Straciłam Cię

By miihita

4K 316 236

~ A gdy pojawisz się znowu w moim życiu, błagam nie pozwól mi zatracić samej siebie. ~ DRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII... More

Prolog
1. Nie pozwalam Ci.
2. Tylko ona.
3. Ból był nieustający.
4. Jest śliczny.
5. On ciągle płacze.
6. Muszę Cię rozczarować.
7. Chciałem tego.
8. Pobieramy się.
9. Teraz albo nigdy.
10. Otwórz oczy.
11. Kłamiesz.
12. Tu się nie pije.
13. To tylko jeden weekend.
14. Zostanę tu.
15. Puść mnie.
16. Nie ufam mu.
17. Ze mną możesz być szczęśliwa.
18. Bo było za późno.
19. Nigdy nie zapomniałam.
21. Zabierz mnie do domu.
22. Powodzenia.
23. Umów się ze mną.
24. Baw się dobrze.
25. Masz mnie.
26. Pokochaj mnie jeszcze raz.
27. Nie zbliżaj się do mnie.

20. Unikasz mnie.

146 11 4
By miihita

Minął ponad tydzień odkąd zaczęłam unikać Alex'a jak ognia. Kiedy w środku nocy obudziłam się a jego nie było obok poczułam dziwne ukłucie w sercu i momentalnie napływająca fale smutku. Zdawałam sobie sprawę z tego, że to co między nami zaszło było wielkim błędem i każdemu z nas przyjdzie za to słono zapłacić.

Każdego dnia spotykał się z Rafael'em a ja pod pretekstem szukania pracy zamykałam się w pokoju lub wychodziłam bo jego obecność dziwnie mi ciążyła. Pomimo tego, że wielokrotnie próbował podjąć rozmowę na ten temat ja ciagle od niej uciekałam.

Bo nie miałam pojęcia co powinnam mu powiedzieć. Kiedy zorientowałam się, że jestem sama a on jedyne co za sobą zostawił to uczucie pustki poczułam wielki żal i rozgoryczenie. Miałam mu za złe, że nie zostawił chociażby wiadomości a zachował się tak jakby nigdy go nie było tej nocy w moim domu.

W domu. Miał swój dom do którego musiał wracać a ja musiałam udźwignąć ten ciężar. Musiałam znieść myśl, że nigdy nie będzie wracał do nas na noc, że nie będzie go w każdej możliwej chwili, kiedy po raz kolejny zwątpię. I przez ten tydzień po raz kolejny dopuściłam do siebie fakt, że nie mogę mu ufać. Nie mogłam po raz kolejny zawieść się na tej samej osobie. Nie kiedy w grę nie wchodziło już tylko moje życie a ja nie miałam pewności czy to co mówi o relacji z tą kobietą było prawdą.

Nie miałam zamiaru kolejny raz dać się zmanipulować w tak perfidny sposób. Nie chciałam ponownie poczuć do niego tego samego co wcześniej. Nie mogłam sobie na to pozwolić.

-Słuchasz mnie? - zorientowałam się, że głos dobiegał z za moich pleców. Odwróciłam się i dostrzegłam, że Alice stała dobre dwa metry ode mnie z rękoma podpartymi o swoje biodra. Jej głos był delikatnie uniesiony ale na jej twarzy widniał szeroki uśmiech.

-Zamyśliłam się. - wzruszyłam ramionami a ona ruszyła się w moim kierunku.

-Ten kto wymyślił to miejsce powinien dostać jakąś nagrodę. - zaśmiała się patrząc na sale zabaw, która praktycznie znikała nam już z oczu. - Przyda nam się mały reset. Od czego zaczynamy kawa, ciastko czy zakupy?

-Ty wybierasz. - wyszczerzyłam do niej swoje zęby a ona chwile się nad czymś zastanawiała.

W jednym musiałam się z nią zgodzić. Moja głowa koniecznie potrzebowała chwili odpoczynku bo zaczęłam ponownie zatracać się w swoich myślach a to nie skutkowało niczym dobrym. Alice stwierdziła, że nic nie działa lepiej niż zakupy więc tak o to w słoneczną sobotę w samo południe znalazłam się w zatłoczonej galerii zostawiajac swoje dziecko pod opiekę obcym kobietom.

Poczułam delikatne szarpnięcie za dłoń a moje nogi mimowolnie zaczęły kierować się za dziewczyną. Pociągnęła mnie do pierwszego lepszego sklepu a ja z całych sił skupiłam się aby wrócić na ziemie.

-Więc... - mruknęła przeciągłe przesuwając czarne sukienki na wieszaku. - Mogę Cię o co coś spytać?

-Śmiało. - rzuciłam wybierając swój rozmiar.

-Co się dzieje między Tobą a Alex'em? - nie powinna zaskakiwać mnie jej bezpośredniość jednak moje ciało na kilka sekund mocno się spięło.

-Nic się nie dzieje. - uniosłam na nią spojrzenie - Spędza czas ze swoim dzieckiem tak się umawialiśmy a poza tym wszystko w porządku.

-Wiesz, że nie musisz kłamać? - nasze oczy odnalazły się a w moim gardle coś utknęło - Widzę, że coś jest nie tak. Znam Was. No i też pytał czy nic Ci nie mówiłam bo martwi go Twoje zachowanie. - cicho parsknęłam.

-Nic się nie dzieje. Stwierdziłam, że będę trzymać zdrowy dystans. - skierowałam się do kolejnego wieszaka udając, że skupiam się na tym co tak naprawdę robię.

-Noelle... - upomniała mnie dziewczyna głośno wzdychając - Co się dzieje? - patrzyła prosto w moje oczy czekając na odpowiedz.

-Przespałam się z nim. - wyszeptałam a ciężar na sercu jakby się zmniejszył.

-Co? - uniosła swój głos odrobię za mocno a po sekundzie potrząsnęła głową - W sumie mnie to nie dziwi ale to nie powód by się na niego zamykać.

-To idealny powód. Przypomnę Ci tylko, że za nieco ponad miesiąc będzie miał żonę a to co jej w tamtym momencie zrobiliśmy było okropne. - wypuściłam z siebie najprawdopodniej całe powietrze - To się więcej nie powtórzy.

-Dlaczego wydaje mi się, że sama w to nie wierzysz? - jej szczery śmiech w tamtym momencie drażnił moje uszy - W zasadzie nie rozumiem kilku rzeczy. - oparła swoją prawą dłoń na biodrze - Po pierwsze dlaczego on z nią w ogóle jest? Pojawiła się znikąd i miesza mu ciągle w głowie. Rozumiem można być w związku ale żeby odrazu brać ślub z kimś takim?

-Przejdźmy odrazu do kolejnej sprawy. - nie miałam zamiaru rozmawiać o ich związku. Nie w tym momencie.

-Dlaczego jesteś tak bardzo zła na tą sytuacje? - wpatrywała się we mnie intensywnie - Skoro byłaś trzeźwa i sama tego chciałaś nie powinnaś mieć mu tego za złe.

-Nie mam mu tego za złe a sobie bo jestem kobietą i zrobiłam najgorsze świństwo drugiej. Nie powinnam w ogóle dopuścić go do siebie na bliżej niż metr skoro jest w związku. - chwyciłam czarny top i przerzuciłam przez swoje przedramię - Jestem na niego zła bo kiedy się obudziłam jego nie było. Zniknął tak po prostu a ja poczułam się wykorzystana.

-Na pewno nie... - przerwała mi.

-Jeżeli chcemy cokolwiek dziś kupić nie drążmy tego tematu. Nie chce do końca popsuć sobie nastroju. - ruszyłam w głąb sklepu nie zwracając na nią uwagi.

Jednak ona po kilku sekundach ruszyła się ze swojego miejsca i zaczęła przekopywać cały sklep w poszukiwaniu szczęścia. Miałyśmy podobny styl więc idealnie dogadywałyśmy się podczas robienia zakupów. Dziewczyna zarzucała mnie tonami sukienek i przeróżnych ubrań każąc przymierzyć mi każde z nich.

I muszę przyznać świetnie się przy tym bawiłam a moja głowa stała się odrobine oczyszczona bo przez resztę czasu nie poruszałyśmy jego tematu. A tak naprawdę tylko on w tym momencie był dla mnie drażniący.

Po blisko dwóch godzinach na naszych nadgarstkach znajdowało się wiele papierowych toreb wypełnionych cudownymi perełkami. Moje nogi odmawiały lekko posłuszeństwa wiec ciągnęłam je leniwie za sobą szukając wolnego miejsca przy stoliku. Zastanawiałam się co tu robiło tyle ludzi bo było ich naprawdę dużo jak na tak wczesną godzinę. Rozmyślałam nad tym czy wszyscy mieli gorszy dzień tak jak ja aż nagle ciepły uśmiech Alice zaczął topić moje serce kiedy wpatrywała się we mnie z naprzeciwka. Jej oczy delikatnie błyszczały a usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

-Dobrze widzieć Cię szczęśliwą. - powiedziała po chwili przeglądając kartę kawiarni.

-Nie wiem czy kiedykolwiek Ci to mówiłam ale gdybym mogła cofnąć czas o te kilka lat niczego bym nie zmieniła. - jej wzrok uniósł się znad niewielkich rozmiarów książeczki - Gdyby nie to nigdy byśmy się nie poznały a jesteś dla mnie kimś więcej niż zwykłą przyjaciółką.

Przysięgam na wszystko, że jej oczy rozświetliły się jeszcze mocniej na moje wyznanie. I chociaż chyba nigdy jej tego nie powiedziałam doskonale o tym wiedziała. Była jedną z najbliższych mi osób i cieszyłam się, że w życiu Aarona pojawił się ktoś tak wartościowy. W jego życiu jak i w moim. Była oddanym przyjacielem, który zrobił dla nas tak wiele, że nie potrafiłam tego opisać słowami.

-Przestań bo się rozpłacze. - jej głos lekko zadrżał a rzęsy unosiły się szybko w górę i w dół. - Wiesz, że jesteśmy dla siebie jak siostry i mam nadzieje, że to się nigdy nie zmieni. Mam plany dla naszych dzieci. - zaśmiała się cicho jeżdżąc palcem po beżowej kartce papieru.

-Alice? Naomi? - nasze głowy automatycznie odwróciły się w stronę dochodzącego głosu. Na chwile wstrzymałam oddech przyglądając się postaciom stojącym przede mną.

-Noelle. - poprawiła ją dziewczyna, która najprawdopodobniej zauważyła to jak mocno się spięłam. - Ciebie tez niemiło widzieć, Laila. - praktycznie wysyczała przez zęby nie ukrywając niechęci do jej osoby.

-Możemy się dosiąść? - chwyciła za dłoń stojącego obok Alex'a, który patrzył w jeden punkt. Tym punktem były moje oczy, które zsunęły się na ich złączone dłonie a w moim żołądku wszystko wywróciło się do góry nogami. - Nie sądziłam, że na siebie wpadniemy. - pisnęła odsuwając krzesło obok mnie.

-Uwierz, że też wolałabym Cię nie spotkać. - Alice przewróciła oczami i skierowała się w stronę mężczyzny. - Ciebie tez miło widzieć. - rzuciła wymownie a ja miałam chęć uciec.

-Cześć. - mruknął jedynie w przestrzeń unikając jakiejkolwiek dłuższej rozmowy z każdą z nas. Jego twarz była spięta, wiedziałam to.

-Byliśmy właśnie dopiąć ostatnie sprawy z moją suknią ślubną. Padniecie jak ją zobaczycie. - dziewczyna ekscytowała się sama do siebie a między nami zapadła długa grobowa cisza. Moje serce mocno zakuło a kiedy spotkałam błękitne tęczówki, które jednocześnie przepraszały i współczuły mi marzyłam by on też go poczuł. Pragnęłam by wstał i powiedział, że to jeden wielki żart ale nic takiego się nie wydarzyło. Siedziałam w ciszy wpatrując się przed siebie a moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. - Nie wiedziałam, że tu mieszkasz. Przeprowadziłaś się? - dziewczyna spojrzała na mnie spod swoich idealnie długich rzęs zmuszając mnie bym tez na nią spojrzała.

-Tak. - rzuciłam słabo po sekundzie odchrząkując. - Niedawno się wprowadziłam.

-To świetnie. - klasnęła w dłonie - Chodźmy dzisiaj na imprezę. Niedaleko otwierają wspaniały klub a mamy co świętować.

-Co niby mamy świętować? - usłyszałam chłodny głos skierowany w jej stronę.

-Naomi właśnie się wprowadziła a ja mam piękną suknie ślubną. To już dwa powody. - wyciągnęła z torebki swój telefon stukając w niego długimi paznokciami.

-Noelle. - poprawił ją oschle - Ma na imię Noelle.

-Szczegół. - rzuciła nawet na niego nie patrząc a on posłał mi przepraszający uśmiech.

-Ja odpadam. - rzuciłam po kilku sekundach - Mam dziecko, które w nocy potrzebuje opieki.

-Przypomnij mi ile masz lat? - dziewczyna zerknęła na mnie ponownie. - Czterdzieści? Załatw sobie niańkę. Co to za problem.

W środku mnie wręcz wrzało i miałam ochotę rzucić się na nią, wydrapać te jej piękne błękitne oczy i wsadzić jej prosto do gardła. Mordowałam ją spojrzeniem podczas gdy Alice z Alexem walczyli niemo pomiędzy sobą.

-W sumie. - przyjaciółka zwróciła swoją uwagę - Moja mama mogłaby zaopiekować się dzieciakami. Taki wieczór może dobrze by nam zrobił. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy.

-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - błagałam w myślach aby nie kontynuowała tej szopki.

-Ja też nie. - Alex podzielił moje zdanie i głęboko odetchnęłam w myślach.

-Przegłosowane. - dziewczyna pospiesznie odsunęła się od stolika chwytając w locie ramie chłopaka. Matematyka chyba nie była jej mocną stroną. - Możemy spotkać się najpierw u nas. O 20. Wyślę Wam adres. - pociągnęła go za sobą zanim któraś z nas zdążyła zaprzeczyć.

***

-Nigdzie nie idę. - schowałam się razem z Rafaelem pod kołdrą ale Alice nie ustępowała. Przytulałam małe ciało mojego syna jakby miał mnie przed nią uchronić.

-Te sukienki nie mogą się zmarnować. To idealna okazja. - odkryła czubek mojej głowy.

-Czemu ciocia tak krzyczy? - chłopiec wysunął się i spojrzał prosto w jej twarz.

-Chce zabrać mamę na imprezę. Zostaniesz dziś na noc z Gabriellą? - nie wierzyłam, że próbuje przeciągnąć mojego syna na swoją stronę.

-Tak! - krzyknął wyskakując z łóżka. - Pójdę się spakować.

-Widzisz? Nawet dziecko rozumie więcej niż Ty.

-Alice kocham Cię ale nie ma kurwa takiej opcji. Nie będę bawić się z facetem do którego coś czuje i jednocześnie patrzeć jak jego narzeczona się do niego klei. - mruknęłam jednocześnie przyznając się do swoich uczuć.

-Będzie tam więcej ludzi niż oni. Zgubimy ich szybciej niż myślisz. Powiadomiłam już Caroline i Liama. Pójdziemy, zabawimy się i wrócimy. Nic więcej. - chwyciła moją dłoń siłą wyciągając mnie z łóżka a ja jej się poddałam.

Po ponad godzinnej metamorfozie byłam praktycznie gotowa do wyjścia. Biała marszczona sukienka opinała moje ciało i musiałam nieskromnie przyznać, że była chyba najpiękniejszą w mojej całej szafie. Alice zakręciła delikatnie moje brązowe włosy, które opadały grubymi lokami na plecy. Wyglądałam pięknie i tak też się czułam ale najlepszym uczuciem było to, że pomimo wieku i tego, że obie miałyśmy swoje rodziny potrafiłyśmy szykować się wspólnie na imprezę jak nastolatki. Tak jakbyśmy miały ledwo osiemnaście lat i zero zmartwień, zero problemów oprócz tego co będziemy dziś pić.

- Jeszcze to. - dziewczyna podała mi czerwoną pomadkę.

-Czerwony? - mruknęłam. Zdecydowanie wolałam siebie w brązach.

-Jeśli ten koleś ma zostawić swoją narzeczoną to musi być czerwony. Tylko tego brakuje do pełni. - rzuciła i wsunęła na siebie taką samą sukienkę jak moja tylko w czarnym odcieniu.

-Wyglądamy jak siostry. - pisnęła zadowolona przeglądając się w lustrze.

-Hej, siostry. - w drzwiach stał rozpromieniony Aaron. - Taksówka czeka.

Jechaliśmy niespełna dziesięć minut kiedy telefon Alice rozbrzmiał głośnym dźwiękiem. Patrzyła przez chwile w ekran ze zmarszczonymi brwiami.

-Zmiana planów. Mamy spotkać się w klubie. - trochę mi ulżyło bo nie będę musiała oglądać tej całej otoczki, którą dziewczyna emanowała.

-Kto chodzi do klubu o tej porze? - mruknął Aaron.

-Po prostu już tam jedźmy. - Alice wydawała się poddenerwowana chociaż może przez moment mi się wydawało.

Samochód zatrzymał się a kiedy z niego wyszliśmy stanęłam przed dużym białym budynkiem oblepiony neonami. Skrzywiłam się na tłum ludzi niecierpliwie czekający przed wejściem i głośno wciągnęłam powietrze.

-Będziemy stać tu dobrą godzinę. - mruknęłam w stronę przyjaciółki.

-Niekoniecznie. - usłyszałam za sobą ten dobrze znany mi już głos. - Tak się składa, że znam właściciela. Chodźcie.

Kierowałam się za szczęśliwą Lailą, która zwyczajnie przechodziła obok tych wszystkich ludzi z uśmiechem na ustach. Moje spojrzenie utkwiło ponownie na dłoni, która spleciona była z dużą dłonią Alex'a.

Zbliżyła się do ochroniarza, który bez słowa przepuścił nas przez duże drzwi. Rozglądałam się dookoła i musiałam przyznać, że to miejsce aż kipiało dobrą imprezą. Na parkiecie bawił się spory tłum wstawionych już ludzi pomimo tego, że impreza jeszcze dobrze się nie zaczęła.

Ja też nie miałam zamiaru czekać. Złapałam Alice i rzuciłam jej porozumiewawcze spojrzenie. Pociągnęłam ją w stronę baru by udźwignąć całą sytuacje. Nie widziałam innego wyjścia. Przez krótką chwile wypiłyśmy sporą ilość alkoholu, który dostawał się do mojej krwi. W mojej głowie lekko zaszumiało a ciało rozluźniło się.

-Wszędzie Was szukamy. - Liam musiał głośno krzyczeć abyśmy cokolwiek zrozumiały - Mamy lożę. Zaprowadzę Was.

Przeciskalismy się przez tłum spoconych już nastolatków i ludzi w naszym wieku aż dotarliśmy do miejsca w którym na skórzanych kanapach siedzieli nasi przyjaciele. Każdy z nich coś pił przyglądając się przez balustradę tańczącym ludziom. Mój wzrok utkwił na ciele Laili, które przygniatało Alex'a. On jednak nie wydawał być się zainteresowany. Patrzył przed siebie trzymając w dłoni drinka.

-Kolejka dla Was. - pisnęła Caroline.

-Poproszę pięć. - Alex spojrzał prosto w moje oczy jednak szybko odwróciłam wzrok. Nie chciałam psuć sobie tego wieczoru.

Wypiłam kilka szybkich shotów a mój nastrój automatycznie się naprawił.

-Idę tańczyć. Ktoś idzie? - przeleciałam wzrokiem po ich twarzach jednak nikt nie wydawał się być zainteresowany. Wzruszyłam ramionami i popędziłam do ogromnych schodów prowadzących na sam dół.

Wbiłam się pośród tłum tańczących ludzi próbując na chwile zapomnieć. Każdy tańczył tak jak potrafił nie przejmując się innymi ludźmi. Z głośników rozbrzmiała nowa piosenka a ja zaczęłam do niej kołysać biodrami. Sweet dreams are made of this. Who am I to disagree. I travel the world and the seven seas. Everybody's looking for something. Pomimo tego, że moje oczy były zamknięte a w głowie wszystko mi wirowało czułam ocierające się o mnie ciała różnych ludzi. Temperatura znacznie wzrosła a mój puls przyspieszył kiedy poczułam dwie dłonie na swoich biodrach. Ruszałam się w razem z nimi a na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech.

Po dłuższej chwili otworzyłam oczy, żeby dostrzec swojego oprawcę ale pierwsze co ujrzałam to Alex oparty o balustradę. Wpatrywał się we mnie intensywnie a jego dłoń była mocno zaciśnięta. Posłałam mu szyderczy uśmiech podczas gdy on mordował mnie wzrokiem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przez ciemność i migające światła niewiele byłam w stanie dostrzec. Odwróciłam się twarzą wpadając na wysokiego bruneta, którego palce mocniej zaciskały się na moim ciele.

-Przykro mi. - posłałam mu szeroki uśmiech - Nie tym razem.

Wyminęłam go i ruszyłam w poszukiwaniu toalet. Moja głowa miała dość wrażeń i musiałam na chwile odetchnąć. Byłam tu niecałe dwie godziny a alkohol totalnie zaburzył mi myślenie. Przed lustrem stało dużo kobiet w podobnym stanie do mojego. Jedne płakały, inne poprawiały makijaż. Jedna z nich po prostu stała oparta o umywalkę i głośno czkała. Poprawiłam włosy przeglądając się w nim z daleka i wzięłam głęboki oddech.

Wychodząc wpadłam na coś twardego. Minęła chwila zanim zorientowałam się co tak naprawdę się wydarzyło. Chłopak przyszpilił mnie mocno do ściany. Na tyle mocno, że nie mogłam oddychać.

-Unikasz mnie. - szepnął prosto w moje usta.

-Wydaje Ci się. - prychnęłam a moja pewność siebie zaczęła rosnąć.

-Noelle, co się dzieje? Co zrobiłem nie tak? - wpatrywałam się w jego piękne oczy i starałam się w nich nie zatracić.

-Nie wiem o co Ci chodzi. Idź do swojej laleczki. - próbowałam wydostać się spod jego ciała ale skutecznie mi to utrudniał.

-Noelle... - upomniał mnie.

-Nie chcę na to patrzeć, okej? Obiecałeś mi, że nigdy jej nie spotkam. Pamiętasz jak mówiłeś, że Seattle jest duże? Że najprawdopodniej nigdy na siebie na wpadniemy?

-Pamietam. - westchnął głośno - Nie mam na to wpływu.

-Dlaczego w ogóle z nią jesteś? - świdrowałam go mocno wzrokiem jakbym chciała zmusić go do powiedzenia prawdy.

-Nie teraz. - syknął - Nie rozmawiajmy o tym teraz.

-A kiedy? - mój głos przerodził się w krzyk - Kiedy powiesz mi prawdę? Przychodzisz do mnie, spędzasz ze mną wieczór a później zostawiasz bez słowa bo musisz wracać do niej. Nie mam zamiaru być tą drugą, Alex.

-Noelle... Gdybym tylko mógł... - nie dałam mu dokończyć bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co chciał mi powiedzieć.

- Już raz tak mówiłeś. Ukrywasz coś przede mną a ja nie mam zamiaru w tym uczestniczyć. Nie chce kolejny raz brać udziału w Twoich kłamstwach. Jestem tym zmęczona. Spotykaj się z Rafaelem ale mnie zostaw w spokoju. Ta noc była pomyłką i więcej się nie powtórzy. To był jeden wielki błąd.

Stałam i wpatrywałam się prosto w jego oczy, w których widziałam namiastkę bólu. Nie powiedział nic co dla mnie było oczywiste. Kłamał. Po raz kolejny. Jego wzrok po chwili spoczął jednak na kimś innym. Wysoki, barczysty mężczyzna pojawił się znikąd niedaleko nas przyglądając się nam dokładnie. Wyglądał jak jeden z ochroniarzy, których spotkałam przy wejściu ale najbardziej w tym wszystkim zaskoczyła mnie reakcja chłopaka. Automatycznie odskoczył ode mnie jakbym go poparzyła, jego ciało spięło się a szczęka mocno zacisnęła.

-Noelle, nieważne co sądzisz na ten temat wychodzimy. - syknął ledwo słyszalnie.

-Co? - spojrzałam na niego ze ściągniętymi brwiami.

-Wychodzimy. Teraz. - rzucił mi surowe spojrzenie, którego totalnie nie byłam w stanie zrozumieć.

TikTok: @miihita
Twitter: @miihitaa

Continue Reading

You'll Also Like

35.1K 1K 21
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
128K 7.1K 31
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
68.6K 1.9K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
7.2K 396 26
Co może się wydarzyć podczas wakacji u taty? ,,Wakacje w Włoszech miały być cudne i spokojne taaa napewno będą spokojne gdy na karku siedzi mi dwóch...