Let's Play A Game || Larry&Zi...

By Lovelyzka

146K 9.9K 10.8K

Prywatne, prestiżowe liceum w Londynie nr. 1 od lat cieszy się nieposzlakowaną opinią, najwyższym poziomem na... More

Rozdział 1. Mówię ci, jak zobaczysz Taylor, to sam zostaniesz hetero!
Rozdział 2. ...zauważył jego pewnie mało dyskretne zainteresowanie.
Rozdział 3. Mam cztery sutki
Rozdział 4. I dlatego też Zayn był tą czarną owcą w rodzinie.
Rozdział 5. Czyżby śliczny chłopiec ze słodkim uśmiechem okazał się być gejem?
Rozdział 6. Znowu uciekasz?
Rozdział 7. Niall kochał Harry'ego chyba od zawsze.
Rozdział 8. Chciałbym poznać prawdziwego Harry'ego Stylesa...
Rozdział 9. ...ciemne audi z impetem wyjechało na pobocze...
Rozdział 10. To tylko zabawa, nic więcej.
Rozdział 11. Wybacz mu, synku.
Rozdział 12. ...dlaczego nie chcesz nic zmienić?
Rozdział 13. To się po prostu stało
Rozdział 14. ...Baby shark doo doo doo doo doo doo!
Rozdział 15. ...nie obiecuję, że ci się spodoba.
Rozdział 16. ...Liamowi też nie było trzeba kłopotów.
Rozdział 17. ...okaże się być tak dobrym kłamcą, że sam w to uwierzy?
Rozdział 18. Zresztą Lewis nie jest partią dla ciebie.
Rozdział 19. Nic nam nie jest, żyjemy.
Rozdział 20. Ktoś skrzywdził jego największy skarb.
Rozdział 21. Jednak mama ma rację, jesteś beznadziejny.
Rozdział 22. Nie przejmował sie za bardzo konsekwencjami
Rozdział 23. Tym razem Liam się nie dowie, słowo.
Rozdział 24. W takim razie zrywam z tobą...
Rozdział 25. ...Louis nawet przez ułamek sekundy pomyślał o romansie...
Rozdział 26. Nikt z rodziny Tomlinsonów nie może się o tym dowiedzieć.
Rozdział 27. ...pozwól sobie na prawdę, nieważne jak trudna być może.
Rozdział 28. Skąd ty wytrzasnąłeś te szmaty?
Rozdział 29. Można patrzeć, ale nie dotykać.
Rozdział 30. Płakałeś przeze mnie.
Rozdział 31. Czy są tutaj jakiejś grzecznie dzieci?
Rozdział 32. Bambi przemienia się w kotka z ostrymi pazurkami?
Rozdział 33. Louis, ty idioto!
Rozdział 34. A co jeśli gdzieś zgubię to dziecko?
Rozdział 35. To takie trochę pożegnanie dzieciństwa?
Rozdział 36. Zasłużyłeś na karę.
Rozdział 37. Oh, z kim mnie zdradzasz?
Rozdział 38. Louis nie jest gruby
Rozdział 39. Dalej kochasz Louisa?
Rozdział 40. Zayn czuł się bardzo pewne za kierownicą.
Rozdział 41. To nie jest Vegas.
Rozdział 42. Zasadnicze pytanie - dlaczego Liam był Harrym?
Rozdział 43. To Louisa nie chciał w swoim życiu.
Rozdział 44. Czy to znaczy, że poznam twoich rodziców?
Rozdział 45. Czy nie obiecałem ci kary?
Rozdział 46. Harry naprawdę zrobił to wszystko dla niego?
Rozdział 47. Chyba nie podejrzewasz Harry'ego o romans?
Rozdział 48. Sam zaproponował taki układ, a teraz jest zraniony?
Rozdział 49. Jak wrócimy, to powiem o nas mamie, dobrze?
Rozdział 50. Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie!
Rozdział 51. Urządźmy wieczorem imprezę!
Rozdział 52. Nie chcę zostawić Hazzy.
Rozdział 53. Ile par wytrzymuje taką rozłąkę?
Rozdział 54. Cztery miesiące kłamstw miały wyjść na jaw w tak prosty sposób.
Rozdział 56. Wyjdziesz za mnie?
Rozdział 57. A jednocześnie tak bardzo pragnął zasmakować jej ust.
Rozdział 58. Może później będzie lepiej.
Rozdział 59. ...facet w spódniczce to największe dziwactwo.
Rozdział 60. ...pijana wersja Harry'ego jest jego najsłodszą wersją.
Rozdział 61. Kiedy oni w końcu wywalą go z tej szkoły?
Rozdział 62. Miałeś zerwać kontakt z Lewisem.
Rozdział 63. Za nawet mniej, niż dobę mieli zostać małżeństwem...
Rozdział 64. Mój mąż.
Rozdział 65. Czy chciałabyś się ze mną umówić na randkę?
Rozdział 66. ...nie spodobało mu się, że ta El była blisko z jego chłopakiem.
Rozdział 67. Czy ty masz dziecko i nie raczyłaś mnie o tym poinformować?
Rozdział 68. Prosiłem cię, żebyś nie palił tyle...
Rozdział 69. A nie pozwolę mu nie iść na wymarzoną uczelnię...
Rozdział 70. Jakby podświadomie wiedział, że to wyznanie doprowadzi do zerwania.
Rozdział 71. Nie wyobrażam sobie żyć na świecie, gdzie nie jesteście parą.
Rozdział 72. Mam udawać, że mnie nie pociąga?
Rozdział 73. Co można powiedzieć komuś, kogo ojciec umiera?
Rozdział 74. Wczoraj znowu trafił do szpitala.
Rozdział 75. Chce się pogodzić i zacząć od nowa.
Rozdział 76. Uwierzycie że jeszcze rok temu nie gadaliśmy ze sobą?
EPILOG. Czy wy kiedykolwiek dojrzejecie?
Podziękowania!
Dodatek?
Dodatek!
Książka!

Rozdział 55. Harry jest najładniejszą księżniczką, wiesz?

1.2K 91 78
By Lovelyzka

Z: Jak tam żyjecie?

Z:

L: Gdzie zgubiliście Nialla?

Z:

L: Mogłem się domyślić

Z: Żałujcie, że nie poszliście z nami! Ostatni wieczór i w pokoju siedzicie. Jak tak można?

Louis podnosił wzrok słysząc ciche kroki, a jego usta momentalnie wygięły się w czułym uśmiechu na widok Harry'ego, który został dłużej w łazience, żeby zmyć makijaż składający się na czarną, brokatową kredkę do oczu oraz tusz do rzęs. Chłopak przed kąpielą nawet nie pomyślał o zabraniu piżamy, więc wszedł z różowym, puszystym ręcznikiem owiniętym wokół bioder, co przykuło uwagę szatyna, jednak prawie od razu jego wzrok powędrował nieco wyżej. Styles nie lubił suszyć włosów suszarką, ponieważ przez to jego zdaniem puszyły się jeszcze bardziej, więc wciąż były wilgotne, a pojedyncze krople powoli skapywały z nich na nagą pierś oraz ramiona, powoli spływając w dół. Zatrzymywały się i zakręcały na każdej najmniejszej krzywiźnie, podkreślając powoli pojawiające się mięśnie, aż wtapiała się w miękki materiał i nieważne, jak bardzo Louis starał się to zignorować, po prostu nie potrafił. Pragnął podążyć ich drogą swoimi wargami, po raz kolejny poczuć pod palcami miękką, rozgrzaną skórę, zachłysnąć się słodką mieszanką zapachu płynu do kąpieli oraz tego charakteryzującego Stylesa i delektować się tym pięknym chłopcem. Przez moment zaczął odczuwać żal, że prawdopodobnie jeszcze przez dłuższy czas będzie skazany na celibat, kiedy na wyciągnięcie ręki miał tak piękną istotę, jednak wystarczyło raz spojrzeć w te zielone oczy, wpatrzone w niego z lekkim wahaniem, żeby odrzucił od siebie tę myśl. Harry był najlepszym, co mu się przydarzyło w życiu i nieważne, jak bardzo był spragniony tego smukłego ciała, nie mógł być egoistą.

Zafascynowany śledził wzrokiem Stylesa, kiedy ten podszedł do komody i wyjął z niej parę dresów po czym, już bez zbędnego skrępowania, rozsupłał ręcznik i założył spodnie. Jeszcze tylko wyszedł na chwilę odwiesić wilgotny, różowy materiał, a następnie z najsłodszym uśmiechem na ustach ułożył się obok Louisa. Od razu nachylił się po krótkiego buziaka i rozłożył się wygodnie na sporej części materaca, prawie spychając Tomlinsona.

L: Nie żałuję

L: A teraz wybacz muszę kończyć

Szatyn nawet nie czekał na odpowiedź tylko od razu odłożył telefon na podłogę i nachylił się w stronę ukochanego po kolejne pocałunki. Skóra chłopaka wręcz parzyła jego dłonie, jednak, choć nie był masochistą, ten ból stanowił dla niego nowe uzależnienie, coś czego pragnął więcej i więcej. Całe łóżko mogło stanąć w płomieniach, a on nie byłby w stanie odsunąć się nawet na moment. Niestety wiedział, że jego myśli były złe, niewłaściwe i powinien się wycofać, nim będzie za późno. Dlatego z wielkimi trudnościami odsunął się od tych słodkich warg i z cichym westchnieniem opadł na poduszkę obok. Jednak nie przewidział, że chłopak podążył za nim i zwinnie usiadł okrakiem na biodrach Louisa. Tomlinson odruchowo ułożył dłonie na jego talii, a Harry nawet nie czekał na zaproszenie tylko nachylił się bardziej z szerokim uśmiechem na milimetry od ust szatyna. Z lekkim wahaniem otarł ich nosy o siebie i delikatnie pocałował lewy kącik, zaraz po tym ten drugi. Przyspieszony oddech Tomlinsona mieszał się ze spokojniejszym Stylesa, a żaden nie spieszył się pierwszy niwelować tej niewielkiej odległości. W końcu to Harry delikatnie przygryzł dolną wargę chłopaka po czym zassał się na niej, otrzymując w zamian cichy jęk przyjemności. Louis był pewny, że pewnego dnia zginie przez tę czarującą wróżkę - niemożliwym było, żeby ktoś o takiej ilości uroku, słodyczy oraz tak lśniących oczach mógł być zwykłym człowiekiem.

- Dziękuję, że jesteś - szepnął brunet, nim ostatecznie znowu pocałował chłopaka. Czule, delikatnie, jakże odmiennie od tego, co szalało w umyśle starszego. Stanowili kompletne przeciwieństwa, a mimo to wspólgrali niemal perfekcyjnie, jakby istnieli dla siebie od zawsze, od dnia ich narodzin gwiazdy napisały za nich całą historię.

Tomlinson zawsze czuł się bardzo komfortowo i swobodnie przy Harrym, jednak tamtego dnia jego hormony szalały zbyt gwałtownie, żeby był w stanie trzeźwo myśleć. Upijał się Stylesem z każdym kolejnym dotykiem, pocałunkiem i już nie byłby w stanie stabilnie stać na nogach, a w głowie mu szumiało, tłumiąc rozum. Niestety nie był w stanie niczego zrobić i to właśnie Harry po raz kolejny pierwszy wykonał ruch i wyprostował się z najsłodszym uśmiechem, przepełnionym bezgraniczną radością. Chłopak miał nad nim pełną kontrolę, prawdopodobnie nawet nie będąc tego świadomym.

- Jestem i będę zawsze, cokolwiek się nie wydarzy - zapewnił Tomlinson, przypominając sobie słowa bruneta.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. Nawet jeśli kiedyś przestaniesz mnie kochać, będziesz mógł na mnie liczyć.

Cichy chichot opuścił usta Stylesa, nim pochylił się, żeby cmoknąć policzek ukochanego. Kiedy znowu usiadł poprawnie, przypadkiem otarł się o niewielkie wybrzuszenie w bokserkach Louisa, czego chyba nawet nie zauważył. Chłopak przeklął pod nosem, jednak starał się zachować kamienną twarz, żeby nie speszyć Harry'ego. To będzie ciężki wieczór...

- Nie sądzę, żebym był w stanie kiedykolwiek to zrobić.

- Ja też - szepnął Tomlinson. Niekiedy przerażało go, jak bardzo był uzależniony od tego chłopca, ale chciał wierzyć, że dobrze ulokował swoje uczucia i nigdy nie będzie ich żałował.

Z zaciekawieniem obserwował, jak Styles wędrował opuszkiem palca po literach na jego piersi układających się w napis It is what it is. Na twarzy młodszego dało się widzieć wielkie skupienie zarówno wtedy, jak i w momencie kiedy zjechał niżej, rysując tylko jemu znane wzory.

- Jak wrócę, to pójdę do salonu, gdzie pracuje Zee po kolejny tatuaż. Tym razem coś większego - oznajmił, dalej wędrując dłonią po ciele szatyna.

- Mówiłem, że uzależniają?

Odpowiedziało mu małe skinienie głową sprawiające wrażenie, jakby nawet go nie słuchał. W pewnym momencie zgubił gdzieś swój uśmiech, a z oczu zniknął ten magiczny blask, który tak bardzo pokochał. Louis od razu objął swojego chłopaka, przyciągając go do swojej piersi. Harry nawet nie protestował tylko od razu położył się obok i mocno wtulił w szatyna, szukając ciepła oraz bezpieczeństwa. Tego, co mu zabraknie po powrocie do domu.

- Boję się jej reakcji. Troszczyła się o mnie tyle lat, ja tak ją oszukiwałem... Nie chcę, żeby była mną rozczarowana. A przecież... Tak naprawdę to nawet nie żałuję tego, co robiłem, bo dzięki wam spędziłem najpiękniejsze chwile mojego życia.

- Nie musisz mówić wszystkiego. Może faktycznie lepiej będzie, jak przemilczysz część z tych rzeczy i po prostu powiesz to co najważniejsze.

- Kocham cię. Bardzo, bardzo. Może zrozumie...

Louis już nic nie odpowiedział, nie znając przyszłości. Ale cokolwiek się nie wydarzy, będzie dla Harry'ego i nic tego nie zmieni.

***

Już od samego progu było słychać Zayna, który śmiał się na cały głos z żartu Liama. Kolejną rzeczą, jaką dało się słyszeć był wysoki pisk radości, spowodowany widokiem swojego kota. Nawet nie przejmował się zdejmowaniem butów, czy też kurtki, kiedy zwierzak wydobył z siebie głośne miałknięcie, tylko od razu podbiegł do niego i wziął w ramiona, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Też za tobą tęskniłem, maluszku. Mam nadzieję, że byłeś grzeczny i nie naprzykrzałeś się zbytnio dziadkom?

- Nie, był uroczy, jak zawsze - odezwała się Karen z czułością obserwując jednego ze swoich synów. - I jak było, dzieci? Odpoczęliście?

Malik podszedł do kobiety i pocałował ją w policzek na przywitanie, po czym ostrożnie wręczył jej Olafa. Dopiero wtedy dostrzegł, iż zwierzak trochę przybrał na masie.

- Tak, bardzo. Zaraz wszystko opowiemy... i oczywiście już lecę po mopa powycierać! Ale widzę, że komuś się trochę przytyło! - zaśmiał się i podrapał kota po brzuszku.

Liam również do nich dołączył już bez kurtki i delikatnie uściskał matkę. Wreszcie w domu...

- Mówiłam Geoffowi, żeby go nie dokarmiał, ale on nigdy mnie nie słucha - westchnęła Karen. - Przygotowałam obiad, to zanieście walizki i chodźcie do jadalni.

- A tata? - spytał Payne, już biorąc wszystkie bagaże. Wiedział, że Zayn jest zbyt leniwy i zajęty głaskaniem swojego dziecka, żeby chociażby o tym pomyśleć. Czasami chłopak zmieniał się w najprawdziwszą księżniczkę.

- W pracy. Będzie za jakieś dwie godziny, może trzy. Ale cicho było bez was... Jak ja to zniosę, kiedy już pójdzie na studia?

Malik z czułością uśmiechnął się do kobiety. Był naprawdę szczęśliwy, że miał kogoś, kto będzie za nim tęsknił, kto go kocha niezależnie od tak wielu różnic. Przy tej rodzinie już całkowicie zapomniał o swojej i mógł tylko cieszyć się swoim nowym życiem.

- Będziemy przylatywać tak często, jak to możliwe. Prawda, Lee?

Szatyn pocałował policzek narzeczonego i skinął głową.

- Jasne. Wy też możecie nas odwiedzać.

- Nigdy nie byłam w Stanach... Tylko Geoff kiedyś leciał służbowo. Na pewno kiedyś przylecimy zobaczyć, jak się urządziliście.

- Inspekcja? - zażartował Zayn. - Zawsze będziecie mile widziani. Ale proszę jeszcze nie płakać, nawet nie wiemy, czy się dostaniemy! Tym bardziej na Harvard...

W tamtym momencie Malik uświadomił sobie problematykę ich przedsięwzięcia. Składali papiery na kilka uczelni, ale tak naprawdę, to nie mieli pewności, która będzie ich chciała. Może w ich szkole zawsze starali się być, jak najlepszymi uczniami, lecz w tym przypadku mieli przed sobą masę innych naprawdę bardzo uzdolnionych osób. Czy co gorsze - jeśli tylko jeden z nich się dostanie? Albo każdy na inny uniwersytet? Niby wcześniej postawili, że w takiej sytuacji jeden pójdzie na studia, a drugi spróbuje w przyszłym roku, jednak dopiero wtedy dotarło do niego, jak bardzo było to wszystko szalone. Jeszcze w Liama i Louisa wierzył, ale w swoim przypadku zaczynał odczuwać poważny kryzys.

- My nie damy rady? - prychnął szatyn. - Kto jak nie my?

- Właśnie - potwierdziła Karen. - Jesteście jeszcze tacy młodzi i mądrzy. A nawet jak się nie uda, to jestem pewna, że sobie poradzicie. W razie czego zawsze możecie na nas liczyć.

Zayn uśmiechnął się lekko i pocałował policzek kobiety. To ona była jego prawdziwą matką, nie ta, która go urodziła. Z jej wsparciem na pewno zajdą bardzo daleko i będą tymi ludźmi, którymi pragną być. Którymi naprawdę są.

***

Louis został otoczony z każdej strony dłuższymi i krótszymi ramionami, które niczym macki oplotły całe jego ciało. Przez cały czas nie mógł przestać się uśmiechać, kiedy trochę niezdarnie próbował objąć całą swoją rodzinkę. Przez krótki moment zalśniły mu się oczy, ale zamaskował to cichym śmiechem.

- Hej, udusicie mnie!

- Tęskniłam, Boo - wymamrotała Doris. - I za Harrym. Gdzie Harry?

Kolejny cichy chichot wyrwał się z ust chłopaka, kiedy schylił się, żeby wziąć siostrę na ręce. Od razu małe dłonie uczepiły się jego policzków i dostał małego całusa w nos, co całkowicie go rozczuliło.

- Jest w swoim domu, ale może zaprosimy go jakoś w przyszłym tygodniu, hm?

- Tak! I mama kupiła mi taką ładną sukienkę i wyglądam w niej, jak księżniczka! Jak Harry! Harry jest najładniejszą księżniczką, wiesz?

Chcąc nie chcąc, Louis wyobraził sobie ukochanego w różowej spódniczce, a czuły uśmiech zagościł na jego wargach. Było to coś, co pragnął zobaczyć na żywo i na pewno postara się to kiedyś zrealizować.

- To prawda - przyznał z wyraźną nutą rozbawienia w głosie. - Może pobawicie się, jak przyjedzie.

- A ja mogę być rycerzem? Będę bronił Doris! - krzyknął Ernest z dumnie wypiętą piersią. I Tomlinson naprawdę nie rozumiał, jak można nienawidzić dzieci, kiedy były one takie urocze.

- Jasne. Może poprosisz tatę, żeby zrobił ci drewniany miecz? - zaproponował szatyn i odłożył dziewczynkę na podłogę. - A później razem go pomalujemy, hm?

- Tak! - ucieszył się chłopiec i od razu chwycił siostrę za rękę. Już od samego początku było widać u nich bardzo silną więź, która z czasem tylko jeszcze bardziej rosła, na co aż miło było patrzeć. - I też będziesz się z nami bawił?

- Oczywiście. A kim ja będę? Jakimś strasznym potworem?

- Nie! Ty będziesz królem! - oznajmiła pewnie dziewczynka.

Tomlinson już miał coś odpowiedzieć, ale w tym samym momencie jego matka znowu przyciągnęła go do mocnego uścisku. Chłopak myślał, że jest to spowodowane jej tęsknotą, lecz wtedy szepnęła do jego ucha:

- Twój ojciec też chciał przyjechać. Proszę, nie denerwuj się.

Szatyn skrzywił się nieznacznie, a wszystkie jego mięśnie automatycznie napięły się na tę informację. To nawet nie słowo ojciec wywołało u niego taką reakcję, a sam fakt, iż ktoś kto powinien o ciebie dbać, kochać, był kimś, przez kogo czuł się źle. To nie powinno tak wyglądać. Jednak pamiętał swoje postanowienie i, mimo wyraźniej niechęci, ruszył w kierunku salonu, gdzie przypuszczał znaleźć rodzica.

- Louis... - zaczął Troy z wyraźnym wahaniem w głosie. Od razu podniósł się z kanapy, wystawiając na pokaz swoje za chude nogi, na których spodnie wyglądały na o dwa rozmiary za luźne, za długie, patykowate ramiona okryte koszulą w kratę, jak również dziwnie pochylone plecy, jakby już nie miał siły stanąć prosto. To śmieszne, ale Tomlinson uznał, że o wiele bardziej przypomina stracha na wróble, niż jakiegokolwiek żywego człowieka. Te podkrążone oczy oraz zmęczona życiem twarz nawet jego mogłaby zniechęcić, więc do dopiero jakieś wygłodniałe ptactwo? Pragnął odczuwać żal, współczucie względem niego, jednak mimo szczerych chęci, cieplejszymi uczuciami darzył bezdomnych i osiedlowych pijaków, niż tego człowieka. Czuł się, jakby był najgorszym synem na świecie.

- Cześć... - chciał dodać tato, lecz słowa utknęły mu w gardle, zabraniając mu tego. Nie potrafił nawet kłamać.

- Jeśli nie chcesz, mogę pójść i porozmawiamy innym razem. Teraz pewnie chcesz porozmawiać z rodziną? Są naprawdę kochani.

- Wiem, że są. Byli ze mną w najgorszych i najlepszych chwilach... przepraszam - dodał szeptem, kiedy uświadomił sobie, iż znowu zaczął robić ojcu wyrzuty. - Zostań.

Zrobiło mu się niedobrze, kiedy zobaczył tę radość i nadzieję w tych niebieskich oczach. Mimo to wymusił delikatny uśmiech, niepewny czy szerszy gest nie wykazałby całej jego szcztuczności.

***

Coś ścisnęło się w żołądku Harry'ego na widok matki. Tylko on z Niallem czekał na lotnisku, żeby przypadkiem nie wyszła prawda o Louisie. Chciał powiedzieć jej prawdę, ale nie w taki sposób. Nawet nie był do końca pewny, w jaki. Dużo myślał na ten temat w trakcie lotu i doszedł do wniosku, że Tomlinson ma rację - nie było sensu mówić jej wszystkiego, jeśli nie chciał całkiem jej zniechęcić. Po prostu zdradzi to co konieczne i tym sposobem postara się skrócić wszelakie kłamstwa. O ile nie dostanie kolejnego szlabanu, co nie wydawało się być tak nieprawdopodobną opcją...

- Harry! Tak tęskniłam - przywitała się i od razu mocno przytuliła syna. Chłopak martwił się, czy kłótnia z poprzedniego dnia nie odbije się bardzo na nich, jednak najwyraźniej już dawno odeszła w zapomnienie. Może nawet nie będzie tak źle?

- Ja też, mamuś, ale już jestem.

- Dzień dobry! - odezwał się Horan z nadzwyczajnie szerokim uśmiechem. - A za mną pani też tęskniła?

Anne zaśmiała się cicho i uściskała krótko blondyna. Ostatnio tak rzadko widywał ją szczerze uśmiechniętą i gdzieś w sercu zapragnął, żeby szybko nie zniknął. A przecież sam zamierzał w najbliższym czasie wszystko zniszczyć. Czy miał w ogóle do tego prawo?

- Przygotowałam dla ciebie twoje ulubione spaghetti i brownie na deser - oznajmiła z zadowoleniem w głosie. - Głodny?

- Ja na pewno! - wtrącił Irlandczyk. - Znajdzie się talerz dla zbłąkanego wędrowca?

Harry wywrócił oczami, mamrocząc ciche oczywiście, choć przecież od początku było wiadomo, że się zgodzą. Niall nie byłby sobą, gdyby ominął okazje do jedzenia, a trzeba przyznać, iż matka Stylesa była mistrzynią w kuchni. Już od najmłodszych lat chłopak zamieszkał w ich lodówce i zapewne jeszcze przez kilka kolejnych na pewno nic się nie zmieni.

- Dla ciebie, to nawet dwa - zażartowała Anne. - Zapraszamy, wiesz, że zawsze jesteś mile widziany. Chcesz najpierw wrócić do domu, czy bezpośrednio do nas?

- Skoczę tylko zanieść bagaże i od razu do was biegnę. Wystarczy przejść na drugą stronę ulicy, więc nawet pani nie zauważy, że mnie nie ma!

- Ale na pewno usłyszy - zażartował Styles. Powoli zaczął się rozluźniać, kiedy nabierał pewności, iż jeszcze długo nie będzie miał okazji poruszyć niewygodnego dla niego tematu.

- Harry, nie bądź niemiły - upomniała go matka. - Po obiedzie może opowiecie, jak było? Macie jakieś zdjęcia?

Brunet pobladł przypominając sobie, jak poprzedniego dnia Louis ukradł mu telefon, żeby zaraz zapełnić go zdjęciami siebie oraz pozostałych chłopaków. Z drugiej strony jeszcze nawet nie zdążył ich przejrzeć i nie chciał hurtowo wszystkich usuwać, dlatego definitywnie będzie musiał zrobić nowy album specjalnie na tę okazję, a każde inne zdjęcie dokładniej przeanalizować. Nie powie matce wszystkiego i jedną z rzeczy do pominięcia z pewnością będzie fakt, iż Louis był z nimi, kiedy jeszcze poprzedniego dnia się o to pokłócili. Nie mógł zacząć w ten sposób.

Harry chyba nie do końca rozumiał, że to wszystko się skończyło. Tej nocy już nie będzie zasypiał wtulony w ramiona Louisa, ani budził się z palcami szatyna wplątanymi w jego loczki. Czułe pocałunki z rana, czy wspólne śniadanie już nie będzie stanowiło jego rutyny, do której przecież tak przywykł. Nie będą już codziennie tulić się na kanapie przed telewizorem, ani nie będzie słuchał marudzenia Zayna z samego rana, Liam nie będzie mu matkował na każdym kroku, a nawet Niall nie będzie cały czas obok, żeby co chwilę opowiadać kolejny świetny żart. Wracał do swojej rzeczywistości, przyciasnego życia, natomiast ferie zdawały się pozostać jedynie pięknym wspomnieniem. Może przez ten czas zdążył na samym początku posprzeczać się z Tomlinsonem, znienawidzić narty, a do tego czymś się zatruć, a to wszystko w zaledwie tydzień, jednak w gruncie rzeczy był to najpiękniejszy tydzień jego życia.

Czuł się dziwnie obco w samochodzie matki, choć kupiła go przecież już dwa lata temu, morski zapach odświeżacza powietrza wydawał się pachnieć jakoś inaczej, żywiołowa rozmowa Horana z Anne brzmiała jakoś odlegle, a ulice mijane wcześniej tysiące razy wyglądały niemal karykaturalnie - domy były dziwnie za duże, drzewa za małe, a kolory jakby wyblakłe. Czuł się tam obco, nienaturalnie, a przecież uwielbiał Londyn. Jednak nie mógł powiedzieć tego głośno, dlatego, kiedy jego matka spytała, czy wszystko w porządku, uśmiechnął się szeroko i skinął głową.

- Tak, jest okay.

Kobieta zdawała się nie wychwycić tej fałszywej nutki, jednak Niall owszem. Trącił przyjaciela kolanem i zrobił głupią minę, w zamian otrzymując w zamian cichy chichot bruneta. Widział, że coś się działo, ale przecież nie mógł poruszać tego tematu przy Anne, więc zrobił jedyne co wychodziło mu najlepiej.

- Pomyślałam, że możemy pójść później na spacer?

- Jasne, chętnie - odparł Harry z delikatnym uśmiechem. Brakowało mu czasów, kiedy wszystko było prostsze, a jego relacja z matką bardziej przyjacielska. Za ich krótkimi wycieczkami, wspólnym gotowaniem, oglądaniem filmów, czy też nawet bajek... Za tymi pięknymi czasami.

Niall dość szybko wrócił do domu, a Gemma oraz Desmond byli w pracy, przez co Styles został sam z rodzicielką. Cała niedziela minęła im na długich rozmowach - często raczej monologu kobiety - żartach, spacerze oraz popołudniu pod kocem z herbatą oraz brownie. I wszystko było idealnie, zupełnie inaczej, niż zwykle. Marzenia, które snuł w samochodzie stały się prawdą... Jednak minęło wiele godzin i okazji, a Harry wciąż nie zebrał się na odwagę, by chociażby wspomnieć imię Louisa, przebijąc się w ten sposób przebić tak cienką bańkę...

💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙

Jakie będzie zakończenie wiemy od dawna, ale wy jak obstawiacie - wszyscy się dostaną na wymarzone studia? A może któremuś się nie uda? I czy Louis zdecyduje się zostać, czy poleci do Stanów z przyjaciółmi?

Continue Reading

You'll Also Like

28K 3.5K 31
Harry wyrusza w trasę za swoim idolem.
6.5K 840 22
Historia dwóch zagubionych dusz, które odnalazły się w jednym z londyńskich pubów... ... w najlepszym a jednocześnie najgorszym momencie.
1.1K 176 22
Sytuacja dzieje się podczas wymyślonego euro 2024 Nie bierzcie nic na poważne ⚠️cringe⚠️ Shipy: •Cash x Pellegrini •Zalewski x Dybala
59K 6.8K 33
One Direction przejęli już wattpada. Czy zaatakują resztę internetu? Towarzyszyć im będzie Mickeyla oraz Evelyn, które zawładnęły sercami chłopaków z...