Rozdział 3 || Ona zrobi panu loda

4K 322 123
                                    

–Co ty pieprzysz Ashton?– wrzasnęłam, wkraczając do jego domu.

Po jego telefonie zmusiłam mamę, aby mnie tutaj przywiozła. Przez drogę zaplanowałam sobie co powiem i co zrobię, gdy już tam będę. Nie mogłam odrzucić myśli, aby nie przywalić mu w twarz lub powiesić za te jego niedorozwinięte jaja. Przez jego głupotę dostanę słabą ocenę. Znajdziemy to dziecko, nawet jeśli mielibyśmy przeszukać ten obiad tysiące razy. Skierowałam się do salonu i opadłam z desperacją na kanapę, zakrywając twarz poduszką.

To się nie dzieje.

–Nie miałeś go nawet jeden dzień Ashton!–jęknęłam, mój głos przypominał stłumiony szloch.

– Wiem to – westchnął, siadając obok mnie.– Wiesz, zawsze mogło być gorzej.

– Jakim cudem? – zapytałam, odrzucając poduszkę i gapiąc się w niego oskarżycielsko.

On jednak tylko wzruszył ramionami, uderzając palcami o swoje udo. Czy nie mógłby chociaż na pięć minut wziąć sprawę na poważnie i zacząć działać?

– Mam ochotę cię udusić – stwierdziłam, kręcąc głową w desperacji. –Jest mi niedobrze, gdy na ciebie patrzę.

–To jest tak samo twoja wina jak i moja – bronił się, denerwując mnie jeszcze bardziej.

– Jak? – wrzasnęłam.

– Bo wyszłaś bez niego.

Na kilka sekund zatopiłam się w swoich myślach, zaciskając ręce w pięści.

Nie mylił się aż tak bardzo, ale to nie zmieniało faktu, że miałam ochotę mu nogi z dupy powyrywać.

– Gdzie je ostatnio widziałaś? – zapytałam, próbując uspokoić swój oddech.

Ashton przez kilka sekund wpatrywał się w sufit.

– Nie mam pojęcia.

Zaraz chyba naprawdę dam mu w mordę.

– Więc w jaki sposób mamy je znaleźć?

–Nie wiem! – wykrzyknął, gwałtownie wstając. –Ty jesteś ta mądrzejsza!

– To dlatego mnie tutaj sprowadziłeś? – zapytałam. –Dlatego, że jestem mądra?

– A jakżeby inaczej? –zdziwił się, sprawiając że zebrało mi się na mdłości.

Siedziałam cicho, wpatrując się w paznokcie i próbując powstrzymać się od płaczu. Nie rozumiałam czego to aż tak boli, w końcu z jego ust padały w moją stronę gorsze obelgi. Byłam pewna, że to przez stres związany z zaginięciem dziecka, a Ashton był tylko wisienką na tym ohydnym torcie. Pomimo tego, to bolało.

–Dora –powiedział delikatnie, a jego noga oparła się o stolik do kawy.

Zmarszczyłam brwi, słysząc do okropne przezwisko. Po jakiego grzyba on mnie tak nazywał?

–Nie mów tak do mnie– warknęłam, odwracając głowę w jego stronę.

–Sorry –zaśmiał się, a nasze spojrzenia się spotkały.

Szczęka opadła mi powoli, gdy zrozumiałam co właśnie powiedział. Czy on właśnie...? Nie, niemożliwe.

–Czy ty mnie właśnie przeprosiłeś? – uśmiechnęłam się, patrząc jak jego policzki przybierają kolor uroczego różu.

– Nie –burknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. –To był sarkazm.

–Coś mi się nie wydaje – postanowiłam mu trochę podokuczać. – Mam wrażenie, że chciałeś mnie przeprosić.

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz