Rozdział 16 - Donovan

32 6 6
                                    

Zrozumiałem aż zbyt szybko, co Lucy miała na myśli. Przez to zaniemówiłem. Puściłem jej ręce. Alex wtulił się mocniej, a Gilbert usiadł obok i zaczął ją głaskać po plecach. Nie wiedzieli o niczym. Na pewno znali się długo. Aż dziwne, że Lucy nie odważyła się nigdy przed nimi otworzyć. Co musiała przeżyć? Na dodatek wychodziło na to, że moja matka była w to zamieszana. Zacisnąłem dłonie w piąstki.

Co ona jej zrobiła...?

Niewiele trzeba, żeby kogokolwiek doprowadzić do skraju wytrzymałości. Że jej nie gryzło sumienie... Rozumiałem, religia nie akceptowała innych ras, ale bez przesady. Wampiry wcale nie atakowały aż tak często. Już przeżyłbym, gdyby zabrali tamte „dzikusy", czy jak je nazywano. (Wedle tego, co się dowiedziałem, to były mniej inteligentne). Jednak znęcanie się nad kimś, kto zdecydowanie bardziej przypominał człowieka... Zwyczajnie nie mogłem tego pojąć.

— Czemu nie chciałaś nam o tym mówić? — spytał Gilbert.

Lucy pociągnęła nosem.

— Nie chciałam was martwić. Bałam się, co sobie pomyślicie. Stamtąd naprawdę nie da się wyjść takim samym...

Alex położył się na jej udach, po czym ponownie się wtulił.

— I tak cię kochamy... — powiedział niewyraźnie.

Lucy zaśmiała się pod nosem i potarmosiła włosy chłopaka. Sam nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Pozwolił jej po chwili wstać, żeby w końcu zmieniła ubranie. Czasem spoglądała na mnie przelotnie. Ciężko mi stwierdzić, czy była wtedy zła, czy bardziej wdzięczna. Na razie nie chciałem zaczynać rozmowy. To słaba okazja, żeby wnikać w szczegóły. Dopiero co wydusiła z siebie cokolwiek.

— Lucy — zagaiłem. — Jeśli zechcesz, możemy potem pogadać. Będzie ci lżej.

Odetchnęła.

— Zobaczę.

Wtedy do środka wparował Cameron. Zdążyłem o nim zapomnieć... Wszyscy spojrzeli w jego kierunku.

— Nie chcę wiedzieć, jaką szopkę odwaliliście, ale wasze listy gończe powoli wiszą wszędzie. Głównie Dona i Lucy.

Podejrzanie sprawdził szybko jedną z kieszeni.

— Nie możemy tu zostać. Lada chwila dowiedzą się, z którego byliśmy dystryktu, przeszukają domy i będziemy udupieni — warknął, krzywo patrząc na mnie. — A wszystko to dla waszego cholernego doktorka!

Moment później Lucy stanęła przede mną z założonymi rękoma.

— Mało ci jeszcze? Chcesz sprawdzić drugą ścianę?

Rzuciłem Gilbertowi szybkie spojrzenie, nie rozumiejąc, co tu zaszło. Pokręcił głową na znak, żebym lepiej nie pytał.

— Cam zrobił fru, fru! — krzyknął Alex.

Lucy uczyła kogoś latać. Cudownie się bawili.

— Mogłabyś oduczyć ten wybryk natury, żeby się nie wpieprzał nieproszony.

Alex się skulił. Gilbert stanął wściekły krok od Camerona. Zatrzymał Lucy ręką. Najwyraźniej po to, żeby nie powtórzyła lekcji latania.

— Cam, lubię cię, ale opanuj czasem język. Nie chcę, żeby druga ściana ucierpiała.

Pokręcił głową z wrednym uśmiechem.

— Mamy większe zmartwienia, a siedzicie tu, jakbyście oczekiwali na cud. Powieszą was wszystkich. Nie dociera to do was?!

Hidden BloodWhere stories live. Discover now