You Are The Reason... Więzie...

By 0natalia3

20.5K 1K 209

Do labiryntu trafia pierwsza dziewczyna, po czasie odkrywa swoje wyjątkowe zdolności. Jak poradzi sobie z emo... More

Rozdział 1 |WL|
Rozdział 2 |WL|
Rozdział 3 |WL|
Rozdział 4 |WL|
Rozdział 5 |WL|
Rozdział 6 |WL|
Rozdział 7 |WL|
Rozdział 8 |WL|
Rozdział 9 |WL|
Rozdział 10 |WL|
Rozdział 11 |WL|
Rozdział 12 |WL|
Rozdział 13 |WL|
Rozdział 14 |WL|
Rozdział 15 | WL |
Rozdział 16 |WL|
Rozdział 17 |WL|
Rozdział 18 |WL|
Rozdział 19 |WL|
Rozdział 20 | WL|
Rozdział 1 |PO|
Rozdział 3 |PO|
Rozdział 4 |PO|
Rozdział 5 |PO|
Rozdział 6 |PO|
Rozdział 7 |PO|
Rozdział 8 |PO|
Rozdział 9 |PO|
Rozdział 1 |LNŚ|
Rozdział 2 |LNŚ|
Rozdział 3 |LNŚ|
Rozdział 4 |LNŚ|
Rozdział 5 |LNŚ|
Rozdział 6 |LNŚ|

Rozdział 2 |PO|

431 26 4
By 0natalia3

Poczułam zbliżające się zapomniane uczucie. Biała mgła porywała mnie w swoje objęcia.

Byłam w jakimś dużym pomieszczeniu. Po jednej stronie mogłam ujrzeć ogromne słupowate akwaria wypełnione błękitną wodą. W nich byli dorastający dozorcy. Odskoczyłam lekko trafiając przy tym na drugą ścianę. Niepewnie weszłam w głąb pomieszczenia, a to co tam zobaczyłam zmroziło krew przepływającą w moich żyłach. W ogromnej sali w równych rzędach pouwieszane były ciała jakiś nastolatków. Wśród nich rozpoznałam jedną dziewczynę którą wywołał wczoraj Janson. Rurkami ściągali z nich jakiś płyn.

Drzwi pomieszczenia rozsunęły się a do środka wszedł Janson. Obraz nagle mi się przewinął ostatnie co usłyszałam to ,,Uśpić ich".

Obudziłam się w ramionach Newta. Naokoło nas w kręgu stała reszta chłopców. W naszym pokoju zapanował chaos, wszyscy zaczęli mówić na raz.

- Musi coś zjeść!

- Jest ewidentnie chora!

- Nie wygląda najlepiej!

- Miałam wizję – powiedziałam cicho ale w takim gwarze nikt tego nie usłyszał

- Cholera! Nie jestem chora miałam wizję! – wrzasnęłam, i wszyscy na raz zamknęli się

Opowiedziałam chłopcom o widzianym przeze mnie urywku przyszłości. Nikt nie wiedział co teraz poczniemy. Czy mogliśmy zaufać ludziom którzy nas uratowali ze szponów Dreszczu?

Cały czas w mojej głowie dudniły słowa ,,Uśpić ich", mało co rozumiałam z tej wizji ale gdzieś w mojej głowie rodził się lęk.

Umyłam zęby, rozczesałam moje włosy i szybko przemyłam twarz wodą. Byłam wykończona więc czym prędzej udałam się do swojego łoża. Nade mną spał Newt, a naprzeciwko mnie ale na drugim końcu pokoju spał Thomas. Cały czas nie wiedziałam czemu był na mnie taki zły. Ze wszystkich wspomnień jakie odzyskałam nie było żadnej wzmianki o nim... o nas.

Byłam zmęczona ale nie mogłam zasnąć, od jakiegoś czasu męczyła mnie bezlitosna bezsenność. Otworzyłam oczy a po drugiej stronie zobaczyłam kręcącego się w łóżku Thomasa, najwyraźniej też nie mógł spać.

- Tylko się nie przestrasz – powiedział znajomy głos w mojej głowie

Ponownie otworzyłam oczy i pod łóżkiem Thomasa zobaczyłam wychodzącego z szybu wentylacyjnego Arisa. Cóż jego ostrzeżenie nic nie dało bo wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Moje serce biło jak młot. Nie zastanawiając się podeszłam do szepczącego Arisa i Thomasa.

- Co do fuja ty tu robisz Aris? Chcesz żebym na zawał padła? – bąknęłam odrobinę za głośno. Aris uciszył mnie gestem ręki i zaczął mówić:

- Muszę pokazać coś Thomasowi – oznajmił

- Wiem, że jesteś tego samego zdania co ja i Trixie więc chodź za mną – skierował słowa do Wychylającego głowę zza łóżka Thomasa

Już mieli zniknąć w szybie ale zatrzymałam ich:

- Czekajcie! – znowu powiedziałam za głośno niemal budząc przy tym śpiącego na górze Minho.

Podbiegłam do małej szafki stojącej nieopodal mojego łóżka i zaczęłam szperać w jednej z szuflad szukając uporczywie skradzionego identyfikatora.

-Mam! – mruknęłam do siebie

Wróciłam do czekających na mnie chłopców i lekko rzuciłam im kartę.

- Może się przydać – rzekłam, a oni zniknęli już w ciemnościach szybu.

Nie mogłam znieść samotności panującej w moim umyśle, aby złagodzić trochę to uczucie wspięłam się na szczyt łóżka i wgramoliłam na posłanie Newta. Ten obrócił się w moją stronę i nie otwierając oczu wysunął ramię którym mnie objął. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i powoli oddawałam się w objęcia Morfeusza.

                                                                                    ***

- Wstawajcie! – darł się Thomas zapalając wszystkie światła.

Thomas wziął prześcieradło ze swojego łóżka i zaczął barykadować drzwi. Wszyscy już wstali wpatrując się w zbierających rzeczy chłopców.

- Musimy uciekać! – odezwał się ponownie Thomas

- Co tam zobaczyliście? – zapytałam spokojnie

- Idą po nas! Musimy uciekać stąd! – wyminął moje pytanie Thomas

- Co tam do purwy nędzy zobaczyliście?! – Uniosłam głos

Thomas na mnie spojrzał ze złością w oczach po czym krótko odpowiedział:

- Ciała! Pełno ciał! -

- To Dreszcz! To zawsze był i będzie Dreszcz! - krzyknął a moje ciało pokryła gęsia skórka.

Pośpiesznie zapakowałam do schowanego pod materacem starego plecaka niezbędne rzeczy. Już po chwili byliśmy w kanałach idąc w stronę wyjścia.

- Muszę coś załatwić. – oznajmił Aris gdy wyszliśmy na wąski korytarz

- Co? – spytałam wyraźnie zdziwiona

- Chcecie stąd wyjść? Muszę załatwić coś ważnego, zaraz wrócę – odpowiedział

- Pójdę z nim – zadeklarował Winston

Biegliśmy krętymi korytarzami. Niemal nie upadłam na ziemię, wpadłam na coś; właściwie na kogoś. Jednym z korytarzy samotnie szła doktor Crawford. Spojrzała na nas podejrzliwie po czym po całym korytarzu rozległ się hałas alarmu.

- UŻYWAĆ TYLKO ŚRODKI OBEZWŁADNIAJĄCE – mówił głos przez głośniki

Thomas bez wahania złapał doktor i pobiegliśmy do wskazanego przez nią pomieszczenia – gdzie przebywała Teresa. Podczas biegu spotkaliśmy jeszcze jedno nieudogodnienie – żołnierza który zaczął w nas strzelać jakimś środkiem paraliżującym. Weszliśmy w kolejną uliczkę korytarza chroniąc się przed strzałami. Minho się obrócił i zaczął biec w przeciwną stronę.

- Minho! - wydarłam się

Dokładnie kiedy żołnierz wybiegł zza ściany Minho z rozbiegu uderzył go kolanem w twarz. Zabraliśmy broń powalonemu żołnierzowi i zaczęliśmy pędzić do pomieszczenia w którym była Teresa. Thomas cały czas przyciskał broń do pleców Crawford.

Byliśmy na miejscu, weszliśmy do pomieszczenia a przerażeni stojący tam lekarze zaczęli unosić ręce do góry w geście poddania.

Wzięłam z Newtem kilka leżących na jakiejś szafce prześcieradeł i zakneblowaliśmy pracownikom ręce.

- Nadchodzą! – krzyknął Minho barykadując drzwi jakąś szafką z lekami.

Thomasowi udało przebudzić się Teresę, wiedziałam że nie jest dobrym pomysłem brać ją ze sobą ale i tak nikt by mnie nie posłuchał.

- Co teraz?! – zapytałam lekko przerażona bo oprócz drzwi nie było innego wyjścia

- Odsuńcie się! – krzyknął Tommy chwytając jakiś taboret i uderzając nim w szybę widniejącą na drugim końcu pomieszczenia.

- Newt pomóż mi! – krzyknął po czym w dwójkę rozbili szybę

Przeszliśmy przez powstały otwór i udaliśmy się w stronę długiego korytarza który prowadził do hangaru. Złapałam identyfikator i natrętnie przykładałam go do czujnika ale cały czas zapalała się czerwona lampka – nie działał.

Rzuciłam kartę na podłogę po czym wyrwałam broń z rąk Toma i powoli podchodziłam do Jansona z żołnierzami.

- Otwierajcie tą cholerną bramę! – warknęłam mierząc w klatkę piersiową Jansona

- Nie wyjdziecie stąd – oznajmił szczurowaty

Nagle usłyszałam dźwięk unoszących się wrót, udało im się. Po drugiej stronie stał już Aris z Winstonem.

- Zamknąć główne wrota! – powiedział Janson przez krótkofalówkę

Brama zaczęła się powoli zamykać ale musiała jeszcze przeprowadzić krótką rozmowę z szczurem więc szybko wypluwałam słowa z swojej buzi;

- Jesteśmy dziećmi! Do purwy jesteśmy dziećmi! Powinniśmy żyć swoim cholernym życiem! Cały czas chcecie abyśmy zaczęli się bać śmierci! Przeżyliśmy już tyle że się jej nie boimy! Wiesz dlaczego?! Bo każdy kiedyś umrze!... Nigdy nie wybaczę ci, że zabiłeś mojego brata Janson! Nigdy! – wrzasnęłam

- Brata? – Janson zachichotał pod nosem – Nie sądziłem, że jesteś taka naiwna Beatrix zawsze byłaś jedną z najbystrzejszych. Ten chłoptaś nigdy nie był twoim bratem. Masz tylko jedną rodzoną siostrę Teresę. Chcemy dla was dobrze. – oznajmił a ja byłam coraz bliżej zamykających się wrót

- Tak, a czy Dreszcz jest dobry? – zapytałam ironicznie po czym ile sił w nogach pobiegłam do prawie zamkniętej bramy. W ostatniej chwili prześlizgnęłam się między podłogą a metalowymi drzwiami.

Wstałam przy pomocy chłopców i w tym samym momencie z Thomasem pokazaliśmy opierającemu się o małą szybę drzwi Jansonowi nasze piękne środkowe palce.

- Wy gówniarze! – warknął na nas

Pobiegliśmy do głównych wrót i otworzyliśmy je za pomocą ogromnej wajchy. Wrota się otworzyły a nas uderzyło gorąco bijące z pustyni pomimo nocy.

Zacisnęliśmy pasa i wybiegliśmy na piaszczyste pustkowie.

---------------------------------------------------------------------------

Drugi rozdział z Prób Ognia! Napiszcie mi jak wam się podobał!

I Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili po sobie gwiazdkę!

Buziaki, do zobaczenia! <3333

Continue Reading

You'll Also Like

110K 10.8K 70
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
918K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
10.6K 1K 25
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
10.8K 445 39
- Ja też mam uczucia wiesz?? - powiedziałam wkurzona i smutna jednocześnie. Chłopak nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie jak wryty. postanowił...