Rozdział 48

158 34 30
                                    

Daria z podkulonymi nogami siedziała w fotelu, okryta kocem. Dopiła herbatę, po czym odstawiła kubek na stolik. Odchyliła głowę na oparcie, spoglądając czerwonymi od płaczu oczami na zegar, który wskazywał kwadrans po północy. Chociaż od kłótni z Freitagiem minęło kilka godzin, nadal bardzo mocno to przeżywała. Na samą myśl o tym, że ich związek przestał istnieć, w jej oczach pojawiały się łzy. Sądziła, że w końcu znalazła w życiu szczęście, a teraz legło ono w gruzach przez nielojalność bruneta. Pomrugała kilkukrotnie rzęsami, żeby stłumić pojawiające się łzy, by chwilę później cicho westchnąć, gładząc nerwowo włosy. Wiedziała, że pierwsze dni, a nawet tygodnie będą bolesne, ale miała nadzieję, że jakoś uda jej się pozbierać po zakończonym związku. Musiała na nowo nauczyć się żyć w pojedynkę. Nagle w pokoju rozległ się cichy dźwięk wibracji. Ruda sięgnęła po telefon i spojrzała na wyświetlacz. Trwała w bezruchu, patrząc na przychodzące połączenie od przyjaciółki.

— Nie odbierzesz? — Lewicka przeniosła wzrok na chłopaka, który leżał na łóżku stojącym pod oknem. 
Lustrowała jego twarz w milczeniu. Nie miała pojęcia, co zrobić. Z jednej strony wiedziała, że powinna odebrać, bo bliźniaczki mogły się martwić tym, że nie ma jej w mieszkaniu, z drugiej obawiała się, że przyjaciółka dzwoni na prośbę Richarda.

— Kto dzwoni? — dopytał blondyn.

— Patrycja — odparła Daria, przenosząc wzrok na telefon.

— Odbierz i porozmawiaj z nią. Niech się nie potrzebnie nie martwi. — Lewicka przytaknęła, po czym przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła urządzenie do ucha. — Halo — odezwała się cicho.

— No w końcu. — Ruda wychwyciła ulgę w głosie przyjaciółki, przez co miała pewność, że już wiedziała o jej kłótni z brunetem. — Gdzie jesteś? Kiedy wracasz?

— Nie wracam na noc.

— Darka, gdzie jesteś? — zapytała przyjaciółka łagodnym tonem głosu.

— Nieważne — odparła krótko Lewicka, na co brunetka westchnęła. — On jest obok? — zapytała po chwili.

— Tak, martwi się — powiedziała Patrycja. — Daria, porozmawiajcie ze sobą. On naprawdę żałuje tego wszystkiego.

— Nie chcę o tym mówić. Wrócę jutro. Cześć. — Ruda pożegnała się i nie czekając na reakcję Patrycji, rozłączyła się.

Odłożyła telefon i zapłakała cicho, kryjąc twarz w dłoniach. Chwilę później, gdy się uspokoiła, wyciągnęła chusteczkę higieniczną z pudełka stojącego na stoliku. Wytarła łzy, wydmuchała nos, po czym wstała z miejsca, żeby wyrzucić chusteczkę. Gdy wróciła na miejsce, westchnęła cicho, przymykając oczy.

— Idź się wykąp i połóż, bo nie wstaniesz jutro do pracy. — Dziewczyna spojrzała na blondyna, gdy usłyszała jego głos.

 — Arne, przepraszam, że zwaliłam ci się na głowę. Ale nie wiedziałam, dokąd iść, nie znam tutaj nikogo innego. — Tłumaczyła się kolejny raz, na co blondyn pokręcił głową.

— Daria, daj spokój. Nie ma o czym mówić, przecież tyle dla mnie robisz. — Chłopak uśmiechnął się do niej szczerze, jednak dziewczyna i tak miała wyrzuty sumienia, że zawracała mu głowę, gdy sam miał problemy, ale nie chciała wracać do swojego mieszkania, bo wiedziała, że tam będzie jej szukał Freitag, i tak też było.

— Jak otworzysz szafę, to na górnej półce po prawej stronie masz czyste ręczniki. W łazience w szafce obok lustra znajdziesz nową szczoteczkę — dodał po chwili blondyn. — Sorry, ale babskich ciuchów nie mam. — Kontynuował, uśmiechając się lekko, a Lewicka przewróciła oczami. — Podałbym ci wszystko sam, ale sama rozumiesz — mówił, nawiązując do swojego stanu zdrowia.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now