- Pandora -
Po spędzeniu głupiej godziny szlajając się z Ashtonem, postanowiliśmy zrobić małą przerwę na szybki obiad. Jedliśmy tłustą pizzę w małej budce.
Siedziałam ściśnięta pomiędzy Calumem i Michaelem, Luke i Ashton byli naprzeciwko mnie. Doszliśmy wszyscy do wniosku, że z Michaelem i Calumem kłócę się najmniej, co nie zmieniało faktu, że nadal prowadziliśmy swojego rodzaju wojnę.
To było po prostu niemożliwe dogadać się z nimi. A zwłaszcza z Ashtonem, który nie widział nic poza czubkiem własnego nosa.
– To moja koszulka?– zapytał Luke, mając gębę pełną pizzy.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na koszulę z zespołem Green Day, którą nosiłam. Szczerze mówiąc, bluzka pewnie należała do niego, ale nie zamierzałam mu przyznać racji, więc tylko wzruszyłam ramionami.
– Nie wiem.
– Wydaje mi się, że należy do mnie.
– Czemu twój top pasuje twojej siostrze? –zachichotał Calum, upijając łyka swojego napoju.
Luke wzruszył ramionami i podniósł pizzę, godząc Ashtona łokciem w twarz. Ten od razu zmarszczył brwi i skierował swoją uwagę na mojego denerwującego bliźniaka.
– To naprawdę było konieczne?
– Co?
Ashton tylko pacną się w czoło w rozczarowaniu i ponownie skupił się na prawie zjedzonym kawałku pizzy. Nasze dziecko leżało koło niego, pozostając spokojne. Byłam przerażona na myśl, że w każdej minucie może popaść w histerię i zakłócić spokój każdej z osób przy stole.
– Możesz przytulić to dziecko?– zapytałam, delikatnie kopiąc nogę Ashtona. Powoli podniósł głowę i oddał mi dziesięć razy mocniejszym kopniakiem. Z tego na pewno będzie wielki, fioletowy siniak.
– Co do cholery?
– Sorry– zachichotał, podnosząc dziecko i przyciskając je do swojej klatki piersiowej. – Chciałem trafić w Michaela.
Chciałam mu coś wypomnieć, ale zdecydowałam się pozostać cicho, nie chcąc pogarszać sytuacji. Przynajmniej zajmował się dzieckiem. Na początek to wystarczy.
- Uważam, że Pandora powinna zapłacić - zasugerował Michael w żarcie, kładąc swój pusty talerz na środku stołu.
Pokręciłam głową, robiąc zdegustowaną minę, przygryzając moją słomkę.
–Nie wydaje mi się.
– Ale czy na pewno? - zagruchał Ashton, niezgrabnie odkładając malucha. - Możesz, jeśli masz ochotę.
– Jesteś zabawny– zaprzeczyłam sarkastycznie, odpychając mój talerz na drugi koniec stołu.
Luke szybko chwycił wielki kawałek pizzy z mojego talerza i bez namysłu wepchnął cały do buzi. Chłopcy zaśmiali się, a ja kuląc się, patrzyłam jak sos pomidorowy wypływa kącikami ust chłopaka. Czułam się jak jego przeklęta matka.
– Co dziewczyny w was widzą?
– Oprócz naszej osobowości, zajebistości i wielkich tyłków? – oświadczył Ashton, na co ja przewróciłam oczami.
Nie byłam w stanie stwierdzić czy mówił to na poważnie.
–Wy jesteście po prostu...Ugh– wysyczałam, zaciskając oczy.
CZYTASZ
Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]
Fanfiction- Możesz nazywać mnie Tatusiem. - Kurwa, ty chyba nie mówisz poważnie. Oryginał należy do @Esmereldah