Rozdział 46

153 33 22
                                    

Lewicka przeciągnęła się, ziewając szeroko. Jęknęła z bólu, gdy przewróciła się na plecy. Nie dość, że doskwierał jej ból głowy, to była cała zdrętwiała. Otrząsnęła się z zimna i niespiesznie podniosła powieki. Była okryta tylko lekkim kocem, który zabrała z mieszkania Freitaga, gdy z niego wychodziła. Dziewczyna zmarszczyła czoło, widząc nad głową mocno zniszczony sufit, gdzie w niektórych miejscach było widać belki konstrukcyjne. Uniosła się na łokciach, rozglądając się dookoła. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała ściany były popękanie i odpadał z nich tynk. Drzwi prowadzące do pokoju wisiały na jednym zawiasie, a okna nie było w ogóle.

— Gdzie ja jestem? — zapytała samą siebie.

Spojrzała w lewo, widząc przy swoim boku butelki po winie. Jedna była opróżniona całkowicie, a druga do połowy. Wtedy zaczęły do niej docierać wspomnienia z minionego wieczoru. Po wyjściu z mieszkania Freitaga zahaczyła o monopolowy, w którym kupiła dwie butelki najtańszego wina, po czym ruszyła w kierunku opuszczonego domu, gdzie w samotności zaczęła pić. Siedziała na trawie, oparta o murek, sącząc powoli alkohol. Piła z żalu i ze złości na Freitaga, który źle ją potraktował w drodze powrotnej do Breitenbrunn. Gdy zrobiło się zimno, weszła do podniszczonego domu przez okno, bo drzwi wejściowe były zabite deskami i dalej piła pod dachem. Po opróżnieniu prawie dwóch butelek wina zmorzył ją sen, więc owinęła się kocem, po czym zasnęła na betonowej posadzce, pokrytej w niektórych miejscach podartym gumolitem.
Teraz przebudziła się nad ranem przemarznięta, z potwornym bólem głowy i silnym pragnieniem. Zachwiała się mocno, gdy stanęła na nogi.

— Ja pierdolę — wymamrotała, czując silne zawroty głowy.

Nie sądziła, że jej organizm, aż tak zareaguje na sporą dawkę alkoholu. Przechyliła głowę w lewą i prawą stronę, żeby rozruszać kark, po czym westchnęła głęboko i podeszła do okna, aby opuścić budynek. Wyrzuciła koc na trawnik, a następnie położyła ręce na resztkach parapetu, by się wspiąć i wydostać na zewnątrz. Zapiszczała głośno, gdy pod jej ciężarem ukruszył się kawałek parapetu wraz z cegłami i tracąc równowagę, upadła na pupę. Wstała na nogi, rozmasowując obolałe miejsce. Budynek był w tragicznym stanie i każdy większy nacisk, powodował, że konstrukcja się kruszyła. Kiedy w końcu udało jej się wydostać z rudery od razu zwymiotowała. Chwilę później przetarła dłońmi twarz, wzięła głęboki wdech, podniosła koc, który zarzuciła sobie na plecy i niespiesznie ruszyła w kierunku mieszkania Freitaga.

*

Pół godziny później dziewczyna dotarła pod blok. Weszła do budynku i przeszła w kierunku windy, przy której stała starsza kobieta. Lewicka powiedziała dzień dobry, a posiwiała pani odpowiedziała jej, po czym zmierzyła Rudą wzrokiem od góry do dołu.

— Wiem, wyglądam mało wyjściowo — odezwała się dziewczyna, posyłając kobiecie sztuczny uśmiech, na co ta przesunęła się lekko w bok. 
Po chwili winda zjechała na dół i drzwi się rozsunęły. Daria czekała, aż starsza kobieta wsiądzie pierwsza.

— Niech pani jedzie. Ja poczekam na następną — powiedziała do niej staruszka.
Lewicka wzruszyła ramionami, wchodząc do windy. Nie miała zamiaru polemizować. Drzwi zasunęły się i w tym samym momencie dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Wystarczy być trochę pobrudzonym, mieć potargane włosy i śmierdzieć, i już ludzie się boją — powiedziała do siebie pod nosem.

Po dojechaniu na piętro wyszła z windy, po czym podeszła pod mieszkanie Freitaga. Wyjęła klucz z kieszeni i, gdy miała zamiar włożyć go do zamka, drzwi się otworzyły, a w nich stanął Richard.

— Daria, gdzie ty byłaś?! — zapytał brunet podniesionym tonem głosu.
Cieszył się, bo w końcu wróciła cała i zdrowa, a jednocześnie był zły, że zniknęła na tak wiele godzin i nie miał z nią kontaktu.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now