Who's That Boy/Did You Forget...

Par BiszkopcikDemi

24K 2.4K 875

Historia na pozór banalna. Zwykła dziewczyna, która wiedzie całkiem normalne życie. Chłopak, łobuz, którego t... Plus

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
Epilog
Did you forget? #Prolog
Did you forget? #1
Did you forget? #2
Did you forget? #3
Did you forget? #4
Did you forget? #5
Did you forget?#6
Did you forget? #7
Did you forget? #8
Did you forget? #9

17

404 45 8
Par BiszkopcikDemi

- Wpadłam w odwiedziny - zaśmiałam się, starając rozluźnić atmosferę.

Pokiwał tylko głową, chyba zorientował się, że jesteśmy nieco wstawione. Wszedł do połączonej kuchni i wyjął z lodówki piwo.

- Kurwa Hope. Mogłabyś tutaj chociaż trochę sprzątać - zwrócił jej uwagę, którą ona ewidentnie puściła mimo uszu.

- Kultury trochę do kobiet - odezwałam się, pchnięta swoją niesamowitą odwagą. To, że Hope wolała przemilczeć to nie znaczy, że ja nie mogłam się odezwać. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie powinnam stawać w obronie innych kobiet.

- Co Ty skarbie powiedziałaś? - niech mnie piorun trzaśnie...czy ja dobrze słyszałam? Czy on nazwał mnie skarbem? Przez moją twarz przemknął cień mimowolnego uśmiechu.

- Że możesz ruszyć ten swój zgrabny tyłeczek i sam posprzątać. Hope nie jest twoją służącą - wzruszyłam ramionami. Wlepiłam swój wzrok w telewizor oglądając ten niesamowity serial o życiu seksualnym innych ludzi, którzy twierdzą, że świetnie imprezują.

- Zamknij się skarbie - powtórzył skarbie i usiadł obok mnie, przełączając kanał. Kompletnie nie obchodziło go, że ja i Hope oglądamy coś. Nawet, jeżeli nasze reality-show było nudne to tak się nie robi. Nie traktuje się ludzi jak szmaty.

- Posprzątaj ten bałagan - powiedziałam cicho.

- Nie? - złapał łyka piwa i spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem.

- Bo? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.

- Bo od tego są kobiety.

- Nie prawda! 

- Przejawia się feminizm.

- Przejawia się szowinizm.

- Feministka.

- Szowinistyczna świnia - nasza wymiana zdań kaleczyła mój poziom inteligencji.

- Od zawsze wiedziałem, że te usteczka nadają się do czegoś innego, lepiej niż do mówienia - zaśmiał się wprowadzając mnie w jednej strony w zakłopotanie, a z drugiej w cholerną złość. Odwróciłam wzrok patrząc na Hope, która przysnęła?  Jak można zasnąć, gdy dwójka ludzi siedzących obok ciebie sprzecza się powodując przy tym nie mały hałas.

- I kto Cię teraz obroni?  - szepnął tuż przy moim uchu. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, przyjemny dreszcz. 

- Sama się obronię - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Jego usta musnęły moją szyję, a ja cicho westchnęłam, ponieważ kompletnie się tego nie spodziewałam. Siedziałam jakby sparaliżowana, kompletnie nie robiąc nic. Z moich ust wydał się cichy jęk, gdy zaczął ssać moją szyję. Zdawałam sobie sprawę, że zostanie po tym tak zwana "malinka".

- Pachniesz tak ładnie - szepnął kolejny raz do mojego ucha. Nawet nie zorientowałam się, kiedy odstawił piwo i wciągnął mnie na swoje kolana. Siedziałam jak zahipnotyzowana,
a on - najzwyczajniej w świecie mnie obmacywał. Jego jedna ręka co chwila zaciskała się na moim pośladku, a druga wędrowała pod bluzką.

- Kurwa. Pachniesz tak podniecająco - powtórzył zaciskając rękę.

- Myślałam, że ładnie - powiedziałam cicho, przypominając mu jego wcześniejsze słowa.

- Podniecająco ładnie - złączył swoje dwie wypowiedzi, przyciągnął mnie mocniej i wpił się w moje usta. Był tak cholernie stanowczy, swoimi wargami dosłownie miażdżył moje. Jego język wkradł się do moich ust. Nasz pocałunek ciągle wzbierał na namiętności, a ja nieświadomie zaczęłam lekko poruszać biodrami, ocierając się o jego krocze. Czułam bardzo dobrze jak jego kolega reaguje na moją osobę. Spodobało mi się to tak bardzo, że specjalnie się o niego ocierałam.

- Ja pierdole...Demi jak zaraz nie przestaniesz to zaniosę Cię do swojego pokoju i zerżnę Cię tak mocno, że przez tydzień nie będziesz w stanie normalnie funkcjonować - jęknął, gdy znów powtórzyłam te czynność. Wziął mnie na ręce, ściskając moje pośladki. Jego usta znów zdominowały moje, nie byłam wtedy w stanie normalnie myśleć. Weszliśmy do pokoju, nie mogłam przyjrzeć mu się za bardzo, bo całą moją uwagę przykuwał Joe. Rzucił mnie na łóżko i zamknął drzwi. Szybko wrócił do mnie, uśmiechając się. Zrobił mi kolejną malinkę, a ja rękoma wtargnęłam pod jego koszulkę. Gdy tylko jedna z moich dłoni dotknęła jego klatki, od razu poczułam jak jego mięśnie się napinają. Jego jedna ręka odpięła moje spodenki i wślizgnęła się do majtek.

- Już gotowa? - wyszeptał, gdy jego palce zaczęły krążyć wkoło mojej łechtaczki. Przygryzłam wargi, tak naprawdę to moje pierwsze takie doznania. Westchnęłam, gdy jego ruchy stawały się nieco szybsze po czym znów zwalniały, żeby za chwilę kolejny raz zwiększyć tempo.

- Taka wilgotna - szepnął mi do ucha lekko je przygryzając. Zacisnęłam rękę na jego koszulce,  pocałował mnie tłumiąc jęk wydobywający się z moich ust. Wyjął rękę i zszedł niżej pocałunkami, które składał na każdym kawałku mojego ciała. Dotarł do spodenek, chciał je zsunąć kiedy zadzwonił mój telefon. Zaklęłam pod nosem, ale postanowiłam to totalnie zignorować. Niestety nie było to możliwe, ktoś był cholernie natarczywy.

- Joe to...to pewnie coś ważnego - mówiłam, a on odsunął się nieco zły.  Wstałam wyciągając komórkę z tylnej kieszeni. Zobaczyłam na wyświetlaczu "MAMA". Odruchowo przewróciłam oczami i odebrałam.

- Czego?  - zapięłam spodenki.

- Gdzie Ty do jasnej cholery jesteś?! - krzyknęła, zanim odpowiedziałam zerknęłam na telefon sprawdzając godzinę. Cholera było grubo po pierwszej w nocy.

- Ymm...u Adama - skłamałam. Poczułam jak Joe przyciąga mnie do siebie, stałam pomiędzy jego nogami, a on zaciskał ręce na moich pośladkach, podsunął do góry moją koszulkę i złożył kilka pocałunków na moim brzuchu.

- Masz dwadzieścia minut, żeby wrócić do domu gówniaro - krzyknęła tak, że prawdopodobnie Joe to usłyszał, bo uśmiechnął się głupkowato.

- Ta, jasne - rozłączyłam się, a on już w zamiarze miał kontynuować to co zaczęliśmy. Odepchnęłam go odsuwając się.

- Muszę wrócić - opuściłam koszulkę.

- Kurwa, rozpaliłaś mnie, mój kutas przedrze się zaraz przez spodnie,  a teraz mówisz że wychodzisz?  - wstał podchodząc do mnie, jedyne co mogłam zrobić to kiwnąć twierdząco głową.

- Odwiozę Cię, weź jakąś moją bluzę, a ja zaraz wrócę - wyszedł. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej pierwsza lepszą bluzę. Wyszłam do pokoju zrobionego na wzór salonu. Hope nadal spała, usiadłam na sofie czekając na niego. Wyszedł po około dziesięciu minutach, jak zdążyłam zauważyć był w łazience.

- Zbieraj się - złapał kurtkę i kluczyki. Wyszedł pierwszy, a ja niezgrabnie wyszłam za nim.  Wsiadł na motor i wskazał miejsce za nim. Bez słowa zrobiłam co chciał i od razu wtuliłam się w jego plecy. Joe jeździ jak wariat, więc zamknęłam oczy, żeby mniej przeżywać trasę. Droga zajęła nam tylko chwilę. Po pierwsze odległość między naszymi miejscami zamieszkania, nie była taka duża, a po drugie prędkość z jaką on jechał była ogromna. Zsiadłam i chciałam bez słowa wejść do domu.

- Hej, hej, hej - złapał mnie za rękę, przyciągając do siebie. Nadal siedział na motorze, więc stałam obok. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Powinnaś mi podziękować - uśmiechnął się zagryzając wargę. Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.

- Wstępnie może być, ale nie myśl że to koniec. Waliłem sobie w łazience z myślą o Tobie skarbie - tym razem to on mnie pocałował. Gdy odchodziłam klepnął mnie w tyłek, a ja tylko się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. Otworzyłam drzwi kluczem, który jak zawsze schowany był pod wycieraczką - taka banalna kryjówka. Odwróciłam się jeszcze, a Joe nadal tam stał, pomachałam mu i weszłam.

- Minutę przed czasem - po jej tonie głosu wiedziałam, że pokłócimy się już drugi raz tego dnia.

- Bądź dumna - zdjęłam buty.

- Nie pyskuj - krzyknęła i zastawiła mi przejście do pokoju.

- To takie dojrzałe z twojej strony - prychnęłam, podśmiewując się przy tym ironicznie.

- Zamknę Cię w domu i zabiorę klucz jak pojedziemy do babci - miałam wrażenie, że się przesłyszałam, chciałam się przesłyszeć, ale nie to była prawda.

- Jesteś jebnięta - po tych dwóch słowach poczułam mocne pieczenie na policzku. Złapałam się za bolące miejsce odchylając głowę, nie mogłam uwierzyć, że moja własna matka uderzyła mnie. Okej, może ja też przesadziłam, ale ona przekroczyła wszelkie granice.

- Jedźcie i nie wracajcie. Nie potrzebna mi taka rodzina. Ojciec, który wiecznie zostaje po godzinach, żeby móc pieprzyć swoją asystentkę. Matka, która udaje że nic nie wie, a wcale jest nie lepsza i do tego upośledzona siostra. Jebie was wszystkich - krzyknęłam, pchnęłam ją lekko i przeszłam do swojego pokoju, zanim weszłam usłyszałam jeszcze.

- Zmieniłaś się Demi.



Witam :)

Rozdział dodaje, bo napisałam 23 i jestem w połowie 24. Powiem wam, że chyba to jeden z moich ulubionych rozdziałów, jakie do tej pory napisałam. Tak, jestem z niego zadowolona. A wam jak się podoba? :)

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

15.7K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
9.2K 437 20
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
6K 723 9
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
136K 4.1K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz