Rozdział 2

219 37 0
                                    

Mijał trzeci tydzień pobytu Darii w Niemczech. Lewicka zrezygnowana wracała z kolejnej rozmowy kwalifikacyjnej. Już, gdy siadała przed komisją rekrutacyjną czuła, że nic z tego nie wyjdzie. Gdy tylko weszła do pomieszczenia i powiedziała "Dzień dobry", zauważyła niezadowolenie na twarzy dwójki osób. Jej akcent od razu zdradzał, że nie jest rodowitą Niemką. Zawsze uważnie obserwowała osoby, które przeprowadzały rozmowę kwalifikacyjną. Z ich twarzy można było wyczytać czy Lewicka ma jakiekolwiek szanse, czy ma sobie nie robić żadnych nadziei. We Wrocławiu spotykała się z nepotyzmem, a w Niemczech z ksenofobią. Szukała pracy jako fizjoterapeutka, a znowu wylądowała w restauracji jako kelnerka. Wzięła tę pracę tylko dlatego, że nie chciała bezczynnie siedzieć w mieszkaniu, a poza tym zdawała sobie sprawę z tego, że oszczędności, które miała na koncie, szybko stopnieją. Co prawda rodzice przelali jej sporą sumę pieniędzy na start w obcym kraju, ale nie chciała tego ruszać. Podjęła decyzję, że zrobi to tylko w ostateczności.

Po półgodzinnej podróży zaparkowała srebrny samochód, który należał do bliźniaczek pod budynkiem, gdzie od kilku tygodni mieszkała. Lewicka coraz poważniej rozważała zakup jakiegoś niedrogiego auta, bo nie chciała nadużywać dobroci przyjaciółek. Kinga i Patrycja same zaproponowały, żeby korzystała z ich samochodu. Dziewczyny pracowały w pobliskim hotelu i do pracy chodziły pieszo, natomiast Daria rozglądała się za jakąś posadą w coraz to odleglejszych miejscowościach. Do wielu z nich można było się dostać tylko własnym środkiem transportu, bo nie dojeżdżała tam żadna komunikacja podmiejska.

Weszła do mieszkania, ściągnęła kurtkę i buty, a następnie przeszła do kuchni, gdzie nalała sobie soku do szklanki. Napiła się trochę, po czym usiadła przy stole. Oparła brodę o dłonie i spoglądała przez okno na nieodległe góry, zastanawiając się nad tym, co ma dalej robić. Miała wrażenie, że od jakiegoś czasu tkwiła w miejscu, nie rozwijała się, a jej przeznaczeniem było kelnerstwo. Na dodatek podjęła najgorszą decyzję w swoim życiu, decydując się na przyjazd do Breitenbrunn. W tej zapadłej dziurze nie było pracy dla niej i musiała to sobie w końcu uzmysłowić. Bliźniaczki były zachwycone życiem tutaj, bo robiły to, co kochały. Studiowały hotelarstwo i teraz pracowały w zawodzie, ale jeśli chodzi o pracę w fizjoterapii, to już był problem. Był tutaj tylko jeden gabinet, w którym nie szukano żadnego pracownika, a znowu w hotelu, gdzie Ruda mogłaby pracować jako masażystka była taka konkurencja, że nie miała żadnych szans. Zrobiła kilka kursów w tym kierunku, ale bardziej pod kątem leczniczym, a nie relaksacyjnym.

Lewicka spojrzała na zegar i stwierdziła, że musi zacząć przygotowywać się do pracy. Zostały jej dwie godziny do wyjścia. Siedziała jeszcze kilka minut, zastanawiając się, czy coś zjeść. Ostatecznie podjęła decyzję, że zje coś w restauracji. Każdemu pracownikowi przysługiwał posiłek, a ona chętnie z tego korzystała, bo szef kuchni serwował prawdziwe rarytasy.

                                                                             ***

— Cześć, Daria. — Powitał ją z radością Arne, gdy kierowała się do tylnego wejścia restauracji.

— Cześć — odpowiedziała, uśmiechając się nieśmiało.

Lubiła go, potrafił poprawić jej humor swoimi żartami, a poza tym zawsze służył pomocą. To właśnie od blondyna dowiedziała się o panujących zwyczajach w tym lokalu, a także poopowiadał jej o stałych klientach. Dzięki niemu już trzeciego dnia dostała spory napiwek, bo podpowiedział, co ma zaproponować jednemu z gości. Obsługiwany mężczyzna był zaskoczony tym, że nowa kelnerka doskonale znała jego kulinarne gusta, ale i zadowolony, że nie musiał niczego tłumaczyć.

— Coś ty taka zmarnowana? Przecież jeszcze nawet nie zaczęliśmy pracy.

— Byłam na rozmowie, ale znowu nic nie wyszło — odparła, głęboko wzdychając.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOnde histórias criam vida. Descubra agora