LOVE - Blake&Kinsley

By ElleFoutley

1.7K 235 2

To miało być proste. Kochałam Cię, Ty kochałeś mnie... Publikacja od 04.07.2023 r. More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58. - ostatni.

49.

23 6 0
By ElleFoutley

KINSLEY









Salon tonął w rzeczach dla dziewczynek. Nie kontrolowałam tego, ale cały czas wydawało mi się, że czegoś zapomniałam. Powinnam zrobić listę, ale i tak bym nad tym nie zapanowała. Bałam się, że za jakiś czas okaże się, że było tego wszystkiego za dużo. Niestety do sklepów już nic nie zwrócę. Może uda mi się sprzedać kilka nieruszonych rzeczy. Poza tym mój facet powoli dostawał szału, widząc kolejne paczki, które każdego dnia dostarczał kurier. Musiałam przestać je zamawiać. Przecież później będę potrzebowała kolejnych rzeczy, które będą ważniejsze dla dzieci. Nie powinnam się skupiać tylko na przedmiotach dla niemowlaków. Powinnam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Może poproszę chłopaka o kupienie mi kilka książek, bo miałam już dość oglądania filmów i seriali. Byłe nie były to książki o macierzyństwie albo wychowywaniu dzieci. Nudziłam się, siedząc sama w mieszkaniu.

– Myślałem, że już wszystko kupiłaś. - Blake rozejrzał się po salonie.

Obawiałam się, że będzie miał do mnie pretensje. Wydawałam pieniądze, a powinnam je oszczędzać. Zwłaszcza że teraz to on na nas zarabiał. Blake nie musiał się martwić. Miałam nadzieję, że moich oszczędności starczy jeszcze na jakiś czas. Nie liczyłam, że chłopak będzie spełniać wszystkie moje zachcianki. Ograniczę swoje zakupu. Mogliśmy za jakiś potrzebować zupełnie czegoś innego dla dzieci. Przecież nawet nie wiedziałam, gdzie będziemy trzymać te rzeczy. Kilka z nich może mogłabym jeszcze zwrócić do sklepu, gdy znajdę paragony. Powinniśmy zrobić listę tych najpotrzebniejszych. Przynajmniej wiedzielibyśmy, czy czegoś nam jeszcze brakowało. Dziewczynki, gdy przyjdą na świat, będą miały prawie pełną szafę ubranek. Codziennie powinniśmy ubierać je w inne ciuszki, żeby zdążyły w nich pochodzić. Nigdy nie sądziłam, że oszaleję na punkcje ubranek dla niemowląt, ale nie dało się przejść koło nich obojętnie.

– Ja też. - Zaśmiałam się.

Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, ile rzeczy potrzebowało małe dziecko, a co dopiero dwójka. Może dlatego, że wcześniej nie miałam styczności z żadnym maluchem. Moje koleżanki jeszcze nie zakładały rodzin i dziwiły się, że wkrótce zostanę matką. Nie planowałam dzieci w tym wieku, ale uważałam, że dobrze się złożyło. Blake myślał tak samo, więc czułam się spokojna. Musiałam kupować wszystko w podwójnych ilościach. Starałam się, żeby ubranka dziewczynek nie różniły się za bardzo, ale też, żeby nie były takie same. Nie chciałam ich ubierać identycznie. Przecież bliźniaczki nie zawsze musiały wyglądać tak samo. Blake uznał ten pomysł za dobry, bo nie pomyli dziewczynek. Zastanawiałam się, jak będziemy je rozpoznawać. Czy gdy przyjdą na świat, nagle dostaniemy jakąś tajną moc, która nam to ułatwi? Chyba nie oznaczało się dzieci, żeby je rozróżnić. Bałam się zapytać o to lekarza, żeby mnie nie wyśmiał. Może powinnam poprosić o to Blake. On miał prawo zadawać głupie pytania, bo był facetem.

– Wybierz kolor farby. Dłużej nie będę czekać.

Wcześniej Blake skręcił łóżeczka i przewijak. Ustawił komodę i fotel, w którym zamierzałam karmić córeczki, oraz namalował kucyki Pony, które uznał za paskudne. Mnie się podobały.
Nie chciałam malować całego pokoiku na różowo. Uspokoiłam Blake, że na czarno też nie. Nadal się zastanawiałam nad kolorem ścian. Nie wiedziałam, jakie kolory dla dzieci były odpowiednie. Najważniejsze, żeby nie były zbyt jaskrawe. Może wystarczyło postawić na biel. Mogłam zostawić tę decyzję swojemu facetowi. Niech też podejmie decyzję dotyczącą naszych dzieci. Poza tym pokoik i tak wyglądał już dużo lepiej. Może wcale nie potrzebowaliśmy nic w nim zmieniać. Chciałam jeszcze na ścianie przy łóżeczkach przyczepić duże litery z imionami dziewczynek. Na pewno na komodzie będą ich pierwsze zdjęcia oprawiona w zabawne ramki z misiami, które dorwałam w Walmart w tamtym tygodniu. Dla mnie nawet wyjście do marketu kończyło się zakupem czegoś dla dzieci. Może rzeczywiście oszalałam.

– Czy ty przystopujesz? - Złapał mnie za ramiona.

Zaczynałam świrować, ale to dlatego, że do porodu zostały tylko dwa miesiące. Czas leciał zbyt szybko, żeby przygotować się na pojawienie dwóch maleńkich istot, które będą zdane tylko na mnie i Blake. To bardzo mało czasu, żeby wszystko przygotować. Nawet nie miałam spakowanej torby do szpitala. Co powinno się w niej znaleźć? Nie chciałam zostawić tego na ostatnią chwilę. Czytałam, że niektóre kobiety szykowały torbę na początku ciąży. Widocznie nie byłam tak dobrze zorganizowana, jak mi się do tej pory wydawało. Blake w ogóle się tym nie stresował. Zacznie, gdy czegoś zabraknie i jak głupiec będzie latał po całym mieście, żeby to kupić, gdy dziewczynki będą już na świecie. Wtedy może zrozumie mój szał zakupowy. Zastanawiałam się, czy w szpitalu będziemy mogli liczyć na jakieś rzeczy, gdyby okazało się, że ich nie mieliśmy. Jednak nie chciałabym ich pozbawiać bardziej potrzebującym rodziców.

– Nie. One przyjdą niedługo na świat. Nie mamy już czasu. Czemu się nie stresujesz? - Patrzyłam na niego.

Wcześniej musiałam go uspokajać, że damy sobie radę. Marudził, że tylko tak gadałam. Sama potrzebowałam tego zapewnienia. Dopóki Blake nie panikował, nie musiałam się stresować. Potrzebowałam jego wsparcia. Szczególnie w ostatnich miesiącach ciąży. Chłopak uspokoił się, dopiero gdy zobaczył dziewczynki na badaniu w szóstym miesiącu. Nie mógł uwierzyć, że dojrzy coś więcej niż zamazany obraz i dwie kuleczki. Trochę było mi wstyd, że nie uprzedziłam go wcześniej, że na USG w 3D zobaczy wyraźne zarysy twarzy córeczek. Blake wypytał lekarza prowadzącego o moją ciążę i zdrowie dzieci. Zaskoczył mnie niektórymi pytaniami. Przygotował się. Miałam wrażenie, że to wtedy uznał, że strach nic już nie da. Musiał się przygotować, że wkrótce zostanie ojcem. W sumie to dobrze, ale nie sprawiło, że byłam spokojna przez cały czas. Najgorszy będzie poród.

– Bo mi zabroniłaś. - Zaśmiał się.

Dziwne, że się do tego zastosował. Wydawał się przestraszony wieścią o ciąży, a później tym, że urodzę bliźniaczki. Myślał, że żartowałam. Chyba nie zdawał sobie prawy z tego, że byłam przerażona. Nie wiedziałam, jak sobie poradzimy z jednym dzieckiem, a musiałam pogodzić się z myślą, że zostaniemy rodzicami bliźniąt. Nie tego się spodziewałam. Panikowałam, zanim powiedziałam o tym Blake. Bałam się jego reakcji. Na szczęście był wyrozumiały. Nie wytknął mi, że to moja wina ani nie zamierzał odejść, a właśnie tego się bałam. Nie chciałam zostać sama. Musiałam go jakoś ogarnąć. Jego stres źle wpływał na mnie i nasze dzieci. Musieliśmy myśleć o nich. Stały się dla nas najważniejsze. Dobrze, że Blake wziął się w garść. Przynajmniej mogliśmy spokojnie rozmawiać o przyszłości. Czekało nas wiele zmian, na które jeszcze niedawno nie byliśmy gotowi. Czasami wybiegaliśmy myślami bardzo daleko. Nie sądziłam, że nawet zaczniemy planować nasz ślub. To zawsze wydawało mi się zbyt odległe. Jednak gadanie matki sprawiło, że Blake o tym wspomniał. Nie musiał się przejmować. Wcale nie zamierzałam na niego naciskać w tej kwestii. Zdanie moich rodziców się nie liczyło.

– Akurat teraz mnie posłuchałeś. - Kręciłam głową.

Wiele razy sprzeczałam się z Blake. Nie zgadzaliśmy się w istotnych sprawach. Czasami nadal odnosiłam wrażenie, że chłopak się mnie czepiał. Nie lubiłam tego. Poza tym zapominałam o jego specyficznym poczuciu humoru. Żarty Blake często mnie wkurzały, o co zwracałam mu uwagę. Oczywiście on nie rozumiał, o co mi chodziło. Zdawałam sobie sprawę, że nie przestaniemy się sprzeczać. Przy dzieciach pewnie jeszcze w wielu kwestiach nie będziemy się zgadzać. Oby tylko chłopak nie zamierzał wytykać mi błędów wychowawczych. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek uznał mnie za kiepską matkę. Sama nie miałam zamiaru tego robić. Oboje dopiero będziemy uczyć się, jak zajmować się małymi dziećmi. Żadne z nas do tej pory nie miał styczności z niemowlakami, dlatego będzie trudno. Zamierzałam się starać, ale wiedziałam, że czasami nawalę. Obym tylko nie popełniła błędów swojej matki. Nie była wzorem do naśladowania.

– Musiałem. - Pocałował mnie. – Jak się dziś czujesz?

W tym akurat momencie nie denerwowało mnie jego pytanie. Czułam, że się o mnie troszczył. Czasami pragnęłam zainteresowania swojego chłopaka. Chciałam, żeby skupiał się tylko na mnie. Ostatnio nawet uprawialiśmy seks. Byłam spragniona swojego faceta. Oczywiście on był zadowolony, że w końcu pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć. Jednak czułam, jak bardzo ograniczał nas mój brzuch. Chociaż chłopak bardzo się starał, żeby było mi dobrze. Nie czułam się idealnie. Złapałam kilka kompleksów i nie dało się mnie pocieszyć. Poza tym cały czas zastanawiałam się, co sobie myślał Blake o moim ciele. Zmieniało się. Nie podobały mi się te zmiany. Zapewnienie swoim dzieciom odpowiednich warunków było bardzo wymagające. Byłam gruba i zaczęły pojawiać się rozstępy. Nie zauważyłam, żeby kremy, które wepchnęły mi babki w aptece pomagały. Czułam się oszukana. Miałam ogromną nadzieję, że po porodzie uda mi się wrócić do formy sprzed ciąży.

– Grubo.

– Nie zaczynaj. - Objął mój brzuch i patrzył mi w oczy. – Kocham cię, Kinsley.

Facet nigdy nie był w stanie zrozumieć kompleksów kobiet na punkcie swojego ciała. Dla nich zazwyczaj liczyły się nasze piersi i zaokrąglony tyłek. Ważne, żebyśmy nie miały wystającego, rozlewającego się brzucha. Blake był dla mnie ogromnym wsparciem przez cały czas. Doceniałam jego starania w walce o moje dobre samopoczucie. Mimo że czasami miałam dość jego nadopiekuńczości. Nie rozumiał moich obaw. Jego ciało wcale się nie zmieniło, co mnie wkurzało. Nadal wyglądał dobrze. Powinien w solidarności ze mną przybrać kilka kilogramów. On nie będzie musiał się odchudzać, gdy dzieci przyjdą na świat ani starać się pozbyć rozstępów. Dołowało mnie to. Przecież wcześniej nawet nie mogłam zebrać się do żadnych ćwiczeń. Czy to źle, że myślałam o swoim wyglądzie? Przecież najważniejsze, że moje dzieci były zdrowe. Jednak hormony kobiet w ciąży siały zamęt.

– Kocham cię. - Pocałowałam go.

Starałam się ograniczyć swoje zakupy. Już i tak w ostatnich tygodniach było tego coraz mniej. Zabawne, że w całym tym szaleństwie nie pomyślałam, żeby kupić coś dla siebie. Poza jedną sukienką ciążową nie miałam ubrań typowo dla kobiet w ciąży. Uznałam, że to bez sensu. Później i tak nigdzie ich nie założę, a nie planowałam więcej dzieci. Na pewno nie. Na co dzień chodziłam w dresach Blake i dużych swetrach. Nikomu to nie przeszkadzało. Nie miałam potrzeby strojenia się. Zresztą w domu i tak nikt nie patrzył na mnie, gdy nosiłam tylko koszulki swojego faceta i luźne spodnie. Przynajmniej czułam się swobodnie. Miałam nadzieję, że zmieszczę się po porodzie w swoje ubrania. Uznałam, że mogłam zamówić sobie jeszcze jakieś ubranie ciążowe, skoro i tak wydawałam niepotrzebnie pieniądze. Oby tylko Blake nie wyśmiał mojego pomysłu. Nie powinien się w to wtrącać.

– Co kombinujesz? - Następnego dnia Blake przyłapał mnie na robieniu kolejnego zamówienia. Wolałabym, żeby tego nie widział. Może udałoby mi się ukryć rzeczy przed jego powrotem z pracy. – Nie. Odeślę kuriera z paczką. - Spojrzał na mnie. – Nie żartuję, Kinsley.

Nie mógł. Potrzebowałam kilku rzeczy, ale wcale nie dla dzieci. One miały już wystarczająco ubrań. Blake nie powinien się na mnie denerwować. To moje ostatnie zakupy w najbliższym czasie. Byłam w stanie mu to obiecać. Poza tym czułam dzisiaj większe zmęczenie. Może w najbliższych dniach będę spędzać czas na spaniu. Powinnam dużo odpoczywać. Lekarz od początku ciąży mi o tym przypominał. Za tydzień będziemy mieć kolejną wizytę, na której miał przedstawić nam plan przygotowania do porodu. Dowiem się, czy kwalifikowałam się do cesarskiego cięcia. Raz rozmawiałam z lekarzem o naturalnym porodzie. Stwierdził, że jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań i dzieci przez całą ciążę, będą rozwijały się prawidłowo, to o tym pomyślimy. Już nie byłam przekonana, czy chciałam rodzić naturalnie. Poród wydawał mi się czymś strasznym.

– Ale to dla mnie. - Zaśmiałam się, wtulając twarz w jego szyję.

Gdyby chodziło o jakieś obcisłe ciuszki, od razu bym mu pokazała, co zamówiłam. Jednak ciążowe ubrania nie były w stanie podniecić nikogo. Obym rzeczywiście poczuła się dobrze, gdy je na siebie włożę. Na pewno ogrodniczki okażą się wygodne. Nie będą w żaden sposób opinały mojego wielkiego brzucha. Wydawało mi się, że dziewczynki zrobiły sobie w nim o wiele więcej miejsca, niż potrzebowały. Widocznie były wygodnickimi istotami. To na pewno miały po mnie. Czasami wyobrażałam sobie, jakie będą. Miały być podobne z wyglądu do mnie. Nos mogły mieć po Blake, bo był zgrabny. Swojego nigdy nie lubiłam. Jednak nie łudziłam się, że charaktery naszym córek okażą się idealne. Jeśli odziedziczą je po mnie i po Blake otrzymamy mieszankę wybuchową. Wychowanie dzieci podobnych do nas na pewno okaże się trudne. W szkole nauczyciele też będą mieli przerąbane, ale to akurat mogło okazać się zabawne.

– Co?

– Kilka ubrań. - Wzruszyłam ramionami. – Może przestanę czuć się grubo.

Chociaż ciuchy ciążowe niczego nie załatwią. Nadal będę gruba. Nie łudziłam się, że dzięki nim poczuję się lepiej. Jednak potrzebowałam paru ubrań, w których nie będę wyglądała, jakby były za ciasne. Blake nie musiał mnie pocieszać. Jednak były momenty, kiedy swoimi drobnymi gestami sprawiał, że nie myślałam o swoich dodatkowych kilogramach. Działo się tak w nocy albo nad ranem, gdy budziłam go, bo dziewczyny kopniakami dawały o sobie znać. Chłopak powinien być wtedy na mnie wściekły, bo nie pozwalałam mu się wyspać. Jednak zaspany kładł dłonie na moim brzuchu i delikatnie go głaskał. Zapominałam wtedy o wszystkim. Nie liczył się mój wygląd, tylko te chwile. Czasami nawet całował mój brzuch przed wyjściem do pracy. Gdy czułam się lepiej, potrafiłam mu się odwdzięczyć, gdy wracał do domu. Cieszyłam się, że miałam faceta, który razem ze mną przechodził przez etapy ciąży. Wielu mężczyzn przecież uciekało, bo nie było w stanie znieść niedogodności i humorów swoich kobiet w tym stanie. Współczułam im, że musiały się z tym mierzyć.

– Powtarzanie, że nie jesteś gruba, nic nie da, prawda? - Objął mnie w talii.

Niestety nie. Gdyby tak było, Blake na pewno powtarzałbym mi to codziennie. Do znudzenia. Wiedziałam, że każdego dnia zastanawiał się, jak się ze mną obchodzić, żebym się nie denerwowała. Nie odzywanie się do mnie nie wchodziło w grę, chociaż byłam pewna, że rozważał taką opcję. Próbowałam mu to ułatwić, ale już nie raz zgoniłam winę na swoje buzujące hormony, nad którymi nie potrafiłam zapanować. To było dobre wytłumaczenie na to, że bywałam wredna dla swojego faceta. Jednak on doskonale wiedział, że byłam zołzą już wcześniej i hormony niewiele tłumaczyły. Dobrze, że mama odwiedzała mnie raz na kilka tygodni, bo nie chciałabym się z nią kłócić. Stałoby się tak, gdyby przychodziła częściej. Przecież nigdy nie miałyśmy dobrych kontaktów. Już przestałam wierzyć, że coś się zmieni. Pogodziłam się z tym, że relacje z moją matką zawsze będą beznadziejne. Poza tym razem z Blake uznałam, że nie potrzebowaliśmy pomocy naszych rodziców. Przynajmniej do czasu pojawienia się dzieci. Obawiałam się, że wtedy nie raz zadzwonię do matki o pomoc. Bałam się swojej bezradności i tego, że usłyszę, że rodzicielka miała rację, że sobie bez niej nie poradzę.

– Prawda. - Westchnęłam, opierając głowę na ramieniu chłopaka.

Continue Reading

You'll Also Like

100K 3.7K 44
Lexie to córka bezwzględnego, włoskiego mafiosa. Od zawsze miała wszystko, co tylko sobie wymarzyła. Mężczyźni po prostu przeszkadzali jej w życiu, w...
148K 6.6K 50
Do jej klasy doszedł nowy chłopak... Czy będzie ważniejszy od znajomego z wakacji?? Bo garniemy się do siebie jak opętane bańki mydlane. Okładka wyko...
276K 10.7K 30
Dziewczyna dostaje jednego zwykłego SMS, który jak się okazuje zmienia całe jej życie....
654K 35.6K 65
| Książka będzie poprawiana, przepraszam za wszelkie błędy. I część jest w poprawie :) | Sequel „Stay Strong" Dostali drugą szansę od losu, ale czy...