Rozdział 25

160 37 43
                                    

Lewicka trzęsła się z nerwów, a w jej oczach pojawiły się łzy. Czuła się bezsilna, przez co zaczęła nerwowo oddychać. Bała się tego, co chcieli jej zrobić. Z trudem dostrzegała ich twarz skryte pod kapturami. Dookoła panował mrok, a latarnia uliczna dawała niewielkie światło. Modliła się w duchu, żeby ktoś jej pomógł. Karciła się za to, że postanowiła zejść z głównej drogi i weszła w boczną uliczkę, która nie była uczęszczana przez wiele osób i wiedziała, że tylko cud sprawi, że ktoś pojawi się w niej o tej porze. Próbowała uwolnić się z potrzasku, jednak jej sytuacja była beznadziejna. Została przyparta do muru przez silniejszego mężczyznę, a gdy tylko zaczynała się szamotać, on bardziej na nią naciskał.

— Przestań się szarpać — warknął ten, który ją trzymał.

Kiedy przycisnął dziewczynę do muru, z jego głowy zsunął się kaptur. Brunet parzył na nią z wyższością i pogardą. Daria przeniosła wzrok z jednego mężczyzny na drugiego, który stał obok i patrzył na nią zmrużonymi oczami. Wydawał się groźniejszy od tego, który ją przytrzymywał. Ruda w półmroku dostrzegła jego surowy wyraz twarzy, a na lewym policzku widoczna była duża szrama. Lewicka pomyślała, że to jakaś blizna.

— Musimy pogadać o Millerze — odezwał się brunet, a dziewczyna zamarła, spoglądając na niego.

Pomyślała, że jeśli to są jego kumple, to zapewne tak samo niebezpieczni, jak on sam. Poznała tylko dwóch jego znajomych. Tych, z którymi umawiały się bliźniaczki, ale Ruda doskonale wiedziała, że teraz zaatakowali ją inni. Próbowała ocenić, jakie ma szanse w starciu z nimi, by po chwili stwierdzić, że zerowe i cały czas zastanawiała się nad tym, dlaczego ją to wszystko spotkało. Przyjechała do Niemiec za pracą, lepszym życiem, a wpadła w kłopoty, których nie było widać końca.

— Odsłonię ci teraz usta i masz nie krzyczeć. Jasne? — Lewicka przytaknęła, ale gdy tylko mężczyzna zdjął dłoń z jej ust, zaczęła wzywać pomocy, przez co napastnik od razu ją uciszył.

— Ty chyba, kurwa, jednak nie rozumiesz po niemiecku, chociaż Lukas zarzekał się, że tak — warknął. — Może teraz zaczniesz rozumieć — dodał, wyciągając scyzoryk z kieszeni.

Lewicka drgnęła nerwowo, a z oczu wydostało się kilka łez, gdy poczuła ostrze na policzku.

— Dostałaś wiadomość od Lukasa, prawda? — zapytał drugi mężczyzna, na co Ruda przytaknęła głową.

— Świetnie, a teraz powiedz, gdzie tam było napisane, że masz z tym iść na policję? — dopytywał.

Brunet odsłonił jej usta i wraz ze swoim kumplem czekali, co powie, jednak Daria milczała, sparaliżowana strachem.

— Nie słyszę odpowiedzi — mruknął brunet, dociskając ostrze noża do policzka.

— Nigdzie — odezwała się cicho, drżącym głosem. — Proszę, zostawcie mnie w spokoju.

— Masz, kurwa, wycofać oskarżenie. Inaczej ten nóż wyląduje... na przykład w twoim oku — powiedział, przesuwając scyzoryk wyżej i śmiejąc się przy tym histerycznie, a Daria zakwiliła.

— Chociaż w sumie ciebie możemy oszczędzić — odezwał się drugi mężczyzna, przez co dziewczyna przeniosła na niego przerażony wzrok. — Ale wiesz... nie wiadomo, co się stanie, jak twój chłoptaś trafi na nieodpowiednie towarzystwo. Ktoś go może mocno poturbować, na przykład połamać mu nogi.

— O kim ty mówisz?

— O Freitagu, przecież się spotkacie — powiedział, mrużąc oczy.

— Ale my nie jesteśmy parą.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now