czasu sobie dajemy, zanim zaczniemy panikować? - Przegryzł wargę i uśmiechnął się do mnie łobuzersko. - 15 minut?

- 20. - Poinformowałam go posyłając mu niewinny uśmiech. - Wyrobimy się z naradą w pół godziny. - Opadłam na jego nagą klatkę piersiową, obejmując go ciasno drobnymi ramionami.

******
Kiedy już cała nasza siódemka siedziała w moim pokoju, wstałam i stanęłam na środku pomieszczenia, aby zabrać głos. Jednakże, zanim to uczyniłam, dokładnie przyjrzałam się twarzą moich przyjaciół. W oczach Alicji malował się lek, za to w spojrzeniu Maćka mogłam dostrzec jedynie bezradność i uległość. Natomiast Justine razem z Dylanem spoglądali na mnie zniecierpliwieni oraz rozdrażnieni.

Zapewne mieli ,,lepsze" plany na ten poranek.

Później mój wzrok skierowałam na zmęczonego Martina, by na końcu moje tęczówki mogły spocząć na postaci Alexsandra. Jedynie on z całej naszej grupy wyglądał na zdeterminowanego i przygotowanego na wszystko.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz