Let's Play A Game || Larry&Zi...

By Lovelyzka

146K 9.9K 10.8K

Prywatne, prestiżowe liceum w Londynie nr. 1 od lat cieszy się nieposzlakowaną opinią, najwyższym poziomem na... More

Rozdział 1. Mówię ci, jak zobaczysz Taylor, to sam zostaniesz hetero!
Rozdział 2. ...zauważył jego pewnie mało dyskretne zainteresowanie.
Rozdział 3. Mam cztery sutki
Rozdział 4. I dlatego też Zayn był tą czarną owcą w rodzinie.
Rozdział 5. Czyżby śliczny chłopiec ze słodkim uśmiechem okazał się być gejem?
Rozdział 6. Znowu uciekasz?
Rozdział 7. Niall kochał Harry'ego chyba od zawsze.
Rozdział 8. Chciałbym poznać prawdziwego Harry'ego Stylesa...
Rozdział 9. ...ciemne audi z impetem wyjechało na pobocze...
Rozdział 10. To tylko zabawa, nic więcej.
Rozdział 11. Wybacz mu, synku.
Rozdział 12. ...dlaczego nie chcesz nic zmienić?
Rozdział 13. To się po prostu stało
Rozdział 14. ...Baby shark doo doo doo doo doo doo!
Rozdział 15. ...nie obiecuję, że ci się spodoba.
Rozdział 16. ...Liamowi też nie było trzeba kłopotów.
Rozdział 17. ...okaże się być tak dobrym kłamcą, że sam w to uwierzy?
Rozdział 18. Zresztą Lewis nie jest partią dla ciebie.
Rozdział 19. Nic nam nie jest, żyjemy.
Rozdział 20. Ktoś skrzywdził jego największy skarb.
Rozdział 21. Jednak mama ma rację, jesteś beznadziejny.
Rozdział 22. Nie przejmował sie za bardzo konsekwencjami
Rozdział 23. Tym razem Liam się nie dowie, słowo.
Rozdział 24. W takim razie zrywam z tobą...
Rozdział 25. ...Louis nawet przez ułamek sekundy pomyślał o romansie...
Rozdział 26. Nikt z rodziny Tomlinsonów nie może się o tym dowiedzieć.
Rozdział 27. ...pozwól sobie na prawdę, nieważne jak trudna być może.
Rozdział 28. Skąd ty wytrzasnąłeś te szmaty?
Rozdział 29. Można patrzeć, ale nie dotykać.
Rozdział 30. Płakałeś przeze mnie.
Rozdział 31. Czy są tutaj jakiejś grzecznie dzieci?
Rozdział 32. Bambi przemienia się w kotka z ostrymi pazurkami?
Rozdział 33. Louis, ty idioto!
Rozdział 34. A co jeśli gdzieś zgubię to dziecko?
Rozdział 35. To takie trochę pożegnanie dzieciństwa?
Rozdział 36. Zasłużyłeś na karę.
Rozdział 37. Oh, z kim mnie zdradzasz?
Rozdział 38. Louis nie jest gruby
Rozdział 39. Dalej kochasz Louisa?
Rozdział 40. Zayn czuł się bardzo pewne za kierownicą.
Rozdział 41. To nie jest Vegas.
Rozdział 42. Zasadnicze pytanie - dlaczego Liam był Harrym?
Rozdział 44. Czy to znaczy, że poznam twoich rodziców?
Rozdział 45. Czy nie obiecałem ci kary?
Rozdział 46. Harry naprawdę zrobił to wszystko dla niego?
Rozdział 47. Chyba nie podejrzewasz Harry'ego o romans?
Rozdział 48. Sam zaproponował taki układ, a teraz jest zraniony?
Rozdział 49. Jak wrócimy, to powiem o nas mamie, dobrze?
Rozdział 50. Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie!
Rozdział 51. Urządźmy wieczorem imprezę!
Rozdział 52. Nie chcę zostawić Hazzy.
Rozdział 53. Ile par wytrzymuje taką rozłąkę?
Rozdział 54. Cztery miesiące kłamstw miały wyjść na jaw w tak prosty sposób.
Rozdział 55. Harry jest najładniejszą księżniczką, wiesz?
Rozdział 56. Wyjdziesz za mnie?
Rozdział 57. A jednocześnie tak bardzo pragnął zasmakować jej ust.
Rozdział 58. Może później będzie lepiej.
Rozdział 59. ...facet w spódniczce to największe dziwactwo.
Rozdział 60. ...pijana wersja Harry'ego jest jego najsłodszą wersją.
Rozdział 61. Kiedy oni w końcu wywalą go z tej szkoły?
Rozdział 62. Miałeś zerwać kontakt z Lewisem.
Rozdział 63. Za nawet mniej, niż dobę mieli zostać małżeństwem...
Rozdział 64. Mój mąż.
Rozdział 65. Czy chciałabyś się ze mną umówić na randkę?
Rozdział 66. ...nie spodobało mu się, że ta El była blisko z jego chłopakiem.
Rozdział 67. Czy ty masz dziecko i nie raczyłaś mnie o tym poinformować?
Rozdział 68. Prosiłem cię, żebyś nie palił tyle...
Rozdział 69. A nie pozwolę mu nie iść na wymarzoną uczelnię...
Rozdział 70. Jakby podświadomie wiedział, że to wyznanie doprowadzi do zerwania.
Rozdział 71. Nie wyobrażam sobie żyć na świecie, gdzie nie jesteście parą.
Rozdział 72. Mam udawać, że mnie nie pociąga?
Rozdział 73. Co można powiedzieć komuś, kogo ojciec umiera?
Rozdział 74. Wczoraj znowu trafił do szpitala.
Rozdział 75. Chce się pogodzić i zacząć od nowa.
Rozdział 76. Uwierzycie że jeszcze rok temu nie gadaliśmy ze sobą?
EPILOG. Czy wy kiedykolwiek dojrzejecie?
Podziękowania!
Dodatek?
Dodatek!
Książka!

Rozdział 43. To Louisa nie chciał w swoim życiu.

1.5K 122 23
By Lovelyzka

Louis często zastanawiał się, czy byłoby lepiej, gdyby jego ojciec nigdy nie wrócił. Może lepiej było tęsknić za czymś, czego nie miał, niż się później rozczarować? Wyobrażać go sobie, jako bohatera, niejednokrotnie idealizować, czy też żywić nienawiść do kogoś, kogo nawet nie znasz? Zostawić mężczyznę w sferze imaginacji i nie pozwolić jej się spełnić? Bo ilekroć się z nim spotykał, cały czas musiał walczyć sam ze sobą oraz bardzo odmiennymi uczuciami - nienawiścią, miłością, odrazą, żalem... Czasami nawet rozumiał swojego chłopaka, przyjaciół, mamę i chciał mu wybaczyć; być może dzięki temu byłby spokojniejszy? Lecz nie potrafił tego zrobić, co cały czas okazywał ojcu, raniąc go tym na każdym kroku. Tak naprawdę to właśnie ten zraniony grymas, wywoływał u niego silne wyrzuty sumienia, jednak zaraz po tym uświadamiał sobie, że to nie on powinien czuć się źle, co sprawiało, iż jeszcze bardziej się denerwował i wszystko zaczynało się od nowa. Nie mógł znieść widoku tych podkrążonych oczu, prawie przezroczystej, szarej skóry, ani wychudłej postury, wywołującej u niego współczucie, litość. Nie mógł znieść tych wszystkich prezentów, prób konwersacji, komplementów... tego zaangażowania, kiedy próbował go nienawidzić. Nie mógł znieść tego, jak wielkim potrafił być chamem względem tego człowieka, a równocześnie nie był w stanie odmówić mu kolejnych spotkań, na których i tak będzie okropnym synem.

Czasami chciałby być taki, jakiego próbował udawać i nic nie czuć. Problem było, że czuł za dużo.

- Louis, pomyślałem... Chciałbyś poznać swoją przyrodnią siostrę? - spytał Troy z wyraźną obawą w głosie, jakby już przeczuwał kolejny wybuch swojego syna.

Tomlinson podniósł wzrok ze swojego telefonu na ojca, ze wszystkich sił walcząc z nieprzyjemnym grymasem, cisnącym się na jego twarz. To jasne, dziewczyna nie była niczemu winna i nie czuł względem niej prywatnie żadnych negatywnych uczuć, ale przy tym stanowiła dowód na to, że mężczyzna mógł założyć normalną rodzinę. To Louisa nie chciał w swoim życiu.

- Po co? - wymamrotał i od razu powrócił spojrzeniem na swój telefon. Nawet na ułamek sekundy na jego wargach uformował się delikatny uśmiech, kiedy przeczytał już chyba dziesiąty głupi żart Stylesa. Najwyraźniej Harry wziął sobie do serca zrobić wszystko byleby tylko poprawić mu humor i odwieść od chęci ucieczki.

- Wiesz, to twoja siostra. Pomyślałem, że byłoby miło, gdybyście czasami spędzili ze sobą czas, czy...

- I właśnie ty mi to mówisz? - wyrwało mu się ciche prychnięcie.

Louis w pierwszym odruchu chciał przeprosić ojca, lecz ostatecznie nie odezwał się nawet jednym słowem. Czuł się źle, zagubiony i zdezorientowany. Odliczał już każdą minutę, jaka dzieliła go od powrotu do domu, gdzie nie musiał konfrontować swojego umysłu, serca z rzeczywistością. Sam już nie był pewny, czy wolałby pójść z przyjaciółmi na imprezę i rozluźnić się za pomocą dużej dawki alkoholu, czy pojechać do Stylesa i ukryć się na kilka godzin w jego ramionach, gdzie świat nagle tak zwyczajnie przestawał się liczyć.

- Wybaczysz mi kiedyś?

Tomlinson zacisnął usta w wąską linię, mając już na końcu języka jakąś złośliwą odpowiedź. Tylko prośba Harry'ego o to, żeby zachowywał się lepiej w stosunku do ojca, trzymała jego nerwy na wodzy. Dlatego jeszcze wziął głęboki wdech i wyciągnął z kieszeni papierosy, nim w końcu odpowiedział krótkie:

- Może.

Troy prawie by się uśmiechnął, może naiwnie dostrzegając w tym jakąś szansę na zmianę. Jeszcze niedawno chłopak starał się na każdym kroku podkreślać swoją złość na niego, natomiast tego dnia zachowywał się nienaturalnie spokojnie. Nie wykluczał, że to tylko jeden szczęśliwy dzień, a już wkrótce wszystko wróci do normalności, ale nikt nie mógł go winić za krótki napływ radości. Choć wiedział, że zasłużył na takie traktowanie i prawdopodobne do końca życia będzie przepraszać syna za swoje tchórzostwo.

- Nie pal, proszę. Nie szkoda ci zdrowia?

Szatyn wywrócił oczami i mocno zaciągnął się dymem, uparcie unikając wzroku mężczyzny.

- Nie sposób całe życie unikać rakotwórczych rzeczy.

- Ale można unikać tych o silniejszym działaniu. Uprawiasz sport, to potrzebujesz płuca w jak najlepszej kondycji.

Tomlinson żałował, że nie rozmawia z którymś z przyjaciół, gdyż wtedy mógłby dmuchnąć mu dymem w twarz i tym sposobem wyrazić, jak bardzo obchodzą go te słowa. Niestety wobec ojca, starszej od siebie osoby nie mógł się tak zachować.

- Jestem już uzależniony, a nie mam ochoty odmawiać sobie czegoś kolejne miesiące, czy ile czasu mi to zajmie i dodatkowo się męczyć.

- Gdyby twój Harry chciał zacząć palić, pozwoliłbyś mu na to? Nie mówię o jednym, okazjonalnie, tylko tyle ile ty.

Usta Louisa jeszcze zdążyły ułożyć się w tak, jednak już sekundę późnej zamknęły się na nowo, a przez umysł chłopaka przewinęło się mnóstwo scenariuszy z czego każdy prawdopodobny. Po krótkiej chwili, w trakcie której Troy dalej czekał na odwiedź, w końcu na moment spojrzał na mężczyznę i wzruszył ramionami.

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem.

Chłopak nawet przez chwilę zawahał się, czy na pewno chce dokończyć tego papierosa, lecz nie potrzebował dużo czasu, a znowu zaciągnął się ostrym dymem. Przez moment delektował się tym uczuciem, pozwalając truciznie subtelnie zadomowić się w jego płucach, przy tym kojąc szalejące myśli. W dni kiedy spotykał się ojcem, zawsze wypalał więcej i być może był to dobry argument, żeby przestał to robić, jednak zawsze w końcu się zgadzał. Powoli wypuścił szary obłok spomiędzy swoich wąskich warg, podziwiając go z lekkim uśmiechem, ale też odrobiną zazdrości - pragnął być tak samo lekki, wolny i polecieć gdzieś hen wysoko.

Gdy tylko dym rozmył się w londyńskim powietrzu, wzrok Louisa skupił się szyldzie sklepu jubilerskiego. Mijał go wielokrotnie w ciągu roku, lecz tym razem wydał się bardziej interesujący, niż zwykle. Nawet nie uprzedził swojego ojca, bez zastanowienia kierując kroki w stronę wystawy. Może sam nie był zwolennikiem biżuterii, jednak mimowolnie w jego umyśle zaczęła się kreować myśl o Harrym noszącym różne takie błyskotki. Jego ciało było stworzone dla pięknych rzeczy.

- Myślisz o prezencie walentynkowym? - głos Troya wyrwał go z zamyślenia.

Tomlinson tylko skinął głową i, po zgaszeniu papierosa, wszedł do środka. Szybko uświadomił sobie, że jeszcze nigdy nie miał okazji być w takim sklepie. Wszechobecna biel połączona ze szkłem wręcz raziła go po oczach, a całą niekomfortową sytuację podsycało czujne spojrzenie dwóch elegancko ubranych kobiet stojących za ladą. Może nie wyglądał na kogoś, kto mógłby wykupić cały asortyment, ale nie był złodziejem.

- W czym mogę pomóc? - spytała jedna z pracownic niepasujaco miłym głosem. Gdyby był bardziej piskliwy, czy pretensjonalny, byłoby to bardziej adekwatne do jej wyrazu twarzy. Ale być może to tylko subiektywna opinia Louisa.

- Zainteresował mnie jeden z naszyjników z gablotki przy wejściu...

Tomlinson nigdy nie sądził, że wybór takiej drobnostki mógł być, aż tak trudny. Często nad swoim tatuażem zastanawiał się mniej, niż wtedy spędził czas z różnymi rodzajami łańcuszków, czy zawieszek. Każde na swój sposób miało swój urok i nie sądził, żeby cokolwiek mogło źle wyglądać na smukłej, bladej szyi Stylesa, a przecież musiał zdecydować się na jedno. Chyba urozmaici swoje prezenty z lakierów do paznokci, od czasu do czasu zastępując je jakąś błyskotką. Może nie był najbogatszym osiemnastolatkiem w Londynie, ale on po prostu kochał sprawiać przyjemność swojemu chłopakowi, a to był tylko jeden z wielu sposobów.

Pudełeczko w kieszeni kurtki ciążyło niemiłosiernie, jakby zamiast niego trzymał tam dużą cegłę, a coś w żołądku nieprzyjemnie się skręcało ze stresu. Nie wiedział, co wymyślił Harry, ale prosił go, żeby nic nie planował, gdyż sam ma niespodziankę. To stawało Louisa w trudnej sytuacji, jeśli nie chciał wypaść za skromnie przy Stylesie, lecz przynajmniej miał świadomość, iż ukochany ucieszy się dosłownie z wszystkiego - nawet pary skarpetek.

Nie zważając na ojca, który coś mu opowiadał, wyciągnął telefon, żeby pochwalić się Zaynowi, dzięki temu również Liamowi, nowym zakupem. Niestety najwyraźniej niezdarność Harry'ego zaczęła mu się udzielać, o czym się przekonał, gdy urządzenie wypadło mu z rąk prosto na chodnik. Wyraźnie słyszał ten dźwięk uderzenia, wymieszany z cichym kurwa, jakie prawie natychmiastowo wymsknęło się z jego ust.

- Jest cały? - spytał Troy, kiedy tylko chłopak ostrożnie podniósł telefon.

- A jak ci się wydaje? - warknął Tomlinson. Z dość nietęgą miną analizował szkody, na które składały się nowe rysy oraz całkowite wyłączenie urządzenia. Westchnął z ulgą, kiedy okazało się, że były to jedyne przyczyny do zmartwień, a po włączeniu wszystko działało prawidłowo. Prócz małego pajączka w prawym górnym rogu. Oraz nierównej linii ciągnącej się w poprzek parę centymetrów niżej.

Mężczyzna zacisnął dłonie, walcząc ze sobą, żeby nie odpowiedzieć czegoś nieprzyjemnego. Niecałe trzy miesiące temu odezwał się do Louisa i Johannah, starał się odbudować swoje relacje z synem, poświęcał mu dużo uwagi często kosztem swojej nowej rodziny, był miły, cierpliwy, ale czasami już nie miał siły nerwowo, kiedy takie dziecko cały czas zachowało się wobec niego tak opryskliwie i chamsko. Rozumiał cały ten żal, ale czy nie można przy tym okazać więcej szacunku?

- Jest bardzo źle? O, a może po prostu kupię ci nowy? Ten i tak wygląda na nieźle wyeksplatowanego.

- Nie musisz robić mi takich drogich prezentów, podziękuję - wymamrotał pod nosem i schował urządzenie do kieszeni. Odechciało mu się robienia zdjęć.

- Ale to dla mnie żaden...

- Nie chcę, nie rozumiesz? Działa? Działa. Możesz się już odwalić i zająć własnym życiem?

Troy poirytowany przetarł twarz dłonią i zmierzył wzrokiem swojego syna.

- Co ja robię nie tak? Staram się jak mogę, kupuję prezenty, zabieram w różne miejsca, nie otrzymując za to nawet słowa podziękowania i, jakby tego było mało, zamierzasz kłócić się ze mną o takie byle co. Zastanów się czasem nad swoim zachowaniem.

Szatyn zaskoczony nagłym atakiem spojrzał na mężczyznę, a już po chwili na jego wargach uformował się kpiący uśmieszek. Nie trzeba było długo czekać, aż został zastąpiony przez głośny śmiech, który z każdą sekundą stawał się coraz bardziej wyprany z emocji, wymuszony.

- Nie rozumiesz, że nie obchodzą mnie twoje pieprzone pieniądze?! Nie potrzebuję nowych spodni, telefonu, ani wakacji. Przez te osiemnaście lat czekałem tylko na ciebie, mojego ojca, a nie twój portfel. Chciałem, żebyś mnie przytulił i powiedział, że mnie kochasz i jesteś dumny. Teraz tak po prostu sobie wracasz po tym, jak tak długi czas zastanawiałem się dlaczego mnie nie chcesz i oczekujesz, iż rzucę ci się w ramiona w zamian za głupie prezenty?! Mam swoją godność, wiesz?

- Louis...

- Nie. Jedź sobie do swojej lepszej córeczki, a mnie zostaw w spokoju. Radziliśmy sobie sami bez twojej obecności bardzo dobrze i kolejne lata też damy radę.

Tomlinson nawet nie poczuł, że kilka łez popłynęło po jego policzkach. Nie chciał pokazać słabości przy ojcu, ani tym bardziej, że to on jest ich powodem, dlatego kiedy tylko w końcu sobie o nich uzmysłowił, od razu odwrócił się plecami do mężczyzny.

- Louis, nie... Nie płacz. Synku, proszę, porozmawiajmy. Nie miałem na myśli...

- Nie. Nie teraz, przepraszam. Wracam do domu, a ty rób sobie, co chcesz.

Chłopak nie był pewny, czy była to najlepsza decyzja, lecz w tamtym momencie czuł, że jeszcze trochę a powie lub zrobi coś, czego będzie żałował. Czasami ucieczka jest jedynym rozwiązaniem.

Troy nawet go nie powstrzymywał, dając mu wolną przestrzeń. Czuł do siebie żal za to co powiedział - chciał wszystko naprawić, odbudować ich relację, a jedyne co z tego wychodziło to kolejne kłótnie. Czasami nawet myślał, czy nie byłoby lepiej gdyby spełnił życzenie Louisa i zniknął z ich życia już na zawsze, ale zrobił coś takiego już o jeden raz za dużo i nie mógł powtórzyć tego błędu. Był egoistą, nie był w stanie zaprzeczyć, lecz pragnął by chłopak w końcu mu wybaczył te wszystkie lata i może nawet pokochał.

Natomiast Tomlinson przyśpieszył kroku, aż zniknął za najbliższym zakrętem, uciekając przez spojrzeniem ojca. Pewnie nie powinien zachowywać się w ten sposób i wyładowywać swoją frustrację na innych, był tego świadom, ale czasami bywał za bardzo impulsywny i nie panował nad tym. Jedynym pozytywem tego dnia był już zakupiony prezent dla Stylesa. Tylko co miał teraz zrobić? Wrócić do domu? Przyznać do swojego mało dojrzałego zachowania? Przeprosić ojca?

Nie zrobił nic z tych rzeczy, zamiast tego decydując się na dłuższy spacer dla rozładowania emocji. Może przy tym uda mu się dojść do jakiś sensownych wniosków? Jednak prawda jest taka, że nie zdołał ujść jednego kilometra, a jego samotność skończyła się w dość nagły i głośny sposób:

- Tommo! Czekaj!

Louis przywdział na twarz swój szeroki uśmiech, nim odwrócił się w stronę Nialla oraz, jak się okazało, Barbary. Ów grymas bardzo szybko stał się szczery, kiedy tylko Irlandczyk zgarnął go do mocnego uścisku.

- Hej, co u was? - zagadał, a po jeszcze przed chwilą odczuwanym smutku nie było śladu. Nie zamierzał psuć im nastoju swoimi rozterkami, sam sobie poradzi. - Randka?

Horan wymienił rozbawione spojrzenie z koleżanką, jakby właśnie usłyszeli żart, który tylko oni zrozumieją, po czym wybuchnęli śmiechem. Może nie bardzo głośnym, trwającym długie minuty, aż skończyliby z rozbolałymi brzuchami, ale wciąż czyniącym tę sytuację niezręczną z perspektywy zdezorientowanego Louisa.

- Okay, czyli nie?

- Nie do końca - odparła Palvin, wtulając się w bok blondyna. - To tylko przyjacielski wypad na pizzę. Chcesz do nas dołączyć?

Niall prychnął cicho i przyciągnął dziewczynę jeszcze bliżej, niemal w zaborczym geście, choć oboje widzieli, że to tylko żarty. Zwyczajnie kochali podchodzić z dystansem i humorem do wszystkiego, co się da, co udowadniali przez te kilka dni znajomości na każdym kroku.

- Za pół roku bierzemy ślub, a ty mi mówisz o jakimś przyjacielskim wypadzie? Wstydzisz się mnie?

Barbara wydała z siebie kolejny chichot i pocałowała kolegę w policzek, dzięki czemu uzyskała jego szeroki uśmiech. A Louis dalej niezręcznie się im przyglądał, próbując zrozumieć sytuację. Gdyby wiedział, co w końcu ich łączy, mógłby wtrącić jakiś żart, lecz w tej sytuacji był skazany na same domysły. Dlatego, zamiast się taktycznie ulotnić, z szerokim uśmiechem zarzucił ramię na barki przyjaciela i wskazał głową przed siebie.

- To gdzie na tę pizzę?

Na dźwięk słowa pizza oczy Horana rozszerzyły się bardziej, wyrażając tym całe swoje szczęście. Jeśli było na świecie coś co kochał bardziej od niej, to nie wiedział, czym mogło to być. W każdym razie nie zamierzał zaprzątać sobie tym myśli, skoro właśnie szedł na spotkanie ze swoją największą miłością.

- A ty gdzie byłeś? - zagadał Irlandczyk.

- W sklepie - zdradził niewielką część prawdy, wzruszając przy tym ramionami. - Mam już prezent dla Harry'ego.

- Oh, uroczo - westchnęła Barbara. - Co kupiłeś?

Louis odruchowo dotknął pudełka przez materiał kurtki, a delikatny uśmiech powrócił na jego twarzy.

- Pokażę na miejscu. Ej, Niall, nie wiesz co zaplanował Harry? Może się pochwalił i zdradziłbyś mi jakieś szczegóły?

- Chciałbym, serio, ale zdaniem Hazzy mógłbym całkiem przypadkiem wszystko wypaplać, więc nie wiem. Jak musisz, to pogadaj z Liamem. On podobno ma mu pomóc organizacyjnie, czy coś... Ale nie wiesz tego ode mnie!

- Najwyraźniej miał całkowitą rację - parsknął Louis, od razu notując sobie w głowie, żeby jednak nie pokazywać niczego, co ma dla Stylesa, jeśli ma to pozostać niespodzianką. Przydatna informacja.

Przy okazji drugiego spotkania, Tomlinson przekonał się, iż Barbara jest wciąż tak samo roześmianą, wesołą dziewczyną, co pierwszego. Właściwie łatwo dała radę przegadać Nialla, na co Irlandczyk bez przeszkód jej pozwalał, z zafascynowaniem chłonąc każde słowo. Jeśli Louis miał szansę jeszcze choć przez chwilę tego dnia poczuć się szczęśliwym, to właśnie w momencie, kiedy obserwował swojego przyjaciela, który być może w końcu się zakochał. Oczywiście, żeby mówić o prawdziwej radości, owo uczucie musi być odwzajemnione, ale czy dziewczyna mogłaby nie ulec urokowi Horana? Miał nadzieję, że nie.

Z radością przywitał ogrzewany lokal z wygodnymi kanapami, gdyż szczerze, z głębi serca nienawidził zimna. Wolał już cały dzień topić się pod wpływem bezlitosnych promieni słonecznych, niż stać na tym mrozie chociażby pięć minut dłużej. Po prostu nie.

- Ja muszę jeszcze szybciutko do toalety, a gdyby już przyszedł kelner, w co wątpię, to poproszę pepperoni - oznajmiła brunetka, z tymi słowami zostawiając swoich kolegów samych.

Tomlinson odczekał dosłownie jedną minutę w ciszy, aż w końcu zamknął swoje menu i nachylił się bliżej Nialla. Chłopak zdawał się nie zauważać nadmiernej uwagi, jaką otrzymał, za bardzo skupiony na swoim problemie - czy miał tego dnia ochotę na paprykę na pizzy, czy nie.

- Dobra, co jest między wami?

Niall zmarszczył brwi i na moment spojrzał na szatyna.

- Co ma być? Jest moją koleżanką, a może w przyszłości nawet przyjaciółką. Tyle.

- Nic więcej? Przecież podoba ci się.

Irlandczyk ostatecznie westchnął cicho i całkiem obrócił się w stronę Louisa. Chłopak miał rację, ale chyba właśnie w tym był największy problem.

- Jasne. Jest śliczna, zabawna i w sumie naprawdę dobrze się dogadujemy, jak na tak krótki staż znajomości. Ale oboje nie chcemy tego pośpieszać, żeby niczego nie zniszczyć. Poznamy się lepiej, a później czas pokaże, okay? Tak jest nawet lepiej. Mniej... niezręcznie? Wiesz, nie muszę się starać, żeby jej zaimponować, skoro i tak nie muszę jej się podobać, wszystkie rozmowy są bardziej na luzie, jak i gesty, bo o nic nie będzie mnie posądzać. A jeśli kiedyś skończymy jako para, to też fajnie.

Louis sprawiał wrażenie, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie tylko się uśmiechnął i poklepał przyjaciela po plecach.

- Jasne. Ważne, żebyś był szczęśliwy.

Niall ostrożnie skinął głową, zaskoczony postawą Tomlinsona. Spodziewał się większej ilości pytań, wątpliwości, może jakiegoś sarkastycznego komentarza, dlatego postawę chłopaka przyjął z ogromną ulgą. To była ich wspólna decyzja, która w jakiś sposób w stu procentach wyzbyła się wszystkich niedomówień i nagle wszystko stało się prostsze. Może od początku źle postępował, od razu podchodząc do atrakcyjnych koleżanek, jak do potencjalnych przyszłych dziewczyn, zamiast na początek spróbować się z nimi zaprzyjaźnić? Jednak cieszył się, że uświadamił to sobie właśnie przy okazji poznania Barbary, gdyż byłoby to wielka strata, gdyby i z nią mu nie wyszło, a tak to zawsze może mieć ją blisko.

Palvin bardzo szybko wróciła do stolika, jak przewidziała, jeszcze przed przybyciem kelnera. Właściwie nikt się do nich nie śpieszył, a w tym czasie zdążył rozbrzmieć telefon Louisa. Chłopak bez zastanowienia odrzucił połączenie, widząc że dzwoni jego ojciec, lecz już dwie sekundy później odzwonił do mężczyzny, przeklinając w myślach swoją słabość. Chciał podkreślić to, jaki jest na niego zły, ale mimo kłótni i tak już po paru minutach znowu się spotkali. Być może Harry miał rację i pod tym żalem, smutkiem wyrażanym poprzez sarkazm oraz lekceważący stosunek do niego, gdzieś tam kryła się głęboko uśpiona tęsknota.

Prawdopodobnie później znowu wdali się w sprzeczkę, w wyniku której Troy był zbliżony do przepraszania syna za to, że jeszcze oddycha, ale to tylko prawdopodobnie...

Continue Reading

You'll Also Like

19.4K 3.4K 21
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
8.2K 431 22
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
28.3K 2.5K 23
Harry wiedział, że na świecie istnieją nadnaturalne stworzenia, ale nikt mu nie wierzył - wszyscy uważali, że to po prostu jego bujna wyobraźnia. A c...
18.7K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...