51.

21 5 0
                                    

KINSLEY









Blake zaczynał mnie denerwować. Im bliżej porodu, tym gorzej. Obawiałam się, że niedługo mu odwali, a przecież miał mnie nie denerwować. Tyle że jemu wydawało się, że nie robił nic złego. Poza doprowadzaniem mnie do szału każdego dnia. Pytał mnie o to, jak się czułam tysiące razy. Nieważne, że za każdym razem odpowiedziałam, że dam mu znać, jeśli coś się zmieni. Miałam dość. Przecież nic się nie działo. Wiedziałby o tym. Zwłaszcza że na pewno będę potrzebowała pomocy swojego faceta. Sama pewnie nawet nie dałabym rady dojechać do szpitala. W ostatnim czasie bardzo polegałam na swoim chłopaku. Nie miałam innego wyjścia. Wolałbym już, żeby dzieci były na świecie. Przynajmniej Blake zająłby się czymś pożytecznym, a ja miałabym trochę spokoju. Chociaż o spokoju przy dwójce niemowlaków mogłam zapomnieć. Nawet nie liczyłam, że dziewczynki okażą się grzecznymi maluszkami.

– Zamknij się!- Spiorunowałam go wzrokiem.

– Nie robię nic złego.

Jasne, że nie. Wystarczyło, że łaził za mną prawie krok w krok. Czułam jego spojrzenie za każdym razem, gdy chciałam coś wziąć. Nie mogłam wyjść z pomieszczenia, żeby nie polazł za mną, udając, że nagle musiał być przy mnie. Doprowadzał mnie tym do szału. Potrzebowałam chociaż przez chwilę pobyć sama, ale nie mogłam, nawet gdy szłam do toalety. Oczywiście Blake zawsze czekał pod drzwiami i tysiąc razy pytał, czy mi w czymś pomóc. Mało brakowało, a rzucałabym w niego wszystkim, co miałam pod ręką. Weekendy były męczące. W tygodniu przynajmniej miałam spokój, bo był w pracy. Chociaż przez kilka godzin mogłam robić, co chciałam. Jednak całe dnie w towarzystwie przewrażliwionego Blake to dla mnie męczarnia. Bałam się robić cokolwiek, żeby nie zwrócił mi uwagi. Niestety nie zamierzałam cały dzień leżeć i liczyć na chłopaka.

– Wkurzasz mnie.

– Martwię się.

Bez przesady. Miałam ochotę przewrócić oczami. Przecież nie stanie mi się krzywda, gdy tylko wstanę. Byłam w ciąży, ale to nie znaczyło, że miałam leżeć plackiem. Nawet lekarz mi tego nie zalecił. Musiałam się ruszać, inaczej zwariuję. Ostatnio akurat częściej chciałam przebywać na dworze. Na świeżym powietrzu. Nie wiedziałam już, jak organizować sobie czas. Wariowałam od ciągłego siedzenia w domu. Jednak Blake nie podobało się to, że chciałam spacerować. Uznał wtedy, że nagle mogłabym zacząć rodzić. Oczywiście go wyśmiałam. Chodzenie nie było zagrożeniem dla dzieci! Miałam dość. Zamierzałam powiedzieć swojemu facetowi, jak bardzo doprowadzał mnie do szału. Może wtedy się trochę ogarnie. Przez niego robiłam się nerwowa. Zapominał, że będąc w ciąży, nie powinnam się denerwować. Czułam, że oboje mieliśmy już dość. Chyba lepiej byłoby już, gdyby dzieci były na świecie. Chociaż wtedy zaczną się kolejne problemy.

– Przesadzasz.

– Nieprawda.

Akurat. Odbijało mu. Ostatnio zdenerwował się, bo zaczęłam sprzątać. A co miałam robić? Siedziałam sama w domu przez pół dnia. Nudziłam się. Poza tym sprzątanie raczej mi nie zaszkodzi. Przecież nie przenosiłam mebli. Jednak do Blake to nie docierało. Obejrzałam już chyba wszystkie filmy i seriale, które mnie interesowały. Wariowałam od siedzenia w domu. Krótkie spacery też niewiele dawały. Czasami odwiedzała mnie matka, ale to akurat nie było idealne rozwiązanie. Zwłaszcza że momentami zaczynała mnie wkurzać. Chciała mi dawać dobre rady, których nie słuchałam, co już mi wytknęła. Blake również by wariował od siedzenia w domu. W porównaniu do mnie codziennie spędzał czas z innymi ludźmi. Nikt z moich znajomych nie miał czasu mnie odwiedzić. Poza tym uważałam, że wcale tego nie chcieli. O czym niby mieliśmy gadać? Niektórym wydawało się, że skoro wkrótce miałam zostać matką, to nie będę gadała o niczym innym niż moje dzieci. Nieprawda. Chętnie porozmawiałabym o czymś innym, ale niestety nie miałam z kim. Miałam już dość spędzania czasu samej.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz