Pierwsza gwiazda 2

By Magic_Sz

3.8K 314 99

Druga część "Pierwszej gwiazdy", czyli ciąg dalszy historii o wilkokrwistych. Leona wraz z Jessicą zostały po... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37

Rozdział 8

161 8 5
By Magic_Sz

Dziewczyna nie spała najlepiej. Budziła się co jakiś czas zlana zimnym potem, ale nie potrafiła sobie przypomnieć co jej się śniło. Strasznie ją to irytowało. Jednak w końcu udało jej się na dłużej zasnąć i obudziła się dopiero trochę po dziewiątej czując słodki zapach. Powoli podniosła się do siadu i zerknęła na biurko, gdzie okazał się stać talerz z kanapkami. Bez chwili zawahania zaczęła jeść. Mimo wszystko, była głodna.

W między czasie jedzenia zorientowała się, że drzwi są uchylone, a w pokoju unosi się delikatna woń mężczyzny. Quentin musiał jej to przynieść dość dawno.

Po kilku minutach talerz był w połowie pusty, a Leona najedzona. Nie zbyt chciała wyjść z pokoju by chociażby odnieść talerz, ale równocześnie nie chciała całego kolejnego dnia spędzić w pokoju. Zresztą, czuła, że musi porozmawiać z Quentin'em, choć nie zbyt tego chciała. Jeśli był jej mate to swoim zachowaniem mogła go naprawdę zranić.

Po kolejnych minutach bezczynnego siedzenia i patrzenia za okno zdecydowała się wyjść. Wzięła niedokończone śniadanie i powoli zeszła do kuchni. Już w progu wyczuła mężczyznę, a kiedy tylko weszła - zobaczyła go śpiącego na sofie. Cicho odłożyła rzeczy na blat i podeszła do sofy by zobaczyć czy szatyn naprawdę śpi. I spał. Leżał na boku, z głową na poduszce i kocem będącym już prawie w całości na ziemi.

Leona złapała koc i poprawiła go, i skoro mężczyzna dalej się nie obudził to musiał naprawdę mocno spać.

- Czy ja mam ci wierzyć...? - szepnęła do siebie idąc usiąść na sąsiednim fotelu.

Chwilę patrzyła na Quentina starając się sobie przypomnieć cokolwiek z nim związanego, ale tylko głowa zaczęła ją boleć w efekcie. Musiała zająć się czymś innym, tym bardziej, że nie chciała budzić szatyna. Nie miała jeszcze sił na jakąkolwiek rozmowę.

O dziwo książka, którą wczoraj zaczęła czytać wciąż leżała na stoliku, więc był to idealny moment by ponownie zacząć ją czytać. Bez chwili wahania pogrążyła się w lekturze i na długo straciła kontakt z rzeczywistością.

***

Nigdy nie umiał spać, gdy w pomieszczeniu było zbyt jasno. I teraz też tak było. Powoli otworzył oczy, ale nie zdecydował się wstać. Po prostu obrócił się na drugi bok, żeby nie być twarzą do oparcia i rozejrzał się. Widok jaki zastał kawałek od siebie był tak uroczy, że zaczął się jak głupi uśmiechać pod nosem. Jego mate spała na fotelu z otwratą książką na kolanach, a na jej twarzy widniał delikatny uśmiech. Cóż, lektura musiała być tak ciekawa, że uśpiła dziewczynę albo ona była tak zmęczona, że nawet najciekawsza fabuła nie dała by rady utrzymać jej przytomnej.

Cicho wstał, nie chcąc przypadkiem obudzić dziewczyny, i przykrył ją kocem, uprzednio odkładając książkę na stolik. Leona cicho mruknęła coś pod nosem i mocniej wcisnęła w fotel.

- Urocza - stwierdził szeptem, po czym poszedł zrobić sobie coś do jedzenia.

W między czasie przygotowywania posiłku zerknął na zegar wiszący ponad półkami, który wskazywał prawie dwunastą i odkrył, że miał kilka nieodebranych połączeń od Nancy. Nie zbyt chciał teraz rozmawiać z pielęgniarką, więc tylko napisał do niej, że późno wstał i potem zadzwoni.

Z późnym śniadaniem, które, wnioskując po porze, było bardziej nie dorobionym obiadem, usiadł z powrotem na sofie. Co chwila zerkał na śpiącą dziewczynę, mając świadomość, że może nie mieć zbyt wielu okazji do takich "obserwacji". Zresztą, musiał zaraz obudzić Leonę, gdyż musiała ona zjeść jakiś porządny obiad. Przynajmniej tak uważał.

Po kilku kolejnych minutach bezczynności wstał i szturchnął dziewczynę w ramię.

- Jakiś obiad by ci się przydał - powiedział delikatnie ją budząc.

Białowłosa w końcu otworzyła oczy, ale wciąż nie wyglądała na zbyt przytomną.

- Hej... - powiedziała cicho kiedy w końcu zwróciła uwagę na niego.

- No hej - odpowiedział z uśmiechem. - Co chcesz na obiad? - zapytał po raz kolejny licząc na to, że dziewczyna już na tyle kontaktuje z rzeczywistością by być w stanie odpowiedzieć na pytanie.

- Obiad...? - wyglądała na zdziwioną propozycją i zaczęła się rozglądać.

W pewnym momencie jej wzrok zatrzymał się na zegarze.

- Obiad - powtórzyła to słowo i znów spojrzała na mężczyznę. - No, możesz zrobić co chcesz - powiedziała lekko się uśmiechając w zakłopotaniu.

- Żadnych konkretów? - dopytywał.

Wolał tym razem zrobić coś na co szczerze dziewczyna miała ochotę, ale skoro sama nie miała żadnego pomysłu...

Na jego pytanie dziewczyna pokręciła głową.

- No dobrze - westchnął kierując się do kuchni. - A wolisz na słodko czy...

- Na słodko - przerwała mu nim dokończył pytanie.

- Przynajmniej jakaś wskazówka - zaśmiał się cicho pod nosem i zabrał za przyrządzanie obiadu.

W między czasie, Leona znów zaczęła czytać. Chwilę wahała się czy nie pomóc przy obiedzie, ale raczej by tylko przeszkadzała. Jej umiejętności kucharskie raczej nie były najlepsze i była pewna, że od dłuższego czasu nic szczególnego nie ugotowała.

Po pół godziny obiad był gotowy i oboje zjedli w ciszy. Quentin nie wiedział na jaki temat może z nią spokojnie i luźno porozmawiać, a ona obawiała się, że szatyn zapyta o coś związanego z ich więzią, więc wolała się nie odzywać. Nawet na niego nie patrzyła.

Po skończonym posiłku, mężczyzna zajął się naczyniami, a ona wróciła do czytania. Ta jedna rzecz tylko pozwalała jej na odcięcie się od ciężkiej rzeczywistości. Ale i w tym nie mogła trwać wiecznie. Co jakiś czas podnosiła wzrok znad stron tekstu i zerkała na Quentina, który jeśli nie robił czegoś w kuchni to chodził po domu wciąż czegoś szukając. Łatwo można było zauważyć, że w swoim towarzystwie aktualnie czują się dość nieswojo. Jednak musieli porozmawiać... To było nieuniknione. To nie musiała być rozmowa na jakiś ważny temat, ale na jakikolwiek, byleby się tylko do siebie odezwali. Jeśli mieli ze sobą spędzić jeszcze niewiadomo ile czasu, a może i resztę życia, skoro są sobie przeznaczeni, to musieli rozmawiać. I oboje o tym wiedzieli. Ale to ostatecznie Leona przełamała się pierwsza.

Dziewczyna w końcu odłożyła książkę, będąc już za połową lektury, i przesiadła się z fotela na sofę.

- Quentin? - obróciła się w stronę korytarza czekając, aż mężczyzna przyjdzie.

Nie wiedziała jak zacząć rozmowę ani o czym rozmawiać, ale czuła, że musi coś powiedzieć i choćby przeprosić za tę wczorajszą ucieczkę.

Po chwili szatyn wszedł do salonu.

- Tak? - usiadł na drugim końcu sofy, dość spięty.

Zapadła cisza. On czekał, aż ona coś powie, a ona nie wiedziała jak zacząć.

- Bo... Bo ja... Ten... - zawahała się kolejny raz i spuściła wzrok. - Ja chciałam przeprosić. Za wczoraj - powiedziała szybko, wciąż patrząc w ziemię.

Szatyn zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

- Ale nie masz za co przepraszać - odpowiedział spokojnie i zdecydował się usiąść bliżej dziewczyny.

Leona zerknęła w bok, ale nie podniosła na niego wzroku. Czuła się dziwnie przy nim. To nie był strach, ale coś między niepewnością a ulgą. Miała wrażenie, że jej organizm nie potrafił się zdecydować na to czy mężczyznę zaakceptować czy uznać za zagrożenie. Ale jak mate może jej zagrażać?

- Wczoraj przecież uciekłam do pokoju podczas rozmowy - cicho odezwała się po chwili. - Nie powinnam była się tak zachować.

Zaraz po tych słowach poczuła jego dłoń na ramieniu.

- To nie jest coś za co musisz przepraszać - zaczął. - Ta informacja cię zaskoczyła i ja to rozumiem. Mogłaś tak zareagować - stwierdził.

Białowłosa w końcu zdecydowała się na niego spojrzeć. Jego twarz wyrażała spokój i troskę, ale miał też podkrążone oczy, a w nich było widać zmęczenie. Co on robił całą noc? - to było pierwsze pytanie jakie pojawiło się w głowie nastolatki.

- Wiem, ale mimo to wolałam przeprosić - powiedziała cicho i znów spuściła wzrok.

Ponowne między nimi zapadła cisza.

Quentin chciał coś powiedzieć, ale skończyło się na niczym. Nie odezwał się. Bo niby co miał powiedzieć? Że w sumie to nie do końca są bratnimi duszami, bo ona już ma mate, który ją oznaczył? Powiedzieć jej o tym, że nie ma już rodziny? Albo, że ich pierwsze spotkanie było jednym z gorszych? Nie... Właściwie to dopiero teraz uświadomił sobie jakiego pecha miała Leona przez te dwa ostatnie miesiące.

- Dobra - odezwał się nagle i podniósł, aż dziewczyna się wystraszyła. - Wybacz, - powiedział od razu zauważając zaskoczenie u nastolatki - ale ta cisza, atmosfera zaraz nas zabije. Masz może ochotę na jakiś film? Cokolwiek? - zapytał z lekkim uśmiechem zakłopotania na twarzy.

Leona zerknęła na telewizor. Film nie był najgorszym pomysłem. Przynajmniej nie musiała by się zmóżdżać nad rozmową, a mimo to spędziła by czas ze swoim mate. Przynajmniej myśl o tym, że są sobie przeznaczeni już jakoś do niej dotarła.

- Może być film - odpowiedziała po chwili.

- Jakiś konkretny? - spytał spokojnie.

- A co jest do wyboru? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i spojrzała na niego.

Mężczyzna zastanawiał się chwilę.

- Myślę, że cokolwiek wybierzesz będzie dało się obejrzeć - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Jurassic Park? Dinozaury ci pasują? No chyba, że wolisz coś innego? - zapytała patrząc na niego wyczekująco.

Szatyn wziął do ręki pilota i usiadł z powrotem obok dziewczyny.

- Nie, ten film może być - powiedział włączając telewizor.

Po chwili film już leciał. Leona uwielbiała tą serię, jak i kilka innych, ale tą darzyła największą sympatią. Quentin'owi natomiast podobał się wyraz twarzy dziewczyny jaki miała przez prawie cały film. Z początku siedziała skulona obok niego, niepewna. Ale po kilku minutach rozluźniła się i nawet do niego przysunęła. Kiedy oparła się o jego ramię, był w raju. Niby drobny gest, ale bardzo ważny. Potem już chyba białowłosa zupełnie zapomniała o miejscu w jakim jest i problemach jakie ma, bo komentowała co drugą scenę filmu mówiąc jak dobrze im to wyszło albo jak błędnie wyglądał ten dinozaur. Mężczyzna uważał za dziwne to, że wybrała akurat ten film skoro, aż tyle jej w nim nie odpowiadało. No cóż, podobno kobiet nie da się zrozumieć.

Film się skończył trochę po szesnastej. Kiedy tylko na ekranie pojawiły się napisy, dziewczyn wstała i przeciągnęła się, i poszła w kierunku korytarza.

- Jest łazienka na dole? - zapytała stając w progu.

Quentin kiwnął twierdząco głową.

- Drugie drzwi - powiedział.

Nastolatka już po chwili wróciła do salonu i usiadła obok mężczyzny, który chyba nawet się nie ruszył z miejsca przez ten czas. Quentin wyglądał na dość zamyślonego.

- Możemy... Jeszcze jeden film obejrzeć? - zapytała prosząco i zerknęła na szatyna.

- Pewnie. Ale jaki? - odparł od razu.

Wydawał się być zadowolony po jej pytaniu tyle, że ona nie wiedziała dlaczego. Raczej spodziewała się odmowy, choćby dlatego, że poprzedni film nie wydawał się przypaść mężczyźnie do gustu.

- Teraz ty wybierz - odpowiedziała od razu. - Myślę, że jest taka pora, że nawet jeszcze dwa się uda obejrzeć - stwierdziła patrząc na zegar.

Quentin tylko się zaśmiał.

- Czyli wieczór filmowy, tak?

Leona tylko uśmiechnęła się pod nosem odpowiadając krótkie "tak" i zerknęła na telewizor.

Chwilę później leciał kolejny film. Wybór Quentina trochę zaskoczył dziewczynę, ale trafiał idealnie w jej gust. W końcu Avatar także był jednym z jej ulubionych filmów. Potem poleciał Secretatiat, przy którym dziewczyna parę razy wspomniała o tym jak tęskni za jeździectwem.

Koło dwudziestej drugiej skończył się trzeci film, ale Leona była na tyle już zmęczona wcześniej, że zasnęła na sofie przed napisami. Cicho spała oparta o ramię szatyna, który nie miał serca jej budzić, więc przez kolejną godzinę tylko siedział, czasem głaszcząc dziewczynę po plecach czy włosach. Ale w końcu zaczęło być mu dość niewygodnie i jeszcze sam był zmęczony.

Najdelikatniej jak mógł wstał z dziewczyną na rękach i zaniósł ją do jej pokoju, gdzie posiedział jeszcze chwilę patrząc jak śpi.

Był zadowolony z tego jak udało im się spędzić cały dzień, ale równocześnie czuł się źle ze świadomością, że gdyby nie brak pamięci to Leona prawdopodobnie już spróbowała by go zabić.

Po chwili poszedł położyć się do siebie.

Continue Reading

You'll Also Like

46.1K 1.4K 37
" - Cam, nie mieliśmy okazji porozmawiać... - zaczęłam. - Ostatnio zdarzyło się między nami coś... - urwałam, wciąż nie wiedząc jak to wszystko mu po...
2K 188 7
Lasy skrywają tajemnice i sekrety o których się nam nawet nie śniło. Czai się tam niebezpieczeństwo gotowe rozszarpać się żywcem i pożerać w całości...
350K 18.8K 30
Elesmera przenosi się do nowej szkoły. Od pierwszego dnia pakuje się w kłopoty z okolicznymi watachami. Pytanie tylko czy to ona będzie miała poważny...
31.9K 1.3K 17
Dziewietnastoletnia wampirzyca przez całe życie kryje się przed światem za peruką i soczewkami. Nigdy nie chciała spotkać swojego mate. Jej życie jak...