LOVE - Blake&Kinsley

By ElleFoutley

1.7K 235 2

To miało być proste. Kochałam Cię, Ty kochałeś mnie... Publikacja od 04.07.2023 r. More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58. - ostatni.

23.

21 2 0
By ElleFoutley

KINSLEY







Miałam dość gadania mamy. Ciągle mnie pouczała i wmawiała, że powinnam porozmawiać z Blakiem, a jeśli nie to rozejrzeć się za innym chłopakiem. Jakby w ogóle to miało sprawić, że będę szczęśliwa. Już rozumiałam, czemu jej unikałam. Nie podobało mi się, że próbowała ułożyć mi życie. Nie rozumiała mnie. Nawet nie próbowała. Wydawało jej się, że to we mnie leżał problem. Oczywiście. Zawsze byłam dla wszystkich problemem. Powinnam się już do tego przyzwyczaić. Uznałam, że dobrze byłoby, gdybym częściej wychodziła do ludzi. Siedzenie w domu sprawiało, że zbyt dużo myślałam i użalałam się nad sobą. Jednak podczas związku z Blakiem odizolowałam się od wszystkich znajomych. Pasowało mi to. Chciałam jak najwięcej czasu spędzać z nim. Uznałam, że mieliśmy go za mało, mimo że razem pracowaliśmy i jeszcze widywaliśmy się później. Byłam zakochana jak jakaś popieprzona nastolatka. Teraz dostrzegałam, że to nie było dobre. Może stąd brało się większość naszych kłótni. Miałam prawo mieć znajomych i spędzać z nimi czas. Nie czułabym się teraz samotna. Nie wiedziałam, do kogo się odezwać, skoro wcześniej ignorowałam wiadomości o spotkania.

Szukanie pracy nadal szło mi źle, ale nie poddawałam się. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Planowałam nawet zrobić dodatkowe kursy, żeby zwiększyć swoje szanse. W końcu ktoś się do mnie przekona. Na pewno. Szkoda, że nie mogłam wykorzystać znajomości ojca. Już nie. Nie znałam ludzi, z którymi się przyjaźnił. Chociaż w poprzedniej pracy nie przyniosło mi to nic dobrego. Miałam wrażenie, że Larsson miał mnie dość po tym, jak mój ojciec zmarł. Już nie musiał udawać, że chciał mnie w swojej firmie.
Wolałam sama zawdzięczać sobie własny sukces. Musiałam jednak na to zapracować. Wierzyłam, że jeszcze trochę i udowodnię innym, że było warto mnie zatrudnić. A wtedy utrę również nosa Larssonowi i Blake. Chciałam pokazać im, że zasługiwałam na coś więcej, bo tak było. Wcale nie musiałam dawać się poniżać w pracy. Nikt nie zasłużył na takie traktowanie za żadne pieniądze.

– Chcesz mi towarzyszyć w zakupach? - Spojrzałam na przyjaciółkę.

Zadzwoniłam do niej godzinę temu, żeby po pracy nie wracała prosto do domu. Dobrze, że nie miała żadnych planów na popołudnie i mogła je spędzić ze mną. Sama nie miałam nic lepszego do roboty. Wkurzało mnie już siedzenie w domu. Tym bardziej że odnosiłam wrażenie, że matka zacznie w końcu się mnie czepiać. Ostatnio trochę odpuściła, ale wiedziałam, że nie na długo. Nie chciałam gadać z Sarah. Jednak była jedyną osobą, która mogła wyjść ze mną spontanicznie. Bałam się, że zapyta o Blake. Nie byłam gotowa na rozmowy o nim. Jeszcze nie. Tym bardziej że wolałam nie wiedzieć, jak radził sobie beze mnie. Na pewno szło mu dobrze. Nie zapomniałam o nim, ale musiałam pogodzić się z tym, że już nie byliśmy razem. Tak samo, jak on się z tym pogodził. Naiwnie wierzyłam, że mogliśmy rozstać się w zgodzie i zostać przyjaciółmi, ale on tego nie chciał. Widocznie nie chciał mnie już znać. Odciął się na dobre. Czemu, więc mi zależało, żeby był obok, mimo że nie mogłam go mieć? Przecież to wcale nie sprawiłoby, że poczuję się lepiej.

– Coś się dzieje?

– Mam czas na zakupy. W końcu. - Uśmiechnęłam się.

Nieraz narzekała, że nigdzie nie można mnie wyciągnąć. Zazwyczaj wolałam poświęcić czas swojemu chłopakowi albo odpocząć. Bywały dnie, kiedy po powrocie z pracy miałam dość ludzi. Akurat Sarah to rozumiała. Tak samo, jak Blake. Praca dla Larssona potrafiła wykończyć psychicznie, czego miałam dość. Tylko ja byłam na tyle głupia, żeby odejść i zostać z niczym. Na szczęście moja przyjaciółka tego nie komentowała. Tym razem mogłyśmy spędzić razem więcej czasu. Nigdzie mi się nie spieszyło. Miałam dość siedzenia w domu. Moja praca zajmowała zaledwie cztery godziny dziennie. Miałam pieniądze tylko na bieżące wydatki, chociaż musiałam bardzo oszczędzać. Nauczyłam się wydawać mniej i odkąd odeszłam z firmy, nie kupiłam żadnych butów! Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić po powrocie do domu. W sumie to mogłam wyjść na jakąś imprezę, ale zawsze wolałam spędzać czas w gronie ludzi, których znałam niż z przypadkowymi osobami. Nie byłam rozrywkowa, na co moi znajomi ze szkoły często narzekali i spędzali czas beze mnie. Nie miałam im tego za złe. Przynajmniej nie musiałam się martwić niechcianą ciążą, jako nastolatka.

– Nie zapytasz, co w pracy?

Po co? Musiałabym się przyznać, że mnie to interesowało. Czasami zastanawiałam się, czy ktoś w ogóle się mną interesował. Zapewne szybko zapomnieli o mnie w firmie. Chciałam się odciąć od wszystkiego, co związane z Blakiem. Musiałam. Było mi wystarczająco ciężko pogodzić się z naszym rozstaniem, ale sama uznałam, że tak będzie lepiej. Nadal w to wierzyłam. Po prostu potrzebowałam więcej czasu. Zapewne Clara cały czas plotkowała i to na mój temat. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie, jakie pojebane teorie wysnuła po moim odejściu. To ona powinna wylecieć z pracy. Aż dziwne, że Larsson nadal ją tam trzymał. Przynosiła straty. Chętnie zamknęłabym jej gębę, ale nie było sensu robić sobie kłopotów. Nie była tego warta. Liczyłam, że w końcu się doigra. Cierpliwie poczekam na ten moment. Poza tym wolałabym nie rozmawiać o swoim byłym chłopaku.

– Wcale nie tęsknię. - Udałam niezainteresowaną.

– Kłamiesz. - Zaśmiała się.

Niby czemu miałabym to robić? Nie było powodu udawać. Miałam dość pracy u Larssona i naprawdę nie tęskniłam za atmosferą w biurze, a już na pewno nie za pracownikami. Jedynie za Blake, ale tego wolałam nie mówić. Ciężko było mi go wymazać ze swojego życia. Tym bardziej że naprawdę wierzyłam, że będziemy razem dłużej, że zaczniemy planować ślub i inne rzeczy. Musiałam o tym zapomnieć. Nie było już odwrotu. Nie wrócimy do siebie. To nie miało sensu. Nadal byśmy się tylko kłócili.

– Wcale nie.

– Blake o ciebie pytał. - Przyglądała mi się dokładnie.

Nie chciałam o nim słuchać. Czemu Sarah nie rozumiała, że nadal mnie to bolało? Gdyby była na moim miejscu na pewno wolałaby nie słuchać o swoim byłym chłopaku. Starałam się o nim nie myśleć. Dobrze, że się na niego nigdzie nie natknęłam. Bałam się swojej reakcji na widok Blake. Lepiej, żeby nie wiedział, jak sobie radziłam. Może byłby nawet zadowolony z tego, że mi się nie układało. Sama byłam sobie winna. Miałam nadzieję, że Sarah nie rozmawiała z nim na mój temat. Nie powinna. Poza tym sama nie chciałam wiedzieć, co u niego. Może już z kimś się spotykał. Miał przecież do tego prawo. Układał sobie życie.

– Nie interesuje mnie to – starałam się brzmieć obojętnie.

– Nieprawda. - Zaśmiała się.

Czemu nie zamierzała mi odpuścić? Nie po to chciałam się z nią spotkać. Gdybym wiedziała, że nasza rozmowa skupi się na Blake, w ogóle bym do niej nie zadzwoniła. Chciałam spędzić miło czas z przyjaciółką. Widocznie ona zamierzała mnie męczyć. Mogłyśmy porozmawiać o wszystkim poza pracą i chłopakami. Na pewno coś wymyślimy. Poza tym Sarah nie byłaby zadowolona, gdybym wypytywała ją o jej faceta. Może powinnam, żeby w końcu zmieniła temat. Ona nie gadała, o co się kłócili. Wygadywała tylko, że miała dość swojego chłopaka i za co, a następnego dnia chodziła zadowolona, bo się pogodzili.

– Prawda.

– Dobra. - Odpuściła. – Nie pytał o nic. Niestety.

Miałam rację. To znaczyło, że już o mnie zapomniał. Starałam się ukryć rozczarowanie. Nie powinnam być zaskoczona. Myślałam, że chłopaka zainteresuje, chociaż, czy znalazłam sobie pracę. Widocznie postanowił odciąć się ode mnie na dobre. Nawet zaproponowałam na początku, żebyśmy się przyjaźnili, ale mnie wyśmiał. Nie miał ochoty się ze mną kontaktować. W sumie to może dobrze. Nie wiedziałam, jak bym sobie poradziła, z tym że był szczęśliwy beze mnie.

– Wiedziałam.

– Przykro mi.

Przecież to nie jej wina. Nikt nie miał wpływu na to, co się działo w moim związku. Przecież doskonale wiedziałam, co się stanie, gdy zdecyduję się odejść od Blake. Podjęłam tę decyzję świadomie. To koniec. Nie będzie żadnego powrotu. Czas ruszyć dalej i układać sobie życie z kimś innym. Na razie jeszcze z nikim się nie spotykałam, ale za jakiś czas zacznę. Nie zamierzałam być sama. Przecież kiedyś chciałam zostać żoną i matką. Myślałam o założeniu rodziny. To jedno z moich marzeń, gdy już się ustatkuję. Najpierw jednak musiałam skupić się na znalezieniu dobrej pracy, a to zajmie mi jeszcze trochę czasu. Resztę planów musiałam odłożyć na bok.

– Odpuść.

Bez sensu było gadać o mnie. Niewiele miałam do powiedzenia. Nie działo się u mnie nic dobrego. Wolałam, żeby przyjaciółka opowiedziała mi o plotkach Bonnie i Clary. One zawsze najwięcej gadały. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co wymyśliły po moim odejściu z firmy. Clarę na pewno poniosło. Zdziwiłabym się, gdyby zachowała swoje uwagi tylko dla siebie. Nie, ona musiała podzielić się nimi z wszystkimi, nawet jeśli były największym kłamstwem. Wcześniej Sarah wspomniała, że dziewczyny długo zastanawiały się, czemu zmieniłam pracę. Nikt nie chciał im powiedzieć prawdy. Snuły domysły. Później doszły do wniosku, że na pewno nie dostałam lepszej oferty, a przecież podpadłam szefowi. Wmawiały innym, że Larsson mnie zwolnił. Chociaż to nieprawda. Podpisał moje wypowiedzenie. Ciekawe czy Blake jakoś zareagował. Jednak nie zapytałam o to Sarah. I nie zamierzałam tego robić. Nie obchodziło mnie już, co działo się w ich firmie.

– Gadały, że Larsson cię wywalił, bo się z nim kłóciłaś i go wyzywałaś. Padły nawet jakieś oskarżenia. - Spojrzała na mnie. – Wymyśliły coś jeszcze, ale mam lepszą wiadomość. - Uśmiechnęła się.

Chyba wolałam nie wiedzieć, co jeszcze wymyśliła Clara. Może powinnam się z nią skonfrontować. Czas najwyższy pokazać jej, że nie byłam potulna jak baranek. Nie pozwolę dłużej gadać na mój temat. Lepiej, żebyśmy nie spotkały się na mieście, bo nie będzie to miłe spotkanie, a ona będzie miała powód, żeby pożalić się na mnie Bonnie. Robiła to tysiące razy, a kobieta próbował zniechęcić do mnie Blake. Jakby uznała, że musiała go chronić, chociaż w ogóle za nim nie przepadała. Przecież nie raz słyszałam, co wygadywała na jego temat.

– Nie zamierzam do was wracać.

Naprawdę musiałabym upaść na głowę, żeby prosić Larssona o zatrudnienie kolejny raz. To się nie stanie. Mężczyzna czułby satysfakcję, że nie znalazłam lepszej pracy i na pewno pastwiłby się nade mną. Uważałby, że bez niego sobie nie radziłam i że nikt inny mnie nie zatrudni. Nie wrócę do jego firmy. Tym bardziej że już nie chciałam pracować z Blakiem. Byłoby mi ciężko się z nim dogadać. Powrót do firmy nawet nie wchodził w grę. Musiałam sobie znaleźć inną pracę.

– Twoja strata, ale nie to. - Machnęła ręką. – Możliwe, że Clara wyleci.

Spodziewałam się tego. W końcu się doigra. Nie ukrywałam, że czekałam na ten moment. Blake od dawna gadał, że dziewczyna wypadała źle w statystykach. Poza tym była niemiła dla klientów. Jednak z jakiegoś powodu nadal pracowała w firmie. Do tego popełniała błędy, których Larsson nie tolerował. Tyle że nikt na nią nie doniósł, a wychwycenie tego zajmie mu jeszcze sporo czasu. Widocznie udało mu się dopatrzyć straty albo ktoś mu w tym pomógł. Czyżby wkurzyła Blake do takiego stopnia, że w końcu przyczyni się do jej zwolnienia?

– Co? - Uniosłam brew.

– Nie udawaj zaskoczonej. Larsson dowiedział się o stratach. W tysiącach.

W końcu. Zastanawiałam się, czemu wcześniej niczego się nie dopatrzył. Przecież każdego dnia dostawał raporty na temat efektów swoich pracowników. Znaliśmy te statystyki, bo dostawaliśmy je na maila, przynajmniej ci, którzy radzili sobie gorzej. Larsson musiał jakoś nam to udowodnić. Nie sądziłam, że zignoruje straty. Widocznie wcześniej nie odczuł, że ubyło mu trochę kasy. To na pewno go zabolało. Był pazerny na pieniądze. Żałował nawet na premie dla swoich pracowników. Każda strata sprawiała, że robił się nerwowy i wyżywał się na pracownikach. Nie raz to przerabiałam. Nie potrafiłam ukryć, że się nie cieszyłam na słowa Sarah o tym, że Clara mogła stracić robotę. Czekałam na moment, kiedy były szef się doigra. Facet zasłużył na to, po tym, jak traktował ludzi w firmie. Nikogo nie szanował. Nawet klientów, którzy chcieli z nim rozmawiać. Wymigiwał się od tego. Clara zasłużyła na utratę pracy. Myślała, że była nietykalna. Podlizywanie się Bonnie nic nie da. Kobieta pewnie nawet nie stanie w jej obronie.

– Przez Clarę?

– A przez kogo? - Przewróciła oczami. – Pamiętasz, jak ją przyłapałam? To nie był raz.

Tłumaczyła się, że nie wiedziała, jak przyjąć ofertę, bo nikt jej tego nie wytłumaczył. Przez chwilę nawet było mi jej szkoda. Przecież wiedziałam, że Bonnie nienawidziła pomagać nowym pracownikom. Miała ich za gorszych. Jednak później okazało się, że Clara nawet nie poprosiła nikogo o pomoc. Sama zadecydowała, bo uznała, że nie będzie się nikogo pytać, bo przecież wiedziała, jak wykonywać swoją pracę. No niestety nie. Gdy Sarah odkryła błąd dziewczyny, Clara od razu rozpuściła plotki na temat mojej przyjaciółki. Nagadała głupot o tym, że przeglądała wszystkie dokumenty w firmie, żeby mieć się do kogo przyczepić i że pewnie donosiła na Bonnie i Clarę do szefa. Przegięła. Sarah sama załatwiała problemy z ludźmi w pracy. Nie potrzebowała łazić za każdym razem do Larssona, a mogła. Od tamtej pory konflikt między moją przyjaciółką, a Bonnie przybrał na sile. Jednak Sarah w ogóle się tym nie przejmowała. Wykonywała swoją pracę dobrze i wcale nie potrzebowała dogadywać się z innymi ludźmi w firmie.

– Nie przyznała się.

– Blake, nic nie mówił – zerknęła na mnie – ale podejrzewam, że powiedział coś Larssonowi na jej temat.

Doskonale wiedziałam, że kiedyś donosił na innych pracowników. Robił to, żeby dostać awans, a wcale nie zależało mu na dobrych kontaktach z ludźmi w pracy. Wkurzyłam się, gdy się o tym dowiedziałam. Nawet oskarżyłam go, że na mnie też gadał do Larssona, że sprzedałby mnie za awans. Nie chciałam mu zaufać. Wolałam, żeby trzymał się ode mnie z daleka. Jednak się zmienił. Od naszej rozmowy na ten temat przestał kablować szefowi, co działo się w biurze. Przez to nie dostał awansu, ale uznał, że już mu na tym nie zależało. Za to wolał zbliżyć się do mnie. Dałam mu szansę. Chociaż cały czas zastanawiałam się, czy nie kłamał. Po moim odejściu z firmy pewnie znowu donosił. Przecież nikt go nie podtrzymywał, a awans był dla niego ważny. Przykro, że wolał zasłużyć na niego przez podpierdalanie innych niż za swoje starania. Larsson był idiotą, że nie doceniał swoich pracowników. Aż dziwne, że ktokolwiek chciał jeszcze dla niego pracować. Gdyby Blake zmienił firmę, na pewno by go docenili. Dostałby lepsze wynagrodzenie. Jednak Blake bał się ryzyka. Tym bardziej że widział, jak ciężko szło mi szukanie pracy. Ale jemu mogło pójść o wiele lepiej. Nie chciałam o tym myśleć. Musiałam się pogodzić, że chłopak nie należał już do mojego życia.

– To już nie mój problem. - Wzruszyłam ramionami.

Continue Reading

You'll Also Like

11.8K 574 31
Jayden to Grinch w ludzkiej postaci. Świąteczne przeżycia poprzednich lat nie dają mu cieszyć się tym czasem jak inni. Dodatkowo jest zupełnym przeci...
92.4K 1.2K 3
Savanah Sanrandon-Spencer z pozoru wiedzie szczęśliwe i pełne dostatku życie. Kobieta ma oddanego męża, Adama, a także jest jedną z głównych spadkobi...
94.6K 2K 31
-Przepraszam, zagapiłam się- powiedziałam i chciałam wyminąć chłopaka, lecz złapał mnie za łokieć -Powinnaś patrzeć jak chodzisz!- mówi wkurzony - Wi...
34.2K 1.9K 38
Historia młodej dziewczyny, która decyduje się przejąć po ojcu władzę nad grupą przestępczą. Czy odnajdzie się w nowej sytuacji i czy sprosta wyzwani...