49.

22 6 0
                                    

KINSLEY









Salon tonął w rzeczach dla dziewczynek. Nie kontrolowałam tego, ale cały czas wydawało mi się, że czegoś zapomniałam. Powinnam zrobić listę, ale i tak bym nad tym nie zapanowała. Bałam się, że za jakiś czas okaże się, że było tego wszystkiego za dużo. Niestety do sklepów już nic nie zwrócę. Może uda mi się sprzedać kilka nieruszonych rzeczy. Poza tym mój facet powoli dostawał szału, widząc kolejne paczki, które każdego dnia dostarczał kurier. Musiałam przestać je zamawiać. Przecież później będę potrzebowała kolejnych rzeczy, które będą ważniejsze dla dzieci. Nie powinnam się skupiać tylko na przedmiotach dla niemowlaków. Powinnam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Może poproszę chłopaka o kupienie mi kilka książek, bo miałam już dość oglądania filmów i seriali. Byłe nie były to książki o macierzyństwie albo wychowywaniu dzieci. Nudziłam się, siedząc sama w mieszkaniu.

– Myślałem, że już wszystko kupiłaś. - Blake rozejrzał się po salonie.

Obawiałam się, że będzie miał do mnie pretensje. Wydawałam pieniądze, a powinnam je oszczędzać. Zwłaszcza że teraz to on na nas zarabiał. Blake nie musiał się martwić. Miałam nadzieję, że moich oszczędności starczy jeszcze na jakiś czas. Nie liczyłam, że chłopak będzie spełniać wszystkie moje zachcianki. Ograniczę swoje zakupu. Mogliśmy za jakiś potrzebować zupełnie czegoś innego dla dzieci. Przecież nawet nie wiedziałam, gdzie będziemy trzymać te rzeczy. Kilka z nich może mogłabym jeszcze zwrócić do sklepu, gdy znajdę paragony. Powinniśmy zrobić listę tych najpotrzebniejszych. Przynajmniej wiedzielibyśmy, czy czegoś nam jeszcze brakowało. Dziewczynki, gdy przyjdą na świat, będą miały prawie pełną szafę ubranek. Codziennie powinniśmy ubierać je w inne ciuszki, żeby zdążyły w nich pochodzić. Nigdy nie sądziłam, że oszaleję na punkcje ubranek dla niemowląt, ale nie dało się przejść koło nich obojętnie.

– Ja też. - Zaśmiałam się.

Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, ile rzeczy potrzebowało małe dziecko, a co dopiero dwójka. Może dlatego, że wcześniej nie miałam styczności z żadnym maluchem. Moje koleżanki jeszcze nie zakładały rodzin i dziwiły się, że wkrótce zostanę matką. Nie planowałam dzieci w tym wieku, ale uważałam, że dobrze się złożyło. Blake myślał tak samo, więc czułam się spokojna. Musiałam kupować wszystko w podwójnych ilościach. Starałam się, żeby ubranka dziewczynek nie różniły się za bardzo, ale też, żeby nie były takie same. Nie chciałam ich ubierać identycznie. Przecież bliźniaczki nie zawsze musiały wyglądać tak samo. Blake uznał ten pomysł za dobry, bo nie pomyli dziewczynek. Zastanawiałam się, jak będziemy je rozpoznawać. Czy gdy przyjdą na świat, nagle dostaniemy jakąś tajną moc, która nam to ułatwi? Chyba nie oznaczało się dzieci, żeby je rozróżnić. Bałam się zapytać o to lekarza, żeby mnie nie wyśmiał. Może powinnam poprosić o to Blake. On miał prawo zadawać głupie pytania, bo był facetem.

– Wybierz kolor farby. Dłużej nie będę czekać.

Wcześniej Blake skręcił łóżeczka i przewijak. Ustawił komodę i fotel, w którym zamierzałam karmić córeczki, oraz namalował kucyki Pony, które uznał za paskudne. Mnie się podobały.
Nie chciałam malować całego pokoiku na różowo. Uspokoiłam Blake, że na czarno też nie. Nadal się zastanawiałam nad kolorem ścian. Nie wiedziałam, jakie kolory dla dzieci były odpowiednie. Najważniejsze, żeby nie były zbyt jaskrawe. Może wystarczyło postawić na biel. Mogłam zostawić tę decyzję swojemu facetowi. Niech też podejmie decyzję dotyczącą naszych dzieci. Poza tym pokoik i tak wyglądał już dużo lepiej. Może wcale nie potrzebowaliśmy nic w nim zmieniać. Chciałam jeszcze na ścianie przy łóżeczkach przyczepić duże litery z imionami dziewczynek. Na pewno na komodzie będą ich pierwsze zdjęcia oprawiona w zabawne ramki z misiami, które dorwałam w Walmart w tamtym tygodniu. Dla mnie nawet wyjście do marketu kończyło się zakupem czegoś dla dzieci. Może rzeczywiście oszalałam.

LOVE - Blake&KinsleyWhere stories live. Discover now