LOVE - Blake&Kinsley

Door ElleFoutley

1.7K 235 2

To miało być proste. Kochałam Cię, Ty kochałeś mnie... Publikacja od 04.07.2023 r. Meer

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58. - ostatni.

35.

26 4 0
Door ElleFoutley

KINSLEY





Zastanawiałam się, po co Blake chciał się ze mną spotkać. Nie mieliśmy sobie już nic do powiedzenia, chociaż on uważał inaczej. Byłam ciekawa, co zamierzał mi powiedzieć. Nie spotykaliśmy się od naszego rozstania. Uciął ze mną kontakt na dobre, chociaż chciałam, żebyśmy się przyjaźnili. Przynajmniej uczestniczyłby nadal w moim życiu. Patrząc na to dziś, to podjął dobrą decyzję. Nie sądziłam, jak wiele by mnie kosztowało patrzenie na niego z inną kobietą. Gdy zauważyłam Marcy i zdałam sobie sprawę, że pojawił się w okolicy mojego domu z jej powodu, miałam ochotę płakać. Byłam głupia, myśląc, że przyszedł dla mnie. Niby po co? Poza tym widziałam, że był szczęśliwy z Marcy. Nie chciałam im tego zniszczyć. Próbowałam pogodzić się z tym, że chłopak o mnie nie myślał. Układał sobie życie i powinnam zrobić to samo. Czemu nie potrafiłam?

Długo zastanawiałam się, jak się ubrać. Chciałam wyglądać dobrze podczas naszego spotkania. Starałam się wyjść z domu, żeby matka mnie nie zauważyła. Nie miałam ochoty na jej wścibskie pytania. Cieszyłam się, że mogłam wyjść. Włożyłam sukienkę, ale nie poczułam się z tego powodu pewniej. Wcześniej uznałam, że wzbudzę w ten sposób zazdrość Blake. Jednak to bez sensu. Lepiej byłoby, gdybym ubrała jeansy. Nie czułabym się przebrana, chociaż w szpilkach było mi wygodnie. Nie miałam już czasu, żeby wrócić do domu i się przebrać. Miałam nadzieję, że chłopak nie uzna, jak żałosna byłam, strojąc się dla niego. Po raz pierwszy zjawiłam się na czas. Nie byłam tylko pewna czy Blake to doceni. Może zamierzał mnie wystawić. Przez chwilę się tego obawiałam. Czułabym się okropnie. Mimo rozstania nie myślałam o nim źle, a szkoda. W ten sposób łatwiej byłoby mi zapomnieć.

– Dobrze cię widzieć. - Uśmiechnął się, gdy mnie zauważył.

Zdecydował, żebyśmy spotkali się w parku niedaleko mojego domu. Często tutaj przychodziliśmy, a pogoda pozwała na spacer. W sumie nie miałam ochoty na wyjście do lokalu. Przynajmniej w każdej chwili mogłam wrócić do domu. Uświadomiłam sobie, że nasza rozmowa mogła nie potrwać długo. Nie miałam nic do powiedzenia. Czułam ból i bałam się, że zacznę obwiniać chłopaka o swoje niepowodzenia. Miałam nadzieję, że Blake będzie gadał. Przecież nalegał na to spotkanie. Chociaż nie wiedziałam, czy nie spróbuje mnie o coś obwiniać. Może po prostu chciał wyjaśnić, że był z Marcy i żebym nie liczyła już na nic. Czyżby dziewczyna była zazdrosna z mojego powodu i zrobiła mu przez to aferę? Jak powinnam się zachować? Stresowałam się, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czemu Blake tak bardzo zależało, żeby się ze mną spotkać? Nic nie musieliśmy sobie wyjaśniać ani tłumaczyć. Przecież go nie nachodziłam.

– Ciebie też.

Musiałam sobie cały czas przypominać, że chłopak nie należał już do mnie. Nie miałam prawa robić sobie żadnych nadziei. To sprawiało, że miałam ochotę płakać. Nie chciałam wpędzać Blake w wyrzuty sumienia. Chociaż mógł się w ogóle nie przejmować moimi uczuciami. Zraniłam go. Miałam ochotę wtulić się w niego i udawać, że się nie rozstaliśmy. Powstrzymywałam się przed tym. Bałam się odrzucenia. Starałam się panować nad swoimi emocjami, ale było trudno. Nie byłam w stanie zapomnieć wszystkich dobrych chwil spędzonych z Blake. Sama to zepsułam. Podjęłam decyzję, której żałowałam. Nie potrafiłam przestać go kochać. Za to on radził sobie świetnie beze mnie. To sprawiało mi największy ból, ale z czasem powinno być łatwiej pogodzić się z tym, że nie mogliśmy już być razem. Widocznie musiałam poradzić sobie z pogodzeniem się z naszym rozstaniem we własnym tempie.

– Kinsley, tęsknię za tobą. - Zbliżył się do mnie. – Nie chcę znowu z ciebie rezygnować.

Co? Uniosłam głowę, żeby dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Myślałam, że zaraz się zaśmieje, licząc, że zrobię to samo. Nie rozumiałam go. Czyżby sobie ze mnie żartował? Jego słowa nie miały dla mnie żadnego sensu. Jak mógł mówić mi coś takiego, gdy spotykał się z inną dziewczyną? Tak nie zachowywał się Blake, którego znałam. Jeśli żartował, to był głupszy, niż myślałam. Nie pozwolę, żeby bawił się moimi uczuciami. Zniszczy w ten sposób wszystkie dobre wspomnienia, jakie jeszcze miałam z nim związane. Czyżby właśnie na tym mu zależało? Wcześniej nie darzyłam Blake nienawiścią, ale po dzisiejszym dniu mogło się to zmienić. Czy nie rozumiał, że mnie ranił? Byłam wkurzona. Powinnam przewidzieć, że spotkanie się z nim nie było dobrym pomysłem. Powinnam odpuścić, ale byłam zbyt ciekawa tym, co chłopak chciał mi powiedzieć. Inaczej nawet nie odebrałabym telefonu. Niestety znałam jego numer na pamięć i ciężko było go zignorować.

– Masz kogoś – starałam się brzmieć spokojnie.

Co sobie pomyśli Marcy, gdy dowie się, co wyprawiał jej chłopak? Czy wiedziała, że był teraz u mnie? Miałam nadzieję, że tak. Chociaż szczerze wątpiłam w to. Pewnie nawet nie zgodziłaby się na spotkanie swojego faceta z byłą dziewczyną. Nigdy nie chciałam znaleźć się w takiej sytuacji. Czułam się nie fair. Chociaż nie powinnam. Nie zrobiłam nic złego. Wcale nie zamierzałam odebrać nikomu chłopaka. Blake powinien się zastanowić, zanim tu przyszedł. Ranił nie tylko mnie. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak zachowa się Marcy. Jednak mogła się niczego nie dowiedzieć. Przecież ja jej nic nie powiem. Niepotrzebnie zgodziłam się na tę rozmowę. Pogorszyłam tylko całą sytuację. Będzie mi jeszcze trudniej pogodzić się ze stratą. Czy chłopak nie rozumiał, że wszystko komplikował? Rozumiałam, że budował nowy związek. Nie musiał wciągać mnie w jakieś głupie gierki.

– Już nie. - Pogłaskał mnie po policzku. – Ta przerwa była zbyt długa, ale wiem, że nadal mnie kochasz. Prawda? - Patrzył mi w oczy.

Nie byłam w stanie wytrzymać jego spojrzenia. Błądziłam wzrokiem wszędzie byle nie patrzeć na Blake. Musiałam przetrawić jego słowa Niemożliwe, że to zrobił. Rozstał się z dziewczyną i przyszedł do mnie. Myślałam, że byli szczęśliwi, że nic już do mnie nie czuł. Właśnie na takiego wyglądał, gdy go zobaczyłam. Dlatego udawałam, że mnie też się powodziło. Nie chciałam, żeby czuł wyrzuty sumienia. Chociaż wtedy sądziłam, że nawet się mną nie przejmował. Niby czemu, skoro miał nową dziewczynę? Kochałam go, ale bałam się, jak to będzie, gdy znowu do siebie wrócimy. Zaczną się kolejne pretensje, których nie wytrzymam. Chociaż bardzo chciałam mieć Blake dla siebie. Brakowało mi go. Sama nie wiedziałam już, czego chciałam. Co było dobre? Powinnam pomyśleć o sobie. Nie mogłam pozwolić mu odejść, gdy wiedziałam, że nadal coś do mnie czuł. Inaczej by go tutaj nie było. Przynajmniej próbował coś naprawić. Czułam się okropnie z myślą, że to przeze mnie musieliśmy się rozstać.

– Boję się, że znowu wszystko spieprzę – powiedziałam cicho.

Przecież to przeze mnie się rozstaliśmy. Uznałam, że osobno będzie nam lepiej, chociaż ogromnie się pomyliłam. Nie sądziłam, że samej będzie mi cholernie trudno. Ciężko znosiłam sytuacje w domu rodzinnym i nawet ucieczka w pracę nie pomagała. Nie miałam nikogo, kto byłby w stanie zrozumieć mój konflikt z matką i jej facetem. Dla wszystkich byłam przecież dziewczynką z dobrego domu, w którym nigdy nie działo się nic złego. Bałam się, że z czasem dla Blake stanę się takim samym problemem, jak dla mojej matki. Zacząłby mi wypominać wszystko, zwłaszcza gdybym się do niego wprowadziła. Przecież nie miałam nawet pracy i nie wiedziałam, jak szybko uda mi się ją znaleźć. Nie chciałam wychodzić z domu rodzinnego w toksyczną relację z chłopakiem, a tak właśnie by się skończyło. Pragnęłam zdrowego, normalnie funkcjonującego związku. I Blake też. Wątpiłam, czy mieliśmy szanse taki stworzyć razem.

– Na pewno nie jeden raz. - Uśmiechnął się.

– Naprawdę tego chcesz?

Czy byłam gotowa zaryzykować? Za jakiś czas nasze rozstanie złamie mi serce. Nie będę w stanie się podnieść. Musiałam mieć pewność, że chłopak za tydzień, miesiąc albo rok nie dojdzie do wniosku, że jednak Marcy była lepszym wyborem. Nie chciałam z nikim konkurować, a na pewno nie z nią. Wystarczyło, że w szkole średniej ciągle zazdrościłam swoim rówieśnikom. Oczywiście nie była to chora zazdrość i nie byłam z tego powodu zawistna. Po prostu chciałam być czasami na miejscu innych ludzi, którzy potrafili sobie lepiej radzić w dorosłym życiu niż ja. Chętnie wysłuchałabym ich rad. Na pewno były lepsze niż te, które dostałam od własnej matki. Może nie pokazywałam tego na co dzień, ale bywałam zazdrosna o swojego faceta. Wystarczyło, że miał dobry kontakt z innymi dziewczynami, które nie były w związku. Bałam się, że będą lepsze dla Blake. Czemu chciał akurat mnie? Nawet przyszła teściowa była w stanie uprzykrzyć mu życie. Chociaż wcale nie chciałam, żeby moja matka wtrącała się w nasze życie. Nie miała do tego prawa.

– Kinsley, nie chcę życia bez ciebie. Możemy się kłócić, ale nie odchodź ode mnie. Nie zniosę tego. - Blake oparł swoje czoło o moje. – Poradzimy sobie z problemami. Przecież nie jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy czasami się nie dogadują.

Miał rację. Chciałam wierzyć w każde jego słowo. Jednak nadal się bałam. Miałam wiele wątpliwości dotyczących nas. Poza tym Blake najlepiej wiedział, co czułam przez sytuację z matką i jej facetem. Może właśnie dlatego tak bardzo potrzebowałam, żeby ktoś mnie zrozumiał, nawet jeśli czasami moje problemy wydawały się błahe. On tego nie potrafił. Czułam, że czasami traktował mnie, jak dzieciaka. Nie podobało mi się to. Wkurzałam się, bo chciałam, żeby chłopak traktował mnie jak równą sobie. Nie byłam w stanie znosić cudzych pretensji. Przez to czułam się gorsza. Nienawidziłam, gdy najbliższe osoby uważały mnie za kogoś, komu nie było warto poświęcić trochę uwagi, że powinnam sprostać ich oczekiwaniom, nie przejmując się sobą.

– Chciałabym... - Przerwał mi.

– Kocham Cię, Kinsley.

Zaczęłam płakać. Nie byłam w stanie nad tym zapanować. Wtuliłam się w Blake. Pękła tama, którą zbudowałam po naszym rozstaniu. Brakowało mi chłopaka każdego dnia. Nie sądziłam, że mieliśmy jeszcze szansę do siebie wrócić. Przecież mogłam do niego zadzwonić w każdej chwili. Może gdybym to zrobiła, nie zdążyłby związać się z inną dziewczyną. Czasami łatwiej było przetrwać czas bez niego, ale nadal bywały momenty, gdy płakałam. Najbardziej, gdy zobaczyłam go z Marcy. Czułam się fatalnie. Przepłakałam dwie noce, a w pracy było mi ciężko przetrwać. Na niczym nie mogłam się skupić. Myślałam, że Blake już nic do mnie nie czuł, skoro z kimś się związał. Chyba nie próbował zrobić mi na złość. Nie chciałam o to dopytywać. Wolałam nie wiedzieć, że zakochał się w innej dziewczynie i próbował w ten sposób wymazać uczucia do mnie. Wcale nie sprawiłoby mi to żadnej radości.

Pozwoliłam, żeby chłopak zabrał mnie na kolację. Chociaż wcale nie byłam głodna. Starałam wziąć się w garść. Nie chciałam, żeby obcy ludzie zwracali uwagę na moją zapłakaną twarz. W drodze do knajpy musiałam zmyć cały makijaż. Na szczęście Blake na to nie narzekał. Nigdy nie przejmował się tym, że czasami widział mnie niepomalowaną. Nie przyznałam się, że wcale nie chciałam wracać jeszcze do domu. Znowu kłóciłam się z matką. Jej facetowi zaczęła przeszkadzać moja obecność. Chyba zapominał, że miałam większe prawo przebywać w naszym domu niż on. Chętnie mu o tym przypominałam wcześniej i powinnam to zrobić znowu. Dom wybudował mój ojciec i zostawił go nam! Facet matki nawet nie był jej mężem, żeby roszczyć sobie prawa do naszego majątku. Jeszcze kilka tygodni i się wyprowadzę. Rozglądałam się za mieszkaniem, ale to ciężki wybór. Tym bardziej że zamierzałam zamieszkać w nim na dłużej.

Cieszyłam się z czasu spędzonego z Blake. Przez moment mogliśmy udawać, że między nami nic się nie zmieniło. Dostrzeżemy to do dopiero za jakiś czas. Oby tylko te zmiany nas nie poróżniły. Brakował mi chłopaka bardziej, niż chciałam to przyznać. Z nim wszystko wydawało się łatwiejsze. Nawet gdy się kłóciliśmy. Podczas kolacji rozmawialiśmy głównie o swoich uczuciach. Chłopak był ze mną szczery. Wyznał, jak bardzo był na mnie wkurzony, gdy podjęłam decyzję o naszym rozstaniu, że nie przejmowałam się wtedy tym, co czuł. Opowiedział nawet o swoim krótkim związku z Marcy, chociaż wcale nie miałam ochoty tego słuchać. Jednak nie przerwałam mu. Nie, bo nie byłam gotowa mówić o sobie. W końcu zebrałam się w sobie i powiedziałam chłopakowi, że kiepsko szło mi bez niego, mimo że znalazłam pracę. Ucieszył się. Poczułam się dzięki temu nieco lepiej. Cieszyłam się, że Blake nie odpuścił i się ze mną spotkał. Inaczej bym się na to nie zdobyła. Wmówiłam sobie, że był w szczęśliwym związku i nie miałam zamiaru mu tego zepsuć. Już i tak sporo namieszałam w jego życiu. Wolałam cierpieć.

– Zostaniesz ze mną? – spytał, gdy wyszliśmy z restauracji.

Nie rozumiałam jego pytania. Przecież już rozmawialiśmy na ten temat. Czyżby bał się, że mu ucieknę? Nie miałam takiego zamiaru. Znowu mogliśmy być razem. Liczyłam, że tym razem będzie lepiej. Miałam zamiar poprawić swoje zachowanie. Może czasami rzeczywiście reagowałam zbyt emocjonalnie na słowa chłopaka. Przecież Blake nie chciał dla mnie źle. Wspierał mnie po każdej kłótni z matką. Jako jedyny był w stanie mnie zrozumieć. Może dlatego, że sam nie miał zbyt dobrego kontaktu z własnym ojcem. Nasze rodziny były popieprzone, ale to nie znaczyło, że my byliśmy lepsi. Chcieliśmy dla siebie normalnego domu.

– Tak.

– Jedziemy do mnie? - Pocałował mnie.

– Blake – spojrzałam na niego – nie wiem, jak – pokręciłam głową – nie wiem, co dalej.

Zastanawiałam się, czy wyczuł, że miałam mętlik w głowie. Nie byłam gotowa od razu podjąć decyzji i wcale nie chodziło o moje uczucia względem chłopaka. Naprawdę go kochałam. Co powinnam zrobić? Oczywiście, że chciałam spędzić z nim więcej czasu. Jednak w mieszkaniu Blake nie było żadnych moich rzeczy. Gdybym zabrała je teraz z rodzinnego domu, matka liczyłaby na wyjaśnienia albo obrzuciłaby mnie swoimi kolejnymi pretensjami. Nie miałam ochoty tego słuchać. Jednak bardzo chciałam być z dala od niej. Przecież planowałam się wyprowadzić. Czemu nie mogłam pojechać do Blake i ze spokojem zasnąć w jego ramionach, chociaż raz nie przejmując się tym, co przyniesie jutro? Czemu nie byłam dziewczyną, która wprowadziłaby się do niego bez wahania? Czy to znaczyło, że w nas wątpiłam? Wcześniej miałam inne obawy. Bałam się, że chłopak znowu zacznie nalegać na to, żebym się do niego przeprowadziła i się pokłócimy.

– Wróć ze mną – powiedział spokojnie – dzisiaj. Jutro zastanowimy się nad resztą.

Przez chwilę wydawało mi się, że tym razem będzie nam łatwiej. Zarabiałam dobrze, więc spokojnie mogłam dorzucać się do rachunków za mieszkanie. Poza tym od Blake miałabym bliżej do biura. Czy matka zechce, żebym oddała jej samochód? Będę zdana na komunikację miejską, ale to chyba już nie miało znaczenia. Bardziej zależało mi na chłopaku niż na aucie, które za jakiś czas mogłabym kupić sobie sama. Nie chciałam niczego komplikować w swoim związku. Tyle że żadne z nas nie mogło przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości. Przecież oboje byliśmy uparci. Czy potrafiliśmy się zmienić? Zamierzałam spróbować, ale nie zawsze byłam gotowa na kompromisy. Nie powinnam oczekiwać, że Blake zawsze mi odpuści.

– Kocham cię. - Wtuliłam się w niego.

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

6.2K 532 8
Antologia zawiera opowiadania z motywem przewodnim świąt oraz zimy, w których główne role odgrywają bohaterowie moich innych książek. Zapowiadają się...
11.7K 574 31
Jayden to Grinch w ludzkiej postaci. Świąteczne przeżycia poprzednich lat nie dają mu cieszyć się tym czasem jak inni. Dodatkowo jest zupełnym przeci...
276K 10.7K 30
Dziewczyna dostaje jednego zwykłego SMS, który jak się okazuje zmienia całe jej życie....
1.2M 8.5K 21
Miłość, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Romans z szefem swojego szefa to nikczemność postępowania. Ona to wie, ale on działa na nią jak magnes...