His fault L. Hemmings

Por cukierek224

15.4K 839 186

Bella to nieśmiała dziewczyna z wieloma problemami, których lista ciągnie się w nieskończoność. Luke jest ty... Más

Prolog/Patr 1
Part 2
Part 3
Part 4
Part 5
Part 7
Part 8
Part 9
Part 10
Part 11
Part 12
Part 13
Part 14
Part 15
Part 16
Part 17
Part 18
Part 19
Part 20
Part 21
Part 22
Part 23
Part 24
Part 25
Part 26
Part 27
Part 28
Part 29
Part 30
Part 31
Part 32
Part 33
Part 34
Part 35
Part 36
Part 37
Part 38
Part 39
Part 40
Part 41
Part 42
Part 43
Part 44
Epilog

Part 6

445 25 1
Por cukierek224

Bella

Rankiem, kiedy miałam pewność, że wszyscy śpią, a mamy jeszcze nie ma, wyszłam po cichu z pokoju, by posprzątać w salonie przed jej przyjściem.

Zeszłam na boso po zimnym drewnie na schodach i przeszłam do kuchni w celu zabrania papierowych ręczników i kilku worków na śmieci. Spojrzałam kątem oka na zegar, który wskazywał piątą rano, więc nie miałam wiele czasu do powrotu mamy, dlatego szybko pozbierałam wszystkie śmieci, butelki i inne nieczystości do worka, przez co od razu zrobiło się przyjemniej. Wyniosłam pełne worki na zewnątrz do śmietnika, a wewnętrznie czułam jak mój organizm błaga o jeszcze chwilę snu, choć wiem, że to bezsensu, ale biorąc pod uwagę to, że tej nocy spałam naprawdę mało, więc myśli o ciepłym łóżku są jak najbardziej na miejscu.

Powstrzymywałam się przed powrotem do łóżka i wróciłam do pokoju jedynie po to by wybrać sobie jakieś ubrania do szkoły. Jęknęłam niezadowolona, gdy spostrzegłam, że siniaki na ramionach są widoczne, a na zewnątrz jest dość ciepło. Przymknęłam niezadowolona oczy, szukając jakiegoś dobrego w tę sytuację rozwiązania i jedyne co przyszło mi na myśl to jakaś koszulka i bluza, którą mogłabym zakryć ślady. Sięgnąłem po moją ukochaną koszulkę z Myszką Miki i czarną bluzę, którą niestety musiałam ją częściowo zakryć... Zabrałam też czarne legginsy, czyli w moim przypadku nic nowego, ponieważ wstydzę się swoich nóg, dlatego zakrywam je na wszelkie sposoby, nawet w upały.

Przebrałam się w wybrane ubrania i w łazience wykonałam wszystkie poranne czynności łącznie z upięciem moich włosów w koka, w którego wpięłam kilka spinek by się nie rozwalił po drodze do szkoły.

Miałam już mało czasu, a rozmowa z mamą mogłaby się źle skończyć bo raczej nie powiem jej wprost, że jej "ukochany" próbował mnie zgwałcić, dlatego postanowiłam odkładać tę rozmowę na dalszy plan, a by się to udało musiałam się szybko ulotnić z domu. Zabrałam plecak i kanapkę, zrobioną na poczekaniu tuż przed wyjściem.

Luke

Rozbawiony jechałem samochodem do szkoły. Kto by pomyślał, że tak łatwo mi pójdzie z tym cholernym zakładem z Hood'em? Zaledwie jeden dzień zajęło mi zdobycie jej pamiętnika, co jest właściwie jak jakiś pieprzony dar od Boga, choć niestety jak na razie nie znalazłem w nim żadnych szczególnych faktów o jej rodzinie, czy życiu prywatnym, a to jest dość dziwne i denerwujące, ale z drugiej strony teraz wiem, że ona była we mnie kiedyś zakochana, może nawet nadal jest.

Chce mi się śmiać gdy o tym pomyślę, ale to nadal nie jest żaden kompromitujący fakt z jej życia bo do jasnej kurwy powiedzmy sobie szczerze, że zakochać się akurat we mnie to nie jest żaden wstyd ani nic dziwnego.

Podjechałem pod dom Blair i czekałem krótką chwilę nim dziewczyna wybiegła z jego wnętrza. Wcale się nie zdziwiłem widokiem bardzo krótkiej spódniczki i obcisłej bluzki, która przebijała kolor jej biustonosza.

Farbowana brunetka otworzyła drzwi i zajęła miejsce pasażera, obdarowując mnie krótkim pocałunkiem na przywitanie.

-Hej.- uśmiechnęła się. - Podobno ty i Hood założyliście się o te niedorajdę Carter.- zaśmiała się.

Odwróciłem zdziwiony głowę w jej stronę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej przebiegły uśmieszek i ogromna ilość makijażu, która wbrew pozorom strasznie mi się nie podobała.

-Skąd wiesz?- zapytałem pewny, że nic jej o tym nie wspominałem.

-Ashton mi mówił.- odparła jak gdyby nic.

A od kiedy przepraszam bardzo ona spotyka się z Ashton'em? Zawsze wiedziałem, że ona potrzebuje wielu doznań i wrażeń, ale nie sądziłem, że będzie się pieprzyć i ze mną i z moim najlepszym przyjacielem.

Postanowiłem jednak oszczędzić sobie zbędnych nerwów i nie pytać ją o relacje z Irwin'em lub innym z chłopaków, dlatego do końca jazdy siedziałem obok niej cicho, skupiając się na drodze. Na szkolnym parkingu dostrzegłem już samochody Calum'a i Michael'a, więc zaparkowałem obok nich, szukając wzrokiem tamtej dwójki, którą odnalazłem w towarzystwie Ashton'a na schodach przy wejściu.

-Cześć.- odezwałem się pierwszy, zwracając tym uwagę pozostałej trójki.

Wszyscy odpowiedzieli mi uśmiechami lub skinieniem głowy. Usiadłem na stopniu obok nich, przyjmując od Michael'a papierosa z paczki, którą mi podał.

-Jak ci idzie z Carter?- zaśmiał się Calum.

Z westchnieniem spojrzałem na niego.

-Mam jej pamiętnik.- odparłem, podpalając końcówkę papierosa.

Chłopaki otworzyli szerzej oczy za zdziwienia, natomiast Blair zdawała się być bardziej zainteresowana swoimi paznokciami niż tematem Belli.

-Jak to? Wiesz już coś? No mów do cholery!- wypytywał przerażony Calum. Chyba nie sądził, ze pójdzie mi aż tak dobrze, ale z drugiej strony to tak właściwie nie mam na nią nic.

-No wiesz...- przechyliłem głowę na bok, wypuszczając z ust dym. - Wyczytałem wiele ciekawych historii o mnie.- uśmiechnąłem się do nich. - Podobno w trzeciej klasie wyglądałem bardzo uroczo, a mój kolczyk jest pociągający.- powiedziałem rozbawiony, a Ash zakrztusił się dymem ze śmiechu.

-Co?- wydusił przez śmiech. - Isabella Carter leciała na ciebie? Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego.- pokręcił głową.

Blair zmarszczyła brwi pod wpływem nowych informacji, które przed chwilą usłyszała. Wygląda na to, że nie tylko ja nie spodziewałem się, że Carter kiedyś coś do mnie czuła.

-Jak się z tym czujesz Luke? Moja Julia była w tobie zabujana na dobre.- zapytał Hood, a mnie krew zalewała na ten tekst z "jego Julią". Może i zapewnił mnie, że to zwykły żart, ale jednak czułem jak robi mi się słabo gdy się tak "przymilał" do niej.

-Hemmings twoja wielbicielka idzie.- Ash szturchnął mnie w ramię, wskazując ruchem głowy na stojaki do rowerów gdzie brunetka przypinała swój rower do blokady, po czym wyprostowała się i zaczęła zmierzać ze spuszczoną głową w kierunku wejścia.

Kiedy nas minęła oczy wszystkich nas skierowane były na nią co musiała zauważyć, ponieważ na króciutką chwilkę popatrzyła na nas, a następnie zniknęła za drzwiami.

-Ale ona ma tyłek.- powiedział po chwili Mike.

-Co?!- gwałtownie odwróciłem się do niego. - Co ma do kurwy?!- zapytałem wkurzony na niego.

Jeszcze tego mi brakuje by drugi z moich przyjaciół zaczął dostrzegać same zalety w wyglądzie tej kujonki.

-Tyłek, zresztą całkiem niezły.- skinął z uznaniem głową.

-I to trzeba jej przyznać.- dodał Ashton.

Skołowany popatrzyłem na jednego i drugiego, doszukując się w ich wyrazach twarzy odrobinę rozbawienia, którego o dziwo nie znalazłem.

-Czy was już do reszty pojebało?!- machnąłem ręką. - Albo to ja jestem jakiś opóźniony, a wy mówicie o innej Isabelli Carter, która faktycznie ma fajny tyłek i jest zabawna.- mówiłem, powątpiewając.

-Hej! Ja tylko stwierdzam, że ma całkiem fajny tyłek i nic więcej.- Mike podniósł ręce w geście poddania się.

-Właśnie, przecież dobrze wiesz, że ona była, jest i będzie dla nas zwykłą ofiarą z ładnym tyłkiem.- dodał Irwin, a Blair wywróciła oczami, słysząc naszą konwersację.

Tak właściwie to nie mam co dyskutować bo nigdy jakoś szczególnie nie interesował mnie wygląd jej kobiecych krągłości, które jeszcze do czasu naszego zamknięcia w toalecie właściwie dla mnie nie istniały, ale skoro moim przyjaciołom się one spodobały, to będę musiał się temu lepiej przyjrzeć...

Bella

Zażenowana przeszłam korytarzem pod salę od matematyki, gdzie mamy pierwszą lekcję. Widziałam jak Luke i jego znajomi obserwowali mnie, a to oznacza, że wiedzą już o moim dawnym zauroczeniu, którym obdarzyłam blondyna jeszcze gdzieś tak ze dwa lata temu i to nawet wtedy gdy się ze mnie naśmiewał.

Z westchnieniem usiadłam pod ścianą, wyciągając z plecaka podręcznik od historii, z której nasza nauczycielka zapowiedziała na dziś sprawdzian. Chciałam powtórzyć sobie jeszcze kilka pojęć i przeznaczyć na to wszystkie następne przerwy, ale znając moje szczęście to prawdopodobnie będę musiała to robić w kabinie w damskiej toalecie. Puki Luke wraz ze swoimi znajomymi byli jeszcze na zewnątrz, spokojnie przeglądałam strony podręcznika, przyswajając siebie ciekawostki i daty związane z dzisiejszym sprawdzianem i w pewnym momencie oparłam się bokiem o stojące obok szafki, przez co poczułam nieprzyjemny ból na ramieniu. Domyśliłam się, że przyczyną tego dyskomfortu są siniaki na ramieniu. Postanowiłam jednak zignorować ból i obejrzeć ślady dopiero później, a dokładniej to wtedy gdy już będę miała pewność, że większość uczniów skończyła lekcje i nikt tego nie zobaczy.

Moją chwilę na powtórki przerwał głośny dzwonek oraz głosy rozmów uczniów, czekających pod klasą na nauczyciela matematyki. Mężczyzna pojawił się po chwili w moim polu widzenia i dość szybko przeszedł dystans, dzielący go od drzwi klasy.

-Proszę.- niechętnie wskazał na otwarte wejście do klasy.

Wspólnie z resztą przekroczyłam próg klasy i zajęłam swoje stałe miejsce tak jak reszta uczni łącznie z Calum'em i Luke'm niestety. Widziałam tylko jak Luke przechodzi obok mnie z głupkowatym uśmieszkiem i już teraz wiedziałam, że on tak łatwo nie odpuści, nie po tym wszystkim co musiał przeczytać w moim pamiętniku.... Och, że też zachciało mi się pisać o moich zauroczeniach w pieprzonym zeszycie!

Ukryłam twarz w dłoniach, wsuwając jednocześnie pod podręcznik od matematyki mój zeszyt z notatkami przygotowanymi na sprawdzian. Stresowałam się ostatnio wszystkim. Szkołą, Luke'm, Andy'm, mamą, sprawdzianem i praktycznie wszystkim co mnie otaczało. Nim pan Evans zaczął lekcje oraz zmazał tablicę, to minęło kilka minut, które mam zamiar przeznaczyć na dalszą naukę historii. Czasem wyłapywałam jak nauczyciel kazał coś przepisać z tablicy albo tłumaczył rzeczy, które wyjątkowo rozumiałam, ale w tym momencie najmniej mnie obchodziły, dlatego do końca lekcji jedyne co robiłam to zapisywałam niektóre zadania, a przede wszystkim uczyłam się wszystkich dat i definicji, których już i tak bardziej wkuć do głowy nie mogłam, lecz mimo to obsesyjnie powtarzałam non stop wszystkie znane mi już słowa.

Byłam tak bardzo zapatrzona w strony zeszytu, że nawet nie zauważyłam jak przy wychodzeniu z klasy wpadłam na kogoś.

-Przepraszam.- wyszeptałam zawstydzona, podnosząc wzrok na twarz tej osoby.

Od razu cofnęłam się, a moje serce na chwilę przestało bić, kiedy zorientowałam się, że wpadłam na Luke'a.

-Carter, widzę, że nadal na mnie lecisz.- uśmiechnął się bezczelnie, a kilka osób, stojących blisko nas zaczęło się śmiać.

Przymknęłam zawstydzona oczy, przechodząc między nim, a resztą ludzi, by dostać się na korytarz. Szybko wymijałam wszystkie, stojące mi na drodze osoby, by dotrzeć do toalety, w której miałam zamiar się zamknąć i przeczekać wszystkie minuty przerwy, która mogłaby się dla mnie skończyć w bardzo nieprzyjemny sposób.

Otworzyłam pierwszą wolną kabinę, po czym zamknęłam się w niej, ciesząc się chwilą samotności, nawet w tak nieeleganckim i nietypowym miejscu. Usiadłam na podłodze, przyciągając zgięte nogi do klatki piersiowej tak by odnaleźć w miarę wygodną pozycję. Oparłam brodę o kolana, wzdychając głośno z przymkniętymi lekko oczami, których powieki stawały się z każdą sekundą coraz cięższe. Wewnętrznie błagałam siebie o koniec tej przerwy bo czuję, że jeszcze chwila takiego siedzenia zakończy się głębokim i niekontrolowanym snem w szkolnej toalecie. Już czułam jak zaczynam odpływać, ale przerwał mi w tym dzwonek na następną lekcje.

Powoli się podniosłam, wyszłam z kabiny i przeszłam do umywalki w celu opłukania twarzy zimną wodą dla "przebudzenia". Popatrzyłam jeszcze na swoje przemęczone odbicie w lustrze i skrzywiłam się na ten widok, który wręcz odepchnął mnie od lustra i wyprowadził z pomieszczenia.

Teraz pozostało mi jedynie psychicznie się przygotować na kolejne lekcje i sprawdzian z historii.

***

Przed moimi oczami, na blacie stolika pojawiła się kartka z przygotowanymi pytaniami przez panią Grant. Zdążyłam przeczytać kilka pytań, na które znałam odpowiedź dlatego odetchnęłam z ulgą i poluźniłam uścisk na długopisie, rozpoczynając jednocześnie zapisywanie odpowiedzi na papierze. Czułam się wyjątkowo nieswojo, a głównie dlatego, że Calum siedział tuż za mną, lecz powinnam się już do tego przyzwyczaić, ponieważ on i Luke zazwyczaj siedzieli dość blisko mnie.

Po około dwudziestu minutach miałam już zapisaną większość zadań, ale siedzący za mną Hood chyba nie ma tyle szczęścia... Co jakiś czas słyszałam jak po cichu wypuszcza coraz to ciekawsze wiązanki przekleństw, lub próbuje sobie coś przypomnieć, lecz bez skutków.

-Luke do kurwy nic nie pamiętam!- krzyknął szeptem do przyjaciela.

-Przecież mówiłeś, że się uczyłeś.- odparł mu równie cicho.

-Tak, ale mam pieprzoną pustkę w głowie!- szeptał z nutką paniki w głosie.- Pomóż mi do cholery.- prosił przyjaciela.

-Człowieku ja ledwie rozwiązuje moją grupę zadań, a co dopiero twoją!- powiedział na tyle cicho by pani Grant nic nie usłyszała.

-Jeszcze jedna pieprzona jedynka, a nie zdam z historii, rozumiesz?! Moja matka mnie wydziedziczy, ojciec wykastruje albo wyśle na wakacje do babci na wieś, siostra wyśmieje i nawet mój pies będzie we mnie widział debila!- westchnął.

Przez ich rozmowę moje usta uformowały się w niewielki uśmiech, który mimo wszystko zniknął po chwili, ponieważ jednak nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się go szkoda.... Nie wierze, że to robię i chyba zwariowałam, bo chce mu pomóc. Popatrzyłam na zegar by upewnić się, że mamy jeszcze wystarczająco czasu i szybko dokończyłam resztę zadań.

Moja kartka była już całkowicie zapełniona, nauczycielka zajęta swoim telefonem, a reszta klasy zajęta swoimi sprawdzianami, więc miałam całkiem dobrą okazję do działań. Zacisnęłam wargi i delikatnie przesunęłam kartkę na brzeg mojego stołu tak by Hood mógł odczytać jej zawartość. Odwróciłam się lekko do tyłu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to chłopak wpatrujący się w swoją kartkę, więc musiałam jakoś zwrócić jego uwagę... Zastukałam dwukrotnie w powierzchnię stolika, wywołując dźwięk słyszalny jedynie dla osób blisko mnie i w tym Calum'a. Chłopak musiał zrozumieć aluzję bo po chwili wpatrywania się we mnie ze zdziwieniem rozpoczął odczytywanie odpowiedzi z mojego sprawdzianu oraz przenoszenia ich na papier przed nim. Kątem oka widziałam jak z przejęciem i dokładnością odpisywał ode mnie wszystkie odpowiedzi aż do końca lekcji.

-No kochani, kończymy!- pani Grant stanęła na środku klasy z promiennym uśmiechem. - Proszę was o upewnienie się, czy na pewno podpisaliście wasze prace i możecie wyjść.- powiedziała, a część klasy ruszyła do wyjścia z bardzo różnorodnymi humorami.

Trochę bałam się teraz odwrócić do Calum'a, ponieważ nie wiem co mu powiedzieć i jak w ogóle zacząć rozmowę. Może on nie chce ze mną rozmawiać? Powinnam chyba się stąd ulotnić i wrócić do domu z nadzieją, że mama nie będzie zadawała zbędnych pytań na temat mojego wczesnego wyjścia do szkoły.

Spakowałam piórnik, a raczej starą, fioletową kosmetyczkę, służącą mi jako piórnik, zapięłam plecak, który szybkim ruchem zarzuciłam sobie na ramię, podnosząc się jednocześnie z ławki. Przed wyjściem chcę jeszcze obejrzeć moje ślady na rękach, więc zamiast do wyjścia pokierowałam się do łazienki na parterze, w drugiej części szkoły, gdzie o tej oprze już nikt od dwóch godzin nie ma lekcji co utwierdza mnie w fakcie iż jest to wręcz idealne miejsce na oglądanie ran powstałych w tak przykrych okolicznościach.

Zbiegłam po schodach i ruszyłam na pusty korytarz gdzie jeszcze nawet woźnej nie ma, a to dodaje mi tylko otuchy w tej krępującej sytuacji. Pchnęłam białe drzwi, prowadzące do pomieszczenia w całości pokrytego biało-niebieskimi kafelkami na ścianach i szarymi na podłodze. W porównaniu do reszty, była to dość duża łazienka z największą ilością kabin, zlewów i nawet z kilkoma prysznicami, ale to ze względu na to, że ta łazienka jest połączona z jedną ze szatni, wykorzystywanej do przebierania się na treningi.

Odstawiłam plecak pod umywalkę, a następnie uniosłam powoli dłonie do zamka mojej bluzy, który niepewnie odpięłam, ukazując część mojej bluzki z Myszką Miki. Teraz pozostało mi jedynie odsunąć z ramion czarny materiał, lecz było to trudniejsze niż sądziłam. Ostatecznie się przełamałam i zacisnęłam dłoń na górnej części bluzy jednocześnie delikatnie odsuwałam ją coraz niżej, ale dźwięk otwieranych drzwi przeszkodził mi w dalszych czynnościach. Natychmiast ponownie naciągnęłam ubranie na ramię by je dostatecznie zakryć, po czym odwróciłam się do wejścia w celi zidentyfikowania osoby, która mi przeszkodziła.

Moje oczy nagle otworzyły się szeroko na widok wysokiego blondyna o błękitnych oczach i uśmiechu tak niebezpiecznie cudownym, że zaczęłam się powoli bać moich własnych poglądów na jego temat.

-Co ty tu robisz?- spytałam cicho, odchodząc trochę dalej od niego.

-Stoję.- uniósł brew. - O to samo mógłbym zapytać ciebie... Myślałem, że większość osób woli od razu uciec ze szkoły po lekcjach, a nie przesiadywać dodatkowo w toalecie.- zaczął podchodzić w moją stronę, a ja z każdym jego krokiem odchodziłam kawałek w tył.

-J...ja muszę j..jeszcze chwilę tu z...zostać.- jąkałam się przestraszona.

Obawiałam się, że powtórka z tamtego dnia gdy zamknął się ze mną w toalecie powtórzy się, a ja naprawdę jestem teraz bardzo wyczulona na punkcie jakiejkolwiek bliskości.

-Zostanę z tobą. Pogadamy chwilę, a potem kto wie...- stał tuż przede mną. - Widziałem jak pomagasz Calumowi, jesteś bardzo dobroduszna, albo po prostu liczysz na taryfę ulgową.- patrzył prosto w moje oczy co sprawiało, że stawałam się coraz bardziej onieśmielona.

-Chciałam mu tylko pomóc, a ty nie musisz ze mną zostawać, możesz już iść.- wymamrotałam cicho, spuszczając wzrok.

Luke uśmiechnął się łobuzersko, zrzucając swój plecak z ramienia, po czym wyciągnął z jego wnętrza niebieski zeszyt...Mój pamiętnik.

-Poznajesz tę książeczkę?- pomachał mi nim przed oczami. - Oczywiście, że tak, przecież to ty jesteś autorką wszystkich wpisów i wiesz co? - przerwał na chwilę i zbliżył się do mnie swoim ciałem na niebezpieczną odległość, sprawiając jednocześnie, że przez jego oddech, wyczuwalny na mojej szyi, zadrżałam niespokojnie. - Spodobały mi się.- wyszeptał mi do ucha, składając krótki pocałunek na skórze pod nim.

Zacisnęłam powieki i poruszyłam się gwałtownie, odwracając jednocześnie głowę w bok, by na niego nie patrzeć.

-Nie rób tak.- mówiłam płaczliwym tonem.

Przez jego nietypowe zachowanie czułam się bardzo źle na wspomnienie wczorajszego wieczoru.

-Dlaczego? Jeszcze jakiś czas temu marzyłaś o tym bym był tak blisko ciebie. Naprawdę wyglądam słodko gdy czegoś nie rozumiem z matmy?- spytał rozbawiony.

Chyba jeszcze nigdy nie czułam tak ogromnego zażenowania jak teraz gdy chłopak, będący głównym tematem mojego pamiętnika nie dość, że zna wszystkie te wpisy, to jeszcze się z nich naśmiewa.

-Przestań! Ja już nic do ciebie nie czuję.- pokręciłam głową, mając nadzieję, że odbiorę mu chęć do śmiechu, ale nic z tego...

-Jesteś pewna?- zaśmiał się.

Wyciągnął dłoń by dotknąć mojego policzka, lecz postanowiłam się mu postawić i odepchnąć jego rękę, ale nie sądziłam, że to pociągnie ze sobą aż takie skutki.... Zamachnęłam się ręką z zamiarem odepchnięcia go, lecz on mocno złapał za mój nadgarstek i szarpnął za niego, a następnie utkwił w czymś wzrok, wciągając ze świstem powietrze przez nos.

Zaskoczona jego zachowaniem powędrowałam za jego wzrokiem, który zatrzymywał się na moim odkrytym ramieniu i ciemnofioletowym śladzie na skórze. Przerażona wyrwałam rękę z jego uścisku i zakryłam siniaka, ale nie trwało to długo, ponieważ Luke zatrzymał mnie, by ponownie odkryć siniaka.

Moja warga zadrżała niepokojąco, natomiast wzrok skierował się na czubki moich butów. Gdy spoglądałam w bok na niego widziałam jak uważnie bada wzrokiem moje ramię i podnosi rękę w jego stronę. Delikatnie dotknął palcami śladu, wywołując tym mały ból oraz pierwsze łzy spowodowane wspomnieniami z powstania fioletowego śladu.

-To ja?- wyszeptał. - Ja ci to zrobiłem?- zataczał małe kółka palcem wokół siniaka.

Zawahałam się przez chwilę, ale ostatecznie zaprzeczyłam powolnym ruchem głowy.

-Więc skąd to masz?- pytał, a jego dłoń uniosła mój podbródek w górę. - Odpowiedz.- zażądał już poważniejszym tonem głosu.

Nie rozumiem co go obchodzi mój ból i cierpienie skoro on sam w większości jest jego powodem? Nigdy nie interesowało go to co czuję gdy mnie bił lub poniżał, a teraz nagle zrobił się wielce przejęty zwykłym siniakiem.

Całą zebraną w sobie siłą odepchnęłam go od siebie i korzystając z okazji, że mam wolną przestrzeń, schyliłam się po plecak i poprawiłam bluzę.

-Nie powinno cię to obchodzić.- odparłam.

Zastanawiam się skąd u mnie tyle odwagi.... niestety za takie rzeczy się płaci, a w tym przypadku było na odwrót, ponieważ ja coś dostałam, a było to mocne uderzenie w policzek, który zaczął mnie szczypać niemiłosiernie.

Chłopak nagle zupełnie zmienił swoje nastawienie i złapał mnie mocno za materiał bluzy, przyciągnął do swojego ciała, obdarowując srogim spojrzeniem.

-Nigdy więcej mnie nie popychaj.- wycedził przez zęby, następnie odepchnął mnie brutalnie do tyłu.

Cholerna męska duma została naruszona...

Hejo!

Więc tak.... Zacznijmy od tego, że do wspomnianej wycieczki pozostały prawie dwa tygodnie, a ja nie mam pomysłu na te dni, więc postanowiłam zrobić taki przeskok do dnia tuż przed wycieczką, dlatego prawdopodobnie już w następnym będą jechać :) Nie wiem czy w Australii jest takie miejsce jak to do jakiego jadą, albo czy istnieje miejsce podobne do takiego, dlatego nie zabijajcie mnie za jakieś dziwne teorie bo to co napiszę będzie w całości wymyślone przeze mnie.

Seguir leyendo

También te gustarán

23.1K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
3.6K 161 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...
4.3K 576 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
69.4K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...