Who's That Boy/Did You Forget...

By BiszkopcikDemi

24K 2.4K 875

Historia na pozór banalna. Zwykła dziewczyna, która wiedzie całkiem normalne życie. Chłopak, łobuz, którego t... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
Epilog
Did you forget? #Prolog
Did you forget? #1
Did you forget? #2
Did you forget? #3
Did you forget? #4
Did you forget? #5
Did you forget?#6
Did you forget? #7
Did you forget? #8
Did you forget? #9

12

459 47 22
By BiszkopcikDemi

Co ja mam zrobić?!

-Dems on  zaraz sobie pojedzie do domu, więc szybciej się zastanawiaj - gapił się w sufit, rozmasowując sobie skronie. W mojej głowie kłębiło się tysiąc myśli na sekundę, argumenty za walczyły z tymi, które były kategorycznie przeciw. Czułam, że mój rozum właśnie, był w drodze do domu, a serce nadal zostało w tej rozwalającej się spelunie.

-Zostaje - powiedziałam ledwo słyszalnie, spojrzałam na niego. Przez twarz, na której widniał grymas przeszedł cień lekkiego uśmiechu.

-Ale pod jednym warunkiem - kucnęłam przy materacu, próbując złapać z nim kontakt wzrokowy, co było trudniejsze niż może się wydawać.

-Jakim?

-Jutro rano odwieziesz mnie do domu...

-Powiedziałem, że to zrobię - przerwał mi nie dając dokończyć, czym nieco mnie zirytował.

-Daj mi dokończyć Jonas - syknęłam, na co on lekko kiwnął głową, wydając z siebie cichy jęk.

-Odwieziesz mnie koło dziesiątej, gdy u mnie już nikogo nie będzie. Wejdziesz i opatrzę Ci to wszystko, dobrze? - nie chciałam, żeby wdało mu się jakieś zakażenie, cholera wie czym go bili, co później robił. Faktycznie jutro powinnam iść do szkoły, ale chyba robiłam dobry uczynek, pomagałam człowiekowi w potrzebie, prawda?

-Nie lubię, gdy ktoś stawia mi warunki - mruknął cicho, nadal wykonując kuliste ruchy na swoich skroniach.

-W takim razie wracam - podniosłam się, ale od razu poczułam ścisk na moim nadgarstku, usiadłam ponownie na materacu.

-Dobrze, zgadzam się - przystał na mój warunek. Uśmiechnęłam się do niego, kciukiem przejechałam po jego policzku.

-Położysz się ze mną? - spytał spoglądając w końcu w moją stronę, kiwnęłam tylko głową. Położyłam się podkulając nogi, oraz zachowując większą odległość od Joe. Leżałam do niego tyłem, przymknęłam oczy, próbowałam zasnąć, ale to nie należało do najprostszych czynności. Było tu zimno, czułam jak przez moje ciało przebiega dreszcz, wzdrygnęłam się z lekkiego wyziębienia.

-Zimno Ci?

-Troszkę - powiedziałam bardzo cicho. Momentalnie poczułam jego ręce, które przyciągnęły mnie do jego ciała. Dzieliły nas milimetry, czułam jego oddech na swojej szyi. To było cholernie pociągające, jego jedna dłoń znalazła miejsce na moim brzuchu, a druga ciągle delikatnie gładziła moje włosy.

-Spokojnie nic Ci nie zrobię, przytul się do mnie, będzie cieplej i Tobie i mnie - przeanalizowałam jego słowa i stwierdziłam, że ma rację. Jak to mówią w kupie cieplej. Odwróciłam się, moja twarz znajdowała się na wprost jego. Patrzyłam mu prosto w te pieprzone czekoladowe oczy, w których jak zawsze widniała pewnego rodzaju pustka. Swoją rękę niepewnie umieściłam na jego klatce, a nogę przerzuciłam mu przez biodra. Głowa powędrowała tam, gdzie ręka. Powierciłam się trochę, lepiej układając i wtulając, nawet nie wiem kiedy, a moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam w jego ramionach.

※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※

Rano obudziłam się pierwsza, uniosłam głowę i moim oczom ukazała się twarz Joe. Zupełnie inna niż ta, w którą mogłam się wpatrywać odkąd go poznałam. Taka niewinna, delikatna, jakby innej osoby. Przejechałam ręką po jego policzku, był strasznie czujny, bo momentalnie otworzył oczy i przetarł je jedną ręką. Chciał się gwałtownie podnieść, ale ból głowy, który jak mniemam mu dokuczał, ponownie przygwoździł go do łóżka.

-Ładnie wczoraj zabalowałeś - usiadłam poprawiając włosy, które jak zawsze niesfornie potargały się, każdy w inną stronę. Zdjęłam z nadgarstka gumkę i związałam je w niedbałego koka.

-To co wczoraj się stało, to był błąd...cholerny błąd - podniósł się powoli trzymając za głowę - Dems szczerze ile widziałaś? I czy wyglądam, aż tak tragicznie jak mi się wydaję? - dokończył zdanie, siadając na brzegu materaca.

-Widziałam Ciebie pobitego nic więcej i teraz szczerze się z tego cieszę, a co do tego jak wyglądasz to fatalnie, wydaję mi się że chyba nawet gorzej niż się czujesz - poważnie zaczęłam się zastanawiać co tam właściwie się działo, ale nie jestem pewna czy chciałabym to wiedzieć. Chyba lepiej żyć w pewnego rodzaju niewiedzy. Wyjęłam ze spodni telefon i zobaczyłam od cholery wiadomości i nieodebranych połączeń. Wszystkie, były od Any co wcale mnie nie dziwiło. Mimo naszej kłótni się martwiła, co było bardzo w jej stylu. Pamiętam jak kiedyś nawyzywałam ją od najgorszych, a ona i tak ciągle przy mnie była i się martwiła. Na tym polega przyjaźń, jesteś przy kimś bez względu na to co sobie powiecie w nerwach, bez względu na wszystko.
Przy okazji zobaczyłam, która jest godzina.

-Dobra jest już sporo po dziesiątej, więc spokojnie możemy jechać do mnie, tylko czy Ty jesteś w stanie prowadzić? - spytałam go.
Wstał lekko się chwiejąc, po krótkim momencie złapał w pełni równowagę.

-Jest mi trochę słabo, ale nie w takim stanie się jeździło - uwierzyłam mu na słowo. Nie miałam ochoty słuchać, w jaki sposób kilka albo kilkadziesiąt razy chciał się zabić, wsiadając pod wpływem. Kiwnęłam tylko głową, wyszłam i znalazłam jego motor. Swoją drogą  to bardzo ciekawe, że zostawił sprzęt warty parędziesiąt tysięcy dolarów i nikt go nie ukradł.

※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※※

Dwadzieścia minut później, byliśmy już pod moim domem. Wyjęłam klucze z drugiej kieszeni i otworzyłam drzwi, wpuszczając Joe do środka.

-Siadaj na kanapie, a ja zaraz wrócę z apteczką - poszłam do łazienki i wyjęłam z małej szafeczki, znajdującej się pod zlewem potrzebne rzeczy. Wróciłam do niego w przeciągu paru minut, a on siedział już z pilotem w ręku, i skakał po kanałach szukając czegoś co będzie na tyle interesujące, żeby zostawić to.

-Widzę, że się rozgościłeś - rzuciłam pudełeczko z bandażami i innymi duperelami na sofę, a sama usiadłam obok Dangera.

-Dobra, teraz grzecznie siedź, nie ruszaj się - wzięłam wodę utlenioną, wlałam jej trochę na gazik i zaczęłam przemywać zaschnięte rany.

-Kurwa - syknął, strącając moją rękę. Zaśmiałam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam go tak spanikowanego jak teraz. Nagle zrzucił swoją maskę twardziela, ukazując delikatną stronę.

-Spokojnie to tylko woda utleniona, pomoże ci, a nie zabije.

Kiwnął głową i ponownie siedział niczym grzeczne dziecko. Było mi trochę niewygodnie opatrywać to z boku, ale nie narzekałam głośno. Jednak mój pacjent, był na tyle bystry, że to zauważył.

-Usiądź mi na kolanach, wygodniej Ci będzie - kiwnęłam przecząco głową, ale chyba nie bardzo się tym przejął. Szarpnął za moją rękę, którą właśnie przemywałam mu łuk brwiowy.

-Jak nie usiądziesz to nie pozwolę Ci tego skończyć - mówił to tak, jakby to mi mogło wdać się zakażenie, czy jakieś inne cholerstwo. Jednak zależało mi troszkę na nim, więc zrobiłam tak jak powiedział. Usiadłam na jego kolanach, czując się trochę nieswojo. Jego ręce spoczęły na moich biodrach, przez co mógł jeszcze mocniej przyciągnąć mnie do siebie, co po chwili zrobił. Ponownie w tak krótkim czasie dzieliły nas zaledwie centymetry. Dosłownie czułam jego oddech na swoich ustach, co było cholernie podniecające. Na całe szczęście w porę się ogarnęłam i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności.

-Gotowe - powiedziałam po około dziesięciu minutach, przyklejając tym samym ostatni plaster.

-Jesteś niesamowita - uśmiechnął się do mnie, tym samym zaczarowując mnie kompletnie.

-Co ja bym bez Ciebie zrobił - ponownie poczułam jak dość sprytnie i delikatnie przyciągnął mnie bliżej siebie. Teraz dosłownie siedziałam na jego przyrodzeniu, a nie na kolanach jak wcześniej.

-Chodziłbyś z porozcinaną mordką - klepnęłam go lekko w policzek, chcąc rozładować dość napiętą atmosferę, która między nami powstała.

-Muszę Ci jakoś podziękować - musnął moją szyję. Poczułam jak wszystkie mięśnie w moim podbrzuszu się spinają, a ja sama tracę wszystkie zmysły i to wszystko przez tak mały gest z jego strony. Działał na mnie jak jakiś pieprzony magnez. Odchyliłam lekko głowę, polepszając mu dostęp.

-Zostaw ją psycholu - usłyszałam ten głos i doskonale wiedziałam, że nie wróży on nic dobrego.

Hejko!
Dodaje rozdział dziś, bo jutro nie będzie na to czasu, a wypada coś wstawić przed końcem 2016 roku!
Także już tutaj życzę wam super zabawy, ale takiej świadomej. No i żebyście przeżyli dzień po szampańskiej zabawie, bo wiadomo że dzień po jest najgorszy :p
Btw jak wam się podoba rozdział? 
Besos xoxo

Continue Reading

You'll Also Like

106K 8K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
10.9K 543 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
18.4K 1K 41
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
72.5K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...