Rozdział 30 - Donovan

35 5 3
                                    

Tym razem spotkaliśmy się z Erikiem poza miastem. Za bardzo bałem się, że Samuel znów mnie prześledzi i podsłucha całą rozmowę. Siedzieliśmy niedaleko jednej z baz Schattenów. Wybraliśmy wyjątkowo średnie miejsce, bo wciąż łaziły po nas mrówki, ale stwierdziłem, że przynajmniej była większa szansa, że Samuel nas nie znajdzie. Choć dalej miałem dziwne przeczucie, że jednak trzymał się blisko. Czasem dla pewności się obracałem, co nie umknęło uwadze Lucy.

Początkowo starałem się słuchać debaty Gilberta i Erica, niekiedy coś od siebie dorzuciłem, ale później za bardzo skupiłem się na rozmyślaniu. Propozycja Samuela wciąż nie dawała mi spokoju. Nie powinienem jej brać pod uwagę i nie chciałem, ale... Jakoś mimowolnie myślałem, co by się mogło wydarzyć, gdybym jednak na to przystał. Samuel na pewno miał coś w zamian, tylko jeszcze mi o tym nie powiedział. Chyba nie chciał, żebym brał pod uwagę propozycję przez wzgląd na ewentualną korzyść. Najwyraźniej wolał, żebym "posłuchał głosu rozsądku".

Poczułem, że Lucy szturchnęła mnie paznokciem w policzek. Spojrzałem na nią z przymrużonymi oczami.

— Odleciałeś... — zauważyła zmartwiona. — Coś się dzieje?

— Jestem zmęczony po prostu. Wszystko w porządku.

Tak, tylko rozmyślam nad propozycją oddania cię Samuelowi, nic wielkiego...

Uśmiechnąłem się smętnie. Zauważyłem, że Gilbert przyglądał mi się kątem oka. Akurat Eric przeglądał jakieś papiery, więc nie rozmawiali. Widziałem po minie Gila, że coś mu nie pasowało. Cholera. Miałem się pilnować. Szczególnie przy nim. Na szczęście tylko czytał emocje. Gdyby potrafił to, co Samuel, to byłbym skończony. Wolałem nie dowiedzieć się, jak reszta zareagowałaby na to, co zaproponował mi Samuel.

— Don, możemy pogadać? — zapytał niespodziewanie Gilbert.

Cholera, cholera...

— Jasne — odpowiedziałem szybko, żeby nie budować aury niepewności.

Pokazał gestem, żebym poszedł za nim. Odeszliśmy spory kawałek od Lucy i Erica. Gilbert wnikliwie się przyjrzał.

— Don, odkąd spotkałeś Samuela, zachowujesz się dziwnie — zauważył, jednocześnie zakładając ręce i nie odrywając ode mnie wzroku. — Czy on ci coś powiedział i nie chcesz o tym mówić?

Zacisnąłem wargi i westchnąłem.

— Nie, naprawdę — odparłem uparcie. — Jestem tylko zmęczony.

— Nie kłam mi w żywe oczy, Donovan. Nie jestem głupi.

Przekląłem w myślach. Musiałem wymyślić coś na szybko. Nie mogłem powiedzieć prawdy. Nie zdołałbym ukryć, że wciąż brałem pod uwagę współpracę z Samuelem po tym wszystkim, co zrobił.

— Widziałem rzeczy, których nie da się odzobaczyć — powiedziałem po chwili namysłu. — Nic ponadto.

Gilbert poklepał mnie po ramieniu. Widziałem po nim, że to niezbyt do niego przemawiało, ale najwidoczniej nie miał zamiaru mi tego wytykać. Domyślił się, że nie powiem więcej.

— Don, nawet jeśli Samuel powiedział coś... nie wiem, chociażby o Lucy, o nas ogólnie, to wiedz, że on na pewno próbował ci jedynie namieszać w głowie.

Tylko kiwnąłem głową w odzewie. Wróciliśmy do Erica, który rozmawiał swobodnie z Lucy. Zdziwiliśmy się. Aż żal było im przerywać, ale mieliśmy ważniejsze sprawy do załatwienia. Eric popatrzył na mnie z zainteresowaniem. Cóż, chyba już każdy zauważył moje dziwne zachowanie. Nie musiałem się jakoś bardzo kryć, bo wychodziło mi to wyjątkowo fatalnie.

Hidden BloodWhere stories live. Discover now