His fault L. Hemmings

By cukierek224

15.4K 839 186

Bella to nieśmiała dziewczyna z wieloma problemami, których lista ciągnie się w nieskończoność. Luke jest ty... More

Prolog/Patr 1
Part 2
Part 3
Part 4
Part 5
Part 6
Part 7
Part 8
Part 9
Part 10
Part 11
Part 12
Part 13
Part 14
Part 15
Part 16
Part 17
Part 18
Part 19
Part 21
Part 22
Part 23
Part 24
Part 25
Part 26
Part 27
Part 28
Part 29
Part 30
Part 31
Part 32
Part 33
Part 34
Part 35
Part 36
Part 37
Part 38
Part 39
Part 40
Part 41
Part 42
Part 43
Part 44
Epilog

Part 20

370 22 14
By cukierek224

Luke

Przez całą noc myślałem tylko o tym co wczoraj zobaczyłem. Wszystko inne powoli traciło sens, bo właśnie przez ten wczorajszy incydent prawdopodobnie poznałem prawie całą odpowiedź na pytanie, które dręczyło mnie od dawna.

Kim jest Isabella Carter?

Carter jest półsierotą, która nie jest zbyt bogata, nie ma wiele szczęścia i wielu przyjaciół. Carter ma zapracowaną matkę, ojczyma, który lubi sobie wypić oraz niepełnosprawnego brata, na którego idzie większość ich pieniędzy. To jest oczywiste.... Rehabilitacje, zabiegi, wózek inwalidzki i inne rzeczy, wszystko kosztuje cholerną fortunę.

-Co ty robisz?-zapytał zaskoczony Calum, kiedy dosłownie rzuciłem mu przed nosem odpowiednią ilością banknotów.

-Wygrałeś, zrywam ten pieprzony zakład.- zakomunikowałem mu, odwracając następnie swój wzrok w stronę ekranu mojej komórki.

-Co robisz?!- otworzył szeroko oczy w zdziwieniu.

-Ogólnie, to zrywam zakład, a teraz w tej chwili sprawdzam czy w Internecie można kupić kostium jednorożca dla kogoś o wzroście prawie dwóch metrów.- mruknąłem do niego.

Calum odebrał mi z rąk telefon i odłożył go na blat stołu.

-Luke.- zaczął. - Znamy się nie od dziś i oboje dobrze wiemy, że nie od tak zrezygnowałbyś z dręczenia Carter.- mówił powoli, spoglądając na drugą stronę stołówki.

Przy jednym ze stolików siedziała wspomniana brunetka razem ze swoją koleżanką. Wspólnie jadły lunch i rozmawiały o czymś śmiejąc się i spoglądając na Finn'a, który od jakiegoś czasu prowadził się z ich przyjaciółką.

Ta cała Holly była głupia jeśli myślała, że z Parker'em stworzy związek...

-Co w tym jest takiego dziwnego?- wzruszyłem obojętnie ramionami. - Może po prostu znudziło mi się marnowanie czasu na Carter? Może już męczy mnie bycie dla niej miłym na siłę?- mówiłem zirytowany.

-Mnie też męczyłoby udawanie miłego.- odezwał się ktoś inny.

Ashton w towarzystwie Michael'a i Blair usiedli na wolnych miejscach przy naszym stole. Wszyscy byli w bardzo dobrych humorach, a moje samopoczucie całkowicie niszczyło całokształt.

-Luke wycofuje się z zakładu.- zakomunikował reszcie Calum.

Mike i Ash przyjęli to najlepiej, przecież byli już przyzwyczajeni do naszych ciągłych zakładów i układów. Blair natomiast wyglądała tak jakby dostała w twarz. Zbyt bardzo nakręciła się na ten zakład.

-Skąd ja wiedziałem, że to się tak skończy?- zapytał ironicznie Michael.

Ashton zaśmiał się, obejmując Blair ramieniem.

-Nie.- dziewczyna pokręciła głową.- Tutaj o coś chodzi, a Luke powie nam o co.- powiedziała twardo, obserwując mnie swoim wściekle chłodnym spojrzeniem.

Przełknąłem nerwowo porcję swojego jedzenie, starając się zachować pozory i udawać obojętnego, kiedy wzrok wszystkich moich towarzyszy był skierowany na mnie.

Rozejrzałem się po nich wszystkich. Każdy oczekiwał wyjaśnień, a Blair to właściwie ich żądała.

-Ale mogę liczyć na to, że zachowacie to dla siebie?- upewniłem się z westchnieniem nim cokolwiek im powiedziałem, a powiedziałem wszystko...O ojczymie Carter, o jej ojcu, o chorym bracie i całej reszcie.

***

Przechodziłem korytarzem między innymi uczniami, próbując jakoś dostać się do wyjścia. Nie chciałem znosić kolejnej próby i kilku ostatnich lekcji, które pozostały mi do przetrwania tego dnia. Liczyłem na to, że dotrę tam bez przeszkód.

-Luke!- ale oczywiście cholerna Carter pojawiała się znikąd i zawsze psuła mi szyk.

Westchnąłem ciężko, powtarzając sobie w głowie, że muszę to skończyć, po czym odwróciłem się w jej stronę z poważną miną.

-Czego chcesz, Carter?- zapytałem obojętnie.

Naprawdę się starałem, ale w jej spojrzeniu można było dostrzec dość charakterystyczny błysk...taki jak w oczach jej młodszego brata.

-Ja...ja chciałam cię przeprosić za wczoraj.- zaczęła niepewnie, prawdopodobnie lekko skołowana moim chłodnym nastawieniem do jej osoby. - Zupełnie zapomniałam, że po próbie miałam pisać gazetkę, a nie znam twojego numeru telefonu, ale jeśli tylko zechcesz to mogę ci przynieść te książkę jutro.- mówiła strasznie szybko.

-Dobra, ucisz się.- uniosłem dłonie ku górze, sięgając bez pytania do jej plecaka.

Wygrzebałem z wnętrza jej torby komórkę, przez którą też się z niej kiedyś wyśmiewałem.

Idioto, nie miała pieniędzy na nowszy model...

Wpisałem w jej komórce ciąg dobrze znanych mi liczb, a następnie wpisałem jej się w liście kontaktów i oddałem jej ten grat, wysyłając sobie samemu uprzednio wiadomość.

-Teraz masz już mój numer, więc się ciesz, a książkę też już mam i prawdopodobnie oddam ci ją po premierze "Romea i Julii".- powiedziałem, próbując ją wyminąć, ale nim zdołałem odejść ona złapała mnie szybko za ramię.

-Co jeszcze?- warknąłem zdenerwowany.

Jej twarz wyrażała jedynie strach, smutek i zmieszanie. Była tak bardzo przerażona, że aż zrobiło mi się jej żal.

-Byłeś tam w środku? W sensie, że w moim domu?-dopytywała przyciszonym tonem głosu.

Zeskanowałem uważnie ją całą. Ciało dziewczyny lekko drgało pod wpływem strachu, oczy wyrażały sam smutek i zażenowanie, a skóra stała się blada jak kartka papieru.

-Nie.- pokręciłem głową.- Twój ojczym przekazał mi książkę, ale do środka nie wchodziłem.-powiedziałem, starając się przy tym zabrzmieć zupełnie normalnie.

Nie okazując współczucia aby nie domyśliła się, że poznałem Petera i nie pokazując obrzydzenia wywołanego widokiem pijanego ojczyma brunetki.

Starałem się zabrzmieć tak jakby Carter mieszkała zupełnie innym domu, jakby wczoraj otworzył mi drzwi przewrażliwiony na punkcie swojej córki ojciec, który nienawidzi każdego chłopaka w pobliżu jego księżniczki, jakby jej brat był zupełnie zdrowy i samodzielnie doskoczył o własnych nogach do półki z książkami i podał mi egzemplarz "Hamleta".

Carter przytaknęła powoli głową z wyraźną ulgą na twarzy, a następnie odwróciła się do mnie tyłem i odeszła w przeciwnym kierunku.

Kiedy tak odchodziła zdałem sobie z czegoś sprawę.

Szybko wyciągnąłem swój telefon i zadzwoniłem do Michael'a. Clifford tradycyjnie odebrał po dość długim oczekiwaniu oraz obowiązkowo przywitał mnie jednym z tych swoich głupich tekstów.

-Mike? Miałeś rację...- zamyśliłem się, spoglądając na oddalającą się brunetkę. - Carter na serio ma fajny tyłek.

Bella

Odchodziłam w kierunku pracowni informatycznej. Miałam teraz przez godzinę okienko i stwierdziłam, że powinnam wykorzystać ten czas na wykonanie artykułu tak by Toby nie miał z tym aż tak dużo pracy.

Niestety nie mogłam skupić swoich myśli na pisaniu, bo przez cały czas miałam w głowie Luke'a.

Nieprzyjemne uczucie gorąca rozchodziło mi się po wnętrzu mojego brzucha, kiedy tylko ponownie przypominałam sobie to z jaką obojętnością ze mną rozmawiał.

Nacisnęłam na klamkę od pomieszczenie i otworzyłam drzwi do pomieszczenia gdzie się okazało, że poza mną był ktoś jeszcze.

-Cześć, Toby.- uśmiechnęłam się na widok chłopaka, który usilnie próbował jakoś sensownie ułożyć zapełnione drukiem kartki z wyraźnym zdegustowaniem na twarzy.

-Hej, Isabello.- przywitał się nieco zaskoczony moją obecnością tutaj.- Nie masz teraz lekcji?- uniósł jedną brew.

-Spokojnie, nie uciekłam.- zapewniłam go, siadając przy jednym z obrotowych krzeseł.-  A ty?- wskazałam na niego, wykonując dłonią taki gest jakbym chciała go postrzelić z pistoletu.

Brunet uśmiechnął się do mnie serdecznie, machając lekko plikiem kartek.

-Dyrektorka zwolniła mnie z dwóch lekcji bo okazało się, że w następnym egzemplarzu zamiast dziesięciu artykułów będzie o kilka więcej.- westchnął zrezygnowany. - Ale ty mi pomożesz, prawda?- zerknął na mnie, starając się zrobić oczy kota ze Shrek'a.

Parsknęłam śmiechem na ten widok.

-Jesteś bardziej przekonywujący niż mój młodszy brat.- szturchnęłam go w bok, odbierając z jego dłoni kilka kartek.

***

Luke

Wkurzony do granic możliwości trzasnąłem drzwiami od własnego domu. Liczyłem na to, że popołudnie razem z Blair skończy się zupełnie inaczej, a nie na tym, że podczas seksu ona zacznie mi wypominać wycofanie się z zakładu.

Ta dziewczyna była bardziej napalona na zakład niż na mnie, a ja po prostu nie wytrzymałem. Do czego to doszło bym musiał przerywać wszystko i wyjść, przecież jeszcze chyba nigdy nikt żadnego faceta nie wkurzył do tego stopnia by był on zmuszony przerwać całkowicie wszystko.

W sumie to byłem wkurzony i niezaspokojony, dlatego dziękowałem w duchu Bogu, że na zewnątrz było już ciemno, a w domu nie paliły się żadne światła, dzięki czemu moja własna matka nie musi oglądać ogromnego wybrzuszenia w moich spodniach.

Zbliżyłem się w stronę schodów i próbowałem zapalić światło, ale to nic nie dawało.

-Mamo! Co jest z tym prądem?!- krzyknęłam zdezorientowany.

-Awaria!- odparła krótko.

Świetnie. Musiałem po omacku dostać się do własnego pokoju, ale to nie w tym problem... Muszę coś zrobić z tym czymś w spodniach, a nie ma prądu, co równa się nie ma Internetu, a to oznacza, że jestem całkowicie odcięty od wszystkich zaufanych stron, z których korzystałem gdy w takich sytuacjach nie było blisko Blair.

Zamknąłem za sobą drzwi od mojego pokoju i położyłem się w łóżku, ściągając z siebie moje rurki.

Byłem teraz zdany jedynie na galerię w moim telefonie, więc automatycznie szukałem jakiś zdjęć Blair co było złym posunięciem bo gdy tylko zobaczyłem na ekranie twarz dziewczyny momentalnie zrobiło mi się słabo, dlatego szybko przesunąłem palcem po ekranie w poszukiwaniu czegoś innego. Po dłuższych poszukiwaniach zatrzymałem się na zdjęciu, które zrobiłem na wycieczce. Była na nim pijana Carter, której zrobiłem zdjęcie zaraz po tym jak ją rozebrałem do bielizny.

Długo zastanawiałem się czy by na pewno powinienem, jednak ostatecznie stwierdziłem, że nie wytrzymam. 

Sięgnąłem dłonią do swojego twardego członka, nie odrywając wzroku od zdjęcia Carter. Powoli zacisnąłem swoje palce na mojej długości, przesuwając dłonią po całym penisie, przyśpieszając z czasem. Przez cały czas gdy to robiłem myślałem o Carter. Zdjęcie nie było mi już potrzebne, bo teraz po zamknięciu swoich oczu wyobrażałem sobie brunetkę, leżącą pode mną nago, wijącą się z przyjemności jaką jej dawałem. Niemal czułem dotyk jej skóry, a w głowie słyszałem jej jęki i westchnienia, kiedy przyśpieszałem swoje ruchy, dysząc coraz głośniej. Czasem nie wytrzymywałem i jęczałem głośno jej imię, odchylając swoją głowę do tyłu. Moja wyobraźnia działała teraz w bardzo realistyczny sposób. Wyobrażałem sobie jej dotyk, jej jęki, usta lekko rozchylone z przyjemności, mocno zaciśnięte powieki, nogi zaplecione na moim pasie i moje biodra systematycznie zderzające się z jej biodrami, kiedy w chodziłem w nią coraz głębiej i mocniej.

Możliwe, że zbyt bardzo się zagalopowałem. Po wszystkim czułem się spełniony i oszołomiony. Właśnie waliłem sobie do zdjęcia Isabelli Carter, wyobrażając sobie seks z nią... Nie wiem co jest gorsze...To, że w ogóle to zrobiłem, czy raczej sam fakt, że cholernie bardzo mi się to podobało.

-Luke?- usłyszałem głos mojej mamy za drzwiami pokoju.

Szybko założyłem na siebie bokserki i po upewnieniu się, że wyglądam dość normalnie otworzyłem jej drzwi.

-Tak mamo?- spytałem.

Kobieta stała ze świecą w dłoni, której płomień oświetlał jej twarz.

-Dzwonili do nas sąsiedzi i mówili, że do rana powinni włączyć prąd.- poinformowała mnie.

Skinąłem, udając zadowolenie, po czym próbowałem szybko zamknąć drzwi, ale ona mnie w tym zatrzymała.

-I jeszcze jedno...- otworzyła szerzej drzwi. - Nie wiem kim jest ta Bella, ale przekaż jej, że przez te twoje jęki i krzyki aż ojciec i twoi bracia musieli wyjść na papierosa. 

TheAwfulDay Wszystkiego najlepszego!♡♡♡

Continue Reading

You'll Also Like

52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
26.2K 1.3K 46
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
6.6K 362 28
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...
3.6K 507 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...