Rozdział 22 - Donovan

62 6 5
                                    

Moja głowa pulsowała. Było mi niedobrze i miałem wrażenie, że żołądek wciąż podchodził mi do gardła. Gdy próbowałem się położyć na bok, omal nie spadłem z łóżka. Zamrugałem zdziwiony. Przetarłem twarz zmęczony. Nie pamiętałem, żebym się kładł. Ostatnie wspomnienie miałem z momentu, gdy odepchnąłem Lucy. Później wszystko wydawało się zamazane.

Wstałem mozolnym tempem. Poczułem też, że przydałoby się zmienić spodnie, bo miałem w nich niemiłą niespodziankę. W międzyczasie moja szyja nie przestawała swędzieć. Spojrzałem na siebie w lustrze. Zauważyłem parę siniaków.

Oparłem się o blat. Poczułem ból w klatce piersiowej. Byłem niemal pewny, co mi się działo, ale nie rozumiałem, skąd to by się pojawiło. Wziąłem swój sprzęt. Niewyczyszczony.

Ktoś z niego korzystał.

Rzuciłem okiem na swoje ręce. Na prawym ramieniu widniał dorodny siniak tuż przy wkłuciu. Nieumiejętne wbicie igły.

Coś mi zaczynało świtać...

To nie miało sensu. Niby skąd Lucy mogłaby wpaść na tak durny i niebezpieczny pomysł? Gilbert coś robił?

Westchnąłem cicho.

Wyszedłem z pokoju. Musiałem praktycznie cały czas opierać się o ścianę. Zauważyłem znów związanego Camerona, siedzącego na nim Alexa i Gilberta stojącego nieopodal.

Zwrócił uwagę na lekki hałas, jaki wywołałem. Odetchnął z ulgą, unosząc przy tym kąciki ust. Widocznie spadł mu ciężar z serca.

— Obudziłeś się.

— Ta... — Podrapałem się po szyi. — Wyjaśnisz mi, czemu mam wrażenie, jakby wszystkie moje flaki eksplodowały?

Parsknął śmiechem.

— Pamiętasz, co się stało?

— Niezbyt... Po tym, jak dostałem od Camerona, urwał mi się film.

Zamrugał. Wyraźnie zaskoczyła go moja odpowiedź.

— Naprawdę? Kompletnie nic?

Pokręciłem głową. Wszyscy łącznie z Klarą spoglądali na mnie dziwnie.

— A coś się stało? — dopytałem ostrożnie.

Gilbert westchnął. Spojrzał na pozostałych, po czym ostatecznie wyszedł przed grupkę.

— Lucy uratowała ci życie, Don — zaczął — Na dobrą sprawę umarłeś na jej rękach.

Zaniemówiłem. A jednak... Czyli Lucy wiedziała, co się działo. Domyśliła się, jak to się mogło zakończyć... Tylko skąd wiedziała, co powinna w tamtej chwili zrobić? Nie potrafiłem sobie przypomnieć, żebym jej dawał lekcje transfuzji krwi...

Olśniło mnie.

Urocze krwinki... Małe Cameronki...

Wszystko jasne. Wiedziała, że umierałem. Tłumaczyłem to jej i dała radę coś z tego zapamiętać. Prawdopodobnie użyła własnej krwi, żeby mi pomóc.

— Gdzie ona jest? — spytałem zaniepokojony.

— Wymknęła się gdzieś bez słowa — odparł Gilbert, wzruszając ramionami. — Nie wiemy, gdzie jest.

— Na tyle, ile ją znam — wtrąciła się Klara — to pewnie siedzi przy rzece. Lubi tam myśleć.

Byłem gotowy w tej chwili wyjść z domu, ale zatrzymał mnie Gilbert. Początkowo nie zrozumiałem, co miał a myśli, ale po chwili zwróciłem uwagę, o co mu chodziło.

Hidden BloodWhere stories live. Discover now