This Cat//M.C.//✔

By awenaqueen

96.5K 8.8K 880

- Przepraszam - szepnęła ze łzami w oczach. - Po prostu się nie lituj i zapomnij - syknął, zatrzaskując dzie... More

Prolog
(1)
(2)
(3)
(4)
Trailer
(5)
(6)
(7)
(8)
(9)
(10)
(11)
(12)
(13)
(14)
(15)
(16)
(17)
(18)
(19)
(20)
(21)
(22)
(23)
(24)
(25)
(26)
(27)
(28)
(29)
(30)
(31)
(33)
(34)
(35)
(36)
(37)
(38)
(39)
(40)
(41)
Epilog

(32)

1.7K 199 19
By awenaqueen

– Czemu? – zaskomlał.

– Bo muszę cię pilnować, co za głupie pytanie.

Dziewczyna zaśmiała się, odkładając swój bagaż koło łóżka. Rozejrzała się po pokoju. Dostrzegła kilka zdjęć w ramkach, na ścianach, wiele rzeczy, które na pewno należały do chłopaka. Mogła się tego spodziewać, w końcu to jego pokój od zawsze – zapewne. Zaplotła ręce i zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu. W ramkach mieściły się zdjęcia rodzinne Michaela. Na dwóch mogła ostrzec matkę Michaela, a przynajmniej tak się jej zdawało. Spochmurniała, ale postanowiła szybko się otrząsnąć. Na ścianie widniały zdjęcia grupki przyjaciół, najprawdopodobniej właśnie z tego miejsca. Jedno zdjęcie przedstawiało wszystkich i Luke'a ze złamaną nogą w gipsie.

Camilla zaśmiała się pod nosem, nie zdając sobie sprawy, że jej współlokator jest tuż obok niej.

– Mówiłem, że tamten wyjazd był utrapieniem – przeczesał swoje włosy.

– Daj spokój, oni je wspominają całkiem nieźle – zawahała się przez chwilę.

Prawda była taka, że Alan nie do końca dobrze to wszystko wspominał i Michael zapewne również. Mogło być podobnie z resztą, ale gdyby tak było, to na pewno nie chcieliby tutaj wracać tak jak ta dwójka.

Chłopak wzruszył tylko ramionami i ruszył w stronę łóżka, by się na nim położyć.

– Mogę mieć prośbę? – spytał, zerkając na nią. Położył się na swoim lewym boku, by obserwować dziewczynę. Ręce miał splecione na klatce piersiowej, a nogi przyciągnięte bliżej twarzy. W takiej pozycji wyglądał bardziej bezbronnie, niż mogło to się komukolwiek wydawać.

– Słucham – zachęciła ciekawa.

– Nie mów im, że wiesz – zagryzł wargę. – Mogą zmienić podejście do sprawy. Do mnie, do ciebie.

– Nie zamierzałam – westchnęła, siadając przy nogach chłopaka.

– Super, dzięki.

– Męczy mnie posiadanie tajemnic, ale skoro nikt nie spyta wprost, to nie muszę kłamać, prawda? – spytała.

– Cokolwiek – znów wzruszył ramionami. – Nie chcesz, by ten wyjazd był klapą, to chociaż w tym pomóż. Ja cię tu zabrałem, choć miałem dość oglądania twojej twarzy – spojrzał na coś innego.

– Chciałeś powiedzieć: ryja, gęby, albo tego typu, prawda? – uśmiechnęła się zadziornie.

– Skąd ty możesz wiedzieć, co ja chcę mówić – zmrużył powieki.

– Bo trochę już cię znam, Panie Clifford – wytknęła język, ale oberwało jej się w tyłek z nogi chłopaka. – Franca.

– Rosjanka.

– Och – przypomniała sobie. – Ja też mam prośbę.

– O nie. To znaczy kłopoty dla mnie – odwrócił się na drugi bok.

– Przestań – wywróciła oczami. – Ufam, że twoi znajomi są dojrzali, ale gdybyś jednak mógł ich powstrzymać, gdyby chcieli wrzucić mnie do wody... Byłabym wdzięczna. – Chłopak spojrzał na nią przez ramię.

– Czemu?

– Mam... hydrofobię – wlepiła wzrok w swoje dłonie.

– To jak ty żyjesz bez wody – rozszerzył zdziwiony oczy.

– Przestań! – fuknęła i uderzyła go. – Codzienne czynności nie są dla mnie jakimś wyzwaniem, ale taka... plaża już tak. Mógłbyś? – zatrzepotała rzęsami.

– Zobaczę – posłał jej delikatny uśmiech, a serce dziewczyny się zatrzymało.

Może nie pierwszy raz widziała jego uśmiech, ale ten wydawał się jednym z prawdziwych. Mały i prawdziwy. Przełknęła ślinę i wstała.

– Idę zapoznać się z Louise – wyjaśniła, po czym wyszła.

~*~

– Moja córka, jest aniołkiem – powiedziała z uśmiechem i butelką piwa w ręku.

Obie dziewczyny siedziały na huśtawce i rozmawiały o różnych rzeczach, poznając się lepiej.

– Bez urazy, nie znoszę dzieci – odpowiedziała Camilla, ale nie spotkała się ze zdziwieniem ze strony koleżanki.

– Spoko, wielu ludzi ich nie lubi – machnęła ręką. – Ale wiesz co? – uśmiechnęła się lekko. – To łączy was obu.

– Nas? – zdziwiła się.

– Michael również ich nie znosi – zachichotała. – Kiedyś, jak przyjechał w odwiedziny, uciekał od nas, gdzie pieprz rośnie. Mała bardzo go polubiła, ale on za nic w świecie nie chciał polubić jej. Dlatego przywykłam, że tacy ludzie jak wy istnieją – wyjaśniła.

– Więc on też – Camilla szepnęła bardziej do siebie.

– Powiedz – Louise dotknęła ramienia brunetki – czy ty i Michael to w pewnym sensie... no wiesz... para?

– C-Co?! – dziewczyna cieszyła się, że w tym momencie nie brała łyka trunku.

– Wybacz – pośpiesznie przeprosiła. – Po prostu on jest przy tobie inny.

– Jestem jego wrzodem na dupie, serio – zaśmiała się. – Zatruwam mu każdy dzień, więc przywykł do mnie i toleruje, choć momentami doprowadzam go do białej gorączki.

– Byłaby z was taka świetna para – rozmarzyła się.

– Przestań! – skarciła ją. – Lubię go, ale jest irytującym gówniarzem.

– Jest starszy od ciebie – zauważyła.

– To nie zmienia faktu, że irytuje mnie jak dzieci i zachowuje się jak one.

– Wcześniej taki nie był – westchnęła smutno. – Wcześniej był, no wiesz. Normalny. Roześmiany, dowcipny, sprośny – zaczęła opowiadać z uśmiechem na ustach, jakby te wspomnienia były czymś wyjątkowym. – On i reszta byli taką silną paczką... Niczym rodzina – spojrzała na dziewczynę, ale zaraz potem znów gdzieś w dal. – Imprezowali razem, bawili się razem, byli nierozrywalni pomimo mojego związku z Ashem i dziecka. Nadal byli braćmi.

– Brakuje ci takiego Mike'a – bardziej stwierdziła, niż spytała.

– A komu nie? – prychnęła. – Pomimo wyobrażeń, jakie pewnie teraz masz – spojrzała na nią oskarżycielsko – Michael może i był szalony, ale w pozytywnym sensie. Nigdy nie zrobił czegoś, co by kogoś zraniło. Rozśmieszał wszystkich, taki trochę brat od pocieszania.

– A teraz jest swoim zupełnym przeciwieństwem – Camilla snuła pod nosem.

– Jest mroczny. Trochę nie wiem jak z tą wersją rozmawiać. Nigdy nie sądziłam, że taka wesoła osoba może nagle się totalnie złamać.

– Louise – głos Ashtona sprowadził obie dziewczyny na ziemię. Chłopak patrzył na narzeczoną z przestrogą w oczach.

– Och, racja – podniosła się z huśtawki. – Miałam przygotować przekąski. Pogadamy sobie jeszcze przy ognisku – puściła oczko i zniknęła we wnętrzu domu.

– Wiesz, Alan twierdził, że nie chcesz słuchać o tym, kim był Michael, a nagle słuchasz tego, jak zaklęta – chłopak oparł się o barierkę przed huśtawką.

– To, co opowiadała twoja dziewczyna, nie jest czymś strasznym. Ja nie chciałam wiedzieć, co go zmieniło, a nie jaki był kiedyś – westchnęła, wstając. – Nie czuje się winna – spojrzała na chłopaka pustym wzrokiem, a ten poczuł dreszcz zaniepokojenia. – Idę do środka – oznajmiła i zniknęła.

Czuła wewnętrzną frustrację, że każdy chciał ją sprawdzać i pilnować, by nie dowiedziała się zbyt wiele. Do zalepienia dziury niewiele już brakowało. Poznała powód, poznała jego osobowość przed wypadkiem i zna jego osobowość po nim. Wszystko to pomagało jej w rozumieniu sytuacji. Jednak czuła wewnętrzną potrzebę sprania Ashtonowi tyłka za przerwanie rozmowy z Louise.

Tyle ile ona pomagała Cliffordowi, a ile jego przyjaciele, napawało ją jeszcze większą złością. Czuła nieprzyjemne dreszcze irytacji, gdy prawili jej morały, kiedy ona naprawiała ich przyjaciela, a oni sami nie zrobili nic. Przeczuwała, że takie myślenie jest samolubne i egoistyczne, ale nic nie mogła poradzić na to, że tak właśnie myślała.

Wchodząc do pokoju Michaela i swojego, rzuciła się na łóżko. Michaela nie było w pomieszczeniu, ale niezbyt zwracała na to teraz uwagę. Musiała rozładować swoją złość, najlepiej grając w grę. Odpaliła więc telefon i włączyła grę, która zawsze ją odprężała. Nic, co mogło ją jeszcze bardziej zirytować.

Po chwili poczuła powiew wiatru, więc zerknęła na drzwi, w których stał Michael. Patrzył na nastolatkę z zainteresowaniem i ciekawością.

– No co? – warknęła. Nie zdążyła jeszcze porządnie ochłonąć.

– Co ci powiedział Ash, że tak się wkurwiłaś? – spytał bez ogródek.

– Ugh, wkurzył swoimi morałami – wywróciła oczami, powróciwszy do grania.

– Czyżby Louise się rozgadała o mnie, a on ją skarcił, a potem ciebie? – spytał z lekkim śmiechem.

Usiadł obok niej na łóżku.

– Skąd ty to wiesz? – zdziwiła się.

– Intuicja – uśmiechnął się drwiąco.

– Jak łatwo mnie zirytować i doprowadzić do granic trzeźwego myślenia – westchnęła.

Zablokowała swój telefon i zmieniła pozycję na siedzącą. Objęła ramionami nogi, umieszczając podbródek pomiędzy kolanami.

– Następnym razem mu przywal – polecił całkiem szczerze.

– Dziękuję za pozwolenie – prychnęła.

– Gdyby nie fakt, że ty mnie irytujesz, a oni nie wiedzą, że ty wiesz, to sam bym go jebnął.

W wypowiedzi Michaela dziewczyna nie doszukała się sarkazmu czy kłamstwa. Wręcz przeciwnie. Znów przez moment była zamroczona jego zachowaniem. Co się z nim działo?

Continue Reading

You'll Also Like

761K 34.4K 61
Zazwyczaj rodzeństwo jest dla siebie podporą w jakiejkolwiek sytuacji, jednak nie w tym przypadku. Po dłuższej rozłące sytuacja powinna się opanować...
590K 19.7K 59
Nina nigdy nie pomyślałaby o tym, że wstawienie jednego zdjęcia będzie w stanie zmienić tak wiele w jej życiu. #1-fanfiction #1- michaelclifford #1-5...
25.4K 786 18
Ona - mieszka w sierocińcu, rodzice oddali ją tu odrazu jak się urodziła. Nie ma znajomych, chłopaka jednym słowem nie ma nikogo. Ale czy jej życie s...