Przez resztę spaceru nie odzywałyśmy się do siebie. Nie mam zamiaru. Wiem, że chce mi pomóc, ale się nie da. Jedynie przy aparacie słuchowym słyszę wysokie i niskie dźwięki. To mnie cieszy, ale w śpiewaniu to jest za mało. W tym powinnam słyszeć swój głos, melodie, a ja nie mogę.
***
Pod domem Camila poszła położyć dzieciaki do łóżeczek, a ja bez słowa skierowałam się do stajni. Dawno nie widziałam Blue Jeans'a. Kilka minut spaceru i byłam na miejscu.
- Stęskniłam się za tobą - powiedziałam a w moich oczach pojawiły się łzy. Pogłaskałam konia po grzywie i wtuliłam się w niego - Przejedziemy się trochę
Wsiadłam na mojego rumaka i pojechałam w stronę mojego miejsca. Dopiero w tym momencie poczułam się wolna od jakichkolwiek problemów. Czułam wiatr we włosach. Jedyne co muszę sobie przypomnieć ze wspomnień to śpiew ptaków oraz tupot końskich kopyt, ale aktualnie mi to nie przeszkadza. Szczerze czuje drgania i w głowie łatwiej mi to otworzyć.
Gdy dojechałam na miejsce zsiadłam z Blue Jeans'a i usiadłam tam gdzie zawsze, czyli pod drzewem. Gdy byłam mniejsza, mama mnie tu zabierała. Nie wiem czy ktoś inny wie o ty miejscu. Przynajmniej nikogo nigdy tutaj nie widziałam.
Pov Camila
Gdy położyłam dzieci skierowałam się w stronę kuchni, żeby zacząć robić jakiś obiad. Oczywiście chciałam coś zrobić, ale ktoś mnie wyprzedził. Babcia Lauren krzątała się po kuchni.
- Może pomóc Pani? - spytałam gdy usiadłam przy blacie.
- Nie musisz, słońce. Odpoczywaj. Podejrzewam, że jesteś zmęczona. A wiesz gdzie jest Lauren. Chciałabym jeszcze raz z nią porozmawiać
- Nie, nie wiem. Gdy wchodziłam do domu to gdzieś się kierowała, ale nie powiedziała nawet gdzie.
- Ja już wiem gdzie mogła pójść, ale za nim cię zaprowadzę to zjemy obiad. Dajmy też jej trochę czasu. Podejrzewam, że musi przemyśleć kilka spraw.
- Mamusiu?
- Tak, skarbie - spojrzałam na dziewczynkę, która zaczęła wspinać się na krzesełko - Zaraz spadniesz - odezwałam się gdy jej nóżka ześlizgnęła się.
- Nie laz to lobiłam i nie spadne. Gdy usiadła wygodnie kontynuowała - dobla mogę mówić. Po pielwsze jestem głodna. Po drugie gdzie mami, bo obiecała mi, że pobawi się ze mną. A po trzecie chce wreszcie zobaczyć Blue Jeans'a. Słyszałam dużo rzeczy o nim.
- Jak zjecie to zabiorę was do stajni. Tam zobaczycie konie.
***
- Gotowe? - spytała kobieta - Billy, przypilnuj dzieci, a ja zaraz wrócę. Nie popsuj niczego! - krzyknęła gdy zamykała drzwi.
Po około pięciu minutach byłyśmy na miejscu.
- Wow! - usłyszałyśmy głos Carmen - Ale one piękne. A który koń to mamy?
Zauważyłam, że Ruby zaczęła się rozglądać.
- Tak jak myślałam. Lauren wzięła Blue Jeans'a i pojechała gdzieś. Zaprowadziła bym ciebie, ale nie zastawimy Carmen samej tutaj. Wybierz sobie konia i pojedziesz do niej.
- Ale ja nie umiem jeździć - powiedziałam, gdy wybrałam już jednego. Jego maść jest kasztanowa, grzywa razem z ogonem czarna. Jest dość wysoki, ale nie aż tak bardzo
- To nie takie trudne. Dasz sobie radę. Przerwała i zaczęła szykować mi siodło. - Lauren nigdy nie używa siodła, ani podobnych rzeczy. Twierdzi, że to zwierzęciu przeszkadza. Może mieć racje. Dobra, wracając do tematu. Iskra zaprowadzi cię do Blue Jeans'a. Akurat wybrałaś klacz. Od źrebaka te dwa konie się znają. Zawsze się odnajdują.
Ruby wytłumaczyła mi jak mam wsiąść. Jeszcze po wytłumaczeniu na wszelki wypadek drogi wreszcie ruszyłam. Boję się, że spadnę, albo, że się zgubie
***
Droga była piękna. Po jednej stronie drzewa, a po drugiej raz pole, a raz łąka. Nigdy się tak nie czułam tak jak teraz. Gdy usłyszałam szum wodospadu, ucieszona, że się nie zgubiłam zsiadłam z konia. Kierując się w stronę wodospadu w pewnym momencie usłyszałam głos, którego mi brakowało.
Nie wiem o co chodzi. Wsłuchałam się bardziej i nie dowierzam na własne uszy.
I always knew this day would come We'd be standing one by one With our future in our hands So many dreams so many plans
(Zawsze wiedziałam,że ten dzień nadejdzie, Że będziemy stali jeden przy drugim, Z przyszłością w naszych dłoniach Tak wiele marzeń, tak wiele planów)
Always knew after all these years There'd be laughter there'd be tears But never thought that I'd walk away with so much join but so much pain And it's so hard to say goodbye
(Zawsze wiedziałam, że po tych wszystkich latach, Będzie śmiech i będą łzy, Ale nigdy nie sądziłam, że odejdę Z taką wielką radością ale też wielkim bólem, Tak ciężko się pożegnać)
Another chapter in the book can't go back but you can look And there we are on every page Memories I'll always save Up ahead on the open doors Who knows what were heading towards? I wish you love I wish you luck For you the world just opens up But it's so hard to say goodbye....
(Nowy rozdział w książce, Nie możesz wrócić, ale możesz zajrzeć, Jesteśmy tam na każdej stronie, Wspomnienia, które zachowam na zawsze Przed nami otwarte drzwi, Kto wie, gdzie nas poprowadzą? Życzę Ci miłości,życzę Ci szczęścia, Dla ciebie świat zupełnie się otwiera, Ale tak ciężko się pożegnać....)
Żeby mnie nie zauważyła po cichu podeszłam i usiadłam koło Lauren. Jednak myliłam się. Musiała wyczuć, że tu jestem, bo odwróciła się w moją stronę.
- Co ty tu robisz? - spytała
- Przyjechałam po ciebie. Zauważyłam, że jednak przekonałaś się do śpiewu.
884 słów