Rozdział 30

157 36 30
                                    

W środowy wieczór Richard stał pod blokiem, gdzie mieszkała Lewicka i próbował się z nią skontaktować, niestety kolejne połączenie zakończyło się fiaskiem. Zrobił niezadowoloną minę, siadając na ławce stojącej obok budynku.

— Ta kobieta doprowadzi mnie do szału — mruknął pod nosem, chowając telefon do kieszeni.

Chłopak był zły, że Daria nie potrafiła nigdy wysłać chociaż jednego SMS-a o tym, co ma zamiar robić wieczorem, a on potem musiał szukać jej po Breitenbrunn. Kompletnie nie wiedział, dokąd mogła pójść. Miejsce przy opuszczonym domu już sprawdził i tam jej nie było. Rozglądał się po parku i też jej nie znalazł. Przeczesał dłonią włosy i zagryzł wargę, zastanawiając się, czy mogła się z kimś umówić na randkę, ale dziewczyna nie mówiła mu, że kogoś poznała, gdy widzieli się we wtorek, więc odrzucił tę opcję. Nagle rozległ się dźwięk jego telefonu. Z nadzieją spojrzał na wyświetlacz, licząc, że to połączenie od dziewczyny. Westchnął głęboko, gdy okazało się, że jednak nie.

— Cześć — mruknął, gdy odebrał.

— Oho, mój braciszek znowu tryska optymizmem. — Zażartował Christian. — Chciałem ci powiedzieć, że jestem rozczarowany stanem twojej lodówki.

— Czyli rozumiem, że rozgaszczasz się właśnie w moim mieszkaniu? — zapytał brunet. Nazajutrz z rana mieli pojechać do Monachium, żeby przymierzyć to, co skroiła im Kristin, aby mogła zrobić ewentualne poprawki, więc starszy Freitag miał nocować u Richarda, żeby nie musiał zrywać się o świcie z łóżka i przyjeżdżać do Breitenbrunn.

— Jak najbardziej, a ciebie kiedy mogę się spodziewać?

— Pewnie niedługo. — Richard westchnął przeciągle, wstając z ławki. Uznał, że pora wracać do mieszkania, skoro i tak nie mógł zlokalizować miejsca pobytu Lewickiej.

— A wiesz, że ja wiem o czymś, co sprawi, że pewnie nie zobaczę cię tu w przeciągu najbliższych dwóch godzin? A może i dłużej? — Zaśmiał się brat, na co Freitag przewrócił oczami, bo nie znosił takich podchodów.

— Co takiego wiesz? — zapytał obojętnie.

— Jakbyś szukał tego swojego rudzielca, to znajdziesz ją przy tym opuszczonym domu. — Brunet zmrużył oczy, gdy to usłyszał.

— Byłem tam i jej było.

— A kiedy byłeś?

— Jakąś godzinę temu.

— No widzisz, a ja ją widziałem, jak wjeżdżałem do Breitenbrunn, czyli jakieś kilkanaście minut temu.

— Dzięki — odpowiedział radosnym głosem Richard, na co zaśmiał się jego brat. Chłopak szybkim krokiem ruszył w kierunku obrzeża miasteczka.

— Nie ma za co. Przynajmniej jak wrócisz, to nie będę wysłuchiwał twoich fochów.

— Taa, bardzo zabawne. — Brunet przewrócił oczami.

— To za ile będziesz?

— Nie wiem — odpowiedział i znowu usłyszał, gromki śmiech swojego brata. — Christian, przestań zachowywać się, jak dzieciak i nie śmiej się ze mnie.

— Wybacz, ale bawią mnie te twoje podchody w stosunku do tej dziewczyny. — Richard, westchnął głęboko.

Gdyby sytuacja była inna i Darii nie spotkałaby przemoc ze strony Millera, działałby bardziej zdecydowanie. Oczywiście jego brat o niczym nie wiedział, więc śmiał się z tego wszystkiego, ale sportowiec zdawał sobie sprawę, że gdyby Christian znał prawdę, to poparłby jego działanie. Małymi kroczkami do celu.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now