LOVE - Blake&Kinsley

By ElleFoutley

1.7K 235 2

To miało być proste. Kochałam Cię, Ty kochałeś mnie... Publikacja od 04.07.2023 r. More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58. - ostatni.

11.

27 5 0
By ElleFoutley



11.
KINSLEY

Byłam wkurzona. Z każdym dniem coraz bardziej. Nie wiedziałam już co ze sobą zrobić. Ostatnio nic mi nie wychodziło. Blake w końcu mi to wypomni, a wtedy nie wytrzymam. Znowu się pokłócimy. Miałam ochotę wszystko rzucić. Wyjechać gdzieś daleko. Tyle że to nie rozwiązałoby moich problemów. Okazało się, że po okresie próbnym firma nie przedłuży mi umowy, mimo że wcześniej obiecywali złote góry. Naprawdę myślałam, że nie musiałam się martwić o swoją umowę. Zachwalali mnie do momentu, aż uznali, że już nie będę im potrzebna. Byłam rozczarowana i wykorzystana, ale niewiele mogłam z tym zrobić. Podobno zjawił się ktoś z lepszym doświadczeniem. Jasne. Mieli mnie za naiwną. Szkoda, że nie zwrócili uwagi na to, jak wiele się nauczyłam w krótkim czasie i że oni zmarnowali swój, a teraz będą uczyć inną osobę od początku. Nie mieli pewności, że nowy pracownik szybko przyswoi wiedzę i będzie mógł pracować samodzielnie. Nie miało dla mnie to żadnego sensu. Jednak podejrzewałam, że firma postanowiła zatrudnić kogoś z rodziny.

– Blake, mam dość! – wrzasnęłam.

– Co z tą pracą?

Musiałam znaleźć coś innego. Znowu. Czemu miałam pecha? Przecież nie ja jedyna zostałam zmuszona do zmiany miejsca pracy. Takie rzeczy zdarzały się na co dzień wielu ludziom. Innym jakoś szło to łatwiej. Nie wiedziałam, ile mi to zajmie. Myślałam, że będzie łatwiej. Braknie mi kasy, jeśli zostanę na bezrobociu dłużej niż miesiąc. Dobijała mnie ta myśl. Miałam niewielkie oszczędności. Cud, że w ogóle byłam w stanie coś odłożyć. Nie mogłam prosić o nic Blake. Moje bezrobocie to nie jego zmartwienie. Zapewne tylko czekał, żeby przygadać mi o tym, że zbyt szybko zdecydowałam się odejść z firmy Larssona. Nie miałam ochoty tego słuchać. Najgorsze, że matka szybko wypomni mi, że przestałam dokładać się do rachunków i wyżeram im jedzenie. Jakby tylko na to czekała. W końcu znajdzie powód, żeby się do mnie przyczepić. Od jej faceta usłyszę, że czekałam tylko na gotowe i że w porównaniu do ojca on mi pracy nie znajdzie. Nienawidziłam, jak mi to wypominał! W ogóle nie wiedział, co spotkało moją rodzinę i jak to wpłynęło na mnie. Wierzył tylko w słowa swojej kobiety. Niestety moja matka nie radziła sobie zbyt dobrze z moimi problemami. Sama musiałam przetrawić odejście ojca. Tak samo, jak musiałam poradzić sobie po jego śmierci. Matka czuła żal po tym, że ją zostawił. Nawet go nie opłakiwała.

– Nie chcieli mnie! – nie przestawałam krzyczeć. Chociaż to nie Blake wina. – Poszukam czegoś nowego.

– Właśnie dlatego nie powinnaś rezygnować.

Myślałam, że mnie rozumiał. Przecież doskonale wiedział, co czułam. Sam nienawidził swojej pracy. Narzekał prawie na wszystko. Nie powinien mieć pretensji do mnie, że chciałam coś zmienić. Przynajmniej próbowałam, zamiast cały czas narzekać. Męczyłam się w poprzedniej firmie i miałam dość chamskich odzywek Larssona. Wydawało mu się, że mógł powiedzieć wszystko, co myślał, o ile w ogóle myślał. Czasami miałam wrażenie, że był idiotą, do którego nic nie docierało. Ciągle groził, że mnie wywali. Ułatwiłam mu to. Blake wiele razy wkurzał się na pracę. Narzekał, ale nie zamierzał nic zmienić. Uznałam, że nie warto go do tego namawiać. Czemu, więc on nie mógł zrobić tego samego? Wcale nie musiał mnie chwalić za odejście. Wystarczyłoby, gdyby mi tego nie wypominał. Czułam się wystarczająco źle, z tym że nie mogłam znaleźć nowej pracy. Myślałam, że pójdzie mi lepiej. Niestety mogłam liczyć tylko na siebie.

– Nie zamierzałam się dłużej męczyć.

Byłam młoda i nie zamierzałam żyć w stresie, żeby szef czuł się lepiej. W życiu spotka mnie wiele innych stresujących sytuacji. Szczególnie w momencie, gdy pojawią się dzieci. Jednak o tym na razie nie chciałam myśleć. Daleko mi do tego. Mój związek dopiero był na etapie planowania pierwszych poważnych kroków. Poza tym miałam dość plotek w pracy na swój temat. Stawały się coraz bardziej męczące, a Bonnie i Clarze w ostatnim czasie gęby się nie zamykały. Czemu ludzie nie mogli się skupić na sobie? Czerpali radość z obgadywania innych. To chore. Nie wiedziałam, jak mój facet to wytrzymywał. Nie musiałam brać udziału w tym cyrku. Głównie dlatego chciałam odejść. Chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że w nowym miejscu mogło być gorzej, ale przynajmniej bym się o tym przekonała. Inaczej żałowałabym do końca życia. Nie miałam z kim o tym porozmawiać. Nawet własna matka nie była w stanie zrozumieć mojej decyzji. Według niej w ogóle powinnam się cieszyć, że ktoś chciał mnie zatrudnić i dziękować Larssonowi, że mogłam trafić do jego firmy. Nigdy bym tego nie zrobiła. Ciekawe, czy ojciec przed śmiercią mu podziękował. Miałam nadzieję, że nie. Chociaż facet wyświadczył mu przysługę. Jednak to nie sprawiało, że uważałam go za lepszego człowieka. Zbyt dobrze go poznałam.

– Dlatego zostałaś bez kasy.

Tego się nie spodziewałam. Poczułam się, jakby uderzył mnie w twarz. Czasami niewiele wystarczyło, żeby mnie zranić. Szkoda, że chłopak o tym zapomniał. Najgorsze, że nawet przez chwilę nie pomyślał, jak mogłam się poczuć. Lepiej, gdyby w ogóle się nie odezwał. Dlaczego nie mógł siedzieć cicho? Chyba wolałabym nie wiedzieć, co myślał na temat mojego poszukiwania pracy. Myślałam, że Blake będzie dla mnie największym wsparciem w takich sytuacjach. Uznałam, że najwyższa pora wracać do domu. Nie było sensu się kłócić. Chciałam tego uniknąć. Nasz wspólny weekend dobiegł końca. Nie spędzę z chłopakiem więcej czasu. Będzie mógł sobie pogadać o moim nieodpowiedzialnym zachowaniu ze swoim tatusiem. Często miałam wrażenie, że Blake na mnie narzekał. Na pewno. Niby za co jego ojciec miałby mnie nie lubić? Spotkaliśmy się może dwa razy i niewiele wtedy rozmawialiśmy. Przecież facet nawet mnie nie znał. Zapewne wystarczyły opowieści syna, żeby wyrobić sobie zdanie na mój temat.

– Dupek! - Odepchnęłam go.

Blake nie rozumiał, że jako kobieta miałam większe wydatki. Nie zamierzałam tłumaczyć mu tego kolejny raz. Nie było sensu. Uważał, że niepotrzebnie kupowałam wiele rzeczy. Jednak ja ani razu nie wypomniałam mu, że kupił coś, czego w ogóle nie potrzebował, a było kilka takich przedmiotów. Lubiłam dobrze wyglądać, dlatego inwestowałam w dobre kosmetyki i zabiegi pielęgnacyjne na twarz, dzięki czemu nie musiałam codziennie nakładać na nią podkładu. Miałam więcej czasu, żeby się wyspać. Akurat uważałam to za dobrze wydane pieniądze. Lubiłam swoją naturalność, mimo że wychodząc do ludzi, chciałam się malować oraz dobrze ubrać, a to oznaczało kolejne wydatki. Do tego potrzebowałam też ładnych ubrań. Czułam się, dzięki temu lepiej, a to było dla mnie bardzo ważne. Przynajmniej nie musiałam obgadywać ludzi, żeby się dowartościować. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała komuś to tłumaczyć. Jeśli komuś to przeszkadzało, wcale nie musiał zmuszać się do spędzenia ze mną czasu. Przecież Blake miał wybór. Może, zamiast ciągle wytykać mi błędy, powinien znaleźć sobie idealną dziewczynę. Ja nigdy taka nie będę.

Blake potrafił oszczędzać. Z tego, co wiedziałam, odłożył na koncie sporą sumę pieniędzy. Za jakiś czas będzie go stać na własne mieszkanie. Chociaż był moment, że podejrzewałam, że już to zrobił. Wystarczyłoby wziąć kredyt. Jednak chłopak wolał radzić sobie w inny sposób. Od kilku lat nawet inwestował pieniądze w jakieś akcje. Nie znałam się na tym, ale przynosiło mu to korzyści. Zazdrościłam mu, że potrafił oszczędzać. Sama od niedawna zaczęłam odkładać jakieś pieniądze, chociaż szło mi ciężko. Wcześniej uważałam, że nie będę w sytuacji, kiedy zostanę bez kasy. Znajdowałam wiele wymówek, żeby nie oszczędzać. Największą było zbyt niskie wynagrodzenie za pracę. Chociaż nie była to minimalna praca. Chciałam zarabiać lepiej. Wiedziałam, że to możliwe. Niestety na razie kiepsko mi to szło. Przez to coraz bardziej się denerwowałam. Dlatego tak bardzo bolało mnie, gdy Blake albo matka wypominali mi brak pracy. Moim marzeniem wcale nie było siedzenie na bezrobociu i czekanie, aż pieniądze spadną dla mnie z nieba. Nie byłam idiotką. Chciałam iść do pracy.

– Czemu się obrażasz? - Odwrócił się za mną.

– Bo mnie zraniłeś! – krzyknęłam, zbierając swoje rzeczy.

Nie miałam zamiaru dłużej wysłuchiwać, jak chłopak wytykał mi błędy. Czasami odnosiłam wrażenie, że tylko czekał, żeby to zrobić. Czerpał satysfakcję z tego, że robiłam coś źle. Nie tak powinien wyglądać związek. Poza tym wolałam, żeby Blake nie zaproponował, żebym poprosiła Larssona o ponowne zatrudnienie. Nigdy w życiu. Byłabym w stanie wydrapać chłopakowi oczy, gdyby o tym wspomniał. Nie wiedziałam, w jak wielkim kryzysie musiałabym być, żeby wrócić do firmy. Jeszcze nie byłam w desperacji. Miałam nadzieję, że uniknę proszenia się Larssona o cokolwiek. Podobno nadal nie znaleźli nikogo na moje miejsce. Znalazło się kilku kandydatów, ale szybko się zniechęcili. Jeden chłopak uciekł po dwóch dniach, bo nie spodobała mu się atmosfera w pracy. Zapewne Bonnie z Clarą o to zadbały. Cieszyłam się, że mój były szef został bez pracownika. Może w końcu zastanowi się i dojdzie do wniosku, żeby szanować ludzi, którzy dla niego pracowali. Chociaż mogło to jeszcze potrwać lata.

– Przecież powiedziałem prawdę.

Powstrzymałam się przed krzykiem. Jeszcze chwila, a stracę cierpliwość. Byłam wściekła, a Blake mnie prowokował. Czyżby robił to celowo? Chciał się pokłócić. Niewiele nas od tego dzieliło. Nie zostanę z nim dłużej. Na pewno nie. Musiałam wyjść. Niech Blake sobie wymyśli jakieś zajęcie beze mnie. Pewnie będzie się bawił lepiej, niż gdybyśmy mieli spędzić czas razem. Mógł zadzwonić po kolegów. Będą zadowoleni, że w końcu wyrwał się z domu. Chociaż w ogóle nie ograniczałam mu kontaktu ze znajomymi. Sama również wychodziłam z koleżankami na miasto. Nie widziałam w tym nic złego. Przecież związek nie sprawiał, że nagle mieliśmy zrezygnować ze wszystkich znajomości i wyjść gdziekolwiek bez siebie. Takie pary od zawsze wydawały mi się toksyczne. Blake pewnie pożali się kolegom na dziecinne zachowanie swojej dziewczyny, która nawet nie umiałam znaleźć sobie pracy na dłużej. Dołoży jeszcze kilka rzeczy, żeby mogli mnie obgadać. Powinnam zrobić to samo. Abigail chętnie powiedziałaby mi, że byłam idiotką i lepiej, żebym została lesbijką. Kretynka wmawiała to każdemu, odkąd sama zaczęła umawiać się z dziewczynami. Poza tym była dobrą koleżanką. Lepiej będzie pogadać z Sarah, chociaż ona mogła coś powiedzieć Blake w pracy. Dziewczyna nie umiała trzymać języka za zębami, gdy coś jej nie pasowało w cudzym zachowaniu. Przez to wdała się w największy konflikt z Bonnie i Clarą.

– W takim razie miło o mnie myślisz. - Minęłam go.

Miałam ochotę płakać. Nie zamierzałam jednak zrobić sceny. Udawałam przed swoim chłopakiem silną, mimo że wcale taka nie byłam. Wiele ludzi myślało o mnie, jak o suce bez serca i dziewczynie, której nic nie ruszało. To nieprawda! Byłam wrażliwa i naprawdę łatwo było mnie zranić. Jednak czułam, że nikt mnie nie rozumiał. Wcale nie potrzebowałam, żeby chłopak pogłaskał mnie po głowie za moje decyzje. Wystarczyłoby, gdyby powiedział, że za jakiś czas będzie lepiej. Naprawdę niczego więcej od niego nie oczekiwałam. Dlaczego nie mógł być dla mnie w takiej chwili wsparciem? Odnosiłam wrażenie, że nasz związek nie miał sensu. Kolejny raz byłam w totalnej rozsypce i uważałam, że Blake będzie lepiej beze mnie. Czemu chciał tkwić z beznadziejną dziewczyną? Mógł znaleźć sobie kobietę odpowiedzialną, która bez problemu dołożyłaby się do kupna z nim mieszkania i nie trwoniłaby pieniędzy na kosmetyki i dwudziestą parę butów. Może wtedy chłopak zacząłby coś planować i poważnie myślałby o rodzinie. Mnie uznał za zbyt dziecinną, żeby w ogóle o tym wspomnieć. Mało rozmawialiśmy o naszej przyszłości. O dzieciach nie podjęliśmy rozmowy wcale.

– Kinsley! – krzyknął za mną.

Przed wyjściem pokazałam mu jeszcze środkowy palec. Nie zasłużył na nic więcej. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Jeszcze powiedziałby coś o wiele gorszego niż do tej pory. Byłam wściekła i zraniona. Blake mógł się do mnie nie odzywać. Wcale nie potrzebowałam jego gadania. Może następnym razem zastanowi się nad swoimi słowami albo będzie siedział cicho. Chłopak czasami nie wiedział, kiedy się przymknąć. Mówiłam mu to już tysiąc razy. Widocznie wcale się nad tym nie zastanowił. Nie przejmował się moimi uczuciami, a szkoda. Myślałam, że akurat będą dla niego ważne. Przecież sama starałam się nie ranić go celowo. Najgorsze, że kochałam Blake i nie wyobrażałam sobie, żebyśmy rozstali się na dobre. Zdarzało się, że wytrzymywaliśmy bez siebie kilka dni. Jednak nigdy nie było aż tak poważnie, żebyśmy rozeszli się na dłużej.

Pojechałam do rodziców. Nie miałam wyboru, chociaż to wcale nie było lepszą opcją, niż zostanie u chłopaka. Na szczęście w domu nikogo nie było. Mogłam płakać do woli. Chociaż i tak nikt by się tym nie przejął. Już kiedyś się o tym przekonałam. Matka wiele razy udawała, że nie zauważyła mojej zapłakanej twarzy. Tak było łatwiej, niż zadawać pytania. Nie pocieszyła mnie nawet po śmierci ojca, wiedząc, że sobie z tym nie poradziłam. Próbując rozładować złość na Blake, zaczęłam sprzątać. Rodzice pewnie pojechali na zakupy. Oby nie wrócili zbyt szybko. Wcale za nimi nie tęskniłam, a na pewno nie za facetem matki. Beznadziejny typ. Bywały dnie, kiedy nienawidziłam go do takiego stopnia, że kazałam mu się wyprowadzić. Czasami zastanawiałam się, czemu mama nie znalazła sobie kogoś lepszego. Miałam nadzieję, że nie będę musiała powiedzieć im, że straciłam pracę. Liczyłam, że niedługo znajdę coś nowego. Na pewno.

Rano postanowiłam wysłać swoje CV w kilka miejsc. Znalazłam interesujące oferty. Brałam nawet pod uwagę dojazdy na drugi koniec miasta pod warunkiem, że jakaś firma zaoferuje mi większe wynagrodzenie niż Larsson. Poza tym zawsze mogłam wynająć jakieś mieszkanie w pobliżu biura, gdzie bym pracowała. Musiałam zacząć działać. Miałam mało czasu. Nie robiłam sobie dużych nadziei, ale musiałam coś zrobić. Ignorowałam wiadomości od Blake. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Oczywiście w żadnej mnie nie przeprosił. Nigdy tego nie robił. Tym razem będzie musiał. Nie wybaczę mu. Poza tym powinien przestać tracić czas na wysyłanie beznadziejnych wiadomości.

„Kinsley, przestań zachowywać się jak dzieciak. Nie zrobiłem nic złego".

Tak brzmiała jedna z wiadomości mojego chłopaka, a było ich z dwadzieścia. Od razu je usunęłam. Nie miałam ochoty ich czytać. Pogrążał się i sprawiał, że denerwowałam się na niego jeszcze bardziej. Nienawidziłam, gdy traktował mnie, jak dzieciaka i doskonale o tym wiedział. Uważał, że moje zachowanie było niepoważne, ale to on prawie zawsze robił sobie żarty z poważnych sytuacji. Wiele razy dostał opieprz w pracy, że śmiał się, gdy nie powinien. Zwłaszcza gdy wyśmiewał problemy klientów. Jednak to mnie nazywał dziecinną. Skoro tak niech znajdzie sobie dziewczynę, która będzie dla niego wystarczająco dorosła. Miałam dość. Potrzebowałam spokoju. Męczyły mnie sytuacje w pracy, dlatego odeszłam. Byłam naiwna, że uwierzyłam, że to rozwiąże moje problemy z Blakiem. Może w ogóle do siebie nie pasowaliśmy. Przecież zdarzało się, że sama miłość nie wystarczyła, żeby utrzymać między sobą jakąkolwiek więź. Co, jeśli z nami właśnie tak było? Gdy o tym pomyślałam, znowu miałam ochotę płakać.

Continue Reading

You'll Also Like

312K 14.3K 38
Nigdy nie należałam do osób cichych lub nieśmiałych , zawsze wiedziałam czego chce i zazwyczaj to dostawałam . W poprzedniej szkole chciałam władz...
206K 702 4
Scarlett przenosi się na oddział ortopedii i mogłoby się wydawać, że chrzest bojowy ma już za sobą, jednak za zakrętem czekają na nią kolejne przeszk...
1.3M 9.9K 9
"Daj światu coś miłego, a odwdzięczy się z nawiązką" - tak brzmi motto Mackenzie Wilson, specjalistki od czyszczenia podłóg i powierzchni płaskich. J...
184K 7.2K 42
Barbara to 17 letnia dziewczyna z Sydney. Nigdy nie była 'dobrą dziewczynką' jej rodzice I siostra zostawili ją kiedy była mała. Kiedy spotyka tych 4...