i was wrong || s.m ✔

By laurenxwilson

177K 10K 6.3K

Wszyscy mamy tajemnice.. Czasami są tak wielkie, że sami stajemy się jedną z nich. Żyjemy w bezpiecznym koko... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37
coś nowego c:
NOWE OPOWIADANIE

20.

4.6K 241 175
By laurenxwilson


(W mediach Mikołaj hyhy)


Shawn


Miałem z rodzicami niepisaną umowę. Jeśli kiedykolwiek przyprowadzę kogokolwiek do domu, będą się zachowywać najnormalniej na świecie i będą udawać, że nasza rodzina jest w zupełności zdrowa psychicznie. Nie będą odwalali żadnych żałosnych akcji, ani udawali super luzaków, czy co by im tam jeszcze przyszło do głowy.

Muszę przyznać, że spisali się znakomicie.

Pomimo tego, że to ja najpierw spanikowałem, to Laura schodząc ze schodów wykręcała sobie palce z nerwów. Starała się wyglądać na spokojną, ale widziałem jej zaciśniętą szczękę i jak przygryza dolną wargę. Postawiłem się w jej sytuacji i uświadomiłem sobie, co ja bym przeżywał, gdybym musiał przedstawić się jej rodzicom zaraz po tym, jak znaleźliby nas śpiących w swoich objęciach.

Fakt, dziewczyna mogła być zdenerwowana.

Ruszyłem za nią i położyłem dłoń na jej plecach, popychając ją lekko do przodu. Myślałem, że dodam jej tym gestem otuchy, ale ona momentalnie wzdrygnęła się pod moim dotykiem. Jednak nie cofnąłem ręki.

Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, że zapamiętała drogę do salonu.

- Shawny! - usłyszałem przeciągłe wołanie z kuchni. I ja i Laura spojrzeliśmy w tamtą stronę. Dziewczyna zamarła.

- Poczekaj moment, okay? - poprosiłem i nie czekając na odpowiedź, szybkim krokiem ruszyłem w stronę, z której dobiegł nas głos mojej mamy.

Wziąłem głęboki wdech, rozprostowałem zaciśnięte pięści i wślizgnąłem się do kuchni. Oparłem się biodrem o framugę drzwi, tak, że prawie cały stałem w cieniu. Wychyliłem lekko głowę, próbując wybadać sytuację. Moi rodzice z reguły nie byli drażliwi, ale skąd mogłem wiedzieć, czy im nie odbije.

Moja mama parzyła herbatę, a ojciec siedział przy stole, przeglądając jakieś papiery. Odchrząknąłem lekko, na co moja rodzicielka spojrzała do tyłu. Od razu postawiła czajnik na blacie i z szerokim uśmiechem i jeszcze szerzej rozłożonymi ramionami podeszła do mnie.

- Cześć, kochanie! - zawołała, przyciągając mnie do siebie. - Tak się za tobą stęskniłam.

- Mamo, nie krzycz tak - wyjęczałem, oswobodzić się z niewygodnego uścisku. Prawie widziałem kpiący uśmiech Laury, słyszącej każde słowo. - Nie było was tylko dwa dni, tata jakoś nie wariuje.

- Przepraszam, skarbie - westchnęła mama, odsuwając mnie na długość jej ramion i przyglądnęła się uważnie mojej twarzy.

Uniosłem brwi, ale ona tylko potrząsnęła głową i wróciła do parzenia herbaty.

Założyłem ręce na ramiona, czekając, aż któryś z moich rodziców w końcu nie wytrzyma i zapyta, co to za dziewczyna. Ale oni nie dawali po sobie nic poznać. Oczywiście, wiedziałem, że to kompletna ściema. Ojciec był zbyt zainteresowany papierami, a mama zbyt skrupulatnie wycierała lśniący (bo wymyty kilka godzin wcześniej) blat, żeby uznać to za naturalne.

Prychnąłem. Jeśli nie chcą nic wiedzieć, to ich sprawa. Ja się przed nimi płaszczyć nie będę.

Westchnąłem i zrobiłem krok w korytarz.

- Shawn - zatrzymał mnie głos ojca.

- Mhm - wymruczałem, niechętnie, ale z satysfakcją odwracając się w stronę rodziców.

- Zechcesz nam może powiedzieć, co to za dziewczyna? - zapytał, odkładając dokumenty. Zdjął okulary i pomasował nasadę swojego nosa, ściągając ciemne brwi.

- Zaraz - odparłem i zniknąłem w korytarzu.

Laura siedziała na brzegu fotela, pisząc coś na telefonie. Żuła dolną wargę, więc coś istotnego musiało zaprzątać teraz jej myśli.

Podobało mi się to, że tak dobrze znałem jej odruchy.

- Chodź. - Wyciągnąłem rękę w jej stronę.

Obrzuciła mnie przerażonym uśmiechem. Spojrzała niepewnie na moją wyciągniętą dłoń i skrzywiła wargi. Ostatecznie jednak splotła swoje palce z moimi.

- Mamo, tato, to jest Laura - oznajmiłem z szerokim uśmiechem, po czym wepchnąłem dziewczynę do kuchni.

Moi rodzice od razu się podnieśli z miejsc, a ich twarze rozluźniły się.

- Och, to ty jesteś tą nową dziewczyną z sąsiedztwa? - spytała moja mama, wycierając ręce w ściereczkę.

- Mmm, tak - potwierdziła, pocierając nerwowo swoje ramię. Przysunąłem się do niej i ponownie chwyciłem jej dłoń za swoimi plecami, tak, żeby nikt tego nie zauważył. Jednak Laura delikatnie wyłuskała ją z mojej ręki i splotła ramiona na piersiach. Spojrzałem na nią, ale ona unikała mojego wzroku.

- Miło cię poznać, kochanie - uśmiechnęła się mama, która oczywiście nie zauważyła tej niemej wymiany zdań między nami.

- Mnie panią również - odparła także z uśmiechem. - I pana - dodała, zwracając się do mojego taty.

- Och, jakiego pana - sprzeciwił się mój ojciec. - Mów nam po imieniu, skarbie. Ja jestem Manuel, a to Karen. Czujemy się staro, jak ktoś zwraca się do nas tak oficjalnie - dodał, szukając poparcia u swojej żony. Mama oczywiście kiwnęła głową.

- Może dlatego, że jesteście starzy - przewróciłem oczami. Zerknąłem przelotnie na Laurę i zauważyłem, że powstrzymuje uśmiech.

- Uważaj na słowa, młody człowieku - pogroził mi palcem tata, ale wiedziałem, że żartuje.

- Dobrze ojcze - zaśmiałem się. - Przecież wszyscy wiemy, że nadal jesteś jak młody bóg.

Tym razem dziewczyna nie wytrzymała i zachichotała pod nosem.

Uśmiechnąłem się.

- Dobra, my już pójdziemy - powiedziałem szybko i spojrzałem na Laurę. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i kiwnęła głową.

- Jesteś tutaj zawsze mile widziana, kochanie - zawołała za nami mama.

- Dziękuję - grzecznie odparła dziewczyna, ale wyczułem dziwne wahanie w jej głosie. Ogólnie, kiedy zostawiłem ją w salonie zaszła w niej jakaś zmiana. Może trochę przesadzam, ale miałem wrażenie, że w ciągu tych dwóch minut mojej nieobecności, zupełnie zmieniła punkt widzenia.

Wyszliśmy na zewnątrz, żeby przypadkiem moi rodzice-stalkerzy nie próbowali podsłuchiwać. Laura szła przede mną, ale nawet od tyłu widziałem jej spięte ramiona. Skurczyła się w sobie, jakby chciała jak najszybciej ode mnie uciec.

- Co się dzieje, Laura? - zapytałem, zatrzymując ją przy furtce, żeby przypadkiem mi się nie wymknęła.

- Co? Nic, Shawn - odparła, wzruszając ramionami.

- Widzę - skrzyżowałem ręce na ramionach.

Dziewczyna westchnęła i również splotła ręce na piersiach.

Zmierzyłem ją pytającym wzrokiem. Jej szare oczy odnalazły moje, a ja ze zdziwieniem zauważyłem, że nigdy nie widziałem jaśniejszych oczu. Może była to kwestia światła, ale miałem wrażenie, że jej tęczówki biją oślepiającym białym blaskiem.

- To jakaś tajemnica?

- Mikołaj się do mnie odezwał.

Zostałem bez słów.

Cholera.

Kurwa mać.

- Po tak długim czasie? - zapytałem ostrożnie, nie chcąc wchodzić na ten grząski grunt, ale nie miałem innego wyjścia.

- Mhm - kiwnęła lekko głową, przypatrując się z zainteresowaniem swoim obdartym butom.

- A dlaczego?

- Nie wiem - westchnęła. Mówiła prawdę, widać było, że ją samą to zdziwiło. - Napisał, że chce pogadać, bo w końcu ma wolne i zrozumiał, jak bardzo za mną tęskni.

- Aha.

- No.

I zapadła cisza, zakłócana jedynie przez ćwierkanie ptaków.

- To ja już pójdę - zaproponowała po pewnym czasie niewygodnego milczenia.

- Okay - wzruszyłem ramionami.

- To... do zobaczenia - uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. Ten mały gest rozmroził moje nagle zdrętwiałe ciało.

- Dzięki, że przyszłaś. - Podszedłem do niej i przyciągnąłem do siebie. - Przeżyłem jakoś kaca.

- Trzymasz się nieźle - roześmiała się, odsuwając ode mnie.

To wszystko trwało zdecydowanie za krótko.

- Mogę cię jutro gdzieś zabrać?

Laura zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem. Widziałem, jak bije się z myślami.

- Czemu nie? - odparła w końcu.

- Napiszę do ciebie, okay?

- Okay.

Stałem przy furtce i patrzyłem, jak szybkim krokiem idzie w stronę domu państwa Smith. Nie mogłem nic poradzić na to, że nie potrafiłem oderwać wzroku od jej niedbale związanych włosów, które lśniły w blasku słońca. Chyba byłem daltonistą, bo nie byłem w stanie określić ich koloru. Potrząsnąłem mocno głową.

Ogarnij się, stary.

Wszedłem do domu i jak mumia poczłapałem do kuchni w nadziei, że znajdę tak jakąś kawę. Ból głowy wrócił ze zdwojoną siłą.

Moja mama gdzieś zniknęła, ale tata nadal siedział wśród papierów, którymi zasłany był cały kuchenny stół. Z westchnięciem na ustach dosiadłem się do rodziciela. Ojciec zerknął na mnie kątem oka.

- Ładna - mruknął.

- Wiem - odparłem, nie patrząc w jego stronę.

Nikt z nas się już nie odezwał.

Kilka minut później wstałem z krzesła i ruszyłem do swojego pokoju. Znalazłem swój telefon porzucony wśród pogniecionej pościeli.

Do: Lauren ♥♥♥

Muszę z tobą pogadać. Wpadniesz?

Od: Lauren ♥♥♥

Jasne :*



***



Laura

Co ja narobiłam.

Co ja do cholery narobiłam.

Obserwowałam w ciemnościach, jak wskazówki mojego zegara powoli przesuwają się do przodu. Mniejsza z nich zatrzymała się w końcu na trójce, a ja wciąż nie potrafiłam zasnąć. Próbowałam uspokoić swoje myśli, ale one uporczywie wracały do tematów, o których nie chciałam myśleć.

Kiedy wróciłam od Shawna, byłam dziwnie przygnębiona. Nie miałam ochoty nawet wejść po schodach, więc zaszyłam się w kącie salonu z przypadkową książką na kolanach, ale nie przeczytałam nawet tytułu. Moja mama musiała zauważyć, że coś się dzieje. Był to jedyny plus zaistniałej sytuacji - włączył się jej instynkt macierzyński i zainteresowała się swoją córką po raz pierwszy od miesiąca.

Przysiadła się do mnie i zaczęła niezobowiązującą rozmowę. Byłam jej wdzięczna za to, że nie wypytuje co jest przyczyną mojego kiepskiego humoru, biorąc pod uwagę to, że przez kilka poprzednich dni byłam niepoprawnie radosna. Opowiedziała mi jakich ludzi poznała, co robiła, jak zabijała wolny czas. Uderzyło mnie to, jak bardzo się od siebie oddaliłyśmy. W Polsce nie było dnia, kiedy nie porozmawiałybyśmy chociaż przez 15 minut. Nie wiedziałam, że mama zaczęła intensywny kurs języka angielskiego, ani że dostała już jedną propozycję pracy. Odrzuciła ją, bo za miesiąc miała już wracać.

Moja mama radziła sobie lepiej w Kanadzie niż ja, jej osiemnastoletnia córka, pełna wigoru, energii i umiejętności.

Nie podniosło mnie to na duchu.

W pewnej chwili, rozmowa zeszła na Shawna. Mama chciała wiedzieć co łączy mnie z tym chłopakiem i dlaczego tyle czasu spędzam u niego. Wytłumaczyłam jej naszą skomplikowaną relację i kilkukrotnie podkreśliłam, że to nic poważnego. Shawn jest chłopakiem z sąsiedztwa, który nie ma co robić z życiem na tyle, żeby chcieć spędzać ze mną czas. Nazwałam to aklimatyzacją, czy jakimś innym mądrym słowem, którego znaczenia mogłam się tylko domyślać. Tłumacząc to mamie, próbowałam jednocześnie wbić sobie do mózgu to samo. Shawn to tylko znajomy. Nic mnie z nim nie łączy. Skup się na Mikołaju. Musisz z nim dzisiaj porozmawiać i wyjaśnić wszystko.

Przytrzymując się tej myśli, przeprosiłam mamę i poszłam na górę. Było już około 21, więc Mikołaj mógł bez problemu połączyć się ze mną na Skypie. Napisałam mu wiadomość, a on po kilku sekundach odpowiedział. Jakby tylko na mnie czekał.

Kiedy zobaczyłam jego twarz, wszystkie wspomnienia wróciły. Jakoś połączenia była kiepska, ale nic nie było w stanie stłumić błękitu jego oczu, ani przygasić czerni włosów. Wyglądał dokładnie tak samo, jak go zapamiętałam. W białej koszulce, z roztrzepaną grzywką i głupim uśmiechem.

- Cześć - wyszczerzył się na powitanie, a ja totalnie wymiękłam.

- Hej - uśmiechnęłam się w odpowiedzi, a zaraz potem wybuchnęłam płaczem.

To było zbyt dużo. Nie widziałam go cały miesiąc. Nie słyszałam jego głosu. Nie trzymałam jego dłoni. Mogłam udawać ile chciałam, ale prawda zawsze wypłynęłaby na wierzch. Mogłam się uśmiechać, poznawać nowych ludzi i czerpać garściami z pięknego kanadyjskiego lata, ale w głębi duszy tak cholernie za nim tęskniłam.

- Co tam? - zapytałam, ocierając ze śmiechem łzę z policzka.

- Chcę, żebyś już wróciła.

Przygryzłam wargę.

- Wiesz, że to nie takie proste.

- Wiem, skarbie - westchnął. - Ale z drugiej strony... Kupujesz bilet i wracasz, to nic skomplikowanego.

Nie, Mikołaj. To jest skomplikowane...

Uśmiechnęłam się smutno do monitora.

- Chciałabym, Mickey... - westchnęłam. - Kocham cię, wiesz?

- Kocham cię bardziej, słonko - odparł, popierając głowę na rękach opartych o blat biurka. Doskonale widziałam smutek w jego niebieskich oczach.

Miałam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie. Jakby nie było żadnej kłótni, tysięcy kilometrów między nami, a w perspektywie mieliśmy spotkanie za kilka dni, zamiast rozłąki na długie miesiące. Rozmowa układała się sama i zanim się obejrzałam było u mnie kilka minut po drugiej w nocy. Z niechęcią pożegnałam się ze swoim chłopakiem, pozostawiając go z obietnicą rozmowy w najbliższym czasie.

Położyłam się do łóżka, w nadziei na szybki sen.

Niestety, nadal na niego czekałam.

A zamiast tego, odezwało się moje sumienie.

Leciałam sobie z Shawnem w kulki, olewając Mikołaja, żeby zaraz potem odtrącać Shawna i zapewniać Mikołaja o swojej miłości do niego.

Ale ze mnie zdzira.

Tamtej nocy długo nie potrafiłam zasnąć. Rozmyślałam nad tym, czy to co robię, na pewno jest dobre. Czy moje miejsce przypadkiem nie jest w Polsce, a wyruszając na podbój świata, zrobię z siebie tylko idiotkę i wrócę z niczym. Zostawiłam tam przyjaciół, a tutaj odkąd się pojawiłam, sprowadzałam same kłótnie i przykre sytuacje. Jedynie Shawn stał po mojej stronie.

Shawn, tylko przyjaciel.

Jego okno świeciło przyćmionym blaskiem. Obserwowałam je od pewnego czasu do momentu, aż gwałtownie zgasło, a moją sypialnię spowiły nieprzeniknione ciemności, uniemożliwiając mi śledzenie upływu czasu.

Kilka sekund później mój telefon zawibrował.

Od Szon Menda:

Dobranoc, xx

Nazwa kontaktu została mieniona na: Shawny





***

Przepraszam, że końcówka to taki gniot, ale trochę słabo u mnie z czasem :|. Mam nadzieję, że uda mi się publikować co tydzień, ale jeśli w następny poniedziałek rozdziału nie będzie, nie miejcie mi tego za złe, proszę :)

Mam wenę, serio, ale moja doba ma tylko 24h, a trzy razy w tygodniu siedzę w szkole od 8 do 19:30 plus dochodzi do tego nauka, więc...

Trzymajcie się, moje krewetki <3

Kocham mocno

Continue Reading

You'll Also Like

92.9K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
134K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
1.6K 220 28
Czy istnienie multiświata jest tylko nieudowodnioną teorią szalonych fizyków? Obecnie tak, jednakże w tej opowieści staje się rzeczywistością, czymś...
24K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...