BaeBae // jjk+kth

By LilMochi_

79.6K 8.9K 2.1K

Jungkook z trudem uwalnia się od swojego chłopaka, zostawiając za sobą złą przeszłość.W jego życiu pojawia si... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
15
16
17
18
19
20
21
22
23
Epilog

14

3.1K 318 120
By LilMochi_

Ogromny ból wdzierał się do mojej czaszki. Jęknąłem cicho, przekręcając się na drugą stronę i starając tym samym uchronić gałki oczne od palącego słońca wpadającego przez okno. Zdecydowanie przesadziłem wczoraj z alkoholem. Nie jestem pewien, czy dam w ogóle radę wstać dziś z łóżka. Każdy najmniejszy szmer sprawiał, że mój mózg eksplodował. Nakryłem głowę kołdrą. Próbowałem usnąć ponownie, jednak nie dało rady. Przeleżałem tak chyba z pół godziny i nadal nic. Zebrałem się w sobie i uniosłem, starając się ignorować pulsowanie w mojej głowie. Zmrużyłem oczy. Rozejrzałem się po pokoju, na łóżku naprzeciwko mnie nikogo nie było. W tej chwili przypomniało mi się, co działo się chwilę po tym, gdy Suga wraz z Namjoonem opuścili nasz pokój. Z trudem przełknąłem ślinę. Nie, żeby mi się wtedy nie podobało. Było cudownie. Ale bałem się tylko, że przez moją odmowę zepsują się moje stosunki z Taehyungiem. Nie powinien być zły, ale skąd ja mogę wiedzieć, co w tej jego brązowej główce siedzi?

Wstałem i skierowałem się w stronę łazienki, po czym wziąłem chłodny prysznic. Kiedy wróciłem do pokoju ubrany już w świeżą czarną koszulkę i spodenki do kolan w tym samym kolorze, zauważyłem siedzącego na moim łóżku V. Trzymał spory talerz naładowany kanapkami, jedną zajadał ze smakiem.

- Cześć - wychrypiałem, pocierając zmęczone pod wpływem kaca oczy.

- Wyglądasz okropnie - chłopak zaśmiał się, przeżuwając kanapkę z serem.

- Dziękuję, starałem się - lekko się uśmiechnąłem i usiadłem obok niego.

Tae pogrzebał chwilę w kieszeni i wyjął z niej listek tabletek. Wepchnął mi je w dłonie.

- Weź dwie, za pół godziny powinieneś poczuć się jak młody bóg.

- Tak mówisz? - odpowiedziałem i wycisnąłem dwie tabletki. Popiłem je stojącym przy łóżku napojem. Sok złagodził efekt pustyni w mojej buzi. Dlaczego nie dorwałem się do butelki od razu po przebudzeniu?

Siedziałem teraz sztywno obok chłopaka, cholernie skrępowany wczorajszym zajściem. Powinienem go przeprosić? Tylko czy jest za co?

- O czym tak myślisz? - Tae patrzył na mnie, wcinając kolejną kanapkę. Podsunął talerz w moją stronę. Pokiwałem głową na boki, na razie nie chciałem nic jeść. Nie wyglądał na obrażonego, a wręcz przeciwnie biła od niego aura radości.

- Wiesz, to co się wczoraj stało... – powoli zacząłem.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.- wszedł mi w słowo, po czym delikatnie się uśmiechnął.

Odwzajemniłem uśmiech w pełni szczęśliwy z tego, że nie chce o tym rozmawiać. Od razu poczułem się lepiej.

- A teraz otwieraj - skierował w moją stronę dłoń z kanapką.

- Nie chcę.

- Otwieraj albo ci to siłą do gardła wepchnę.

Przysunął kanapkę do moich ust sprawiając, że na stały się całe umazane masłem. Otworzyłem buzię i ugryzłem kawałek. Nie było tak źle, jak myślałem. Może tabletki powoli zaczynały działać?

- Wyspałeś się? - zapytałem, przeżuwając.

- Nie za bardzo. Nie mogłem zasnąć, strasznie chrapałeś.

- Przepraszam - odpowiedziałem skruszony.

Tae ponownie wepchnął we mnie kawałek kanapki, a drugą dłonią poczochrał mnie po jeszcze mokrych włosach.

- Żartowałem przecież - roześmiał się. - Spać nie mogłem, ale nie chrapałeś. Spokojnie. Właściwie to byłeś jak zabity, sprawdzałem parę razy czy w ogóle oddychasz.

- Co, martwiłeś się? – zażartowałem, zabierając od niego kanapkę.

- To chyba oczywiste, nie? - odpowiedział lekko marszcząc brwi, po czym przejechał mi palcami po żuchwie.

Może nie znałem go długo, ale w tej chwili byłem już pewien swoich uczuć.

Ja, Jeon Jeongguk zakochałem się po uszy w znanej mi od trzech tygodni osobie.

Nigdy nie sądziłem, że można poczuć coś tak intensywnego w tak krótkim czasie. A jednak. Spory udział w tym miało pewnie to, że uratował mnie przed kolejnym gwałtem ze strony Dae wtedy na imprezie. Nie wiedziałem nawet, jak mógłbym mu za to podziękować, bo zwykłe słowa to za mało.

- Wiesz... - zawahałem się. - Ja chyba za-zaczynam... - zająknąłem się lekko i przeniosłem wzrok na chłopaka.

Chciałem wyznać mu, co do niego czuję, bo jak nie teraz, to kiedy? Tae patrzył na mnie z uwagą, przeżuwając już ostatni gryz kanapki.

-Ja... - znowu podjąłem próbę.

- Patataj, kurwa. Wio, kobyła! – dobiegł nas krzyk zza drzwi. Mimowolnie obaj przenieśliśmy wzrok na wejście do pokoju. Głos był mi dobrze znany.

- Namjoon, kurwa, nie skacz na mnie - drugi głos był dla mnie obcy, jednak jego właściciel zdawał się być dobrze obeznany z moim przyjacielem.

- Pataj powiedziałem!

Odgłosy z zewnątrz ucichły, Tae przeniósł na mnie wzrok, po czym się roześmiał, a ja mu zawtórowałem. Drzwi od naszego pokoju zostały prawdopodobnie kopnięte, w efekcie czego otworzyły się i uderzyły o ścianę.

- Wio! - Namjoon siedział przyklejony do pleców nieznajomego mi chłopaka, który wyglądał już na odrobinę zirytowanego.

- Chłopaki znalazłem kucyka! - Namjoon roześmiał się, wciąż siedząc na baranach drugiego.

- Zostaw pana - wstałem, podszedłem do nich i zacząłem siłą ściągać Nam-Nama z pleców nieznajomego.

- To nie jest pan, to konik! - roześmiał się.

- Bóg mi świadkiem, że gdyby nie nasza przyjaźń, to bym cię udusił własnymi sznurówkami - odpowiedział uwolniony już od uścisku chłopak. Miał ciemno brązowe włosy, opadające lekko na oczy. Z uśmiechu faktycznie przypominał trochę konia... Spojrzał na mnie lekko skrępowany.

- Wybacz, na siłę mnie tu przyciągnął. Hobi - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją uścisnąłem.

- Jungkook... - odpowiedziałem nieco zaskoczony całą tą sytuacją.

- Nie Hobi, J-horse! – krzyknął Nam.

- Zabiję - nowo poznany złapał go za szyję udając, że go dusi. Zaśmiałem się.

Tae znalazł się tuż przy mnie i położył mi głowę na ramieniu, przyglądając się całej tej szopce. Również przedstawił się nieznajomemu.

- Przyjechał z siostrą - Namjoon uwiesił się na ramieniu Hobiego. - Gdybym nie był zajęty...

Hobi szturchnął go pięścią w ramię.

- Łapska precz od mojej siostry...

- A może jednak nie.

- Ma szesnaście lat, to jeszcze dziecko! - chłopak roześmiał się. Nie żebym miał coś przeciwko nowym znajomym... Ale wizyta chłopaka nieco mnie zaskoczyła. Chyba to zauważył.

- Przeszkadzam? - zapytał

- Nie, nie, co ty - uśmiechnąłem się.

W drzwiach zjawił się Suga.

- Żywi? - zapytał wymijając dwójkę stojącą w drzwiach, całkowicie ich olał.

- Tak jest - odpowiedział Tae.

- Dobrze. Za pół godziny idziemy.

- Będziemy coś zwiedzać? - skierowałem raczej retoryczne pytanie w jego stronę.

- No chyba po to tu przyjechaliśmy, prawda? Pochodzimy po jakichś straganach, może po jakimś szlaku... – przerwał. - Wziąłeś tabletki? - Yoongi wskazał na mnie palcem, a ja skinąłem głową potwierdzająco.

- Dobrze, im lepsze samopoczucie, tym więcej dziś zrobimy.

- Bawisz się w organizatora imprez? - Tae skierował na chwilę wzrok na swojego przyjaciela, po czym ruszył w kierunku swojej torby stojącej za łóżkiem.

- Wolałbyś cały dzień przesiedzieć w hotelu? Jutro wracamy, musimy dzisiejszy dzień wykorzystać najlepiej jak tylko można - odpowiedział blondyn, wyciągając z kieszeni telefon i siadając na łóżku należącym do mnie.

- A wieczorem to opijemy... - powiedział cichym tonem Namjoon.

- Jeśli nie będziesz cały dzień marudził - Suga zajął się swoim telefonem. Lekko się uśmiechnął, spoglądając w ekran i zaczął coś pisać.

- Kiedy mi ją przedstawisz? - Tae zadał pytanie Sudze, w tym samym czasie zmieniając koszulkę na lżejszą. Suga skierował w jego stronę zdezorientowane spojrzenie.

- Kiedyś - odpowiedział po chwili namysłu. Widać, że próbował zmienić temat. Palcem wskazał na nieznajomego sobie chłopaka. - Kto to? - dodał po chwili, wpatrując się we mnie i czekając na odpowiedź.

- Przyjaciel Namjoona... Tak? - zapytałem chłopaka.

- Tak, znamy się od podstawówki – odpowiedział Hobi.

- Nie wiedziałem...- odpowiedziałem. Dziwiło mnie to, że Namjoon go przede mną ukrył. Byliśmy jak bracia bez tajemnic, a tu proszę, nowy-stary kolega.

- A jesteś tu bo...? - ciągnął Suga.

- Bo mnie ten palant tu przyciągnął – powiedział, trzaskając Nam-nama w ucho. - Przyjechałem z siostrą, siedzę tu już tydzień i następny przede mną... Nuuudaaa.

- Chodź z nami – rzuciłem, nie myśląc. - O ile to nie problem? - dodałem patrząc na Sugę.

Chłopak podrapał się po szyi. Wstał i machnął ręką w moją stronę.

- Róbcie co chcecie, byście tylko za pół godziny byli gotowi na dole – rzucił przez ramię i wyszedł z pokoju.

Po minięciu określonego czasu staliśmy przed hotelem. Spakowałem do torby dwie małe butelki wody i jakąś małą przekąskę. Na oczy nałożyłem okulary przeciwsłoneczne. Pogoda była cudowna. Co prawda było odrobinę za ciepło, ale nie będę narzekał. Nacieszę się słońcem, póki jest!

Yoongi dołączył do nas po paru minutach.

- Spóźniony - Tae burknął w jego stronę.

Suga machnął na niego ręką i wyjął z plecaka mapę. Otworzył ją i z uwagą zaczął przyglądać się wszystkim punktom. Podszedłem do Tae, oplotłem go rękoma wokół pasa i przycisnąłem policzek do jego szyi. Postanowiłem się odważyć na taki gest, bo czemu nie? Nie sądzę, żeby miał mnie odepchnąć. V zaczął palcami gładzić moją dłoń. Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Zaraz się zrzygam - Namjoon rzucił w naszą stronę. V machnął nogą, chcąc go najpewniej kopnąć, co się nie udało, bo, niestety, Nam-nam odskoczył na bok.

Minęło kolejnych parę minut.

- Długo jeszcze panie przewodniku? - rzuciłem w stronę Sugi. Ten nadal z uwagą wpatrywał się mapę.

Przeniósł wzrok na mnie.

- Tam - wskazał palcem kierunek - najpierw na szlak, potem stragany.

- I monopolowy - wtrącił się Namjoon, na co Hobi zareagował pocieraniem dłoni.

Czyżby kolejny alkus w towarzystwie? Nie wiem, czy zniosę towarzystwo dwóch Nam-namów.

Długi czas szliśmy za Yoongim. Znaleźliśmy się na jakiejś dobrze ogrodzonej płotkiem dróżce, prowadzącej cały czas w górę. Byłem trochę zmęczony, mimo tego że dopiero zaczęliśmy naszą wyprawę. Zwaliłem winę na duchotę. Towarzystwo nie było w tej chwili zbyt rozmowne. Co jakiś czas spoglądałem na Tae, który w tej chwili zawzięcie robił zdjęcia okolicy. Uśmiechnąłem się.

- Zostań tak - Tae skierował aparat w moją stronę.

- Tak? - uniosłem dłoń do góry, tworząc z palców tak zwane "V", po czym wyszczerzyłem się marszcząc oczy.

Tae zaśmiał się i zrobił zdjęcie.

- Pokaż - skierowałem się w jego stronę, a ten schował telefon za siebie.

- Nie, to moje.

Zmarszczyłem brwi i szturchnąłem go palcem w brzuch. Ruszyliśmy dalej.

Było wyjątkowo cicho. Aż za cicho. Odwróciłem się do tyłu.

- Suga - wyjąkałem, szukając wzrokiem zgub - Suga! - krzyknąłem trochę głośniej, a chłopak dopiero wtedy się zatrzymał.

- Co jest? - podszedł do mnie i zmarszczył brwi.

- Zgubiliśmy Namjoona i Hobiego... – powiedziałem, wciąż starając się ich zauważyć. Może po prostu szli kawałek dalej?

- Ja pierdolę, kurwa, same problemy robią. Kurwicy dostanę. Jedź z dziećmi, będzie fajnie - Yoongi mamrotał pod nosem, ruszając przed siebie w stronę, z której przyszliśmy.

- Czekać tu! - Yoongi obrócił się w naszą stronę, i zagroził palcem. Potem ponownie się odwrócił i ruszył na poszukiwania, prawie biegnąc.

Usiadłem na ławeczce i wyjąłem z torby butelkę. Upiłem łyk wody i podałem Tae, który łapczywie opróżnił połowę zawartości. Zajął miejsce obok mnie.

- Na początku myślałem, że z niego taka urocza klucha - przejąłem butelkę, zakręciłem i schowałem.

- To jest diabeł w ciele dwunastolatki - Tae odpowiedział, drapiąc się po nosie.

Zaśmiałem się i zmarszczyłem brwi.

- No w sumie nogi ma jak kobieta. Całkiem niezłe - Tae szturchnął mnie w ramię. Czyżby był zazdrosny o takie gadanie? Będę to wykorzystywał.

- Nie pozwiedzamy. Chyba nawet jestem wdzięczny tej ciamajdzie, jest za gorąco na takie spacery.

Przytaknąłem mu, kiwając głową.

Minęła godzina. Godzina bezczynnego siedzenia na ławce i żartowania z mijających nas ludzi. Po chłopakach nadal ani śladu.

- Chodźmy stąd, zaczyna mi być słabo od tego gorąca. – powiedziałem i potarłem spocone czoło chusteczką.

- Napij się wody albo coś zjedz, może będzie lepiej? - Tae wyciągnął z mojej torby batonika, po czym otworzył go i niemalże wepchnął do moich ust.

- Nie bądź jak moja matka - zaśmiałem się lekko i zabrałem mu smakołyk. Zacząłem jeść. Wstałem i się przeciągnąłem. Po chwili wracaliśmy już tą samą drogą, którą dotarliśmy do ławeczki.

- Jak myślisz, znalazł ich? - zapytałem.

- Są dwie opcje. Albo ich jeszcze nie znalazł, albo znalazł i pozabijał - chłopak odpowiedział mi z kamiennym wyrazem twarzy.

- Chyba trochę zaczynam się go bać - zmarszczyłem brwi.

- W razie czego cię obronię - Tae skierował wzrok w moją stronę i puścił mi oczko.

Widać było, że nie jestem mu obojętny. Miałem nadzieję, że też jakoś mu to okazuję. W tak krótkim czasie stał mi się cholernie bliską osobą. Mogłem nawet powiedzieć, że dużo o nim wiem.

Staliśmy w ciszy pod hotelem. Co jakiś czas rozglądałem się w poszukiwaniu znajomych mi twarzy, jednak po chłopakach ani śladu.

- Co chciałeś mi powiedzieć w pokoju?

Odwróciłem głowę w stronę pytającego.

- Zanim Namjoon wjechał na Hobim - dodał po chwili.

- Właściwie, to nic... Nie pamiętam - oczywiście, że pamiętam. W tej chwili jednak nie miałem w sobie tyle odwagi. W hotelu działałem pod wpływem chwili, byliśmy sami, był spokój. Tu natomiast jest pełno ludzi, bałem się odrobinę jego reakcji, chociaż nie spodziewałem się niczego złego, wręcz przeciwnie.

- Jak sobie chcesz - odpowiedział dość chłodnym tonem, po czym ruszył alejką, oddalając się tym samym od naszego tymczasowego domu.

Dorównałem mu kroku. Szliśmy w ciszy. Po parunastu minutach nieprzyjemnego i krępującego spaceru znaleźliśmy się pośród straganów z najróżniejszymi pamiątkami. Rozglądałem się w poszukiwaniu czegoś dla mamy. Uznałem, że mogło by jej się zrobić miło, jeśli dostałaby jakiś upominek. W końcu należało jej się, ten wyjazd nie był tani. Wziąłem w dłoń figurkę owieczki z wygrawerowaną na niej nazwą miejscowości i zacząłem dokładnie oglądać. Była starannie wykonana. Kupiłem i zadowolony schowałem nowy nabytek do torby. Tae odciągnął mnie za rękaw koszulki od straganu. Po chwili dopiero zauważyłem stojących pod jakąś restauracją znajomych.

- Kuki kupiłem se ciupagę! - Namjoon wydarł się, kiedy tylko mnie zauważył wymachując miniaturką siekierki. Uderzył nią Hobiego w głowę, a ten, nie będąc mu dłużnym, kopnął go w piszczel.

- Gdzie wyście się, kurwa, podziewali - szturchnąłem lekko Namjoona, nie kryjąc irytacji. Miałem wyjątkowe wahania nastroju. Jeszcze godzinę temu przecież śmiałem się wraz z Tae.

- Spokojnieee - Namjoon zmarszczył brwi, po czym się wyprostował. - Nie chciało nam się łazić za tym dziadygą, to poszliśmy od razu na stragany, wielkie mi co.

- Nie nazywaj go tak - Burknął Tae, marszcząc brwi i krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Mogę go nazywać, jak tylko mi się spodoba - Namjoon uniósł jedną brew.

Czułem jak napięcie w kręgu znajomych wzrasta.

- Chodźmy jeść - przetarłem oczy i złapałem Tae za nadgarstek, chcąc zakończyć ich głupią przekomarzankę. Chłopak wyrwał mi rękę z uścisku, co mnie cholernie zaskoczyło.

- Idźcie sami - odpowiedział lodowatym tonem i wkładając ręce w kieszenie, ruszył w inną stronę.

- A temu co? Okres? - Namjoon zaśmiał się lekko, a ja uderzyłem go otwartą dłonią w tył głowy.

Siedzieliśmy przy jednym stole wraz z Sugą, który, jak się okazało, odnalazł zguby jakoś pół godziny temu, jednak był zbyt zdenerwowany, żeby móc ich siłą ciągnąć z powrotem. Grzebałem w swoim talerzu widelcem, drugą ręką podpierałem głowę. Wpatrywałem się z uwagą w talerz, rozmyślając nad zachowaniem Taehyunga. Zabolało mnie to, co zrobił. Ale biegać za nim też nie będę. Wystarczająco nabiegałem się za Dae.

- Jungkook – powiedział Suga.

Potrząsnąłem głową i spojrzałem na rozmówcę.

- No nareszcie... Odleciałeś trochę, co? - wpatrywał się we mnie ze zmartwieniem.

- Tylko troszeczkę... Źle się czuję, przepraszam - odpowiedziałem i złożyłem sztućce. Nie zjadłem nic, nie miałem ochoty. - Pójdę do hotelu - dodałem ciszej i nie czekając na odpowiedź, po prostu wstałem i wyszedłem.

Zasłoniłem okna sprawiając tym samym, że w pokoju panował teraz mrok. Było blisko godziny osiemnastej. Po Tae nadal ani widu, ani słychu. Ułożyłem się na łóżku i wyciągnąłem telefon.

Napisać?

Napiszę... Albo nie, po co?

Westchnąłem ciężko, nie mając co ze sobą zrobić. Chłopcy jeszcze nie wrócili, siedziałem sam ze swoimi myślami. Skierowałem się do torby i zacząłem szukać słuchawek. Zakląłem pod nosem... Musiały zostać albo w samochodzie, albo w domu. Prawdopodobniejsza jest ta druga opcja. Włączyłem muzykę na głośniku i położyłem tuż obok poduszki. Po chwili ponownie leżałem na łóżku, z twarzą wciśniętą w poduszkę. Cały humor poszedł się jebać.

Continue Reading

You'll Also Like

306K 10.1K 52
There's no way you're hitting on me right now. ━ Lando Norris x Fem!OC © KissLeclerc , April 2024 Started: April 8, 2024 Completed: May 10, 2...
367K 13.1K 59
After Pein's invasion, Naruto is betrayed by his comrades and left to die. When he wakes up, he somehow travelled back in time to when he was genin a...
128K 4.7K 87
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
929K 35.2K 83
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...