Scorose |To zawsze byłeś Ty|

By EwelynTown

58.5K 3K 1.4K

Ostatni rok w Hogwarcie, to ostatnia szansa na odnalezienie miłości oraz przeżycie przygód godnych dzieci boh... More

Postacie
"Geny tatusia"
"Wielka szansa"
"Niespodziewane ogłoszenie"
"Turniejowi ochotnicy"
"Oficjalna kadra turnieju"
"Nie gustuje w blondynkach"
"Czekaj, wariatko!"
"Zrobiłaś się niemiła"
"Serio, masz na drugie Nimfadora?"
"Możesz zabrać łapy z Dziennikareczki?"
"Bo to... o cholera!"
"Weasley dała mi kosza"
".... nie mam ochoty cię niańczyć"
"Przeszkadzam?"
"Gotowi na pierwsze wspólne sylwestra?"
"Więc daj mi dokończyć idioto.."
"Jak to do cholery?"
"Chcieliśmy cię porwać na chwilę"
"Puszczaj mnie!"
" Wyglądacie, jak małżeństwo"
"Nie pijesz Mel?"
"To nie twoja wina"
"Nie potrzebuję twojej pomocy"
"Ty jesteś ślepa Rose?"
" Co ci się śniło?"
"Nienawidzę cię Malfoy!"
"Jesteś z Malfoyem?"
"Cholerne bachory!"
"... było jakieś buzi buzi?"
"Ty się mnie boisz?"
"... zaraz zaczniemy sie rzucać jedzeniem.."
"Co jest między nami?"
"Ona go naprawdę kocha"
"To nie żart"
Odpowiedzi
"Dowiecie się w swoim czasie"
"Porozmawiajmy"
"Przecież my ich nie lubimy!"
"Ciągle nie moge w to uwierzyć"
"Jesteś Grafonką do cholery!"

"Stworzona do czarnej magii"

1.2K 79 5
By EwelynTown

Pierwsze zadanie Turnieju Trójmagicznego zbliżało się nieubłaganie. Został jedynie tydzień do tego dnia. Byłam bardzo ciekawa, jak będzie wyglądało to zadanie, ale również zastanawiałam się, czy ktoś domyślił się tego samego co ja, że będzie potrzebne coś, co ochroni przed ogniem. Od tego mógł zależeć, pozytywny przebieg konkurencji.

Znajdowałam się właśnie w bibliotece, gdyż potrzebowałam książki, w której znajdują się informacje, niezbędne do napisania eseju z transmutacji. Skończyłam swoją pracę, więc podeszłam do półki, aby odłożyć stary wolumin na miejsce.

— Albus, jak nie wymyślimy czegoś, to będę spalony. I to dosłownie.— usłyszałam wkurzony głos, który należał do Malfoya.

Starając się być, jak najciszej zbliżyłam się do końca półki z książkami, aby lepiej słyszeć. Z natury byłam ciekawską osobą, a ta rozmowa bardzo mnie zaciekawiła.

—Jedyny sposób na powstrzymanie skutków ognia podczas zadania to zaklęcie.— wyjaśnił pospiesznie Albus.

— Takie zaklęcia działają strasznie krótko. Będę musiał je powtarzać, co zabierze mi mnóstwo czasu.— byłam wręcz pewna, że blondyn w tym momencie poprawił sobie włosy.

— Nie będziesz miał wyjścia Stary.— stwierdził mój kuzyn, po czym usłyszałam głośne zatrzaśnięcie księgi.— Twoi przeciwnicy pewnie też nic innego nie wymyślili.

— Adrienne jest zbyt skupiona na podrywaniu mnie, a ten ogr jest równie inteligentny co druzgotek. Nie ma szans, żeby któreś wpadło na lepszy pomysł.— pewność w głosie Malfoya mnie irytowała.

Zapomniał, że przeciwników się nie lekceważy.- pomyślałam.

— Ta francuska jest niezła.— powiedziała Albus, a ja omal nie przewróciłam książki.

Zamknęłam oczy. Musiałam być bardziej ostrożna, jeżeli nie chciałam mieć kłopotów.

— Serio Al? Masz w rodzinie wile, a dajesz się nabrać na takie sztuczki?— zapytał sarkastycznie blondyn.

— Nie powiesz mi, że ani trochę cię nie kręci. Jak to możliwe?

— To kolejna "idealna"— zaakceptował to słowo- blondynka.

— Nie rozumiem, cię Stary..

— Lepiej mi powiedz, jak tam sprawa z Dziennikareczką?— zmienił temat. Zmrużyłam oczy, sama nie wiedząc, czy na pewno chcę słyszeć, co takiego o mnie mówią.

— Nie nazywaj jej tak. To obleśne.— wysyczał Potter.— Ona nie chce rozmawiać ze mną, ja nie chce rozmawiać z nią. To by było na tyle.

— Zachowujesz się jak dzieciak. Wystarczyłoby, żebyś wyciągnął rękę do niej, a przy okazji wreszcie byś nie miał spiny z bratem.— powiedział Scorpius. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Czyli naprawdę byłam powodem kłótni Jamesa i Albusa.

— Nie obchodzi mnie ani Rose, ani tym bardziej James.— warknął tym razem ostrzej.

Poczułam niemiły ucisk na sercu. Nie chciałam już tego słuchać. Cofnęłam się cichutko i na palcach wybiegłam z biblioteki. Nie wiedziałam, co mam myśleć. W mojej głowie był jeden wielki bałagan, który nie był prosty, do uporządkowania.

Najpierw chciałam zająć się Turniejem. Wiedziałam, że nie jest to do końca sprawiedliwe, co do innych uczestników, ale nie mogłam się powstrzymać. Znałam doskonały sposób, na ochronę przed ogniem i miałam w ten sposób zamiar, pomóc Malfoyowi. Chociaż byłam świadoma, że prawdopodobnie będę tego żałowała.

*****

Idąc do Slughorna, miałam wątpliwości. Nie wiedziałam dokładnie co powiedzieć, żeby nie domyślił się, co dokładnie miałam w planach. Coraz bardziej zastanawiałam się, czemu chcę pomóc temu irytującemu i zbyt pewnemu siebie Ślizgonowi. Nie potrafiłam się jednak temu oprzeć. Chęć pomocy, była większa od zdrowego rozsądku. Bałam się jedynie, co się stanie, jeżeli Melissa lub chłopaki się o tym dowiedzą. Byliby wściekli.

Podeszłam do drzwi gabinetu Mistrza Eliksirów i delikatnie zapukałam. Słysząc aprobatę, weszłam do środka. Stary mężczyzna siedział za biurkiem, czytając jakiś opasłe tomisko. Na całym biurku poustawiane miał zdjęcia byłych członków klubu Ślimaka. Rozpoznałam w nich moją mamę, wujka Harry'ego i ciocię Ginny.

— W czym ci mogę pomóc panno Granger?— zapytał miło, kolejny raz myląc moje nazwisko.

— Więc w tym roku, jak pan wie, zdaje owutemy z Eliksirów...— zaczęłam niepewnie.— Pomyślałam, że pan profesor mógłby udostępnić mi parę składników. Chciałabym się po prostu sprawdzić.

— Oczywiście. To świetny pomysł!— zaklaskał uradowany.— Może chcesz, abym cię nadzorował?

— Nie!— powiedziałam szybko odrobinę za głośno. Mężczyzna popatrzył na mnie zdziwiony.— Znaczy się... wolałabym sama, w ten sposób lepiej się nauczę.— wymyśliłam na szybko.

— Masz rację.— odsunął szufladę biurka i wyciągnął z niej pęk kluczy, które mi podał.— Proszę. Ten największy jest do składzika.

— Dziękuję bardzo.— uśmiechnęłam się, wstając.— Do widzenia.

— Do widzenia Panno Granger!— wyszłam z gabinetu profesora i głośno odetchnęłam. Udało się.

*****

Siedziałam właśnie razem z przyjaciółmi w Wielkiej Sali, gdzie trwała kolacja. Nazajutrz miało odbyć się pierwsze zadanie turnieju. Eliksir chroniący przed ogniem skończyłam robić wczorajszego wieczora. Wyszedł mi idealnie, a ja musiałam przyznać, że jeszcze nigdy tak bardzo nie skupiłam się na żadnym z przyrządzanych eliksirów. Jedyne co mi pozostało, to przekazać małą fiolkę Malfoyowi, w taki sposób, żeby nie dowiedział się, że to ode mnie.

— O czym tak myślisz Rosie?— zapytała Melissa, przyglądając się mi uważnie.

Blondynka od razu, gdy zaczęłam ważyć eliksir, domyśliła się, że coś ukrywam, jednak nie powiedziałam jej, o co chodzi.

— Zastanawiam się, czy dobrym pomysłem jest, iść jutro do namiotu zawodników.— powiedziałam, tylko lekko naginając prawdę.— Wiecie, powinnam chyba opisać ich nastroje i tego typu rzeczy.— wzruszyłam ramionami.

— To nie jest głupi pomysł.— skomentował William.— To może być ciekawa wstawka do twojego artykułu.

— Może przestańmy gadać o jakiś nudnych rzeczach.—wtrącił się Dorian.— I pomówmy o sprawach naprawdę ważnych..— nasza trójka spojrzała na niego z ciekawością, co znowu wymyśliła jego nieprzewidywalna głowa.

— Aż się boje..— mruknął Finnigan.

— Chyba się zakochałem...— powiedział cicho, ale i tak każdy z nas doskonale go usłyszał.

Spojrzałam się na Melissę, jednak ona nie wyglądała, jakby ją to cokolwiek ruszyło. Chociaż prawdopodobnie ją to zabolało.

— W kim?— zapytałam w szoku.

— W Adrienne.. Jest taka piękna, wystarczy, że na nią spojrzę i się rozpływam.

— Dorian...— uśmiechnęłam się pobłażająco.— Nie zakochałeś się w niej.— pokręciłam głową, ledwo powstrzymując śmiech.

— Jak to?— zmarszczył brwi w szoku.

— To wila. Nie zakochałeś się w niej, tylko w tej powłoce.— wytłumaczyłam spokojnie.

— A jeśli naprawdę coś do niej poczuł?— wtrącił się blondyn.

— Udowodnię ci to.— powiedziałam pewnie.— Dorian, co czujesz, jak teraz o niej mówisz?

— Że jest piękna, ale... w sumie nic.— stwierdził.— Ale kiedy ją widzę to...

— Tak działa urok wili.— odezwała się Longbottom.— Masz wyobrażenie, że jesteś w niej zakochany, ale tylko w momencie, gdy na nią patrzysz. Kiedy jej nie ma, uważasz po prostu ją za ładną.

— Potraficie wszystko zniszczyć..— mruknął O'Kelly.

— Albo wszystko naprawić.— uśmiechnęła się zaczepnie blondynka.— Bez nas byście zginęli już dawno temu.

— Raczej wy bez nas.— stwierdził brunet, robiąc obrażoną minę.— My mężczyźni musimy wyręczać was w większości rzeczy, bo wam może się złamać paznokieć.

— Słucham?— wysyczała cicho Melissa, co dokładnie oznaczało, że chłopak stąpał po bardzo cienkim lodzie.

— Dorian ma rację.— powiedział ostrożnie Will. Mój wzrok spoczął tym razem na nim. Wysyłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.— Tydzień temu musieliśmy nieść wam książki, bo stwierdziłyście, że macie nowo zrobiony macikure czy jakoś tak...

— Manicure — poprawiłyśmy go jednocześnie, na co jedynie machnął ręką.

— Jeden kij. Musicie się z tym pogodzić, jesteście od nas słabsze.— dokończył William.

— Jeszcze się przekonamy.— spojrzałam na nich, a w mojej głowie narodził się malutki plan.

Nadeszła pora udowodnić chłopakom, że bez nas sobie nie poradzą.

****

Pogoda w dniu zadania ani trochę, nie dopisywała. Było pochmurno i lada chwila miało się rozpadać. Współczułam zawodnikom, którzy mieli latać w takiej pogodzie po zakazanym lesie. Szczegóły konkurencji nie były jeszcze znane powszechnie. Jedyne co, wiedzieliśmy, było właśnie to, że konkurencja będzie odbywała się w lesie. Widownia była rozstawiona na błoniach, gdzie znalazły się także wielkie ekrany, które miały pokazywać przebieg zadania.

Ubrana w za dużą czarną bluzę Hogwartu i ciemne jeansy weszłam do namiotu zawodników, aby podrzucić fiolkę z eliksirem, którą ukryłam w kieszeni bluzy. Namiot z pewnością został powiększony za pomocą magii, gdyż z zewnątrz wydawał się malutki, natomiast w środku było mnóstwo miejsca. Czekali już w nim zawodnicy ubrani w specjalne uniformy. Ten Malfoya składał się z czarnej bluzy z godłem Hogwartu oraz zielonym napisem umieszczonym na plecach, gdzie napisane było jego nazwisko. Do tego miał na sobie czarne, przylegające spodnie i ciemne, zabudowane buty.

— Panna Weasley, co panienka tu robi?— zapytała McGonagall, gdy tylko mnie zauważyła. Wszyscy zwrócili na mnie uwagę.

— Ja... chciałam obejrzeć przebieg przygotowań, żeby nie pominąć niczego w moim artykule.— wytłumaczyłam, starając się zachować jak największy spokój.

— To świetny pomysł.— stwierdziła McGonagall.— Rozejrzyj się po namiocie.— zaproponowała, co przyjęłam z wielką radością.

Dyskretnie podeszłam do rzeczy z napisem "Malfoy" i obok zegarka, który mieli obowiązek nosić zawodnicy- wyglądał on jak zwykły mugolski zegarek, jednak miał on informować aurorów, jeżeli życiu zawodników coś by zagrażało.- położyłam mały flakonik z purpurowym eliksirem. Dołączyłam do tego krótki i treściwy liścik.

Karteczka zawierała wszystko, co musiał wiedzieć.

Podeszłam do zawodników, którzy stali w kolejce do sprawdzania różdżek. Zajmował się tym stary czarodziej z długą siwą brodą. Pierwsza podeszła francuska. Czarodziej wziął jej różdżkę do ręki.

— Hmm.. brzoza, dziewięć i pół cala, włos z ogona jednorożca, giętka. Jest dobra.— wymienił mężczyzna, po dokładnym obejrzeniu różdżki, oddał ją blondynce. Następnie wziął magiczny patyk zawodnika Durmstrangu.

— Grab, dziesięć i ćwierć cala, włókno smoczego serca, sztywna. Wszystko z nią w porządku.— nadeszła kolej Scorpiusa.

— Tarnina, sztywna, włókno ze smoczego serca, jedenaście cali..— zastanowił się chwilkę, po czym spojrzał na Malfoya.— Wręcz stworzona do czarnej magii.— powiedział z przejęciem. Poczułam lekki dreszcz na plecach.— Natomiast wszystko jest dobrze.— podał ją Ślizgonowi.— Używaj jej mądrze.— wyszeptał, jednak zdołałam to usłyszeć.

Malfoy jedynie prychnął i odszedł w stronę swoich rzeczy. Słowa starego czarodzieja, na pewno mu się nie spodobały.

*

Continue Reading

You'll Also Like

9K 424 35
Na pewno nie można powiedzieć, że pierwszy rok nauki Cornelii w Hogwarcie był normalny... Bo wcale nie odbył się w Hogwarcie. Dziewczyna w wieku 11 l...
60.8K 2.8K 34
Mam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orle...
4.3K 222 21
Poznaj historię dziewczyny, która w wieku siedemnastu lat stała się zabójcą w Hydrze. Rozpoczęcie: 14.01.2023 Zakończenie: 26.03.2023 Okładka książki...
411 55 38
Charlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepu...