Project Daddy || a.i [Tłumacz...

Від CatchLastBreath

119K 9.5K 6.8K

- Możesz nazywać mnie Tatusiem. - Kurwa, ty chyba nie mówisz poważnie. Oryginał należy do @Esmereldah Більше

Project Daddy ||a.i [Tłumaczenie]
Wstęp
Rozdział 1 || To było moje dziecko
Rozdział 2 || Kocham cię tatusiu
Rozdział 3 || Ona zrobi panu loda
Rozdział 4 || Ona cię zabije
Rozdział 5 || Jestem sfrustrowany seksualnie
Rozdział 6 || Możemy się pieprzyć?
Rozdział 7 || Weź to Luke
Rozdział 8 || Baw się moim tyłkiem
Rozdział 9 || Podgrzaliśmy je
Rozdział 10|| Lubisz obie strony
Rozdział 11 || Lashton to fałsz
Rozdział 12 || Zrób to dla Tatusia
Rozdział 14 || Lubię, gdy mnie tak nazywasz
Rozdział 15 || Blondi i Tatuś
Rozdział 16 || Zaśpiewał ci piosenkę miłosną?
Rozdział 17 || Stalker
Rozdział 18 || Chcę wódki (część I)
Rozdział 18 || Chcę wódki (część II)
Rozdział 19 || Dziecko...wymsknęło się?
Rozdział 20 || Cholerne uczucia
Rozdział 21 || Pewnego dnia będziesz to krzyczeć
Rozdział 22 || To zależy od ciebie Romeo
Rozdział 23 || Jesteś słodki Blondi
Rozdział 24 || Michael musi iść (część I)
Rozdział 24 || Michael musi iść (część II)
Rozdział 25 || Pieprzyć to
Rozdział 26 || Przyjacielska randka
Rozdział 27|| Zaufaj mi skarbie
Rozdział 28 || Zdejmij. Je. (część I)
Rozdział 28 || Zdejmij. Je (część II)
Rozdział 29 || Oddychaj
Rozdział 30 || Kim jesteś? Jego matką?
Rozdział 31 || Przyjaciele z korzyściami?
Rozdział 32 || Niegrzeczna wersja
Rozdział 33 || Doszedł?
po tych wszystkich latach
Rozdział 34 || Francuski tenis

Rozdział 13 || Profesor Przytulas

3.1K 243 289
Від CatchLastBreath

-Pandora-

- To na ile masz ten szlaban?

- Trzy tygodnie.

Evie uśmiechnęła się lekko, podnosząc jednego z moich pluszowych misiów. Przesiedziałyśmy w moim pokoju już kilka godzin, ponieważ nie mogłam spędzać czasu nigdzie indziej. Nie zrobiłyśmy nic poza śledzeniem idoli na Twitterze i obgadywaniem chłopaków. Większość nastolatków w soboty wychodzi gdzieś z przyjaciółmi, pijąc i próbując rzeczy, których nie powinni. My siedziałyśmy tutaj, leżąc na moim łóżku.Tylko my i nasze telefony.

To trochę depresyjne.

- Jak się nazywa ten miś?

- Profesor Przytulas.

Evie zaśmiała się głośno, przyciągając misia bliżej do swojej piersi. Spojrzała na mnie z miną niewiniątka.

- Profesor Przytulas? Nie tylko Przytulas, ale aż Profesor?

- Zamknij się - mruknęłam, czując że się rumienię. - Miałam tylko pięć lat.

- To trochę uro....

- Calum! - ktoś zawołał srogim głosem, na co odpowiedział mu śmiech. Posłałyśmy sobie z Evie pytające spojrzenia. Usiadłyśmy, słysząc, że hałas się zbliża.

- Jak myślisz, co on zrobił? -zapytała, przygryzając wewnętrzną część policzka.

Evie wzruszyła ramionami, przyglądając się drzwiom z rozbawionym spojrzeniem.

- Nie mnie. To na pewno.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, na co się roześmiała, leniwie opierając głowę o ścianę.

Ktoś skrobał w moje drzwi, chichocząc głośno i szarpiąc za klamkę.

- Przestań! - zawołał poirytowany.

Osoba, którą prawdopodobnie był Calum, zachichotała ponownie, otwierając drzwi i rzucając się na łóżko. Skrzywiłam się, zrzucając go z siebie i powodując, że spadł na niezwykle sfrustrowaną Evie.

- Calum, ty chuju! - wrzasnął Luke, wbiegając do pokoju sekundę później. - Mówiłem nie!

- Ale Michael....

- Mam to w dupie - powiedział, kładąc ręce na biodra. - A teraz wyłaź.

Calum posłał mu rozzłoszczone spojrzenie po czym przeniósł swoją uwagę na mnie, uśmiechając się.

- Hej, Dora.

- O co chodzi?

- Ja, znaczy my...

- Nie my - zaprzeczył Luke, marszcząc brwi w złości. - Tylko ty i Michael.

- Nieważne - westchnął, przewracając oczami. - Ja i Michael zastanawialiśmy się, czy nie chciałabyś pójść na imprezę dziś w nocy.

Posłałam Evie rozanielone spojrzenie, dostrzegając że opadła jej szczęka. Obie byłyśmy jak zamrożone w szoku. Od kiedy ci chłopcy chcieli się z nami pokazywać?

- Czyje przyjęcie? - zapytałam,starając się ukryć uśmiech, cisnący się na moje usta.

Calum wzruszył ramionami, posyłając Luke'owi pytające spojrzenie.

- Nie wiem - westchnął Luke, wypychając usta. - Jakaś sportówka w szkole lub inne gówno.

- Sportówka? - spojrzała się Evie, ukrywając zdziwienie. - Chcecie, żebyśmy szły na jakąś imprezę dla sportowców?

- Wiedziałem, że to zły pomysł - burknął Luke, ale uciszyłam go, patrząc na niego ze złością.

- Z przyjemnością pójdziemy, Calum -powiedziałam, z zadowolenie patrząc, jak Luke wzdycha z rezygnacją i wychodzi z mojego pokoju, trzaskając drzwiami. - O której godzinie?

- Zabierzemy was o ósmej - uśmiechnął się, powoli wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi. - Mam dla was radę. Załóżcie najbardziej wyzywające ubrania jakie macie.

- Um, okay? - zmarszczyłam brwi, lekko zdziwiona. - Co masz na myśli, mówiąc my?

- Ja i Ashton, oczywiście - mrugnął i opuścił pokój, machając nam.

Posłałam Evie skomplikowane spojrzenie, podczas gdy ona studiowała moją twarz. Usta ułożyły jej się w mały grymas.

- Czemu mamy się ubrać wyzywająco?

- Jest jeden problem, Pandora - oznajmiła Evie, kompletnie ignorując moje pytanie. - Ty masz szlaban.

- O cholera.


***


- To jest za ciasne! - mruknęłam, patrząc na moje odbicie w lustrze.

Kiedy Evie zaoferowała mi jedną ze swoich sukienek, nie miałam nawet powodu odmówić. Wiedziałam, że bardziej się na tym zna niż ja. No i że ma dużo ładnych sukienek. Nie wiedziałam tylko, ze jej sukienki są o dwa rozmiary mniejsze niż moje.

Wyglądałam jak włóczęga.

- Boże, Pandora, skąd te wszystkie kilogramy się biorą? - Evie zachichotała, powodując, że się zarumieniłam.

- Jem jak się stresuję.

Zaśmiała się cicho, wyciągając z torby, którą uprzednio przyniosła, kolejną sukienkę. Ta była czarna, inna niż poprzednie pięć, które mierzyłam.

- Czy jest w tym jakikolwiek sens? - marudziłam, wciskając ciasną sukienkę na swoje ciało. - Przyjęcie i tak prawdopodobnie będzie kiepskie.

- Nie bądź głupia! - westchnęła, poprawiając sukienkę. - Ta należała do mojej siostry, więc powinna lepiej pasować.

Miękki materiał przykleił się do mojej skóry. To było coś zupełnie innego od poprzednich kreacji. Widziałam każdy detal mojej figury.

- To takie upokarzające.

Wzruszyła ramionami, siadając przy biurku. Wyciągnęła eyeliner i zaczęła się malować. Była już ubrana. Miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienkę, która kończyła się dokładnie za jej pośladkami.

Musiałam jej to przyznać. Mimo, że wyglądała trochę wyzywająco, to i tak pięknie. Calum będzie zauroczony.

Podeszłam do Evie, prosząc ją, by zapięła mi zamek na plecach. Ta sukienka była ciasna, ale w przeciwieństwie do innych, w tej mogłam się poruszać. Rękawy były cienkie i wygodnie opierały się na moich ramionach. Wysoko uniesiona góra, wypychała moje piersi do przodu.

- Pandora! - zawołała Evie, a jej oczy świeciły się w zachwycie. - Wyglądasz dobrze!

- Czemu jesteś taka zdziwiona? -zapytała, nadal przyglądając się sobie w lustrze.

Evie tylko wzruszyła ramionami, otwierając jedną z moich szuflad i wyraźnie czegoś w niej szukając. Patrzyłam zaskoczona jak wciska mi do rąk jeden z moich biustonoszy.

- Co...?

- Załóż to - rozkazała, rozsuwając zamek mojej sukienki. - Jest bez ramiączek i ma push-up. Dokładnie to, czego ci trzeba.

Westchnęłam, ale zrobiłam to, co mi poradziła. Wyglądałam bardziej dojrzale, to trzeba przyznać.

Po spędzeniu półtorej godziny narobieniu fryzur i makijażu byłyśmy gotowe na przyjęcie. Rzeczywistość właśnie w nas uderzyła powodując, że tysiące motyli z furią latało w naszych podbrzuszach. Nigdy nie byłyśmy na imprezie i nie miałyśmy pojęcia jak się zachować. Koniecznie musimy się upić, czy to jest tylko opcja?

Byłyśmy zielone.

- Calum już powinien tu być - mruknęła Evie, zerkając nerwowo na zegarek. - Jest ósma.

- Daj biednemu chłopakowi szansę - westchnęłam, poprawiając usta błyszczykiem. - On prawdopodobnie tylko... nie mam pojęcia.

- Może żartował? - zdenerwowała się, przebiegając ręką po świeżo wyprostowanych włosach. -Boże, to takie zawstydzające.

- Spokojnie. - rozkazał jakiś głos, powodując że obie podskoczyłyśmy.

Obie skierowałyśmy wzrok do źródła głosu, znajdując Luke'a, stojącego w progu. Szczęka mu lekko zadrżała, ale włosy miał perfekcyjnie wystylizowane. Nosił świeżą parę obcisłych jeansów, białą koszulkę i swoje czarne Conversy na stopach. Wyglądał codziennie, ale mądrze. To było dziwne.

- Wyglądasz dobrze. - skomplementowałam, na co on tylko skinął głową.

- Musimy wyjść przez twoje okno -mruknął, zamykając drzwi za sobą.

Posłałam Evie niepewne spojrzenie,idąc za Lukiem. Wyjrzałam przez okno. Calum stał na dole z czerwoną różą w ręku. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia, tak samo jak Evie. Obie byłyśmy w szoku.

- Oczekuje, że zejdziemy tam na dół?! - wrzasnęłam, robiąc nerwowy krok do tyłu.

- Kupił mi różę! - krzyknęła Evie, skacząc z podekscytowania.

Luke przewrócił oczami, otwierając moje okno jak najszerzej się dało. Wskoczył na parapet i wychylił się na zewnątrz. Patrzyłam z obawą jak zaczyna schodzić w dół,używając do tego rynny z boku. W połowie drogi postanowił po prostu puścić się. Skoczył i z lekkością wylądował na ziemi.

- Dobry Boże! - zawołałam nerwowo,ciągnąc za końcówki moich włosów. - Ja nie dam rady tam zejść!

- Dawaj, Pandora! - szepnęła Evie, szturchając mnie lekko. - Jak często nas zapraszają na imprezy?

- Ale...

- Pandora! - syknął Luke. - Pośpiesz się!

Usiadłam ostrożnie na parapecie, biorąc uspokajający wdech. Zawiesiłam się na rękach, nogami zahaczając o rynnę. Przyciągałam rynnę do siebie, kurczowo się jej trzymając. Nie mogłam uwierzyć, że robię takie rzeczy. Zwłaszcza, że mam szlaban.

- Evie! - krzyknął Luke, łapiąc mnie w talii i ściągając ze ściany. - Twoja kolej!

Westchnęłam z ulgą, gdy moje stopy dotknęły ziemi. Patrzyłam jak Evie schodzi tą samą drogą. Zajęło jej tylko kilka sekund zanim stanęła obok mnie. Nie mogłam uwierzyć z jaką gracją to zrobiła.

- Chodziłam na wspinaczkę -wyjaśniła, ciągnąc nerwowo za spód swojej sukienki.

Calum niepewnie podszedł do niej, podając różę, którą natychmiast chwyciła. Nie powiedział nawet słowa, ale Evie nachyliła się i podziękowała mu buziakiem w policzek. To było urocze.

-Um, wyglądasz naprawdę ładnie -powiedział, a jego policzki zapaliły się głęboką czerwienią.

- Tak ja ty.

Przyglądałam się Luke'owi idącemu w kierunku samochodu Ashtona, zaparkowanego niechlujnie przy krawężniku. Żałowałam, że mam na sobie ten stanik, ponieważ szczęka Ashtona opadła, gdy mnie zobaczył.

Za dużo było na widoku.

- Pośpieszcie się, kurwa! - Luke krzyknął, siadając z hukiem na siedzeniu pasażera. Usiadłam samotnie z tyłu, czując się dosyć niekomfortowo.

- Cześć, Pandi - powiedział delikatnie Ashton, patrząc na mnie przez boczne lusterko.

Przytaknęłam mu lekko, kierując wzrok na swoje kolana. Miałam ochotę po prostu zapaść się pod ziemię lub ewentualnie rozpłynąć w powietrzu niczym mgła. Co sprawiło, że w ogóle się za to zabrałam? Byłam aspołeczną dziewczyną. Ja nie chodzę na imprezy.

- Co, do cholery, ta dwójka wyprawia?- warknął Luke, patrząc jak Calum obejmuje Evie ramieniem.

Wzruszyłam ramionami, patrząc jak Luke opuszcza szybę w oknie samochodu i krzyczy do nich, na co ta dwójka natychmiast od siebie odskoczyła.

- Nie musiałeś tego robić - mruknął Ashton, stukając palcami o kierownicę.

Luke mruknął coś niezrozumiałego, przenosząc swoją uwagę na telefon. Jego twarz wyrażała mieszaninę smutku i złości. Zgadywałam, że Evie wpadła mu w oko. Śmiem nawet twierdzić, że „Heartbreak Girl" jest skierowane właśnie do niej.

Boże, mój brat zakochał się w mojej najlepszej przyjaciółce. To nie może być prawda. Nie ma opcji.

- Więc, Pandi, na jak długo jesteś uziemiona? - spytał Ashton, nie przestając wystukiwać własnego rytmu o kierownicę.

- Trzy tygodnie - oznajmiłam, patrząc się na swoje palce, które w ułamku sekundy stały się niezmiernie ciekawe.

- Ja mam miesiąc - westchnął Luke, wyjmując coś z kieszeni i wkładając sobie pomiędzy wargi. - To kompletna bzdura.

- Daj spokój, Luke - mruknął Ashton, spoglądając na Caluma i Evie, którzy w końcu, trzymając się za ręce, zmierzali do samochodu. - Naprawdę musisz to robić w samochodzie?

- Jaki masz problem? - wypuścił dym, którego zapach wypełnił samochód sekundę później.

Cicho zakaszlałam, machając ręką przed twarzą. Nienawidziłam tego smrodu, który dodatkowo sprawiał, że się dusiłam.

- Wdychanie dymu papierosowego może zabić, Luke - upomniałam go, otrzymując srogie spojrzenie.

- A czy mnie to obchodzi?

Ashton posłał mi porozumiewawcze spojrzenie, na co tylko wzruszyłam ramionami, opierając się o skórzane oparcie fotela. Nie mam pojęcia dlaczego Luke zachowywał się jakby miał okres, ale jestem pewna, że jest to czymś uzasadnione.

- Sorry - przeprosił Calum, siadając obok mnie. Za nim weszła niezmiernie szczęśliwa Evie. - My tylko... no wiecie.

- Tak, wiemy - warknął Luke, zaciągając się głęboko swoim papierosem.

Samochód wypełnił się przenikliwą ciszą. Wszyscy niepewnie spoglądaliśmy na Luke'a. Zachowywał się naprawdę bezczelnie.

- Masz zamiar zapalić ten pieprzony samochód, czy nie? - ponownie splunął, patrząc na Ashtona spode łba.

Długowłosy chłopak szybko przytaknął i przekręcił kluczyki w stacyjce. Chciałam zapytać, gdzie jest teraz Michael, ale to prawdopodobnie nie najlepsza pora.

- Wyglądasz cudownie. - szepnął mi do ucha Calum, sprawiając że moje policzki pokrył szkarłat.

- Dziękuję. - mruknęłam, z całej siły próbując skupić się na przelatującym za oknem krajobrazie.- Ty też.


***


Kolejne pięćdziesiąt minut spędziliśmy kłócąc się i dyskutując o powodach, dla których Luke nie powinien palić w samochodzie, ale on oczywiście je ignorował.

Jego uczucia do Evie sprawiły, że stał się przede wszystkim zrzędliwy.

- Jesteśmy na miejscu! - zawołał Calum, gdy znaleźliśmy się pod domem jakiejś przypadkowej osoby. Cała ulica była zatłoczona przez samochody i nastolatków.

Rzecz jasna, ta osoba jest popularna.

- Muszę siusiu! - mruknęła Evie, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie.

Cierpliwie poczekałam aż Ashton zatrzyma samochód. Gdy tylko to się stało, wyskoczyłam z niego jak poparzona, obciągając sukienkę w dół. Zdecydowanie odsłaniała za dużo. Prawie tak, jakbym była naga.

Calum i Evie wyszli z samochodu w tym samym czasie, ale natychmiast zniknęli wewnątrz ogromnego domu. Luke poczekał aż ogromna grupka nastolatków przejdzie i dopiero wtedy wysiadł. Od razu ruszył w tłum, rozmawiając z napotkanymi ludźmi.

Ja, dla odmiany, stałam zamrożona w miejscu, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Jeszcze nie weszłam do środka, a już czułam zapach alkoholu i pot napalonych nastolatków. To było odrażające. Tylko czego ja się tak właściwie spodziewałam?

- Wszystko w porządku? - zapytał Ashton, wysiadając z samochodu.

Niepewnie skinęłam głową, po chwili kierując swój wzrok na stopy. Wysokie obcasy, które nosiłam, teraz zaczynały mi już dokuczać.

Nie jest fajnie, a minęły dopiero dwie minuty.

- Wyglądasz pięknie - powiedział, skanując mnie od góry do dołu. - Pomyślałem sobie, że muszę ci powiedzieć zanim zrobią to inni.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się, czując jak rumieniec oblewa moje policzki - Ty też.

- Ja wyglądam pięknie? - roześmiał się, unosząc brew.

Zdziwiłam się lekko, ale po chwili pokręciłam głową, próbując nie roześmiać się z jego interpretacji.

- Wyglądasz przystojnie - poprawiłam się, patrząc na jego uśmiech.

- Dziękuję - parsknął, wyciągając do mnie rękę. - Chodź, impreza jest w środku.

Niepewnie chwyciłam za jego rękę,pozwalają mu wprowadzić mnie w hałas i tłum. Gdy znaleźliśmy się w salonie, zacisnęłam uścisk na jego dłoni. Tu w ogóle nie było miejsca, które było zajęte przez spocone ciała pogrążone w szaleńczym tańcu. Wydaje mi się, że zobaczyłam kogoś wymiotującego w rogu, ale przez to światło nie miałam pewności.

- Wow - skupiłam się by nie wejść nikomu w drogę. - To jest gówno.

- Chodź, usiądź tu! - zawołał Ashton, starając się przekrzyczeć muzykę.

Przytaknęłam mu delikatnie, kierując się za nim w stronę kanapy i siadając w wolnym koncie. Delikatnie usiadł obok mnie. Jego ręka cały czas zaciskała się na mojej.

Czułam się dobrze, a to było dziwne, zważywszy na to, że byłam z Ashtonem.

- Boże, jak tu gorąco - westchnął, szybko wachlując ręką swoją twarz.

Zgodziłam się z nim w duchu. Przebiegłam wzrokiem po zatłoczonym pomieszczeniu, patrząc jak ciało ociera się o ciało.

Było jak w filmach, ale gorzej.

- Chcesz coś do picia? - zapytał, patrząc na mnie łagodnie. Zamyśliłam się przez chwilę, po czym przytaknęłam. Ashton wstał, zostawiając mnie samą na pastwę losu.

Nie lubiłam pić, ale czułam, ze to konieczne.

- Dora! - ktoś bełkotał, opadając obok mnie.

Spojrzałam w tamtą stronę oskarżycielsko, napotykając znajome, czerwone włosy. Pochyliłam się i przytuliłam go, zaskakując samą siebie.

- Woah, wszystko w porządku? - zaśmiał się, a jego ręka powędrowała na moje plecy.

Przytaknęłam, opierając policzek na jego ramieniu. Leżałam, ale nawet tego nie zauważyłam.

- Czemu nie było cię z chłopakami? -zapytałam, odsuwając się.

Wzruszył ramionami, zezując po pomieszczeniu.

- Chyba jestem pijany.

- Chyba jesteś.

- Będziemy uprawiać seks?

- Boże, nie.

- W takim razie nie jestem pijany -zarechotał, leniwie podnosząc powieki. - Gdzie są wszyscy?

- Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami, przeczesując wzrokiem pokój w poszukiwaniu znajomej twarzy. - Gdzieś tu są.

Michael przytaknął mi z wdzięcznością, wstając i chwiejąc się chwilę zanim złapał równowagę.

- Dokąd idziesz?

- Znaleźć Caluma - uśmiechnął się,ostrożnie przebiegając ręką po swoich jasnych, czerwonych włosach. - Muszę z nim porozmawiać.

- O czym? - zaciekawiłam się jeszcze bardziej.

Michael wyszczerzył zęby, kręcąc głową i po chwili kładąc swój palec na moich ustach.

- Nie bądź wścibska, Pandoro.

Posłałam mu niedowierzające spojrzenie, ale on po chwili zniknął w morzu ludzi, pozostawiając mnie ponownie samą na kanapie. Nie wiem co jest tak ważne, ale wiem, że Evie zabije go, jeśli im przerwie.

Nigdy nie wtrącaj się w jej życie z chłopakami. Nauczyłam się tego na własnej skórze.

- Trzymaj! - zawołał głos Ashtona, który po chwili upadł ciężko na miejsce obok mnie. Trzymał w ręce dwa czerwone kubki napełnione trunkiem. - Mieli tylko wódkę. Mam nadzieję, że może być.

Przytaknęłam i wzięłam jeden kubek z jego ręki, podniosłam go do ust i nerwowo wzięłam jeden łyk. Płyn poparzył mi gardło, rozgrzał żołądek i zostawił przyjemny posmak.

To było zaskakująco dobre.

- To jest dobre. - mruknęłam, biorąc kolejny łyk.

Ashton wydał z siebie słodki chichot, opierając się o kanapę. Przebiegł wzrokiem wzdłuż długości pokoju, lądując nim na mnie. Nie mogłam się oprzeć temu spojrzeniu, które było tak silne, jakby wypalało we mnie dziurę.

Już czułam się pijana, ale nie alkoholem.

- Michael tu był - powiedziałam, aby tylko pozbyć się motyli wariujących w moim brzuchu. - Był pijany.

- Żadna niespodzianka - zachichotał, przekładając rękę przez oparcie kanapy. - Zawsze wyzywa ludzi do zakładów.

- Przegrywa?

Ashton przysunął się do mnie, nadal wbijając we mnie swój wzrok. Jego ręka momentalnie znalazła się na moim karku. Walczyłam z pragnieniem rzucenia się na niego i pocałowania jego pięknych ust. Chcę już wypić tą wódkę i być pijana.

- Nigdy nie wygrywa.

Zaśmiałam się z uprzejmości. Chwyciłam kubek i wypiłam jego zawartość do dna. Gorąco przelało się przez moje ciało. Nadal nie czułam się pijana, co bardzo mnie irytowało.

Jak długo to zajmie?

- Pójdę po dolewkę - mruknęłam, podnosząc się na nogi.

Ashton przytaknął lekko, wskazując mi na drzwi po lewej i mówiąc coś, czego nie udało mi się usłyszeć. Mimo to przytaknęłam i ruszyłam w stronę drzwi, które wskazał. Musiałam torować sobie drogę wśród tańczących nastolatków i całujących się par. Ich spocona skóra ohydnie stykała się z moją.

To było odrażające, naprawdę.

W końcu dotarłam do kuchni i wzięłam pełen ulgi głęboki wdech, pozwalając plecom odpocząć, opierając się o blat.

Czemu ludzie nazywają to zabawą?

- Szukasz drinka? - ktoś zapytał uprzejmie, z wyraźnym, angielskim akcentem.

Obróciłam się, by napotkać głębokie zielone oczy i czuły, hipnotyzujący uśmiech. Urokliwa bandana obwiązana wokół jego głowy przytrzymywała długie, ciemne, kręcone włosy.

Nazwałabym go przystojnym, ale to stanowcze za mało.

- O mój Boże - mruknęłam, rumieniąc się.

Chłopak zaśmiał się szczerze, podnosząc do góry butelkę i spoglądając na mój pusty kubek.

- Potrzebujesz drinka?

- Ja... Um... Tak - zakaszlałam, stawiając kubek na blacie.

Chłopak chwycił kubek, odkręcił butelkę i powoli wlał do naczynia przeźroczysty płyn. Gdy mój czerwony kubek był już pełny, przesunął go lekko w moją stronę.

- Proszę bardzo.

Przytaknęłam, doceniając jego gest.Gdy chciałam chwycić kubek, nasze palce się zetknęły. Starałam się unormować oddech, podczas gdy moje paliczki wręcz paliły się czerwienią.

Wydawał się tak przyjaźnie nastawiony i do tego był gorętszy niż słońce.

Może to przyjęcie nie jest wcale takie złe.

- Dziękuję - mruknęłam, próbując się uspokoić. - Jestem Pandora.

- Cześć, Pandora - uśmiechnął się, a jego angielski akcent sprawiał, że w ogóle nie czułam nóg. -Jestem Harry.


*~*


Okej, więc teraz wezmę się za poprawianie poprzednich rozdziałów, potem wrzucę czternasty, a na koniec na moim Twitterze (link zewnętrzny) z hashtahiem #ProjectDaddyPL (do którego używania serdecznie was zachęcam) wrzucę pięć spojlerów do rozdziału 16, który prawdopodobnie pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia.

Jeszcze raz zachęcam do zajrzenia na "Once, I was seven years old" na moim profilu xx

Продовжити читання

Вам також сподобається

38.5K 1.5K 39
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
57.2K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
105K 8K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
136K 4K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz