Straciłam Cię

By miihita

4K 316 236

~ A gdy pojawisz się znowu w moim życiu, błagam nie pozwól mi zatracić samej siebie. ~ DRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII... More

Prolog
1. Nie pozwalam Ci.
2. Tylko ona.
3. Ból był nieustający.
4. Jest śliczny.
6. Muszę Cię rozczarować.
7. Chciałem tego.
8. Pobieramy się.
9. Teraz albo nigdy.
10. Otwórz oczy.
11. Kłamiesz.
12. Tu się nie pije.
13. To tylko jeden weekend.
14. Zostanę tu.
15. Puść mnie.
16. Nie ufam mu.
17. Ze mną możesz być szczęśliwa.
18. Bo było za późno.
19. Nigdy nie zapomniałam.
20. Unikasz mnie.
21. Zabierz mnie do domu.
22. Powodzenia.
23. Umów się ze mną.
24. Baw się dobrze.
25. Masz mnie.
26. Pokochaj mnie jeszcze raz.
27. Nie zbliżaj się do mnie.

5. On ciągle płacze.

148 10 2
By miihita

Dzień i noc słyszałam płacz, który rozdzierał moje serce. Tylko nie należał on do mnie. Przynajmniej po części. Ta mała istota, nie robiła nic innego. Nie dziwiłam się. Mając taką matkę każdy by płakał.

A mi uciekały dni, później tygodnie i miesiące. Leżąc w łóżku straciłam rachubę i przestałam liczyć. Nie miałam ochoty patrzeć na nikogo a to dziecko potęgowało mój ból. Opieka nad nim mnie przerastała. Całkowicie się do tego nie nadawałam. I chociaż bardzo nie chciałam być taka jak moja matka stawałam się jej kopią.

-Nie słyszysz, że mały płacze? - do pokoju jak huragan wpadła rozgorączkowana Alice.

-On ciagle płacze. - podniosłam na nią swój wzrok kiedy wyciągała chłopca z łóżeczka.

-Weź się w końcu w garść. - rzuciła w moja stronę wychodząc z pokoju z dzieckiem na rękach.

Zostałam sama w błogiej ciszy, która chociaż przez moment dawała mi ukojenie. Moja głowa pulsowała coraz mocniej a jednak brakowało mi siły by podnieść się i wziąć jakakolwiek tabletkę.

Leżałam bez ruchu kolejny długi czas a mój umysł spowiła pustka. Jakbym nic nie czuła. Jakbym nie potrafiła czuć.

-Mogę? - cichy szept ściągnął mnie na ziemie. Głośno westchnęłam i skinęłam głową. - Musimy coś z tym zrobić. - Evan zbliżył się do mojego łóżka siadając na krawędzi.

Nawet nie wiem kiedy nasza relacja przerodziła się na jedną z bliższych jaką miałam. Od samego porodu był przy mnie dzień w dzień próbując wspierać mnie jak tylko mógł. I było to dla mnie dziwne bo pomimo tego, że jeszcze niedawno nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu teraz przesiadywał praktycznie codziennie w moim domu. Byłam mu wdzięczna bo kiedy Alice wyjeżdżała pomagał mi. Spełniał się w roli rodzica lepiej niż ja sama. Prawdę mówiąc oni wszyscy byli lepsi niż ja.

-Z tym to znaczy z czym? - odchyliłam głowę do tylu bo wiedziałam, że czeka mnie kolejna rozmowa w stylu tych motywujących do życia.

Próbowali codziennie. Nawet ściągali tu Sylvie ale nic to nie dało. Nic nie potrafiło poprawić mojego samopoczucia chociażby na chwile.

-Rafael ma już prawie trzy miesiące. Musimy Cię pozbierać. Potrzebuje matki, Noelle. - wyrzucił z siebie na jednym oddechu - Naprawdę chcemy Ci jakoś pomóc ale nie mamy pojęcia jak. Wszyscy jesteśmy już tym zmęczeni.

-Chciałabym ale nie mogę. - po moim poliku spłynęła łza bo wiedziałam, że ma racje - Jestem za młoda, nigdy nie będę dla niego dobrą matką. To nie jest możliwe. Nie gdy patrzę na niego a on przypomina mi o najgorszym co mnie w życiu spotkało. Wiesz jak to jest? - z ledwością podniosłam się na przedramionach i szybko odszukałam jego wzrok.

-Mogę jedynie się domyślać. - delikatnie ujął moją dłoń i masował kciukiem moje palce - Dlatego pomyślałem, że powinniśmy gdzieś pojechać. Tylko ja, Ty i Rafael. - uśmiechnął się do mnie krzywo - Musimy dać odpocząć innym. Mają tez własne życie.

-Ty też masz własne życie. - przypomniałam mu na co się zaśmiał.

-Od kilku miesięcy jesteście w nim Wy więc jakby Ci to powiedzieć właśnie chce zająć się swoim życiem. - wzruszył ramionami. - A teraz słuchaj jak będzie. Wstaniesz z łóżka i weźmiesz swoją walizkę. Spakujesz siebie. O małego się nie martw. Wezmę dla niego wszystko co niezbędne. Pojedziemy na dwa tygodnie do mojego domku letniskowego nad jeziorem. Jest piękna pogoda. Myśle, że każdemu z nas taki odpoczynek zrobi dobrze. Dziecko potrzebuje świeżego powietrza. - pokręciłam przecząco głową bo nie chciałam się na to zgodzić. - Ty też musisz zmienić na chwile otoczenie. Nie przyjmuje odmowy. Masz piętnaście minut. A jeżeli się nie wyrobisz przysięgam, że tu wrócę i osobiście Cię spakuje i wyniosę do samochodu. - ostrożnie musnął wargami moją dłoń, uśmiechnął się i w dobrym humorze opuścił moją sypialnie.

Niechętnie wysunęłam jedną nogę spod kołdry a później drugą. Stanęłam na podłodze a moje ciało przeszedł dreszcz. I już chciałam wracać na swoje miejsce kiedy coś w głębi mnie kazało mi się podnieść i spróbować. Było to bardzo stłumione ale usłyszałam to pierwszy raz od długiego czasu.

Wyciągnęłam z szafy swoją czarną walizkę i zaczęłam wrzucać do niej niedbale wszystkie potrzebne rzeczy. Praktycznie nie wychodziłam z domu, jedynie wtedy kiedy naprawdę było to bardzo potrzebne. Nie wiedziałam nawet do końca jakie ubrania ze sobą zabrać. Podeszłam do okna odsłaniając ciężką zasłonę a słońce wpadające do środka poraziło moje oczy. Przełknęłam głośno ślinę i wróciłam do szafy z której wyciągnęłam kilka lżejszych sukienek.

-Gotowa? - pisnął radośnie Evan kiedy siedziałam na swojej walizce nieudolnie próbując ją zapiąć. - Daj, ja to zrobię. - ściągnął prawą brew przyglądając się mojemu ciału.

-Dzięki. - westchnęłam kiedy kolanem przycisnął górę i jednym ruchem ją zamknął.

-Schudłaś. - zauważył kiedy podniósł się z ziemi. - Nawet bardzo.

-Wydaje Ci się. - mruknęłam odwracając się w stronę lustra. Moje ciało nie wróciło jeszcze do formy z przed ciąży. Głosy z tylu głowy podpowiadały mi, że już takie zostanie a ja za bardzo się tego obawiałam.

-Porozmawiamy o tym później. - skarcił mnie wzrokiem - A teraz chodź. Długa droga przed nami.

Pewnym ruchem chwycił moją walizkę i skierował się w stronę wyjścia. Już miałam iść prosto za nim kiedy zorientowałam się, że nie mogę wyjść w piżamie.

-Zaraz dojdę. Szybko się przebiorę. - rzuciłam zamykając za nim drzwi. Odwróciłam się po raz kolejny w stronę szafy wyciągając z niej pierwsze lepsze spodenki i top.

Nie miałam ostatnio głowy do wyszukanych stylizacji. Większość czasu spędzałam w tych samych ubraniach zmieniając je tylko wtedy kiedy musiałam. Przytłaczające było to, że nie byłam już tą samą osobą ale nawet gdy bardzo chciałam to zmienić nie potrafiłam. Coś ciągnęło mnie w dół i nie pozwalało się odbić.

-Jedźmy już. - mruknęłam kiedy Evan skończył dopinać Rafaela w foteliku. - Miejmy to z głowy.

- W takim razie wskakuj. - zmierzył mnie od góry do dołu wskazując ręką na drzwi - Miło w końcu zobaczyć Cię w czymś innym. - uśmiechnął się do mnie ciepło a gdy chciałam to odwzajemnić na moją twarz wdarł się niekontrolowany grymas.

Jechaliśmy w ciszy i tylko w tle leciała jakaś muzyka. Pierwszy raz patrzyłam na moje dziecko, które nie płakało a jedynie przyglądało się wszystkiemu dookoła. Miał piękne duże niebieskie oczy. Wpatrywałam się w niego podczas gdy on nie zrobił nawet jednej złej miny. Dotknęłam niepewnie jego czoło a gdy przymknął oczy delikatnie zaczęłam gładzić je kciukiem. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę jaka jego skóra była miękka i przyjemna.

-Śpi? - po kilkunastu minutach Evan spojrzał na mnie w lusterku wyczekując odpowiedzi. Skinęłam jedynie głową i przez dłuższy moment przyglądałam się jego twarzy. Wyglądał na szczęśliwego.

-Dlaczego to dla nas robisz? - wyszeptałam cicho w przestrzeń.

-A dlaczego miałbym tego nie robić? - wystawił swoje zęby a nasze oczy spotkały się na ułamek sekundy w odbiciu lustra.

-Od momentu kiedy Cię poznałam próbuje to zrozumieć i nie potrafię. - wzruszyłam ramionami

-Nie musisz tego rozumieć. W zasadzie tu nie ma nic do rozumienia, Noelle. - jego cichy głos wypełniał wnętrze samochodu. - Czuje potrzebę zaopiekowania się Tobą, Wami. Czuje, że mnie potrzebujecie. Po prostu.

-Nie możesz tak po prostu pomagać wszystkim. Nie uratujesz całego świata. - oparłam głowę o szybę próbując go zrozumieć.

-Nie chce ratować całego świata. - zaśmiał się cicho - Chce ratować Ciebie. I skupmy się tylko na tym. Odpocznij. Mamy jeszcze kawałek drogi.

Zamknęłam swoje powieki a mój zmysł wyczulił się bardziej na muzykę dochodząca z radia. I will love you till the end of time. I would wait a million years. Promise you'll remember that you're mine. Baby can you see through the tears. Love you more than those bitches before. Say you'll remember oh baby. Say you'll remember oh baby. I will love you till the end of time. Do moich uszu doszedł nostalgiczny głos Lany Del Rey i razem z nią udałam się do innego świata. Do świata który raz na jakiś czas pojawiał się tylko i wyłącznie w moich snach.

-Hej, księżniczko. - poczułam delikatne ruchy na swoim policzku i z przerażeniem otworzyłam oczy - Spokojnie. Jesteśmy na miejscu.

-Przepraszam. Chyba na chwile usnęłam. - przetarłam ręka zmęczone oczy.

-Nawet na dłuższą chwilkę. - zaśmiał się okrażając auto. Patrzyłam jak sprawnie radzi sobie z zapięciami oplatającymi dziecięcy fotelik a kiedy zniknął mi z oczu oderwałam wzrok od pustego już siedzenia. - Wrócę zaraz po torby. Chodź. - skwitował kiedy chciałam otworzyć bagażnik.

Bez słowa skierowałam się w stronę niewielkich rozmiarów drewnianego domku. Rozglądałam się po okolicy. Było tu przytulnie. Całkiem sporych rozmiarów jezioro z jednej strony otaczał las. Dookoła w niewielkich odległościach stały takie same domki a na plaży zalegało sporo ludzi. Całe rodziny wypoczywały świetnie się przy tym bawiąc. Jedni grillowali, inni pili piwo.

-Zapraszam. - mężczyzna sprawnie przekręcił klucz w drzwiach i pchnął je jedną ręką robiąc mi miejsce w przejściu.

Domek był przytulny. Pomimo, że z zewnątrz wyglądał całkiem zwyczajnie w środku był urządzony nienagannie. Przeszłam przez niewielkich rozmiarów korytarz i oglądałam dokładnie każdy zakamarek. Pchnęłam drzwi a moim oczom ukazała się sypialnia.

-Jedno łóżko? - krzyknęłam a mój głos rozbrzmiał w całym budynku.

-Zapomniałem Ci powiedzieć. - uśmiechnął się do mnie przelotnie przechodząc w drzwiach - Przynajmniej będę Cię miał ciagle na oku.

Odłożył nosidełko z chłopcem na stolik, który stał w drugim końcu pokoju i delikatnym ruchem go z niego wyciągnął. Obserwowałam jak kładzie go na środku dużego łóżka. Obchodził się z nim jak ze szkłem. Każdy jego ruch był doskonale przemyślany i ostrożny.

-Połóż się z nim na chwile. Pójdę po rzeczy. - zastanawiałam się jak duży błąd w swoim życiu popełniłam, że to całkiem obcy mężczyzna potrafił się lepiej obchodzić z moim dzieckiem niż ja sama. Musiał mówić mi co mam z nim robić bo nie potrafiłam działać instynktownie. - Nie bój się. Przecież nic Ci nie zrobi. - jego duża dłoń spoczęła na dole moich pleców a on delikatnie pchnął mnie w kierunku chłopca.

Coś utknęło mi w gardle kiedy kilka minut stałam i patrzyłam na niego z góry. Oczy miał szeroko otwarte i obserwował mnie co chwila unosząc w swojej dłoni malutki kwadratowy kocyk ze zwisającym pluszowym serduszkiem. Wyglądał uroczo.

Niepewnie położyłam się obok niego wdychając jego przepiękny zapach. Zamknęłam oczy i zaczęłam żałować, że pojawił się w moim życiu w tak nieodpowiednim czasie. Łzy cisnęły mi się do oczu ale dłużej już tak nie mogłam. Musiałam zapomnieć i żyć. Dla niego. Przynajmniej musiałam spróbować. Pocałowałam go ostrożnie w czoło na co odpowiedział mi uśmiechem. Nie wiem czy wcześniej tego nie dostrzegłam ale był to pierwszy uśmiech, który u niego widziałam.

- Widzę, że powoli się klimatyzujecie. - Evan stał w drzwiach i przyglądał się naszej dwójce - Ja chyba też zasłużyłem na buziaka, co? - wystawił w moją stronę dziubek.

-Nie tym razem, mój drogi. - przewróciłam oczami. Może w innym życiu bym to zrobiła. W tym nie było na to szansy.

-Chyba nie przyjechaliśmy tutaj leżeć w pokoju prawda? - zmienił temat wbijając we mnie swój wzrok - Oczywiście, że nie. - odpowiedział sam sobie - Wstawaj księżniczko. Idziemy się trochę poopalać. Potrzebujecie witamin.

-Żałuje, że nie poznałam Cię rok wcześniej. - wyszeptałam w jego stronę kiedy schylał się nad łóżkiem aby wziąć chłopca na ręce.

-Teraz też jest w porządku. - puścił w moją stronę oczko.

Była między nami duża przepaść. Różnica wieku, która dla jednych nie miała znaczenia ale prędzej czy później dziesięć lat pokazałoby swoje prawdziwe oblicze. Był dojrzałym facetem, prowadzącym dobrze prosperującą kancelarie. Idealny materiał na partnera.

-Jak będziesz się ciagle nami zajmował to nigdy sobie nikogo nie znajdziesz. - mruknęłam kiedy rozkładał koc pod drzewem.

-Przecież znalazłem Was. - spojrzał się prosto w moje oczy - Lepiej trafić nie mogłem.

-Nie mieliśmy czasem się opalać? - mruknęłam patrząc w górę na sporych rozmiarów drzewo które dawało nam cień.

Evan mruknął tylko coś pod nosem opadając po jednej stronie miękkiego materiału. I może powinno być to kojące dla mojej duszy. Leżeliśmy bez słowa a pomiędzy nami Rafael wymachiwał swoimi malutkimi rączkami. Jednak to nie był on. To nie on powinien się nami opiekować i wszyscy doskonale to wiedzieliśmy.

-Pójdę popływać. - rzucił energicznie podnosząc się z koca.

Patrzyłam jak oddała się od nas i kieruje w stronę wody. Obserwowałam każdy jego ruch i to jak szczęśliwy był. Nigdy nie widziałam u niego zmiany nastroju chociaż na chwile. Był stabilny czego nie można było powiedzieć o mnie. W jednej chwili moja ręka automatycznie powędrowała ku górze zanim zdążyłam zarejestrować piłkę lecąca prosto na mojego syna. Nawet nie wiem jak udało mi się w tak szybki sposób zareagować. Patrzyłam na niczego nieświadome dziecko a mój puls przyspieszył.

-Nic Ci się nie stało? - usłyszałam głos nade mną a kiedy odwróciłam głowę moje serce na moment się zatrzymało. Chłopak podniósł swoje okulary zakładając je na włosy a jego niebieskie tęczówki wpatrywały się prosto w moje.

TikTok: @miihita
Twitter: @miihitaa

Continue Reading

You'll Also Like

46.4K 2.7K 61
Emma Watson życie wiele razy dało jej w kość, ma dopiero 21 lat i bagaż ciężkich doświadczeń za sobą. Nie lubi uczuć, ckliwości ani szczerości, nie u...
281K 10.1K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
718K 25.1K 73
ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dosta...
76.8K 2.8K 29
„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt n...