Scorose |To zawsze byłeś Ty|

By EwelynTown

58.5K 3K 1.4K

Ostatni rok w Hogwarcie, to ostatnia szansa na odnalezienie miłości oraz przeżycie przygód godnych dzieci boh... More

Postacie
"Geny tatusia"
"Wielka szansa"
"Niespodziewane ogłoszenie"
"Turniejowi ochotnicy"
"Oficjalna kadra turnieju"
"Nie gustuje w blondynkach"
"Stworzona do czarnej magii"
"Czekaj, wariatko!"
"Zrobiłaś się niemiła"
"Serio, masz na drugie Nimfadora?"
"Możesz zabrać łapy z Dziennikareczki?"
"Bo to... o cholera!"
"Weasley dała mi kosza"
".... nie mam ochoty cię niańczyć"
"Przeszkadzam?"
"Gotowi na pierwsze wspólne sylwestra?"
"Więc daj mi dokończyć idioto.."
"Jak to do cholery?"
"Puszczaj mnie!"
" Wyglądacie, jak małżeństwo"
"Nie pijesz Mel?"
"To nie twoja wina"
"Nie potrzebuję twojej pomocy"
"Ty jesteś ślepa Rose?"
" Co ci się śniło?"
"Nienawidzę cię Malfoy!"
"Jesteś z Malfoyem?"
"Cholerne bachory!"
"... było jakieś buzi buzi?"
"Ty się mnie boisz?"
"... zaraz zaczniemy sie rzucać jedzeniem.."
"Co jest między nami?"
"Ona go naprawdę kocha"
"To nie żart"
Odpowiedzi
"Dowiecie się w swoim czasie"
"Porozmawiajmy"
"Przecież my ich nie lubimy!"
"Ciągle nie moge w to uwierzyć"
"Jesteś Grafonką do cholery!"

"Chcieliśmy cię porwać na chwilę"

1.2K 74 63
By EwelynTown


Przez następne kilka dni, z całych sił próbowałam unikać Scorpiusa. Wiedziałam,  że było to strasznie dziecinne zachowanie, ale nie potrafiłam inaczej. Było mi głupio i sama nie wiedziałam, co mam myśleć. Coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że faktycznie zaczynałam coś czuć do tego cholernego Ślizgona. Przerażało mnie to. Doskonale wiedziałam, jaki jest blondyn. Mimo że naprawdę dobrze się z nim dogadywałam, miałam świadomość, jak traktuje dziewczyny. Nie chciałam, żeby mi także złamał serce.

Moje unikanie jednak nie mogło trwać w nieskończoność. Nastała piątkowa noc. Po wybiciu na zegarze dwudziestej trzeciej razem z Melissą nic nie mówiąc współlokatorką, wyszłyśmy z dormitorium. Zabrałam ze sobą pelerynę niewidkę, którą nałożyłyśmy na siebie, zaraz po przekroczeniu obrazu Grubej Damy.

— Zabrałaś wszystko Mel?— zapytałam szeptem blondynki, kiedy szłyśmy korytarzem. Nie chciałam ryzykować, że ktokolwiek nas usłyszy. 

— Tak.— szepnęła równie cicho. 

Bez problemu przemknęłyśmy przez zamek, kierując się do lochów, gdzie czekali już na nas Ślizgoni. Przywitaliśmy się bezgłośnie, aby nie narażać się, na przyłapanie przez Bloylocka. Całą siłą woli unikałam wzroku Malfoya. Nie było to jednak łatwe, gdyż chłopak cały czas się na mnie patrzył. Cała nasza czwórka z ledwością okryła się magiczną peleryną i jak najciszej potrafiliśmy, przeszliśmy obok stróżującego stażysty. Znaleźliśmy się na Hogwardzkich błoniach, po czym od razu ściągnęliśmy z siebie pelerynę. 

— To było łatwiejsze, niż myślałem.— stwierdził z ulgą Albus, kiedy ja w tym czasie chowałam przedmiot do torby. 

— Wiesz gdzie mamy iść Longbottom?— zapytał Scorpius, patrząc na blondynkę, która uważnie skanowała mapkę nieba. 

— Widzicie te trzy gwiazdy nad nami?— wskazała na niebo, na którym faktycznie doskonale widać był bardzo jasne gwiazdy, układające się jakby w trójkąt.— Tylko one z gwiazdozbioru Andromedy są widoczne gołym okiem. Ktoś niedoświadczony, skierowałby się według nich gdzieś w rejony bijącej wierzby...

— A ktoś doświadczony, jak ty?— uśmiechnęłam się lekko. Blondynka uwielbiała udowadniać wszystkim, że zna się na czymś najlepiej. 

— Pod tą środkową gwiazdą, znajduje się jeszcze jedna mniejsza. Pomiędzy nimi jest to, czego szukamy.— wyjaśniła spokojnie.— To będzie jakieś sto metrów od wierzby.

— W takim razie idziemy.— zarządził Malfoy. 

Już z daleka zobaczyliśmy mocno świecący punkt na śniegu. Unosiła się z niego różowawa poświata. Scorpius podszedł to tego miejsca jako pierwszy i od razu schylił się po ów przedmiot. 

— Wow...— wyszeptałam, zauważając, co to jest za przedmiot.— To jest...

— Różowy topaz...— dokończył za mnie Albus. Scorpius trzymał w ręku małej wielkości kamień, który miał piękny różowy kolor. Kształtem przypominał prawdziwy diament. 

— Jest tylko jeden.— zmarszczyła brwi blondynka.

— Pewnie każdy z uczestników, ma inną mapę, żeby nie wchodzić sobie w drogę.— stwierdziłam.

 Już dawno doszłam do takich wniosków. Organizatorzy turnieju z pewnością chcieli, aby każdy miał równe szanse. W dodatku ktoś zwróciłby uwagę, że trójka zawodników o tej samej porze szwenda się nocą po terenie szkoły. 

— Wracajmy do zamku.— odezwał się Malfoy, chowając kamień szlachetny do kieszeni. 

Przykryci peleryną niewidką musieliśmy się mocno schylić, aby nie widać było nam stóp. Jedynie Melissa mogła iść normalnie, gdyż była z nas najniższa. Peleryna lekko się zatrzęsła z powodu zimnego wiatru, który panował na zewnątrz. Idąc obok Albusa, poczułam zapach sosny. Wytrzeszczyłam oczy i mimowolnie się zatrzymałam, przez co Melissa i Scorpius obili się o nasze plecy.

— Co ty wyrabiasz?— syknął Potter.

— Ja yyy... wydawało mi się, że ktoś idzie.— skłamałam niezgrabnie. — Możemy iść dalej. 

Przez całą noc nie potrafiłam zmrużyć oka, przekręcając się z boku na bok. Ta woń, którą czuć było od mojego kuzyna, pasowała idealnie do opisu Melissy, kiedy wąchała amortencję. Nie mogłam uwierzyć, że moja najlepsza przyjaciółka najwyraźniej była zauroczona moim znienawidzonym kuzynem. To było jak koszmar, z którego chciałam się jak najprędzej wybudzić. 

*****

Następnego ranka nie czekając na przyjaciółkę, wyszłam z dormitorium. Byłam potwornie głodna i w dodatku musiałam dokładnie sobie przemyśleć, co mam zrobić w związku z... zauroczeniem Melissy. Postanowiłam, że nie zapytam się jej o to, póki sama nie będzie chciała, wyjawić mi całej prawdy. Nie rozumiałam, jak mogło do tego dojść. Mel wiele razy powtarzała mi, że nie lubi Albusa. W dodatku nigdy nie widziałam, żeby normalnie ze sobą rozmawiali. Najwyraźniej musiałam zacząć, patrzeć bardziej na bliskie mi osoby. W Wielkiej Sali usiadłam naprzeciwko Doriana, który o dziwo mimo wczesnej pory zajadał już swój posiłek.

— Co tak wcześnie Dori?— uśmiechnęłam się do chłopaka, który dopiero mnie zauważył. Jego brązowe włosy, jak zwykle były w nieładzie. Byłam pewna, że nie zrobił z nimi nic po wstaniu.

— Jakoś tak. Nie mogłem spać.— wzruszył ramionami, podczas gdy ja nakładałam na talerz naleśniki. — Mnie dziwi, że obudziłaś się przed Melissą.

— Też nie mogłam spać.— westchnęłam, zastanawiając się, czy mogę o moich myślach opowiedzieć przyjacielowi.

— Co cię męczyło?— zapytał się, a w jego głosie doskonale słyszałam troskę.

— Tak hipotetycznie rzecz biorąc...— zaczęłam, próbując jak najlepiej ubrać myśli w słowa.— co byś powiedział, gdybym ci powiedziała, że podoba mi się Malfoy?— zamknęłam oczy, czekając na złość. Zamiast tego usłyszałam cichy śmiech. Otworzyłam oczy w szoku.

— Rosie, ja to wiem od sylwestra.— zaśmiał się jeszcze głośniej, widząc moją skonsternowaną minę.

— To może powiesz mi, skoro jesteś taki domyślny, co takiego mam zrobić?— poprosiłam.

— Ja za ciebie nie mam zamiaru decydować.— podniósł ręce w geście obronnym.— To twoja decyzja. Ja się z Malfoyem całować nie będę...— spojrzał na mnie, myśląc, że też żart mi się spodoba.— Czekaj, czekaj... całowałaś się z nim?— spojrzał na mnie w szoku.

— Cichoo...— przekręciłam oczami.— To był przypadek. Był kompletnie pijany i pewnie tego nie pamięta.

— Rosie, zapomniałaś, że po pijaku robi się to, co chce się zrobić na trzeźwo, ale brakuje odwagi?— zauważył mądrze.

— Możesz przestać filozofować? To działka Willa.— powiedziałam wrednie, wydymając dolną wargę.

— On też się ostatnio dziwnie zachowuje.— zmienił temat O'Kelly.— Od sylwestra chodzi struty.

— Też to zauważyłam, ale nie chciał mi nic powiedzieć.— przygnębiłam się.

— Wydaje mi się, że nic z niego nie wyciągniemy.— stwierdził.

— Wiem, ale...— przerwałam, zauważając dosiadającą się do nas Melisse.

— O czym rozmawiacie?— zapytała, patrzeć na nas podejrzliwie.

— Takie tak głupoty.— uśmiechnął się Dorian, próbując odwrócić jej uwagę.

Melissa jedynie wzruszyła ramionami i wzięła do ust kawałek mojego śniadania. W momencie zrobiła się blada i przyłożyła sobie dłoń do ust.

— Dobrze się czujesz Mel?— zmarszczyłam brwi, patrząc na przyjaciółkę.— Strasznie zbladłaś.

— To nic takiego...— powiedziała cicho.— Wiesz, że mam uczulenie na maliny, to pewnie od tego.

— No tak... naleśniki z malinami.— uśmiechnęłam się krzywo. Ironią losu było to, że ja byłam największą fanką wszystkiego, co zawierało maliny, a moja najlepsza przyjaciółka miała na nie okropną alergię.

— Może idź do Skrzydła Szpitalnego?— zaproponował Dorian.

— Nie trzeba. Ledwo ugryzłam kawałek.— uśmiechnęła się ledwo. Widziałam w tym geście, że naprawdę źle się czuła. — Idziemy do Trzech Mioteł dzisiaj?— zapytała, próbując zmienić temat.

— W sumie czemu nie.— uśmiechnął się brunet.— Weźmiemy jeszcze Willa. Dawno nie byliśmy razem w Hogsmeade.

— Możemy wpaść jeszcze po Jamesa.— uśmiechnęłam się szeroko. Miałam nadzieję, że ten wypad dobrze zrobi każdemu z nas.

*****

W drodze do Trzech Mioteł bez przerwy ze sobą rozmawialiśmy. Nawet Will i Melissa wydawało się, że wszystko jest między nimi jak dawniej i teraz wesoło się przekomarzali. To była naprawdę miła odmiana.

— Poproszę trzy piwa kremowe i jedno z cynamonem.— złożyłam z uśmiechem zamówienie Madame Rosmercie.

— Już się robi.— uśmiechnęła się i odeszła od naszego stołu. Kobieta mimo swojego wieku trzymała się bardzo dobrze i wciąż z tym samym zapałem była kierowniczką lokalu.

— Jamesa nie będzie?— zapytała Melissa, która siedziała naprzeciwko mnie, obok Doriana.

— Napisał mi, że przyjdzie do nas później i nam kogoś przedstawi.— wytłumaczyłam.

— "Kogoś"?— Dorian zaczął śmiesznie poruszać brwiami, na co się zaśmialiśmy. Nie trudno było się domyślić, o co mu chodzi.

— Podobno to tylko koleżanka.

— Tak, tak Rosie. Od tego zawsze się zaczyna.— prychnął Will.

Doskonale wiedziałam, że oboje mieli rację, z tym że to pewnie z dziewczyną przyjdzie mój kuzyn. Jednak ja nie starałam się nigdy wkręcać w jego relacje. James był równie stały w uczuciach co Malfoy, a może nawet i gorzej. Nie chciałam zaprzyjaźnić się z jego potencjalnymi dziewczynami. Madame Rosmerta podała nam zamówione napoje, więc z ciszy zaczęliśmy je pić. W Trzech Miotłach jak zwykle roiło się od uczniów. W kącie pomieszczenia zauważyłam braci Scamander, którzy najwyraźniej spotkali się tutaj ze znajomymi z Ravenclaw. Lorcan pomachał do mnie, uśmiechając się przyjaźnie.

— Nadal cię podrywa?— zapytała Melissa, także zauważając blondwłosego Krukona.

— Chyba dał już spokój.— wzruszyłam ramionami.

Od czasu balu Bożonarodzeniowego Lorcan praktycznie się do mnie nie odzywał. Było mi z tym trochę dziwnie, ponieważ mimo wszystko bardzo go lubiłam.

— Cześć siostra.— przywitał się nagle James. Podskoczyłam do góry, nie zauważając wcześniej kuzyna.

— Cześć James.— powiedzieliśmy chórem. Chłopak zajął miejsce na szczycie, a tuż obok niego usiadła bardzo ładna blondynka o przyjaznym wyrazie twarzy. Wydawała się naprawdę sympatyczna.

— To jest Carlie.— przedstawił dziewczynę. — To jest..

— Jesteśmy kolegami z pracy.— wtrąciła się dziewczyna. Miała bardzo delikatny głos.— Miło mi w końcu was poznać. James bardzo dużo o was mówi. Szczególnie o tobie.— wskazała na mnie, co trochę mnie zdziwiło.

— Chodziłaś do Hogwartu? Wydajesz mi się znajoma.— zapytał Will, uważnie się jej przyglądając, tak jakby próbował przejrzeć ją na wylot. Uszczypnęłam blondyna w rękę, tak aby nikt tego nie zobaczył. Skanowanie Carlie wzrokiem nie było zbyt sympatyczne. Chłopak syknął pod nosem.

— Tak, skończyłam w tamtym roku.— powiedziała, nie zrażona. — Byłam krukonką.

— Carlie jest ze mną na stażu.— wyjaśnił James. — Jest bardzo dobra.

— Oczywiście nie na tyle, żeby pokonać syna Harry'ego Pottera.— zaśmiała się lekko.

— James jest bardzo dobry.— przyznałam uśmiechem.

— Nie tylko on.— usłyszeliśmy sarkastyczny głos, który należał oczywiście do Albusa. Obok niego stał Scorpius i Zabini, który uśmiechał się szeroko w moją stronę.

— Nie pamiętam, abyśmy cię zapraszali do pogawędki.— warknął James, który spiął się na widok młodszego brata.

— Uuu jaki niemiły..— zaśmiał się ironicznie.— Może przedstawisz mnie swojej koleżance?— wskazał na blondynkę.

— Widzę James, że to jest ten twój wiecznie naburmuszony braciszek.— uśmiechnęła się sztucznie Carlie. — Faktycznie dobrze mi go opisałeś.

— Nie przyszliśmy się kłócić.— przekręcił oczami Gavin.

— Chcieliśmy cię porwać na chwilę.— wskazał na mnie Scorpius, co bardzo mnie zdziwiło.

— O nie, nie. Ja przyszedłem się kłócić.— zaprzeczył Albus, uśmiechając się łobuzersko. Nigdy nie potrafił odpuścić. Bracia Potter skanowali się wzajemnie wzrokiem. Miałam jedynie nadzieję, że nie zaczną się bić przy wszystkich.

*****
I o to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni.
Miłego dnia kochani 🧡

Continue Reading

You'll Also Like

121K 7.8K 16
Noelle to 19-latka, która mieszka w centrum Sydney. Jako 15-latka dołączyła do gangu jej starszego brata Matta. Kiedy jej brat wyjeżdża do Ameryki, o...
14.4K 1.2K 22
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
88.6K 3.1K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
26.5K 1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...