35.

24 4 0
                                    

KINSLEY





Zastanawiałam się, po co Blake chciał się ze mną spotkać. Nie mieliśmy sobie już nic do powiedzenia, chociaż on uważał inaczej. Byłam ciekawa, co zamierzał mi powiedzieć. Nie spotykaliśmy się od naszego rozstania. Uciął ze mną kontakt na dobre, chociaż chciałam, żebyśmy się przyjaźnili. Przynajmniej uczestniczyłby nadal w moim życiu. Patrząc na to dziś, to podjął dobrą decyzję. Nie sądziłam, jak wiele by mnie kosztowało patrzenie na niego z inną kobietą. Gdy zauważyłam Marcy i zdałam sobie sprawę, że pojawił się w okolicy mojego domu z jej powodu, miałam ochotę płakać. Byłam głupia, myśląc, że przyszedł dla mnie. Niby po co? Poza tym widziałam, że był szczęśliwy z Marcy. Nie chciałam im tego zniszczyć. Próbowałam pogodzić się z tym, że chłopak o mnie nie myślał. Układał sobie życie i powinnam zrobić to samo. Czemu nie potrafiłam?

Długo zastanawiałam się, jak się ubrać. Chciałam wyglądać dobrze podczas naszego spotkania. Starałam się wyjść z domu, żeby matka mnie nie zauważyła. Nie miałam ochoty na jej wścibskie pytania. Cieszyłam się, że mogłam wyjść. Włożyłam sukienkę, ale nie poczułam się z tego powodu pewniej. Wcześniej uznałam, że wzbudzę w ten sposób zazdrość Blake. Jednak to bez sensu. Lepiej byłoby, gdybym ubrała jeansy. Nie czułabym się przebrana, chociaż w szpilkach było mi wygodnie. Nie miałam już czasu, żeby wrócić do domu i się przebrać. Miałam nadzieję, że chłopak nie uzna, jak żałosna byłam, strojąc się dla niego. Po raz pierwszy zjawiłam się na czas. Nie byłam tylko pewna czy Blake to doceni. Może zamierzał mnie wystawić. Przez chwilę się tego obawiałam. Czułabym się okropnie. Mimo rozstania nie myślałam o nim źle, a szkoda. W ten sposób łatwiej byłoby mi zapomnieć.

– Dobrze cię widzieć. - Uśmiechnął się, gdy mnie zauważył.

Zdecydował, żebyśmy spotkali się w parku niedaleko mojego domu. Często tutaj przychodziliśmy, a pogoda pozwała na spacer. W sumie nie miałam ochoty na wyjście do lokalu. Przynajmniej w każdej chwili mogłam wrócić do domu. Uświadomiłam sobie, że nasza rozmowa mogła nie potrwać długo. Nie miałam nic do powiedzenia. Czułam ból i bałam się, że zacznę obwiniać chłopaka o swoje niepowodzenia. Miałam nadzieję, że Blake będzie gadał. Przecież nalegał na to spotkanie. Chociaż nie wiedziałam, czy nie spróbuje mnie o coś obwiniać. Może po prostu chciał wyjaśnić, że był z Marcy i żebym nie liczyła już na nic. Czyżby dziewczyna była zazdrosna z mojego powodu i zrobiła mu przez to aferę? Jak powinnam się zachować? Stresowałam się, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czemu Blake tak bardzo zależało, żeby się ze mną spotkać? Nic nie musieliśmy sobie wyjaśniać ani tłumaczyć. Przecież go nie nachodziłam.

– Ciebie też.

Musiałam sobie cały czas przypominać, że chłopak nie należał już do mnie. Nie miałam prawa robić sobie żadnych nadziei. To sprawiało, że miałam ochotę płakać. Nie chciałam wpędzać Blake w wyrzuty sumienia. Chociaż mógł się w ogóle nie przejmować moimi uczuciami. Zraniłam go. Miałam ochotę wtulić się w niego i udawać, że się nie rozstaliśmy. Powstrzymywałam się przed tym. Bałam się odrzucenia. Starałam się panować nad swoimi emocjami, ale było trudno. Nie byłam w stanie zapomnieć wszystkich dobrych chwil spędzonych z Blake. Sama to zepsułam. Podjęłam decyzję, której żałowałam. Nie potrafiłam przestać go kochać. Za to on radził sobie świetnie beze mnie. To sprawiało mi największy ból, ale z czasem powinno być łatwiej pogodzić się z tym, że nie mogliśmy już być razem. Widocznie musiałam poradzić sobie z pogodzeniem się z naszym rozstaniem we własnym tempie.

– Kinsley, tęsknię za tobą. - Zbliżył się do mnie. – Nie chcę znowu z ciebie rezygnować.

Co? Uniosłam głowę, żeby dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Myślałam, że zaraz się zaśmieje, licząc, że zrobię to samo. Nie rozumiałam go. Czyżby sobie ze mnie żartował? Jego słowa nie miały dla mnie żadnego sensu. Jak mógł mówić mi coś takiego, gdy spotykał się z inną dziewczyną? Tak nie zachowywał się Blake, którego znałam. Jeśli żartował, to był głupszy, niż myślałam. Nie pozwolę, żeby bawił się moimi uczuciami. Zniszczy w ten sposób wszystkie dobre wspomnienia, jakie jeszcze miałam z nim związane. Czyżby właśnie na tym mu zależało? Wcześniej nie darzyłam Blake nienawiścią, ale po dzisiejszym dniu mogło się to zmienić. Czy nie rozumiał, że mnie ranił? Byłam wkurzona. Powinnam przewidzieć, że spotkanie się z nim nie było dobrym pomysłem. Powinnam odpuścić, ale byłam zbyt ciekawa tym, co chłopak chciał mi powiedzieć. Inaczej nawet nie odebrałabym telefonu. Niestety znałam jego numer na pamięć i ciężko było go zignorować.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz