i was wrong || s.m ✔

By laurenxwilson

177K 10K 6.3K

Wszyscy mamy tajemnice.. Czasami są tak wielkie, że sami stajemy się jedną z nich. Żyjemy w bezpiecznym koko... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37
coś nowego c:
NOWE OPOWIADANIE

22.

4.1K 249 106
By laurenxwilson

Shawn

- Shawn Peter Raul Mendes, dlaczego z ciebie jest taka pizda i nie masz jaj, żeby zaprosić gdzieś laskę, którą lubisz?

- Sam się srałeś z Emily przez pół roku!

- Ale się spiąłem i dałem radę. I nie przez pół roku, tylko trzy miesiące. I nie cwaniacz, bo gadamy o tobie.

Westchnąłem ciężko, trącając delikatnie przypadkowe struny gitary. Rozmawiałem z Geoffem przez Skype, bo biedak miał do skonsultowania jakąś umowę w Nowym Jorku i musiał wracać szybciej niż ja. Obserwowałem, jak szuka coś w szufladzie, z której wylewało się morze papierów. Typowy Geoff.

- Nie powiedziałem, że ją lubię - mruknąłem sam do siebie.

Laptop mnie wyśmiał.

- Wcale, Mendes. Tylko gadasz o niej tyle, że mógłbym napisać z pamięci jej życiorys.

- Ja cię nie oceniałem, jak przechodziłeś ten etap z Emily.

- A czy ja cię oceniam?

Westchnąłem po raz kolejny. Chyba rozmowa z facetem nie była najlepszym pomysłem. Myślałem, że przyda mi się męska rada, ale wyszło na to, że znów byłem zdany tylko na siebie.

- Ona ma chłopaka.

- Stary, spójrz - Geoff zostawił lawinę kartek i usiadł na biurowym krześle, splatając dłonie i opierając łokcie na blacie biurka. - Jesteś muzykiem uwielbianym przez miliony na całym świecie. Masz zaledwie dwadzieścia lat, cały świat u stóp i świetlaną przyszłość. I boisz się zagadać do jakiejś laski. A chłopak nie ściana, da się przesunąć.

- To nie jest jakaś laska - oburzyłem się, nawet tego nie kontrolując. Ale kiedy zobaczyłem kpiący uśmiech Geoffa, trochę spuściłem z tonu.

- Shawn, nie rozumiem twojego myślenia.

Ja też nie.

- Muszę kończyć, stary - odezwał się ponownie, kiedy rozdzwonił się jego telefon. - Pogadamy jeszcze, obiecuję. I widzimy się niedługo.

- Ta, na razie - westchnąłem, przerywając połączenie.

Kurwa.

Rzuciłem się na łóżko, wcześniej odkładając instrument i jęknąłem w poduszkę.

Musisz się ogarnąć, stary.

Tak. Zdecydowanie musiałem.

Przecież to tylko dziewczyna. Nie mogę mieć dziewczyny. Nie mogę... poczuć czegoś więcej, bo związki w show biznesie nigdy nie wychodzą. Wybrałem taką drogę, wiedząc o konsekwencjach. Musiałem z tym żyć, choćby miało mnie rozerwać od środka.

Geoff ma prościej. Normalny chłopak spotkał normalną dziewczynę i żyją razem w normalnym związku i nikt się do nich nie dopierdala. A ja? Gdziekolwiek, z kimkolwiek wyjdę, od razu pojawiają ludzie, dorabiający własne historie do tego co widzą. I zaczynają krążyć plotki, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Laura o tym wie, czuję to w podświadomości. Wierzę, że ma świadomość tego, że zadając się ze mną, nigdy nie będzie miała normalnego życia. To dlatego od kilku dni mnie unika... Po prostu zdała sobie z tego sprawę.

Prawda?

To musi być powód.

A może chodzi o tego chłopaka?

Geoff mówił, że żadna o zdrowych zmysłach mnie nie odrzuci. Ale ona...

Tej dziewczyny nie można wpisać w żadne schematy. Jest taka inna... tak boleśnie nieamerykańska. Ma rację. Inaczej postrzegamy świat. Czuję się przy niej tak okrutnie przeciętny, zwyczajny, niewyróżniający się. A Laura? Inaczej się porusza. Inaczej mówi. Inaczej się uśmiecha. Inaczej wymawia moje imię. W niczyich ustach moje imię nie brzmi tak dobrze.

Kurwa kurwa kurwa.

Sturlałem się z łóżka i usiadłem na podłodze, podpierając się o ścianę. Zerknąłem na lustro po mojej prawej stronie. Dlaczego nie mogłem być przy niej tak pewny siebie, jak przy całej reszcie świata? Dlaczego zawsze bałem się tego, co mi odpowie?

Przeczesałem palcami swoje włosy i podniosłem się z ziemi. Otworzyłem szufladę szafki nocnej, pośpiesznie przeszukałem jej zawartość i wyciągnąłem zniszczony zeszyt. Wziąłem czarny długopis i chwyciłem moją starą gitarę. Przesunąłem dłonią po jej gryfie. Rzadko już na niej grywałem, miałem o wiele lepsze instrumenty, ale kiedy potrzebowałem otuchy, ona sprawdzała się najlepiej. Przypominała czas, kiedy wszystko było zdecydowanie łatwiejsze. To było tak niedawno, a z drugiej strony wydaje się barierą odległą o lata świetlne.

Kiedy zagrałem pierwszy, zupełnie przypadkowy akord, myśli w mojej głowie złożyły się w całość. Długopis szalał po papierze, spisując słowa, układające się w tekst piosenki. Melodia nie była skomplikowana, chodziło mi bardziej o przekaz. Jestem dobry w słowach, wiem o tym. Ale chciałem to zaśpiewać. Bo moja muzyka pochodziła prosto z serca, stamtąd, skąd w ostatnim czasie wydostały się te popierdolone uczucia, w których tak bardzo nie potrafiłem się połapać.



***



Laura

Wściekłość tłukła mi się po czaszce, zabijając po drodze wszystkie inne myśli. Dziwiłam się, że drewniany płot ogradzający naszą posesję nie zajął się ogniem, kiedy mijałam go w drodze do domu Shawna. To już nie była złość. To było wkurwienie, które dałoby radę rozpętać trzecią wojnę światową.

Moja rodzona matka zabroniła mi spotykać się z sąsiadem. Oficjalnie i nieodwołalnie.

Więc co zrobiłam ja?

Udałam się do Shawna, mając jej rozkaz w głębokim poważaniu.

O co jej kurwa chodzi? Jeszcze kilka dni temu rozmawiałam z nią o nim i nie miała nic przeciwko, a teraz wyjeżdża z takimi tekstami?

Jak przez mgłę, zobaczyłam jeszcze raz tę scenę.

- Z każdym dniem jesteś coraz bardziej przybita, kochanie. Ten chłopak ma na ciebie zły wpływ. Ignorujesz całą swoją rodzinę, przestałaś wychodzić z tą uroczą Cecily, wyglądasz na niewyspaną. Lucas również wspominał, że ten Mendes to tak naprawdę nic dobrego i zawsze były z nim jakieś problemy. Nie chcę, żebyś się z nim dalej spotykała, kiedy mnie już nie będzie.

I na nic zdały się moje wytłumaczenia, prośby, ani krzyki. Dopiero potem dotarły do mnie jej ostatnie słowa.

- Tata trafił do szpitala - tłumaczyła. - Przepracował się i dostał udaru. Choć jest już z nim dobrze, muszę wrócić do Polski.

Po tych słowach wybiegłam z domu.

Najpierw chodziłam bez sensu po całym osiedlu. W tym wszystkim zapomniałam wziąć ze sobą swetra, a na dworze było dość chłodno i zaczynało się ściemniać. Trzęsłam się z zimna, ale nie miałam zamiaru wracać do domu. Wściekłość i żal wylewały się ze mnie strumieniami, a jedyna osoba która mogłaby mi pomóc, była dla mnie nieosiągalna. Mendes był moim jedynym przyjacielem, a ja nie mogłam do niego pójść.

A poza tym nadal tkwiły między nami niewyjaśnione sprawy.

Jeśli moja mama uwierzyła Lucasowi, że Shawn = problemy, musiał powiedzieć jej coś poważnego, czego nie mogła zbagatelizować.

Pierdolony Lucas. Wszystko zaczęło się przez niego. Zawsze wszystko jest jego winą.

Miałam wrażenie, że wszyscy o wszystkim wiedzą, tylko nie ja. A to przecież o mnie chodziło. To moje życie zaczynało się sypać. Tata trafił do szpitala, a ja byłam w Kanadzie. Shawn był chyba jedyną prawdziwie przyjazną mi osobą, a miał przede mną tajemnice, których nie chciał wyjawić. Byłam pokłócona z rodziną u której mieszkałam. Oddaliłam się od mamy.

Czy mogłam spieprzyć coś jeszcze bardziej?

Och, mogłam. Gdybym poszła teraz do Shawna, moja mama byłaby zawiedziona moją ignorancją.

Ale miałam to już gdzieś. To tylko kolejna mała rzecz, dołączona do sterty syfu, który narobiłam.

Dlatego poszłam do Shawna, mając w dupie konsekwencje.

***

Shawn

Usłyszałem dźwięk dzwonka, natrętny i zbyt głośny. Spojrzałem za okno i zobaczyłem zapalone latarnie. Kto mógłby przyjść tu o tej porze? Sprawdziłem telefon, ale nie miałem żadnych wiadomości. Może ktoś do rodziców, nie wiem. Podniosłem się z łóżka i odłożyłem gitarę na swoje miejsce. Zbiegając po schodach, usłyszałem głos mojego ojca, ale i inny. Dziewczęcy, choć nie tak radosny jak zazwyczaj. Moje serce zabiło szybciej. Nie odzywała się tak długo, czy...

Wyjrzałem do przedpokoju i zobaczyłem Laurę w drzwiach. Splotła ręce na ramionach i sprawiała wrażenie, jakby nie chciała tu być. Kiwała uprzejmie głową, słuchając czegoś co mówił mój ojciec. Nie słyszałem słów, w moim mózgu niczym neon świeciła jedna myśl. Przyszła. Przyszła. Przyszła.

Ogarnij się, idioto.

- Laura? - zapytałem, wychodząc z cienia. Posłałem mojemu tacie spojrzenie, mówiące, że może się ewakuować. Staruszek kiwnął nieznacznie głową i wrócił do salonu.

Dziewczyna podniosła głowę, odnajdując od razu moje oczy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i nie mogąc nic na to poradzić uniosłem kącik ust w niepewnym uśmiechu. Jednak ona nie drgnęła. Na jej twarzy wypisane było tyle emocji, widziałem żal, wściekłość i rozczarowanie... Nie wiedziałem, co mam zrobić. Czekać na jej ruch? Podejść do niej? Przytulić ją? Szczerze, to bałem się, że dostanę w twarz, albo że zwyczajnie ucieknie.

Te kilka sekund niepewności trwało całą wieczność. Wpatrywałem się w nią w oczekiwaniu, głowiąc się, co jej się stało. Jeśli to przez tego całego Mikołaja...

Laura jakby otrząsnęła się z transu i pokonała dzielącą nas odległość. Objęła mnie w pasie i mocno przytuliła do mojego torsu. Była na tyle wysoka, że jej głowa opierała się na moim ramieniu, a ja mogłem bez łamania sobie kręgosłupa dotknąć policzkiem jej włosy.

Zaskoczyła mnie jej reakcja. Unikała mnie. Nie odpowiadała na telefony ani wiadomości. Bałem się, że zrobiłem coś nie tak. A teraz zjawia się bez powodu i rzuca się w moje ramiona.

- Co się dzieje? - zapytałem cicho, odsuwając ją od siebie i delikatnie ujmując jej twarz w dłonie. Spojrzała w górę, szukając moich  oczu. Z jej twarzy zniknęła wściekłość i smutek, zostało tylko puste wyczerpanie i obojętność.

Spuściła wzrok.

- Możemy iść do jakiegoś pokoju? - zapytała, zerkając nerwowo w stronę salonu, z którego dobiegała niebieska poświata telewizora i stłumione odgłosy rozmowy.

- Jasne - odparłem i już miałem zaprosić ją do góry, kiedy w moim mózgu pojawiła się wizja pokoju pokrytego pogniecionymi i pokreślonymi kartkami z tekstem, którego nie chciałem na razie nikomu ujawniać.

No to fajnie.

Widziałem, że chciała mieć pewność, że nikt nie będzie nas podsłuchiwał.

Przyszło mi do głowy jeszcze jedno miejsce.

- Chodź - powiedziałem i wyciągnąłem do niej dłoń. Tym razem bez wahania ją ujęła i poszła za mną, kiedy ruszyłem w kompletnie przeciwnym kierunku.

Zeszliśmy po schodach w dół. Nie przyprowadzałem w to miejsce wielu osób, ale nie miałem innego wyjścia. Otworzyłem masywne drzwi, prowadzące do przestronnego pomieszczenia, na które została przerobiona nasza piwnica.

- Witaj w moim królestwie - szepnąłem i założyłem ręce na ramiona.

- Wow - westchnęła, robiąc krok naprzód.

Widziałem, jak pożera wzrokiem moją salę muzyczną. To w tym miejscu spędzałem większość swojego życia, jeśli nie byłem w Nowym Jorku. Miałem tu swoje biuro: biurko z komputerem, kanapę i dwa fotele, oraz miejsce do ćwiczenia. Mogłem drzeć się do woli, z piwnicy mało który dźwięk dobiegał do wyższych pięter. Na ścianie wisiały wszystkie platynowe i złote płyty, a także ładniejsze rysunki otrzymane na koncertach od fanów. Obok stał rząd gitar, każda mająca własną historię.

Ale Laura zatrzymała się przy innym instrumencie.

Podeszła do mojej nowej, czarnej bestii. Pomimo tego, że w pomieszczeniu nie było okien i nigdy nie wpadało tu światło dzienne, fortepian lśnił. Dziewczyna przesunęła dłonią po idealnie gładkiej klapie i otworzyła klawiaturę. Klawisze błysnęły śnieżną bielą.

- Nie mówiłeś, że masz w domu fortepian.

- Nie pytałaś.

Odsunęła stołek i usiadła, kładąc dłonie na klawiaturę. Gładziła ją opuszkami palców, przyglądając się każdemu szczegółowi. Była zafascynowana.

- Mogę cię nauczyć "sto lat", jeśli chcesz - zaproponowałem.

Laura odwróciła się w moją stronę z tajemniczą miną. Zagryzła lekko wargę, jakby szukając właściwej odpowiedzi. Zrobiło mi się głupio, że zadałem takie pytanie. Z powrotem odwróciła głowę i potarła swoje dłonie, najwyraźniej chcąc je rozgrzać. Po chwili milczenia, przysunęła je do klawiatury.

I zaczęła grać.






***

DUM DUM DUM

Zamieniam się w Polsat.

tak jakoś mam smuteczka, dlatego dzisiaj rozdział z typu #shaura.

Ten, kto odgadnie jaką piosenkę napisał Shawn, dostanie ode mnie wirtualne ciastko i huga :)

(jedna z "Illuminate", który tak btw jest afskddjknfvldfgnk aw, więc słuchajcie ten album, serio)

Continue Reading

You'll Also Like

98.4K 5.7K 23
Hongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza je...
402K 6.1K 10
● Wraz z jego odejściem upadło piekło, w którym trwała nasza bajka● @only_maleficent 2019/2020. Okładkę wykonałam sama, książkę również napisałam w t...
367K 10.3K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...
83.7K 4.9K 24
Zaufanie nie bierze się znikąd. . . . Więc dlaczego Nakahara Chuuya ufał Dazaiowi Osamu, przecież ten wyrachowany maniak samobójstwa nie był ani troc...