Rozdział 24 || Michael musi iść (część II)

2K 241 222
                                    

Jego usta opuścił głośny chichot, a jego twarz zapłonęła czerwienią. Wyglądał na naprawdę wzburzonego, jego język wystawał z pomiędzy jego pełnych warg.

– Co? – zakasłał, skupiając nerwowo wzrok na swoich starych i przetartych Vansach.

– Cóż, to oczywiste, że masz wyrobioną opinię o mnie – kontynuowałam, kładąc dłonie na biodrach. – Radzę, żebyś powiedział mi ją przed moim bratem.

– Nie mam o tobie opinii...

– Ash, po prostu mi powiedz – westchnęłam, powoli kręcąc głową. – To nie zmieni tego, co do ciebie czuję.

– Co do mnie czujesz? – zmarszczył brwi, a na jego usta wpłynął uśmiech. – Co to jest?

– Cóż, w tej chwili, jest to głęboka irytacja – odpowiedziałam, patrząc z ubawieniem jak jego twarz nieco pada. – Teraz, gadaj.

Odchrząknął lekko, przeczesał rozwiane włosy, a jego twarz wykrzywiła się w irytacji. Nie byłam pewna czego się spodziewać po jego wypowiedzi, ale wiedziałam, że miałam dość sekretów.

Jeśli go wkurzałam powinien powiedzieć mi to w twarz, a nie spiskować z moim bratem. Luke był idiotą bez empatii, co miał zrobić?

– Jestem pewien, że wiesz, co czułem w stosunku do ciebie – zaczął, posyłając mi pytające spojrzenie. Przytaknęłam lekko, przypominając sobie, jak zaledwie kilka tygodni temu pierwszy raz widziałam go pijanego. Powiedział mi, że mnie nienawidzi, po czym spadł z krzesła, co było finezyjną karmą. – Cóż, nie jestem do końca dumny z tego. Moje opinie i działania były, że tak to ujmę, dość przykre.

– Przykre? – prychnęłam, marszcząc nos. – Nie hamuj się Szekspirze.

– Zamknij się – odpowiedział, a jego policzki stały się karmazynowe. – Nie wiem jak inaczej to opisać.

– Zachowywałeś się jak chuj, to było wstrętne, okrutne? Jest naprawdę dużo...

– Dobra, załapałem – przerwał mi, przewracając wkurzony oczami. – Nie mam przy sobie słownika wyrazów bliskoznacznych.

– Ashton, nie potrzebujesz pieprzonego słownika wyrazów bliskoznacznych – sapnęłam, patrząc na niego ostrym wzrokiem. – Sprawiałeś, że czułam się jak gówno przez lata – z tymi wszystkimi wyzwiskami i komentarzami, więc jedno słowo nie powinno sprawiać ci problemów.

– Mówiłem, że mi przykro – mruknął, przez co moje serce zacisnęło się ze złości.

– Kiedy? – krzyknęłam. – Kiedykolwiek powiedziałeś, że jest ci przykro?

– Ja, umm... Powiedziałem to wczoraj?

– Nie powiedziałeś.

– Tak, powiedziałem.

– Właśnie, że nie.

– Byłaś pijana – westchnął, powoli kręcąc głową – Nie możesz tego pamiętać.

Zamilkłam, unosząc pytająco brwi. Nic nie było w stanie opisać moich uczuć względem tego chłopca w tamtej chwili.

– Ashton, jesteś patologicznym kłamcą czy coś?

– Słucham?

– Cały czas kłamiesz.

– Właśnie, że nie!

– Znowu to zrobiłeś.

Ash zacisnął usta w wąską linię, studiując ścianę za moimi plecami, krzyżując stanowczo ręce na swojej szerokiej piersi. Wyglądał na znudzonego, jego usta wydęły się w podkówkę.

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz